Volkswagen zamyka fabryki w Niemczech. Wielka fala zwolnień
Grupa Volkswagen planuje zamknięcie co najmniej trzech fabryk w Niemczech i zwolnienie dziesiątek tysięcy pracowników – ogłosiła 28 października szefowa rady zakładowej firmy Daniela Cavallo. „Żadna z fabryk nie jest bezpieczna” – podkreśliła.
Volkswagen zamyka fabryki w Niemczech
.Daniela Cavallo poinformowała, że plany redukcji miejsc pracy dotyczą wszystkich zakładów Volkswagena w Niemczech. Firma ta zatrudnia około 120 tys. osób w kraju, a połowa z nich pracuje w Wolfsburgu w Dolnej Saksonii. Volkswagen posiada dziesięć fabryk w Niemczech, z których sześć znajduje się Dolnej Saksonii, trzy w Saksonii i jedna w Hesji – podał portal tagesschau.
Szczególnie zagrożony cięciami jest zakład produkcyjny w Osnabrueck (Dolna Saksonia), który niedawno stracił zamówienie od Porsche – przekazała Cavallo. Według szefowej rady zakładowej Volkswagena o planach cięć zostali poinformowani wcześniej wszyscy pracownicy. Zarząd planuje też przymusowe zwolnienia, a poszczególne działy fabryk mają zostać zamknięte lub przeniesione za granicę – powiedziała Cavallo.
Przedstawiciele koncernu oraz związku zawodowego IG Metall, zrzeszającego pracowników Volkswagena, spotkają się w środę na kolejnej turze negocjacji. Podczas gdy firma domaga się redukcji płac i zerowych podwyżek w ciągu najbliższych dwóch lat, związkowcy postulują wzrost wynagrodzeń. We wrześniu Volkswagen anulował program zabezpieczenia zatrudnienia, który obowiązywał przez ponad 30 lat. Oznacza to, że od połowy 2025 roku możliwe będą przymusowe zwolnienia.
Rząd Niemiec w poniedziałek wezwał koncern do ratowania miejsc pracy. Według rzecznika rządu dla kanclerza Olafa Scholza istotne jest to, aby „ewentualne błędne decyzje kierownictwa z przeszłości nie działały na szkodę pracowników”. Celem pozostaje zachowanie i zabezpieczenie miejsc pracy – przekazano.
Jak mierzyć dobrostan obywateli?
.Na temat tego, czy produkt krajowy brutto (PKB), jest dobrym wskaźnikiem umożliwiającym określenie poziomu bogactwa i zamożności danych narodów i państw, na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Michał KLEIBER w tekście „Jak mierzyć dobrostan obywateli?„.
„Wszyscy chyba czujemy, że jakość naszego życia i nasze samopoczucie, wprawdzie z pewnością skorelowane z nawet dość wybiórczo ocenianą sytuacją gospodarczą kraju, nie do końca od niej zależą. Liczy się przecież także jakość dostępnych usług, zwłaszcza w zakresie ochrony zdrowia i edukacji, czystość powietrza, stan środowiska naturalnego, poczucie bezpieczeństwa, objawy deprymującego społecznego zróżnicowania u współobywateli i wiele innych cech otaczającego nas świata”.
„Mimo że dyskusja na temat różnych, innych niż PKB, miar społecznego dobrostanu trwa już wiele lat, na razie nie widać niestety istotnych zmian w powszechnym sposobie oceny jakości życia obywateli każdego z państw”.
„Przypomnijmy, że PKB opisuje zagregowaną wartość dóbr i usług finalnych wytworzonych w ciągu roku na terenie danego kraju. W pewnym zakresie wskaźnik ten jest oczywiście bardzo sensowny, wskazuje bowiem na stan gospodarki – wzrost produkcji przemysłowej, napływ inwestycji zagranicznych czy wzrost eksportu. Z samej definicji wynika jednak niemożność ujęcia w PKB niczego, co nie ma ustalonej ceny, tj. np. pracy we własnym gospodarstwie, pracy wolontariuszy czy zanieczyszczenia środowiska. PKB uwzględnia natomiast – paradoksalnie, bo przecież mówimy o rozwoju – produkcję tzw. antydóbr (np. używek) czy wyrównywanie strat spowodowanych katastrofami naturalnymi”.
.”Ponieważ PKB jest podstawą wielu kluczowych decyzji politycznych, dotyczących np. różnego rodzaju międzynarodowych funduszy pomocowych, całkowicie zrozumiała w tej sytuacji wydaje się głęboka refleksja nad sensem utrzymywania tego wskaźnika jako jedynej całościowej miary sytuacji danego kraju. Pomagają wprawdzie w takiej ocenie inne dostępne dane ekonomiczne, takie jak stopa bezrobocia, stawki opodatkowania, zadłużenie państwa w relacji do PKB czy liczba mieszkań na 1000 mieszkańców, ale takie pojedyncze wskaźniki to ciągle o wiele za mało, by realnie ocenić dobrostan mieszkańców” – pisze prof. Michał KLEIBER.
PAP/Iwona Weidmann/WszystkocoNajważniejsze/MJ