Prof. Elżbieta Mączyńska o rozwoju gospodarczym Polski

prof. Elżbieta Mączyńska

Warunkiem rozwoju Polski jest harmonijny wzrost sfery gospodarczej, społecznej i ekologicznej. Jeśli którykolwiek z tych filarów jest zaniedbywany, cała oparta na nich konstrukcja systemu społeczno-gospodarczego staje się mało odporna na wstrząsy – powiedziała prof. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka z SGH, honorowa prezes PTE.

Prof. Elżbieta Mączyńska o rozwoju gospodarczym Polski

.W ocenie prof. Mączyńskiej, rok 2024 będzie dla Polski kolejnym rokiem zmniejszania dystansu majątkowego, jaki nas dzieli od bogatych państw Unii Europejskiej. Wyjaśniła, że jest to efekt szybkiego rozwoju gospodarczego naszego kraju obserwowanego w ostatnich latach i znacznego spowolnienia na Zachodzie. „Mimo pandemii i bezpośredniego sąsiedztwa z Ukrainą, gdzie wciąż toczy się wojna, polska gospodarka oceniana jest bardzo pozytywnie przez międzynarodowe instytucje finansowe i agencje ratingowe” – powiedziała.

Dane Eurostatu potwierdzają, że w Europie Polska jest liderem pod względem wzrostu gospodarczego. Zarówno międzynarodowe organizacje finansowe jak i agencje ratingowe korzystnie oceniają obecną kondycję i perspektywy polskiej gospodarki. „Żadna z tych agencji nie obniżyła prognoz wzrostu PKB dla Polski na rok 2024, przeciwne – np. agencja S&P Global Ratings w listopadzie br. podwyższyła tę prognozę z 3 proc, do 3,1 proc.” – zauważyła. Dodała, że w projekcie budżetu na rok 2024 zakłada się wzrost PKB w wysokości 3 proc., czyli ponad 2,5-krotnie wyższy aniżeli prognozowany dla krajów strefy EURO (1,2 proc.). Mączyńska przypomniała także publikację czołowej niemieckiej gazety gospodarczej „Handelsblatt”, w której oceniono, że polska gospodarka powinna być wzorem dla innych krajów unijnych, zwłaszcza tych, które ocierają się o recesję. „W zagranicznych publikacjach na ten temat eksponuje się nawet, że Europa może zazdrościć Polsce gospodarczych dokonań” – wskazała.

Ekonomistka zastrzegła jednak, że na kondycję polskiej gospodarki i polskich firm silnie rzutuje zagraniczne otoczenie gospodarcze. „Dlatego tak niepokojące są dane płynące z Niemiec, które od lat są jednym z naszych najważniejszych partnerów handlowych, a obecnie doświadczają załamania gospodarczego i recesji. Nie jest to dobry sygnał dla polskich eksporterów ” – wskazała.

Mączyńska zwróciła uwagę na szczególny moment, w którym znajduje się Polska i światowa gospodarka. „Mamy obecnie specyficzną sytuację, doświadczamy bowiem przesilenia cywilizacyjnego, które jest następstwem rozwoju technologii cyfrowych i sztucznej inteligencji. Wskutek tego dominujący w XX ., model industrialny wypierany jest przez nową gospodarkę, jej nowy model” – wskazała. W takich warunkach – jak podkreśliła – dochodzi do przełomowych przemian w modelach funkcjonowania biznesu, pracy, edukacji, komunikacji, nawet gospodarstw domowych. Dodała, że w warunkach tak głębokiego przełomu wygrywać będą te kraje i firmy, które w sposób optymalny, czyli najlepszy z możliwych, wykorzystają potencjał i dobrodziejstwa sztucznej inteligencji, ale nie dopuszczając do urzeczywistniania się jej ciemnych stron. „Polska powinna zatem zadbać o to, aby jak najlepiej wykorzystać ten specyficzny okres cywilizacyjnego przełomu. Kraj, który tego nie będzie czynił, przegra” – powiedziała.

Dodała jednak, że aby to się udało konieczne jest spełnienie trzech warunków sine qua non (warunków koniecznych). Pierwszy warunek – to optymalne wykorzystywanie nowych technologii. Drugim jest ukierunkowanie polityki społeczno-gospodarczej na tzw. „antykruchość”, czyli przygotowanie i uodpornianie systemu społeczno – gospodarczego na przeciwności i kryzysy, obecnie często nawiedzające świat. Profesor powołała się przy tym na książkę Nassima Nicholasa Taleba, gdzie tytułowa „antykruchość” symbolizowana jest mitycznym zjawiskiem hydry, której w miejsce odciętej głowy odrastają dwie lub trzy nowe. Natomiast trzecim warunkiem rozwoju są regulacje, które służyłyby wykorzystywaniu dobrodziejstw wynikających z rewolucji cyfrowej, ale jednocześnie zapobiegały takim wynaturzeniem – jak np. cyfrowa przestępczość, ataki hakerskie, cyfrowe nałogi oraz związane z tym osłabianie relacji społecznych itp.

