Prof. Ewa THOMPSON we „Wszystko co Najważniejsze”
Dnia 23 sierpnia urodziła się Ewa THOMPSON, filolog, publicystka, profesor literatury porównawczej i slawistyki na Rice University w Houston. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty jej autorstwa, które ukazały się we „Wszystko co Najważniejsze”.
Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana
.„Ostatnio zaczynają pojawiać się głosy, że być może stoimy u progu wielkiej zmiany, jeżeli chodzi o postawę Zachodu w stosunku do Rosji. (…) Załóżmy jednak, że taka wielka przemiana w stosunku Zachodu do Rosji rzeczywiście się zaczyna. Jakie napotka przeszkody?” – pyta prof. Ewa THOMPSON w tekście „Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana”.
Jak podkreśla, „losy i rola Polski są całkowicie obojętne większości obywateli krajów tzw. Zachodu. „Europa”, w tym sensie, w jakim to słowo jest używane w Polsce, nie rezonuje na Zachód od Odry. Europa Zachodnia wciąż lekceważy swój cordon sanitaire. Gdy nadchodzi ku temu okazja, gadające głowy w telewizji »dosypują« do swoich przemówień trochę »cukru« przeznaczonego dla tych skazanych na bycie mięsem armatnim. Europa Zachodnia wcale się Rosji nie boi, bo wie, że oddziela ją od Rosji pasmo krajów mniejszej niż ona ważności. A jednocześnie odnosi się z szacunkiem do Rosji, bo ta posiada broń atomową i jest użytecznym partnerem gospodarczym. À propos szacunku: czy zauważyli Państwo, że Niemcy wprawdzie coś tam mówią o Ziemiach Odzyskanych, ale nie domagają się Królewca? Ministrem obrony Republiki Federalnej Niemiec jest obecnie członek grupy przyjaźni niemiecko-rosyjskiej”.
Prof. Ewa THOMPSON stoi jednocześnie na stanowisku, że „wojna na Ukrainie jest niespodziewaną (i wciąż niepewną, bo nie wiadomo, jak się skończy) szansą powiększenia grupy państw, z którymi Zachód się liczy”.
Zauważa przy tym, że „jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę”.
Puste słowa, płytka polityka
.W artykule „Puste słowa, płytka polityka” prof. Ewa THOMPSON zwraca uwagę, że „radykalny brak »metafizycznej podszewki« w polityce XXI w. sprawia, że język staje się nieważki; słowa unoszą się w nim w sposób przypadkowy”.
„Ta nieważkość języka politycznego oznacza, że każdy może reinterpretować znaczenie słów wedle własnego uznania; może usuwać i dodawać słowa, zakopywać stare znaczenia i nadawać nowe, które mają za zadanie zwodzić i dezorientować” – pisze prof. Ewa THOMPSON.
Autorka stoi na stanowisku, że zarówno w języku dziennikarskim, jak i akademickim istnieje współcześnie oczekiwanie, że do opisywania spraw społecznych i międzynarodowych będzie się używać określonego zestawu terminów. Znajdują się w nim pojęcia „pozytywne”, takie jak „demokracja”, „prawa reprodukcyjne”, „różnorodność”, „wielokulturowość”, „równość”, „sprawiedliwość społeczna”, „LGBTQ+” i „Black Lives Matter”. Lista znaczeń „negatywnych” jest dłuższa i obejmuje takie słowa, jak: „faszyzm”, „nacjonalizm”, „populizm”, „nierówność”, „rasizm”, „autokracja”, „biały przywilej”, „dyskryminacja” i wreszcie „mowa nienawiści”, „przestępstwa z nienawiści”, przy czym te ostatnie mają posmak orwellowskich „przestępstw myślowych”.
