Prof. Jan Żaryn o Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Prof. Jan Żaryn o Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest świętem ogólnonarodowej tożsamości – twierdzi historyk prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Czy można powiedzieć, że mit Żołnierzy Wyklętych w pewnym sensie się wyczerpuje?

Prof. Jan Żaryn: Niewątpliwie zniknęła już ta świeżość będąca udziałem pokolenia młodych ludzi, którzy na początku drugiej dekady tego wieku zafascynowali się Żołnierzami Wyklętymi. Trzeba przyznać, że przeminęła ta fascynacja oraz okoliczności tej fascynacji, a także młodość tamtych ludzi.

Chcę zwrócić uwagę, że dawka patriotyzmu, samorządności, umiejętności organizowania się oraz manifestowania patriotyzmu, a także poszukiwania autentycznych autorytetów zaistniała po tragedii smoleńskiej. Wszyscy bardzo mocno to wydarzenie przeżyliśmy, ale być może pokolenie młodych w jakiś szczególny sposób.

Nasze, starsze pokolenie pomogło młodym ludziom w zorganizowaniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Nie mieliśmy natomiast wówczas żadnych wątpliwości, że przeżywanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych jest udziałem młodych ludzi.

Nie uważam, że dzisiejsi dwudziesto-trzydziestolatkowie są w jakiejś mierze dalecy od daru chęci rozpoznawania autorytetów oraz poszukiwania wartości. Mam nadzieję, że nadal młodzi Polacy mają taką wewnętrzną potrzebę. Natomiast świeżość obchodów w przestrzeni publicznej Dnia Pamięci Żołnierzy zanikła.

Czy to porażka?

Prof. J. Żaryn: Ależ skąd! Dzięki niezwykłej aktywności oraz energii na rzecz rozpoznawania Żołnierzy Wyklętych oraz ich uhonorowania historia członków podziemia antykomunistycznego na stałe weszła do podręczników, a także do kanonu polskich bohaterów. Myślę, że to jednak olbrzymie osiągnięcie, a nie porażka.

Ponadto wiele zostało zrobione na rzecz odnajdywania szczątków zamordowanych i brutalnie pogrzebanych przez antyludzką władzę stalinowską członków podziemia antykomunistycznego. Ogromną pracę w tym zakresie przeprowadził – i ciągle prowadzi – prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej.

Ponadto powstały liczne upamiętnienia oraz pomniki. Przypomnę tylko, że w ubiegłym roku z inicjatywy Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i I. J. Paderewskiego, którym kieruję, i dzięki wsparciu ze strony wielu podmiotów państwowych oraz spółek skarbu państwa w katedrze św. Jana w Warszawie zostało odsłonięte epitafium ku czci Żołnierzy Wyklętych. Jest ono w pewnym sensie zwieńczeniem tego procesu upamiętniania. W ten sposób katedra na trwałe uhonorowała zbiorowego bohatera, zwłaszcza że jest ona miejscem, które jest zabudowywane pamięcią historyczną.

Można odnieść wrażenie, że obchody Dnia Pamięci Wyklętych mają charakter środowiskowy, kombatancki…

Prof. J. Żaryn: Wcale tak nie uważam. Jeśli miałbym wskazać charakter obchodów święta 1 marca, to powiedziałbym, że są one obecnie bardziej upaństwowione niż w pierwszych latach. Faktycznie, mogła z tego powodu zmniejszyć się oddolna energia, która była niezwykle cennym pokoleniowym przeżyciem z okresu 2011-2016 oraz z lat późniejszych. Musimy pamiętać, jaka formacja polityczna sprawowała wówczas w Polsce władzę. Rząd PO-PSL aż się prosił, by go kontestować poprzez manifestowanie patriotyzmu. Oddolna energia mająca na celu upamiętnienie członków podziemia antykomunistycznego była także niejako przeciwko polityce historycznej ówczesnej władzy.

Na zmianę charakteru święta wpływ miało m.in. to, że w 2015 r. władzę w Polsce przejęła formacja niepodległościowa. To dlatego instytucje państwa stały się ważnym czynnikiem honorującym Żołnierzy Wyklętych.