„W takich warunkach fundamentalne znaczenie mają wprowadzane nie tylko na szczeblu państwa, ale także na innych szczeblach instytucjonalnych regulacje prawne, rozwiązania organizacyjne oraz działania wdrożeniowe” – wymieniała. Jej zdaniem, intensyfikacja wdrażania w Polsce cyfryzacji i robotyzacji ma obecnie fundamentalne znaczenie, nie tylko dlatego, że bardzo nam daleko do światowych liderów w tej dziedzinie, ale – jak zaznaczyła – przede wszystkim ze względu na wysoce niekorzystną sytuację demograficzną, zmniejszanie się liczby osób w wieku produkcyjnym oraz występujące na rynku pracy niedobory pracowników wielu specjalności.

Filar gospodarczy, społeczny i ekologiczny

.W ocenie profesor Mączyńskiej, w sytuacji przesilenia cywilizacyjnego warunkiem trwałego, harmonijnego społeczno-gospodarczego rozwoju Polski, jest równoczesna należyta dbałość o trzy filary takiego rozwoju: filar gospodarczy, społeczny i ekologiczny. „Jeśli którykolwiek z tych filarów jest zaniedbywany, niedorozwinięty, cała konstrukcja, jaką jest system społeczno-gospodarczy staje się chwiejna, niestabilna, mało odporna na rozmaite wstrząsy” – powiedziała. Zaznaczyła, że umacnianie tych filarów przesądza o postępie gospodarczym, wyrażającym się we wzroście PKB, postępie społecznym, czyli poprawie jakości życia, zdrowia i bezpieczeństwa ludzi oraz o niezbędnym dla takiej poprawy postępie ekologicznym, czyli poprawą stanu środowiska naturalnego i zmniejszanie ryzyka klimatycznych wynaturzeń. „Sam wzrost gospodarczy, jeśli nie przekłada się na postęp społeczny i ekologiczny jest dzikim wzrostem gospodarczym” – powiedziała.

Mączyńska przypomniała, że w początkowym okresie transformacji (lata 90.), polska polityka społeczno-gospodarcza ukierunkowana była głównie na wzrost gospodarczy. „Panował fetysz wzrostu gospodarczego, bez względu na jakość tego wzrostu i następstwa społeczne czy ekologiczne. Strefa społeczna i ekologiczna były bardzo zaniedbywane” – powiedziała. „Właśnie m.in. dlatego mamy dziś tak dramatyczną sytuację demograficzną i klimatyczne problemy” – wyjaśniła.

W opinii ekonomistki, fetyszyzacja wzrostu gospodarczego, pogoń za zyskiem, sprawia iż mimo zwiększającej się obfitości i dostępności dóbr materialnych poziom życia, nie zawsze przekłada się poprawę jakości życia ludzi. Przejawem tego – jej zdaniem – jest narastający obecnie w wielu bogatych krajach syndrom „społeczeństwa zmęczenia” i wypalenia, co z kolei zwiększa ryzyko rozmaitych problemów zdrowotnych, w tym psychicznych. Mączyńska zwróciła uwagę, że będąca następstwem pogoni za wzrostem gospodarczym bezwzględna eksploatacja zasobów naturalnych sprowadza świat na krawędź katastrofy klimatycznej.

„Cóż nam z bogactwa materialnego, jeżeli będziemy chorować lub umierać z powodu piekielnego gorąca? Po co materialne bogactwo, jeśli przypłacamy je notorycznym zmęczeniem, brakiem czasu na należyte relacje rodzinne, towarzyskie? – pytała Mączyńska. Jej zdaniem, za paradoks można uznać to, że w erze robotyzacji i sztucznej inteligencji jesteśmy coraz bardziej zapracowani i zmęczeni. Podkreśliła, że wzrost PKB powinien być podporządkowany postępowi społecznemu i ekologicznemu. Jest to zarazem warunek trwałości rozwoju, rozwoju na pokolenia.

