Polska w razie potrzeby wypełni swoją rolę w NATO - gen. Piotr Błazeusz

Polska jest wiarygodnym sojusznikiem i poważnie traktuje swoje zobowiązanie; zjednoczeni będziemy gotowi do odstraszania, obrony i zwycięstwa w każdych okolicznościach – powiedział zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. Piotr Błazeusz podczas ćwiczeń wojskowych z sojusznikami Dragon-24.
Generał Piotr Błazeusz o bezpieczeństwie Polski
.Gen. Piotr Błazeusz, zastępca szefa sztabu ds. strategicznego rozwoju i przygotowań w Naczelnym Dowództwie Sojuszniczych Sił w Europie (SHAPE), wraz z dowódcami z innych dowództw NATO wziął udział w spotkaniu z dziennikarzami podczas trwających ćwiczeń Dragon-24, będących częścią dużych manewrów NATO Steadfast Defender 24. W środę, podczas dnia otwartego dla mediów, polskie wojsko wraz z sojusznikami ćwiczyło m.in. forsowanie Wisły w Korzeniewie w woj. pomorskim.
Gen. Błazeusz tłumaczył, że przekraczanie Wisły to jeden z elementów manewrów, w trakcie których ćwiczone jest przyjęcie w Polsce żołnierzy sojuszników i przerzucenie ich m.in. w newralgiczny region przesmyku suwalskiego. Jak podkreślił, Polska ze względu na swoje strategiczne położenie na wschodniej flance NATO ma kluczowe znaczenie w tego typu operacjach – jest państwem przyjmującym wojska sojuszników z zachodniej Europy i Ameryki Północnej, bierze udział w ich przerzucaniu, a także sama bierze udział w reagowaniu na sytuacje kryzysowe, np. na przesmyku suwalskim czy w krajach bałtyckich.
„Polska jest wiarygodnym sojusznikiem i poważnie traktuje swoje zobowiązanie” – zadeklarował generał. Jak mówił, w ramach ćwiczeń Steadfast Defender NATO przećwiczyło strategiczne wzmocnienie, aktywację i rozmieszczenie tzw. szpicy, czyli sił bardzo wysokiej gotowości NATO (Very High Readiness Joint Task Force, VJTF), które mają być gotowe do reagowania na kryzys w ciągu kilku dni.
Forsowanie Wisły, jak mówił gen. Błazeusz to jeden z elementów na trasie przemarszu wojsk sojuszniczych, które ostatecznie dotrą w region przesmyku suwalskiego, gdzie na poligonie w Bemowie Piskim odbędą się ćwiczenia ogniowe. Oficer podkreślił, że druga grupa wojsk prowadzi analogiczne działania na południu kraju – forsuje San i dotrze na ćwiczenia ogniowe na poligonie w Nowej Dębie (woj. podkarpackie).
Ćwiczenia Dragon-24
.Gen. Piotr Błazeusz przypomniał, że w ćwiczeniu Dragon-24 bierze udział ok. 20 tys. żołnierzy z 9 państw, wyposażonych w 3,5 tys. sztuk sprzętu, a także 2,5 tys. cywilów, ćwiczących współdziałanie z wojskiem. „To podstawowa kwestia, jeśli chodzi o przygotowanie i sprawdzenie naszej odporności, dla której kluczowa jest współpraca wojska z instytucjami cywilnymi” – zaznaczył.
„Możecie być pewni, że Polska wypełni swoją rolę w Sojuszu w razie potrzeby. Zjednoczeni będziemy gotowi do odstraszania, obrony i zwycięstwa w każdych okolicznościach” – oświadczył gen. Błazeusz, zwracając się do zgromadzonych.
Włoski gen. Guglielmo Luigi Miglietta, dowódca Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w holenderskim Brunssum (Allied Joint Force Command), zwrócił uwagę, że od czasu nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. NATO dostosowuje się do nowych zagrożeń, czego przejawem jest m.in. wydatne zwiększenie obecności Sojuszu na wschodniej flance. Stwierdził, że oprócz obecnych w Polsce i krajach bałtyckich grup batalionowych NATO (eFP) gotowa do reakcji na każdy kryzys jest ćwicząca szpica.
Największe ćwiczenia
.Gen. Miglietta zaznaczył, że Dragon-24 to w rzeczywistości jedno z 14 różnych ćwiczeń organizowanych w ramach całych manewrów Steadfast-Defender; dodał, że udana organizacja tak dużego przedsięwzięcia, polegającego na przemieszczeniu tysięcy żołnierzy i setek sztuk sprzętu przez dużą część Europy w krótkim czasie to wielkie osiągnięcie pod kątem logistyki.
Ćwiczenia NATO Steadfast Defender-2024 trwają od 22 stycznia do końca maja na obszarze od Atlantyku po wschodnią flankę NATO, w tym w Polsce i przybiorą formę scenariusza konfliktu z „przeciwnikiem porównywalnej wielkości”. W ćwiczeniach weźmie udział 90 tys. żołnierzy ze wszystkich państw Sojuszu oraz Szwecji, a także ok. 50 okrętów wojennych, 80 statków powietrznych i 1100 wozów bojowych.
W ramach manewrów NATO Polska organizuje narodowe ćwiczenia Dragon-24. Poza żołnierzami Wojska Polskiego biorą w nim udział także żołnierze m.in. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Turcji i Albanii. Łącznie ćwiczyć będzie ok. 20 tys. żołnierzy i 3500 sztuk sprzętu z 10 państw NATO, w tym ok. 15 tys. polskich żołnierzy.
Polska i Ukraina bronią bezpiecznej Europy
.„Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne” – piszą William COURTNEY i Peter A. WILSON.
„W nadchodzących latach Polska i Ukraina będą dysponować znacznie większymi siłami zbrojnymi niż ówczesne Niemcy Zachodnie. Wojska polskie i ukraińskie są modernizowane i należą do najsilniejszych w Europie. Armia ukraińska jest zahartowana w boju i przystosowana do nowoczesnych działań wojennych o wysokiej intensywności.”
„Zwiększona liczba wojsk USA w Polsce i Ukrainie stworzyłaby zapewne nowe możliwości. Ze względu na silną rosyjską obronę przeciwlotniczą Stany Zjednoczone powinny wystawić myśliwce F-35 typu stealth, uzbrojone w pociski nowej generacji. Ponadto siły amerykańskie mogłyby wprowadzić zaawansowane pociski precyzyjnego rażenia dalekiego zasięgu (PrSM – Precision Strike Missile) w miejsce pocisków balistycznych ATACMS, które wkrótce prawdopodobnie zostaną dostarczone Ukrainie” – wyjaśniają eksperci.
„Kwestią wymagającą rozpatrzenia jest rozmieszczenie wojsk amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie po zakończeniu wojny. Jeśli Rosja pozostanie agresywna lub wojna z Ukrainą zakończy się niestabilnym kompromisem terytorialnym, rozmieszczenie znacznych sił amerykańskich i sojuszniczych w Polsce i Ukrainie, a także w krajach bałtyckich i innych państwach okaże się niezbędne. Z drugiej strony, jeśli po wojnie Moskwa stanie się mniej niebezpieczna, a jej armia będzie znacznie osłabiona, ponadto jeśli Ukraina wygra wojnę lub dołączy do NATO, może się okazać, że rozmieszczenie znacznych sił Sojuszu i USA w regionie nie będzie konieczne. Prawdopodobnie jednak nie będzie można całkowicie zrezygnować z ich obecności.”
PAP/ Mikołaj Małecki/ Wszystko co Najważniejsze/ LW