Niewiele osób publicznych ma odwagę zadeklarować sympatię dla któregokolwiek z pojęć z listy „negatywnej” w obawie przed utratą pozycji profesjonalisty o nieposzlakowanej opinii. Dlatego rytuałem stało się dziś określanie rządów państw, które nie przyjmują z entuzjazmem pierwszej grupy pojęć jako powszechnie obowiązujących lub nie wprowadzają ich w życie społeczne, jako „faszystowskich”, „rasistowskich” lub „nienawistnych” – pisze prof. Ewa THOMPSON.
Dodaje ponadto, że używanie takich słów jak „mowa nienawiści” i „przestępstwo z nienawiści” w dzisiejszej debacie politycznej i społecznej idzie w parze z pustosłowiem (…). To znamienne, jak wiele terminów naszego dyskursu publicznego pochodzi z Roku 1984 Orwella: „policja myśli”, „zbrodnia nienawiści”, „przestępstwo myślowe”, „nowomowa”, „dziura pamięci”, „wolność reprodukcyjna”.
„Znaczenie słów narastało stopniowo, ich pełnia zależała od tego, jak długo były w użyciu i kto je stosował. Wszystkie natomiast miały wartość metafizyczną. Jej utrata w polityce doprowadziła do pogorszenia się jakości dyskursu publicznego. Teraz kluczowymi pojęciami posługują się ludzie, którzy nie potrafią odróżnić faszyzmu od nazizmu, demokracji od wolności czy przestrzegania dziesięciu przykazań od nienawiści. Nie chodzi o to, że jakaś ideologia przejmuje kontrolę nad wszelkimi interpretacjami i komentarzami. Brak uznania rzeczywistości wykraczającej poza porządek polityczny i niechęć do znalezienia porozumienia z tą rzeczywistością tworzy nowomowę i odbiera językowi polityki istotną powagę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.
Gombrowicz gardził intelektualnym lokajstwem
.Na łamach „Wszystko co Najważniejsze” ukazał się również wywiad Natalii SZERSZEŃ (Teologia Polityczna) z prof. Ewą THOMPSON na temat Witolda Gombrowicza.
„Gombrowicz nigdy nie był pisarzem »dla mas«, kimś w rodzaju Johna Le Carre, którego książki można kupić na lotniskach i w supermarketach. Został wylansowany nie przez czytelników, ale przez lewicujące kola uniwersyteckich humanistów, którym spodobała się jego odwaga w kwestionowaniu tradycyjnych postaw w stosunku do państwa, narodowości, rodziny, bliźnich, tożsamości osoby oraz życia seksualnego” – stwierdziła prof. Ewa THOMPSON.
Badaczka podkreśliła także, iż „Gombrowicz jest bezlitosny w obnażaniu ludzkiej – a więc swojej własnej – motywacji. Pokazuje, jak wiele naszej uwagi i wysiłku wydatkujemy na zapewnienie sobie jak najwygodniejszej pozycji w życiu. Brak mu tej hipokryzji, która tak często widzimy u zachodnich intelektualistów upozowanych na męczenników postępu, a w rzeczywistości głównie zainteresowanych swoim rankingiem na rynku próżności. Obnażanie tej hipokryzji to jedna z perełek Dzienników”.
Zdaniem prof. Ewy THOMPSON „Gombrowicz nie był pisarzem wielkim, ale nie był też błahym. Jego sztuki są już nieco przebrzmiale, utraciły zdolność szokowania widza, którą miały pół wieku temu, i dzisiaj wydają się odrobinę banalne. Perłą wśród jego powieści jest Transatlantyk, wymagający solidnej znajomości polskiej historii i obyczajów, a więc niedostępny dla cudzoziemców. Transatlantyk kwestionuje w sposób nieomal genialny cały polski bagaż patriotyczny, ale bez wypowiedzenia o nim ostatniego słowa. Patriotycznemu czytelnikowi nie zaszkodzi przyjrzeć się polskim słabościom, tak pięknie w języku sarmackim sparodiowanym. Zaś Dzienniki są wciąż warte czytania i wracania do nich”.
WszystkoCoNajważniejsze/SN