Czterodniowy tydzień pracy

.Prezes Honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, prof. Elżbieta MĄCZYŃSKA, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” twierdzi, że: „Czterodniowy tydzień pracy to temat, który staje się obecnie swoistym orężem w kampanii wyborczej naszego kraju przed czekającymi nas jesienią 2023 roku wyborami parlamentarnymi. Politycy, a przynajmniej niektórzy z nich, wietrzą w obietnicach skrócenia tygodnia pracy do czterech dni dobrą okazję do zdobycia głosów wyborczych. Nie byłoby jednak dobrze, gdyby tak fundamentalna kwestia, jak skrócenie czasu pracy, była postrzegana jedynie jako kiełbasa wyborcza, która przeważnie nie służy dobrze sprawie. Jest to tym bardziej istotne, że wybory parlamentarne odbywają się co cztery lata i nie są niestety wolne od syndromu „terroru cyklu wyborczego”, który niekiedy sprowadza się do tego, że wszystkie chwyty są dozwolone, a wówczas rzetelna argumentacja merytoryczna schodzi na dalszy plan. Konotacje roku wyborczego zwiększają ryzyko błędnych programów czy decyzji, niepopartych właściwą analizą i kompleksową kalkulacją społeczno-gospodarczych skutków skrócenia czasu pracy, w tym zakresu i możliwych form takich przedsięwzięć”.

„Skrócenie tygodniowego czasu pracy jest zagadnieniem, które obecnie zyskuje znaczną uwagę na arenie międzynarodowej w kontekście szybko postępującej robotyzacji i staje się gorącym tematem, który zasługuje na dokładne rozważenie, i to z wielu powodów, zarówno ekonomicznych, społecznych, środowiskowych, jak i politycznych”.

„Nie jest też przypadkiem, że niektóre kraje i firmy podejmują eksperymentalne projekty mające na celu przejście na czterodniowy tydzień pracy. Doświadczenia historyczne, w tym historia przemian społecznych, demokratyzacji, prawa pracy, a przede wszystkim coraz bardziej pracochłonnych zmian technologicznych, wskazują, że skracanie czasu pracy jest tendencją trwałą. Jest to tendencja, którą można uznać za rodzaj dywidendy technologicznej przysługującej pracownikom”.

„Eksperymenty nad zasadnością czterodniowego tygodnia pracy mają ważny, dość rzadko wskazywany walor: podobnie jak praca zdalna, mogą sprzyjać ujawnieniu skali i zakresu pracy zbędnej. Zidentyfikowanie pracy zbędnej jest z kolei jednym z warunków zapewnienia, że przejście na czterodniowy tydzień pracy nie będzie skutkowało niższymi zyskami, niższą wydajnością pracy i niższą ogólną efektywnością społeczno-gospodarczą. Wskazuje to również na konieczność poprzedzenia decyzji o przejściu na czterodniowy tydzień pracy badaniami nad zakresem pracy zbędnej. Książka Graebera Redundant Work obfituje w niezwykle barwne przykłady takiej pracy, w tym skrajny przypadek pracownika, który otrzymywał na swoje konto regularne wynagrodzenie, mimo że nie pracował i w firmie nie wiedziano o tym, że nie pojawiał się w pracy. Pracownik ten zauważył, że jego praca nie jest nikomu potrzebna i nikomu nie służy. Obijał się bezkarnie, ale po kilku miesiącach wyszło to na jaw w związku z przyznaniem mu nagrody, co wiązało się z jego konieczną obecnością w firmie”.

„Jest to oczywiście przypadek nietypowy. Wystarczy jednak rozejrzeć się wokół siebie, aby z łatwością znaleźć liczne przykłady niepotrzebnej pracy – trudno nie zauważyć jej przejawów, gdy widzi się niełatwe do usunięcia naklejki na każdym importowanym jabłku czy bananie”.

„W związku z tym, że w 2026 r. przypada 100. rocznica rozpoczęcia wdrażania na świecie pięciodniowego tygodnia pracy, być może sensowne byłoby, pół żartem, pół serio, połączenie obchodów tej rocznicy z jakąś formą konkursów na wykrywanie przejawów zbędnej pracy. Nie można wykluczyć, że wyniki takich konkursów i kolejne działania na rzecz eliminacji zbędnej pracy nie tylko przyspieszyłyby skuteczną realizację idei 4-dniowego tygodnia pracy, ale być może nawet całkowicie urealniłyby keynesowską wizję 15-godzinnego tygodnia pracy. Zachęcam do lektury eseju Keynesa (opublikowanego w „Biuletynie PTE” nr 4/2020) oraz do refleksji nad tymi rozważaniami w kontekście koncepcji czterodniowego tygodnia pracy. Realizacja tej koncepcji z pewnością wymaga przemyśleń” – pisze Elżbieta MĄCZYŃSKA w tekście „Czterodniowy tydzień pracy to pomysł zbyt niebezpieczny, by pozostawić go wyłącznie politykom„.

PAP/Ewa Wesołowska/WszystkocoNajważniejsze/eg

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 stycznia 2024