Pachnie Jałtą – Pierre Lellouche

Pierre Lellouche, były minister centroprawicowego rządu Nicolas Sarkozy’ego i François Fillona, został zapytany o konsekwencje wyborów Donalda Trumpa na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych. Według niego porozumienie między USA i Rosją będzie niekorzystne dla Ukrainy i Rosji, co „pachnie Jałtą”.
Cofnięcie Ameryki?
.W wywiadzie w „Le Journal du Dimanche” (JDD) Pierre Lellouche określił ponowne zwycięstwo Donalda Trumpa jako rewolucyjne. Dodał, że „jeśli ogłoszony program zostanie faktycznie wdrożony i potwierdzony przez wybory śródokresowe za dwa lata, to konsekwencje dla świata mogą być naprawdę znaczące”.
Były minister zaznacza, że nie mamy już do czynienia z tymi samymi Stanami Zjednoczonymi co kiedyś i że musimy być tego świadomi: „Dawno minęły czasy, gdy internacjonalistyczna Ameryka postrzegała siebie jako lidera „świata zachodniego”, promując „liberalny porządek międzynarodowy oparty na prawie”. Taka była Ameryka w 1918 roku, a jeszcze bardziej w roku 1945. Od pierwszego dnia Trump potępił traktaty międzynarodowe, które mu nie odpowiadają, bez skrępowania domagał się terytoriów, których Ameryka potrzebuje lub które nie powinny być pozostawione Chińczykom, i oświadczył, że chce uciec od wojen”.
Bardzo ostro potępia naiwność Europejczyków w odniesieniu do nowego ładu: „Myśleliśmy, że rewizjonizm był specjalnością Rosji, Chin, Indii, Turcji czy Afryki. Nie jest wykluczone, że Ameryka Trumpa zajmie miejsce w tym klubie rewizjonistycznych imperiów… To może być nacjonalistyczna, izolacjonistyczna, a nawet rewizjonistyczna Ameryka – ku wielkiemu rozczarowaniu postępowych Europejczyków, pozostawionych samym sobie”. Należy przy tym odeprzeć argument, że Ameryka Trumpa w latach 2017–2020 nie była izolacjonistyczna. Postawiła się imperializmowi Rosji, narzuciła rozwiązania pokojowe na Bliskim Wschodzie i nie wahała się wskazać na Chiny jako globalne zagrożenie.
Pytany przez dziennikarkę JDD o sytuację Europy były francuski minister do spraw europejskich odpowiada stanowczo: „W obliczu tej fundamentalnej reorientacji polityki USA Europa znalazła się, nie bez paniki ze strony swoich obecnych przywódców, w potrójnym niebezpieczeństwie”. Przytacza stan gospodarki (deklasacja Europy w porównaniu z Ameryką na przestrzeni dwudziestu lat), zależność energetyczną i technologiczną oraz słabość militarną („W ciągu trzech lat wojny w Ukrainie większość nowoczesnej broni dostarczonej Ukraińcom pochodziła ze Stanów Zjednoczonych”). Przy czym pochwalił Polskę jako jedyny kraj, który zaangażował się w remilitaryzację.
Pierre Lellouche stwierdził, że wycofanie się USA z kwestii bezpieczeństwa Europy niesie potężne zagrożenie dla przyszłości Starego Kontynentu: „Od czasu traktatu rzymskiego z 1957 r. możliwe było budowanie Europy wyłącznie w oparciu o wspólny fundament bezpieczeństwa, gwarantowany przez zewnętrzną potęgę: Stany Zjednoczone. Gdyby NATO miało zniknąć w wyniku nawet całkowitego wycofania się Stanów Zjednoczonych, zaistniałoby ryzyko implozji Europy i powrotu do jej niestabilności z okresu międzywojennego, z kwestią niemiecką ponownie w centrum nowego geopolitycznego układu”.
Pachnie Jałtą
.Przypomnijmy, że ostatecznie Donald Trump wzmocnił obecność NATO w Europie w trakcie swojej pierwszej kadencji. Jest więc mało prawdopodobne, że tym razem wycofa się z Sojuszu Północnoatlantyckiego. Interesy amerykańskie w Europie Środkowej są zbyt ważne, by ją porzucić i doprowadzić do niestabilności.
Pierre Lellouche twierdzi, że konflikt rosyjsko-ukraiński jest „wojną proxy między Rosją a NATO”. Może faktycznie by tak było, gdyby nie doświadczenie 400 lat parcia Rosji na zachód. Stawianie na równi odpowiedzialności NATO i Rosji w tej wojnie może tylko spowodować relatywizację winy Moskwy i jej wielowiekowej woli podbicia północnego brzegu Morza Czarnego. O wydarzeniach w Syrii były minister słusznie wspomina o osłabieniu Rosji i Hezbollahu: „Krwiożerczy reżim al-Asada uległ w ciągu dwunastu dni z powodu braku piechurów Hezbollahu pobitych przez Izrael i wsparcia rosyjskich sił powietrznych, przeniesionych na front ukraiński”.
.Przestrzega też przed prostym zakończeniem wojny w Europie Wschodniej: „Kilka lat temu Donald Trump napisał książkę The Art of the Deal. Wierzy, że wszystko jest transakcją. Trump uważa, że Putin przywrócił blask rosyjskiej potędze i że wielcy przywódcy mogą rozmawiać. Rzeczywistość będzie prawdopodobnie bardziej złożona w jutrzejszym pozachodnim świecie”. Dodaje, że „Putin musi zakończyć tę wojnę. Cała sprawa pachnie Jałtą, a umowa Trump-Putin może zostać wypracowana ponad interesami Ukraińców… i Europejczyków”.
Nathaniel Garstecka