Szymon HOŁOWNIA. Debata prezydencka 2025

Każdy głos w wyborach 18 maja to bezcenna cegła, z której można albo wzmocnić mur, albo zbudować piękny dom – mówił w debacie 12 maja 2025 r. kandydat w wyborach prezydenckich Szymon HOŁOWNIA. Debata prezydencka została zorganizowana przez telewizje TVP, Polsat News i TVN24.
Szymon Hołownia. Debata. Pytania i odpowiedzi
.W kolejnej telewizyjnej debacie prezydenckiej przed wyborami prezydenckimi 2025 wzięli udział wszyscy kandydaci w wyborach prezydenckich, w tym Szymon HOŁOWNIA. Debata złożona była z dwóch bloków tematycznych i wymuszała krótkie pytania i szybkie, konkretne odpowiedzi.
Oto zadane pytania i odpowiedzi, jakich udzielił kandydujący w wyborach prezydenckich marszałek Sejmu Szymon HOŁOWNIA.
Jakie postulaty w pana programie mogą budzić opór społeczny?
Zakaz używania telefonów komórkowych przez uczniów w szkołach podstawowych oraz moja obietnica, że jako prezydent nie ułaskawię nigdy żadnego polityka, nawet z mojej partii.
Na obniżającą się dzietność Polaków wpływ może mieć obecne polskie prawo penalizujące aborcję w niemal wszystkich przypadkach. Jak pan chce to zmienić?
Mam nadzieję, że że ustawa Trzeciej drogi przywracająca tzw kompromis aborcyjny oraz ustawa lewicy depenalizacyjna – zostaną przeprowadzone przez Sejm. Ja sam uważam, że w sprawie takiej jak legalizacja aborcji należy oddać głos narodowi i zorganizować referendum. Uważam również, że aby poprawić sytuację demograficzną Polski i zwiększyć dzietność najważniejsze są kompleksowe rozwiązania w tym powszechne znieczulenie okołoporodowe, szersza dostępność opieki nad dziećmi w żłobkach i przedszkolach czy poprawa transportu w małych miejscowościach, tak by ludzie mogli żyć życiem rodzinnym tam gdzie mieszkają.
Dopytuje Krzysztof STANOWSKI: Czy to znaczy, że zmienił pan poglądy w sprawie aborcji?
Nie, moje poglądy nigdy się nie zmieniły – uważam, że aborcja jest zawsze złem i zawsze dramatem. Ale inną mam perspektywę jako publicysta, przekonujący do swoich poglądów, a inną jako polityk, reprezentujący ludzi o różnych poglądach, niekoniecznie zbliżonych do moich.
Zawód polityka cieszy się najmniejszym zaufaniem społecznym w Polsce. Jakie pana osobiste cechy mogłyby to zmienić?
Wszelkie przywództwo musi opierać się na wartościach takich jak prawda uczciwość, umiejętność słuchania drugiego człowieka, otwartość na różnorodność ludzi. Ja takim człowiekiem jestem. Jednocześnie każdy polityk musi się również pilnować, jeśli chodzi o przestrzeganie podstawowych zasad, dlatego jako marszałek sejmu staram się uporządkować pracę posłów, wymagając od nich, by stanowili dla obywateli przykład, a nie powód do wstydu. Stąd wprowadziłem m.in. kary za sejmowe wagary, czy chcę zainstalować alkomaty w sejmie.
Pyta Krzysztof JAKUBIAK: Jak sie pan odnosi do polityki historycznej i naszych relacji z Niemcami?
Możemy owszem mówić o potrzebie reparacjach, ale trzeba się z nimi umówić nie na pomnik, ale na obowiązkowe wpłaty setek miliardów euro na nowo utworzony w Polsce Fundusz Obrony Narodowej. To realnie odbudowałoby naszą siłę po tym jak zniszczyli nasz kraj. Przecież Niemcy nie mają granicy z Federacją Rosyjską, ale my.
Pyta Artur BARTOSZEWICZ: Jak ocenia pan równość traktowania kandydatów w tej kampanii przez media publiczne?