Możliwe, że moje odczucia wynikają z ograniczonej, warszawskiej perspektywy. Patrząc z perspektywy samorządowej oraz małych, lokalnych społeczności, należy wnioskować, że tam wciąż trwa chęć oddolnego honorowania Wyklętych. Ta aktywność nie została osłabiona przez państwową omnipotencję. Doświadczam tego pośrednio, jako dyrektor IDMN, dysponujący Funduszem Patriotycznym.

Jak ocenia pan profesor ogólną wiedzę Polaków na temat Żołnierzy Wyklętych, a także na temat tego, co działo się w Polsce w latach czterdziestych i pięćdziesiątych?

Prof. J. Żaryn: Na pewno wpływ na niski poziom wiedzy o dziejach najnowszych miał system edukacji powszechnej. Przez wiele lat było przecież tak, że nauczyciele nie byli w stanie – choć bardzo często nie z własnej winy – opanować w ten sposób programu nauczania, żeby omówić głębiej okres powojenny.

Ponadto – trzeba to przyznać – w edukacji ten okres był w pewnym sensie najtrudniejszy, choć przez to atrakcyjny. Wiązało się to z tym, że wiedza o tym okresie była stale wzrastająca, przez to zmienna, jej rozpoznanie było i jest dynamiczne. Dokonania naukowców wymuszały u nauczycieli ciągłe „ściganie się” z ich ustaleniami, a także z recepcją tej wiedzy na teren dydaktyki. To wszytko oczywiście nie było – i nadal nie jest – takie łatwe. To właśnie z tego powodu powstał nowy przedmiot, czyli Historia i Teraźniejszość. Miał on być ratunkiem w sytuacji nierozpoznania tego okresu historycznego, który przecież najmocniej wpływa na współczesność.

Zaryzykowałbym również tezę, że im więcej demokracji, tym mniej powszechnej wiedzy. Funkcjonujemy w systemie demokratycznym – i to nie dotyczy tylko nas, Polaków, ale ogólnie całej kultury europejskiej, żeby się zatrzymać tylko na naszym kontynencie – i odnoszę wrażenie, że powszechność wiedzy historycznej jest zdecydowanie zanikająca, wygrywa infantylizm pseudopoznawczy. Zdolność głębszego rozumienia tożsamości swojego narodu mają prawdziwe elity (w tym miłośnicy historii) jako potencjalni jej dawcy.

Na szczęście w przypadku Polaków większość z nas jest z kolei odbiorcami wartości płynących z charakteru narodowego, z szeroko pojętej kultury, w tym wiedzy historycznej. I bardzo dobrze, ponieważ nie wszyscy muszą cały czas podążać za rozwojem nauki. Jest to kwestia naturalna. Nie chcę nikogo potępiać, próbuję to tylko przeanalizować.

Co należy zrobić, aby przywrócić mitowi Żołnierzy Wyklętych właściwie miejsce?

Prof. J. Żaryn: Na pewno ten mit nie wróci na swoje poprzednie tory. Wynika to chociażby z tego, że okoliczności, w jakich obchodzony jest Dzień Pamięci Wyklętych, są zupełnie inne niż na początku.

Święto 1 marca jest już utrwalone w kalendarzu. Zajmuje ono takie samo miejsce jak rocznica Konstytucji 3 maja, Święto Niepodległości oraz rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. I tego już nam nikt nie odbierze, choć próby dezawuowania bohaterów święta 1-marcowego nadal będą się powtarzać – oczywiście płynące ze strony nosicieli stalinowskiej tradycji w Polsce. Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych będzie już zawsze przynależał do czołówki ważnych dat. Mają one także jedną wspólną cechę – są świętami naszej ogólnonarodowej tożsamości.

Mam jednak nadzieję, że zmiana nastąpi w sferze powszechnej edukacji. Chciałbym, aby kolejne pokolenia młodych Polaków w Żołnierzach Wyklętych – dziś już Niezłomnych – odnajdywały autorytety, które są potrzebne w ich własnym rozwoju.

