Prof. Henryk DOMAŃSKI: Klasa średnia i problem merytokracji

Klasa średnia i problem merytokracji

Photo of Henryk DOMAŃSKI

Henryk DOMAŃSKI

Były dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk zajmujący się od lat badaniami dotyczącymi klasy średniej w Polsce.

Czy zmiany wprowadzone przez Polski Ład osłabią aspiracje polskiego odpowiednika klasy średniej do awansu zawodowego i podnoszenia stopy życiowej? Mało prawdopodobne – pisze prof. Henryk DOMAŃSKI

.Rozważania nad konsekwencjami Polskiego Ładu stały się przyczynkiem do wznowienia dyskusji na temat klasy średniej. W debacie publicznej jest ona utożsamiana z kategorią lokującą się w środkowych partiach hierarchii dochodów. Zasadnicze pytanie dotyczy ewentualnego pogorszenia lub poprawy jej statusu materialnego. Zacznijmy od uściślenia, czym jest klasa średnia.

Klasa sukcesu

.Ujmując rzecz z perspektywy struktury zawodowej, która jest najlepszym odzwierciedleniem podziałów społecznych, są to pracownicy umysłowi, a zwłaszcza specjaliści i właściciele – kategorie, które stały się główną siłą napędową systemu kapitalistycznego. Od samego początku, tj. od przechodzenia systemu feudalnego na tory gospodarki rynkowej, wyróżniały się one przedsiębiorczością, kwalifikacjami zawodowymi, dążeniem do sukcesu ekonomicznego oraz rosnącymi potrzebami w zakresie konsumpcji i kreowania popytu, co sprzyjało rozwojowi stosunków rynkowych. W społeczeństwie stanowym klasa średnia była czymś ożywczym i nowym w porównaniu z magnaterią, szlachtą i chłopstwem.

Istnieje kilka powodów, dlaczego w rozwiniętej demokracji rynkowej klasa średnia jest jednym ze wzorów do naśladowania, a rząd i politycy odwołują się do niej. Przede wszystkim jest tak dlatego, że z definicji obejmuje ona ludzi najbardziej efektywnych, produktywnych i dostosowanych do współczesnego rynku pracy – w przeciwieństwie do członków klasy niższej (którzy tych zasobów nie mają) i klasy wyższej, która w znacznym stopniu „dziedziczy” zasoby rodziców. Cechy te dostarczają klasie średniej poczucia sukcesu, podnoszą samoocenę, zwiększają satysfakcję z życia, zapewniają poczucie wolności i niezależności od innych. Daje to wiarę, że głównym wyznacznikiem wysokiego statusu są osobiste osiągnięcia i własne zdolności, co jeszcze bardziej motywuje do podnoszenia kwalifikacji i demonstrowania oznak pomyślności ekonomiczno-zawodowej.

W społeczeństwie klasy średniej najlepszym środkiem udowodnienia swej przydatności jest osiąganie wysokich „kapitałów” samemu („jeżeli wszedłem na pozycje, które wymagają kompetencji, talentu, są funkcjonalne dla systemu społecznego i zmuszają do odpowiedzialności, to znaczy, że wywiązałem się z tego, czego się ode mnie oczekuje, przekonałem o tym siebie i innych”). Posiadanie klasy średniej sprzyja poprawieniu sytuacji całego społeczeństwa na zasadzie synergii. Redukuje to konflikty i napięcia społeczne – bo nie wypada krytykować ludzi za oznaki zamożności, skoro zawdzięczają je sobie. Gdy głównymi kryteriami oceny pozycji społecznej są samodyscyplina, użyteczność i zdolności jednostek, przynależność do klasy średniej wzbudza sympatię i mobilizuje do indywidualnego wysiłku. Powoduje to, że klasie średniej zależy na stabilności, udziale w rządzeniu, m.in. przez głosowanie w wyborach, a w jej interesie jest sprawowanie kontroli nad władzą.

Zalety te wyjaśniają, dlaczego politycy z prawie wszystkich opcji odwołują się do „klasy średniej”, nawet wtedy gdy jej nie ma lub gdy dopiero się ona kształtuje. Tak właśnie jest w Polsce. Kategorie, które mogą być zaliczane do klasy średniej, są zbiorowością obejmującą około 44 proc. ludności. Oprócz właścicieli firm są to lekarze, prawnicy, dziennikarze, literaci, naukowcy, inżynierowie, technicy, przedstawiciele świata artystycznego, doradcy finansowi, maklerzy giełdowi, specjaliści od wizerunku i public relations, konsultanci, wizażyści, badacze rynku, styliści, spin doktorzy oraz szeroka i zróżnicowana rzesza pracowników biurowych.

