Nacjonalizacja we Francji. Grupa energetyczna Electricite de France przejęta przez państwo
Rząd Francji zakończył przejmowanie akcji grupy energetycznej EDF (Electricite de France); jej nacjonalizacja kosztowała 9,7 mld euro. Państwo posiada obecnie cały kapitał EDF – poinformowało w komunikacie francuskie ministerstwo gospodarki i finansów.
Nacjonalizacja grupy energetycznej EDF dla zapewnienia bezpieczeństwa państwa
.Decyzja o przejęciu przez państwo francuskie EDF zapadła w lipcu 2022 roku, a premier Elisabeth Borne zapowiedziała wtedy, że jej gabinet zamierza znacjonalizować silnie zadłużoną grupę, aby zbudować „ambitną przyszłość” sektora energetycznego.
„Nacjonalizacja pozwoli EDF przyspieszyć program budowy nowych instalacji i zwiększyć liczbę reaktorów jądrowych” – oznajmił minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire. Podkreślił, że przejęcie grupy było „priorytetem rządu”.
Plan budowy nowych reaktorów atomowych
.Rząd ma zamiar powierzyć EDF zadanie budowy nowych reaktorów atomowych, ale jak zwraca uwagę agencja AFP, pole manewru finansowego grupy jest niewielkie ze względu na jej kondycję. EDF ma poważne problemy i podczas prezentacji wyników za rok 2022 w połowie lutego okazało się, że długi firmy wynoszą 64,5 mld euro, ponieważ ponad połowa z jej 56 reaktorów była w ubiegłym roku przez jakiś czas unieruchomiona, albo ze względu na prace konserwacyjne, albo z powodu korozji.
Francja, która zazwyczaj latem eksportuje energię, musiała w 2022 roku importować ją z Hiszpanii, Szwajcarii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Mimo to rząd zapowiedział w marcu, że plan sfinansowania budowy nowych reaktorów będzie znany w zarysie „do końca roku”.
AFP podaje, że szacunkowy koszt budowy sześciu nowych reaktorów EPR wynosi według EDF 51 mld euro, a jest to suma, której grupa nie będzie w stanie wyasygnować samodzielnie.
„Macron potrzebuje odwagi de Gaulle”
.”Każdy prezydent Francji musi mierzyć się z wyzwaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Zdolność do stawiania im czoła zależy zawsze zarówno od ich obiektywnej trudności, jak i od umiejętności politycznych prezydenta i jego otoczenia. Jednakże rzadko wspomina się o egzystencjalnym zagrożeniu, jakie dla Francji i jej prezydenta stwarza euro” – pisze prof. Stefan Kawalec na łamach „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].
„Profesor Brigitte Granville, francuska ekonomistka z Queen Mary University of London, twierdzi, że Francja potrzebuje szoku konkurencyjności, jak zaleca słynny raport Louisa Galloisa, przygotowany na prośbę prezydenta François Hollande’a w 2012 roku. Profesor Granville podkreśla, że aby uratować model społeczny, stanowiący źródło dumy narodowej Francuzów, Francja powinna przejść na bardziej skandynawski model, z silnym podejściem probiznesowym. Przeszkodą dla takiej zmiany jest jednak brak waluty krajowej. Rzecz w tym, że potrzebne prorynkowe reformy w pierwszej kolejności powodują ograniczenie popytu, co oznacza impuls spowolnienia w gospodarce. Gdyby Francja miała własną walutę, wyjaśnia Granville, ten efekt recesyjny zostałby zrównoważony przez naturalne w takiej sytuacji osłabienie waluty, co przyczyniłoby się do wzrostu popytu na towary krajowe na rynku wewnętrznym i na rynkach eksportowych. W większości przypadków na świecie, gdzie takie programy dostosowawcze się powiodły, towarzyszyła im dewaluacja waluty, co poprawiało konkurencyjność gospodarki i łagodziło ekonomiczne i społeczne koszty reform. W przypadku Francji, pozbawionej własnej waluty, takie wsparcie jest niemożliwe, a w sytuacji długotrwałej frustracji społecznej spowodowanej wysokim bezrobociem trudno jest podjąć działania, których pierwszym rezultatem będzie dalsze pogorszenie samopoczucia ludzi” – zauważa prof. Kawalec.
PAP/Wszystko co Najważniejsze/AJ