Źle oceniam i mam nadzieje, że KRRIT sie tym zajmie. Niestety koalicja ciągle nie podjęła w wystarczającym stopniu dzieła uzdrowienia mediów publicznych czy – żądanego przez moje ugrupowanie – odkolesiowania spółek skarbu państwa, co się łączy. Dlatego walczymy nadal o te dwie sprawy.
Joanna SENYSZYN: Pytam pana jako lidera Trzeciej Drogi, którą tworzycie wspólnie z PSL. Dramatycznie spadają dochody ze sprzedaży pszenicy, jakie kroki planujecie podjąć, by ochronić polskich rolników w tej sytuacji?
Dla każdego prezydenta Polski bezpieczeństwo żywnościowe kraju powinno być priorytetem. Wiemy, że ceny się mocno różnią sezonowo, ale w przypadku dużych strat rolników państwo powinno interweniować. Jako prezydent chciałbym również, by w naradach dotyczących bezpieczeństwa narodowego brał udział minister rolnictwa.
Jak pogodzić interesy narodowe z integracją europejską?
UE była konceptem wspólnej pracy narodów Europy, żeby nie robili między sobą wojny. Dlatego powinniśmy budować naszą silną obecność w UE, ale również w sojuszach z państwami północnymi – na co ja jako marszałek kładę mocny nacisk. Równocześnie dbając o współpracę z krajami południa, takimi jak Włochy, czy z Wielką Brytanią, Niemcami i Francją. Trzeba zrestartować ten system, jakimi u zarania była Unia Europejska, budować oś europejską. Chciałbym również wprowadzić ustawę, która zabezpieczy przed „Polexitem” wprowadzonym z poziomu parlamentu – to powinno być przeprowadzone w drodze referendum.
Co jest podstawowym interesem polski w sprawie Ukrainy?
Sprawiedliwy pokój na Ukrainie jest ważny, trzeba jasno i wyraznie budować porozumienia zmuszające Rosję do siedzenia przy stole rozmów pokojowych. Ale jednocześnie powinniśmy zadbać o to, byśmy mogli wynieść profity z tego, żeśmy Ukrainie pomogli jako pierwsi – dlatego tak ważne jest dla mnie pilnowanie polskich kontraktów na odbudowywanie Ukrainy po wojnie oraz o to, by zapewnić ciągłość ekshumacji ofiar rzezi Wołyńskiej. To, co bardzo by się nam przydało, to również technologie już wypracowane w Ukrainie w kwestii obrony cywilnej – chciałbym, żeby doświadczona na tym polu i dobrze sobie radząca Ukraina pomogła nam zbudować naszą obronę cywilną z prawdziwego zdarzenia
Pyta Sławomir MENTZEN: Czy zgodziłby się pan wysłać polskie wojsko na Ukraine do walki z Rosją?
Nie ma mowy, ale też nikt w koalicji rządzącej. To, co obecnie robi premier Donald Tusk jeżdżąc do Kijowa to restart polskiej obecności w UE i zabezpieczenie naszych interesów w relacjach z Ukrainą. Ponieważ w dyplomacji obowiązuje jedna zasada: albo siedzisz przy stole, albo jesteś w karcie dań.
Pyta Adrian ZANDBERG: Dlaczego nie uciął pan kilometrówek dla posłów w Sejmie? Wystarczyłoby jedno pana zarządzenie.
Bo nie jestem dyktaturą. Natomiast tak, pracuję nad takim zarządzeniem wspólnie z marszałkami z innych ugrupowań, bo mam zasadę, że zawsze najpierw rozmawiam z ludźmi, których dotyczy dana sprawa.
Grzegorz BRAUN go pyta, czy migranci po wyborach znów przyjadą do Polski szerokim strumieniem?
Absolutnie nikt by się dziś na to nie zgodził. Jesli będziemy się fiksować na podobnych pana obsesjach, to nigdy nie zbudujemy niczego sensownego, takiego jak „Polska 100-minutowa” którą postuluję (szybkie połączenia między mniejszymi miejscowościami – przyp. red.). Z panem można rozmawiać o wszystkim, a i tak zawsze skończy się na migrantach.
AD