Jakie obchody w tym roku organizuje kierowany przez pana profesora Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego?

Prof. J. Żaryn: Zapraszam na co najmniej dwie uroczystości. Pierwsza z nich będzie miała charakter bardziej lokalny. O godz. 10 spotkamy się tradycyjnie na Służewie przy Pomniku Męczenników Terroru Komunistycznego 1944–1956 znajdującym się niedaleko kościoła św. Katarzyny. Mam nadzieję, że na to wydarzenie licznie przyjdzie młodzież szkolna.

Z kolei wieczorem, o godz. 18, w archikatedrze warszawskiej zostanie odprawiona msza św. Będzie ona sprawowana przez ks. kard. Kazimierza Nycza. Zostanie ona poprzedzona uroczystym złożeniem wieńca od narodu przy epitafium ku czci Żołnierzy Wyklętych.

W tym dniu uroczystości będzie za pewne wiele w całym kraju. Agenda tegorocznych obchodów jest dostępna w mediach społecznościowych Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, któremu od lat przewodniczę wraz ze znanym działaczem społecznym, Wojciechem Boberskim.

Rozmawiała Anna Kruszyńska

Podziemie niepodległościowe w 1945 r.

.Dnia 1 marca – w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy.

Po rozwiązaniu przez gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” Armii Krajowej 19 stycznia 1945 r. jej rolę miała przejąć organizacja „NIE”. Gdy w marcu tego roku Okulicki został aresztowany przez NKWD, „NIE” uznano za strukturę zdekonspirowaną i rozkazem p.o. Naczelnego Wodza gen. Władysława Andersa zlikwidowano 7 maja 1945 r. Jeszcze tego samego dnia Anders powołał Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj z płk. Janem Rzepeckim na czele. Przejął on struktury „NIE” oraz zlikwidowanej AK. Kiedy w czerwcu 1945 r. powstał w Moskwie uznany przez mocarstwa zachodnie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, na wniosek płk. Rzepeckiego doszło do likwidacji DSZ.

Największą zakonspirowaną organizacją niepodległościową po wojnie było Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, które powstało 2 września 1945 r. Jego pierwszym prezesem był płk Rzepecki. Jak szacują historycy, przez szeregi „WiN” przeszło ok. 30 tys. działaczy i żołnierzy. Łącznie, przez ponad pięć lat działalności, funkcjonowały cztery zarządy główne organizacji. Zrzeszenie stało się najważniejszym celem do zwalczenia dla komunistycznych służb bezpieczeństwa.

Żołnierze Wyklęci

.„Żołnierze Wyklęci to przede wszystkim ludzie kontynuujący walkę o niepodległość Polski, którzy zaczynali ją toczyć bardzo często na początku II wojny światowej. Stwierdzenia, że mówimy o drugiej konspiracji albo konspiracji powojennej, są określeniami ahistorycznymi i nienaukowymi. Konspiracja, którą określamy mianem Żołnierzy Wyklętych, to konspiracja niepodległościowa o obliczu antykomunistycznym, która wcale nie zaczęła się po zakończeniu II wojny, tylko w sposób płynny zmieniła swoje oblicze z oblicza antyniemieckiego właśnie na antykomunistyczne. W mojej opinii stało się to w połowie 1943 r., po zerwaniu stosunków dyplomatycznych przez sowiecką Rosję z rządem polskim na uchodźstwie. Jeżeli mamy w przestrzeni publicznej próby przeciwstawiania etosu żołnierzy Armii Krajowej etosowi Żołnierzy Wyklętych, to jest to również całkowicie nienaukowe stwierdzenie, bo mówimy tak naprawdę o jednym i tym samym środowisku” – twierdzi dr Tomasz Łabuszewski, szef Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.

Powojenna konspiracja niepodległościowa była – aż do powstania „Solidarności” – najliczniejszą formą zorganizowanego oporu społeczeństwa polskiego wobec narzuconej władzy. Według niepewnych danych MSW z lat siedemdziesiątych w okresie 1945–1955 śmierć z bronią w ręku poniosło ok. 9 tys. członków konspiracji. Szacunki te są jednak niepełne, a opór był z pewnością liczbowo znacznie wyższy.