Wzrost zapotrzebowania na te zawody jest rezultatem tworzenia się nowych stanowisk i instytucji związanych z rozwojem nowych technologii, różnych usług i sfery publicznej. Jest to potencjalna klasa średnia, nie największa na obecnym etapie rozwoju. Stosunkowo dużą część społeczeństwa polskiego stanowią w dalszym ciągu robotnicy, a zwłaszcza rolnicy oraz szeregowi pracownicy handlu i usług, od sprzedawczyń sklepowych do listonoszy, kucharzy, kelnerów i pracowników ochrony. Liczebność robotników (pozostałość po systemie komunistycznym) i właścicieli małych gospodarstw rolnych będzie się zmniejszać – podczas gdy pracowników handlu i usług odwrotnie – można jednak zakładać, że około 2050 roku kategoria będąca polskim odpowiednikiem anglosaskiej klasy średniej obejmie około 60 proc. ogółu ludności.

Z prowadzonych w Polsce badań wynika, że specjaliści uzyskują stosunkowo najwyższe dochody (pomijając rzecz jasna elitę biznesu), reprezentują wysoką pozycję rynkową, są najmniej zagrożeni bezrobociem, mają najlepsze warunki mieszkaniowe, wykonują najbardziej prestiżowe zawody, najczęściej uczestniczą w legalnych demonstracjach i działają w ramach trzeciego sektora, co potwierdzałoby, że są główną ostoją demokracji. Zgodnie z prawidłowościami występującymi w innych krajach bardziej interesują się polityką, a poza tym jest to również kwestia większych ambicji. Robotnicy i rolnicy nie odczuwają tak silnie potrzeby kontrolowania klasy rządzącej. Mają mniej do stracenia i niepójście na wybory nie łączy się w ich przypadku z dużymi kosztami.

Nowa inteligencja

.Posiadanie tych atrybutów nie oznacza automatycznego przejmowania charakterystycznych dla klasy średniej orientacji, takich jak skłonność do polegania na sobie, samodyscyplina, oszczędność i zapobiegliwość. Barierą rozwoju tych postaw są w dalszym ciągu stosunkowo niskie dochody i utrzymywanie etosu inteligenckiego, w którym ofiarność społeczna i uzurpowanie sobie roli mentora zwalniają z pragmatycznego podejścia do życia. Nie zmienia to faktu, że reprezentanci tej kategorii kierują się zasadami racjonalności rynkowej, czego przykładem może być inwestowanie w edukację swych dzieci i podporządkowywanie temu rytmu funkcjonowania rodziny.

Na razie specjaliści stają się bardziej „nowymi inteligentami”, wykonującymi złożone role zawodowe i reprezentującymi postawy, które upodobniają ich do pozycji specjalistów w krajach zachodnich. Wymuszają to reguły funkcjonowania systemu kapitalistycznego. Natomiast interesującym wątkiem w kwestii przekształcania się tej kategorii w klasę średnią jest to, że kategoria osób deklarujących przynależność do „klasy średniej” i „wyższej klasy średniej” wzrosła w latach 1992–2002 z 44,7 do 51 proc., wyprzedzając kategorię identyfikujące się z „klasą robotniczą” (odwołuję się do danych Polskiego Generalnego Sondażu Społecznego, gdzie respondentom zadawano standardowe pytanie dotyczące samoidentyfikacji klasowych).

Jak wynikałoby z moich analiz, samoidentyfikacje te okazują się być skorelowane z podziałami klasowymi określonymi przez położenie rynkowe i stosunki własności. W „wyższej klasie średniej” lokowali się najczęściej kierownicy najwyższego szczebla i specjaliści, w klasie średniej – również inteligencja, a poza tym niżsi pracownicy umysłowi, natomiast w klasie robotniczej i niższej dominowali robotnicy i rolnicy, przy czym rolnicy stosunkowo najczęściej zaliczali się do klasy niższej, która w potocznym odczuciu sytuowana jest na dole hierarchii. Wynikałoby stąd, że identyfikacje klasowe nie odbiegają od „obiektywnego” usytuowania jednostek w hierarchii społecznej. Mieszkańcy Polski raczej „prawidłowo” określali własną pozycję, mimo że takie nazwy jak „klasa średnia”, a zwłaszcza „wyższa klasa średnia” nic dla nich konkretnego nie znaczą.

Ponieważ wszystkie te zachowania rzutują na funkcjonowanie demokracji, zawężanie „klasy średniej” do wymiaru dochodów ogranicza możliwości rozpoznania konsekwencji Polskiego Ładu. Analizy przedstawione przez Ministerstwo Finansów wskazują, że na podniesieniu kwoty wolnej od podatku skorzysta ponad 18 mln podatników, a wyższy podatek pojawi się dopiero u pracowników zarabiających ponad 11 tys. zł miesięcznie. Z pewnością niekorzystną zmianą jest zapowiadany brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej, co spowoduje zniwelowanie korzyści dla osób średnio zarabiających oraz wyższe obciążenia dla osób uzyskujących wyższe zarobki. Wiele wskazuje, że reforma ta najbardziej uderza w dochody wyższe od średniej krajowej i zarobki firm jednoosobowych. Konsekwencją tych zmian powinno być obniżenie nierówności zarobków, bardziej sprawiedliwa dystrybucja i zmniejszenie dystansu dochodowego między potencjalną klasą średnią a kategoriami lokującymi się na dolnych szczeblach drabiny społecznej. Takie były zresztą intencje rządzących.

Klasa średnia i Polski Ład

.Czy oznacza to, że podniesienie podatków i inne przekształcenia związane z Polskim Ładem osłabią aspiracje polskiego odpowiednika klasy średniej do awansu zawodowego, podnoszenia stopy życiowej i demonstrowania swej zamożności? Jest to mało prawdopodobne. Prowadzona obecnie dyskusja dotyczy nierówności dochodów, a nie klasy średniej rozumianej jako kategoria, której rolą społeczną jest oddziaływanie na gospodarkę, politykę i styl życia. Dominacja specjalistów i nowej inteligencji nad innymi kategoriami społecznymi pod względem praktykowania kultury jest faktem, który potwierdzają ustalenia płynące ze wszystkich znanych mi badań.

Co je charakteryzuje? Takie osoby przejawiają większe upodobanie do muzyki klasycznej, chodzą częściej do muzeów i na wystawy dzieł sztuki, czytają więcej książek, uprawiają elitarne sporty i jedzą prestiżowe i wysoko cenione potrawy, przyciągające uwagę ze względu na modę, egzotykę i oznaki luksusu. Cechuje je większy dostęp do dóbr kultury zaliczanych w potocznym rozumieniu do „wyższej” – w przeciwieństwie do członków klas niższych, którzy rzadziej odwiedzają instytucje kultury, za to częściej spędzają czas w domu, czytają kolorowe czasopisma, słuchają muzyki popularnej, oglądają telewizję, a dokonując wyborów, rzadziej kierują się względami estetycznymi. Kierują się raczej przekonaniem, że nie warto jest tracić czasu na zajmowanie się rzeczami, które trudno zrozumieć. Nowej inteligencji przechodzącej na tory funkcjonowania klasy średniej zależy na podkreślaniu własnej ekskluzywności i nie zrezygnuje ona z tego z powodu wyższych podatków.

.W gruncie rzeczy obrońcom „klasy średniej” chodzi o ogólniejszy problem merytokracji, czyli wynagradzania ludzi proporcjonalnie do „zasług” utożsamianych z kwalifikacjami, zdolnościami, przedsiębiorczością i wkładem pracy. Z badań wynika, że zasada merytokracji akceptowana jest przez większość społeczeństwa polskiego, stąd naruszanie jej przez obciążenia podatkowe może być traktowane jako niesprawiedliwe, a poza tym miałoby negatywne skutki ekonomiczne, m.in. przez osłabianie produktywności, skłonności do inwestowania w siebie i chęci do pracy. Rzecz w tym, że merytokracja musi pociągać za sobą wzrost nierówności społecznych, a przecież o ich obniżenie chodzi rządowi. Oczywiście nie dotyczy to tylko Polskiego Ładu, ponieważ pogodzenie tych konkurujących ze sobą modeli rządzenia jest uniwersalnym problemem wszystkich demokracji rynkowych. Nie zmienia to faktu, że polityka walki z nierównościami prowadzona konsekwentnie przez obóz Zjednoczonej Prawicy, w połączeniu z eksponowaniem wartości katolicko-patriotycznych, jest wprowadzeniem narracji odbiegającej od wzoru klasy średniej, która może osłabiać tempo jej rozwoju.

Henryk Domański
Tekst ukazał się w nr 31 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [LINK].

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 16 lipca 2021