Walcząc z siłami nowego agresora, żołnierze niepodległościowi musieli się zmierzyć z ogromną, wymierzoną w nich propagandą Polski Ludowej, która nazywała ich „bandami reakcyjnego podziemia”. Natomiast osoby działające w antykomunistycznych organizacjach i oddziałach zbrojnych, które znalazły się w kartotekach aparatu bezpieczeństwa, określono mianem „wrogów ludu”.

Sformułowanie „Żołnierze Wyklęci” powstało w 1993 r., kiedy po raz pierwszy użyto go w tytule wystawy „Żołnierze Wyklęci – antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”, zorganizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim. Jego autorem był Leszek Żebrowski. Stanowi ono bezpośrednie odwołanie do listu otrzymanego przez wdowę po jednym z żołnierzy podziemia, w którym, zawiadamiając o wykonaniu wyroku śmierci na jej mężu, dowódca jednostki wojskowej pisze o nim: „Wieczna hańba i nienawiść naszych żołnierzy i oficerów towarzyszy mu i poza grób. Każdy, kto czuje w sobie polską krew, przeklina go – niech więc wyrzeknie się go własna jego żona i dziecko”. Wyrażenie „żołnierze wyklęci” upowszechnił Jerzy Ślaski (1926–2002), publikując w 1996 r. książkę pod takim właśnie tytułem.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych – geneza

.Przełom, jaki przyniósł rok 1989, nie od razu przyczynił się do przywrócenia społecznej pamięci o postaciach antykomunistycznego, niepodległościowego podziemia. Przez lata pozostawały bez odpowiedzi starania środowisk kombatanckich, organizacji patriotycznych, stowarzyszeń naukowych, przyjaciół rodzin tych, którzy byli członkami antykomunistycznego podziemia.

Apele środowisk kombatanckich zaczęły zyskiwać coraz większe poparcie w drugiej połowie pierwszej dekady XXI w. Janusz Kurtyka, ówczesny prezes IPN, pod koniec 2005 r. nadał tym staraniom silny impuls.

19 listopada 2008 r., podczas spotkania w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Wrocławskiego, z udziałem wiceprezydenta Opola Arkadiusza Karbowiaka i pełnomocnika wojewody opolskiego ds. kombatantów i osób represjonowanych Bogdana Bocheńskiego, postanowiono w Opolu zorganizować 1 marca 2009 r. Dzień Żołnierza Antykomunistycznego. W liście do prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego Janusz Kurtyka pisał: „Uroczystość oddania hołdu członkom zbrojnych organizacji niepodległościowych, walczących po II wojnie światowej z organami komunistycznego państwa, powinna wpisać się na stałe do kalendarza uroczystości państwowych”.

28 lutego 2009 r. z inicjatywy prezesa Janusza Kurtyki i Jerzego Szmida na I Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia NZS 1980 została podjęta uchwała popierająca inicjatywę Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, aby 1 marca ustanowić dniem Żołnierzy Wyklętych.

Zdecydowanego poparcia idei Dnia Pamięci udzielał prezydent Lech Kaczyński. To on ostatecznie skierował w lutym 2010 r. do Sejmu projekt ustawy w tej sprawie. „Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie ojczyzny” – napisał. 3 lutego 2011 r. Sejm uchwalił ustawę o ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. „W hołdzie Żołnierzom Wyklętym – bohaterom antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawiali się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu” – głosiło uzasadnienie ustawy.

Symboliczna data

.Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951 r. w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, między godziną 20.00 a 20.45 strzałem w tył głowy zostali rozstrzelani przywódcy IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – prezes WiN ppłk Łukasz Ciepliński („Pług”, „Ludwik”) i jego najbliżsi współpracownicy. Ciał zamordowanych nie wydano rodzinom. Pogrzebano je w nieznanym do dziś miejscu. Śmierć ponieśli: Łukasz Ciepliński, Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Józef Batory i Karol Chmiel.

W 1992 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie z 14 października 1950 r. 3 maja 2007 r. prezydent Lech Kaczyński nadał Łukaszowi Cieplińskiemu Order Orła Białego w uznaniu znamienitych zasług dla Rzeczypospolitej.

Data 1 marca 1951 r. symbolicznie zamyka dzieje konspiracji niepodległościowej, zapoczątkowanej 27 września 1939 r., w przededniu kapitulacji oblężonej przez Niemców Warszawy, kiedy to grupa oficerów WP na czele z gen. Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem zawiązała Służbę Zwycięstwu Polski (później przekształcaną kolejno w Związek Walki Zbrojnej i Armię Krajową, w 1945 r. zaś w Delegaturę Sił Zbrojnych, na bazie której w tym samym roku utworzono WiN).

Członkowie podziemia niepodległościowego działali do 1956 r. Ostatni „leśny” żołnierz ZWZ-AK, a później WiN – Józef Franczak „Lalek” – zginął w czasie obławy przeprowadzonej przez SB i MO w podlubelskim Majdanie Kozic Górnych 21 października 1963 r. Śmierć Franczaka zakończyła kartę zbrojnego oporu antykomunistycznego.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat udało się odnaleźć miejsca ukrycia ciał setek żołnierzy powojennego podziemia antykomunistycznego. Wciąż jednak nieznane są liczne miejsca ukrycia śladów zbrodni dokonanych na wielu wybitnych żołnierzach i oficerach walczących z sowiecką okupacją. Wśród nich jest m.in. zamordowany 1 marca 1951 r. Łukasz Ciepliński.

Jeden z najodważniejszych ludzi na świecie

.”Jeśli mamy opowiadać światu o Polsce, o nas, o naszej tożsamości, historii i naszych polskich bohaterach, wówczas nie może zabraknąć tej opowieści” – pisze Jarosław SZAREK, były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, o historii rotmistrza Witolda Pileckiego.

Jak podkreśla Jarosław SZAREK, “jeszcze ćwierć wieku temu nazwisko Witolda Pileckiego nie było znane nawet większości Polaków. Dzisiaj jest on w Polsce bohaterem, którego imieniem nazywane są ulice. Młodzież często wybiera go na patrona szkół czy drużyn harcerskich. Rocznica jego śmierci obchodzona jest niemal jak święto państwowe. Trzydzieści lat po upadku dyktatury komunistycznej w Polsce i zakończeniu dominacji sowieckiej w Europie Środkowej Pilecki stał się symbolem polskiego heroizmu i patriotyzmu”.

“Człowiek – który jako żołnierz polskiej armii podziemnej podjął się specjalnej misji, polegającej na przeniknięciu do niemieckiego obozu w Auschwitz, by poznać prawdę o losie tysięcy osób przetrzymywanych za drutami kolczastymi – powiedział po latach o komunistycznych torturach: Oświęcim przy nich to była igraszka. Wypowiedziała te słowa osoba, która poznała nie tylko piekło niemieckiego obozu koncentracyjnego, ale też krwawą rzeczywistość dwóch wielkich wojen stoczonych przez Polaków: w latach 1919–1921 z bolszewikami i we wrześniu 1939 r. z niemieckim agresorem” – przypomina Jarosław SZAREK. 

.”Postać Witolda Pileckiego stała się symbolem. Polacy w jego losach widzą prawdziwą historię swojej ojczyzny, ujętą w jednym życiorysie. Dramatyczne wybory, chwała i cierpienie. Bohaterstwo skazane na zapomnienie, dziś odkrywane ponownie. To wszystko jest powodem ogromnej fascynacji tą wyjątkową postacią. Ale jest też dowodem na słuszność głęboko zakorzenionego w polskiej duszy przekonania: Prawda zawsze zwycięża” – pisze Jarosław SZAREK.

PAP/Anna Kruszyńska/WszystkoCoNajważniejsze/PP

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 marca 2023
Fot.: Wikimedia Commons