W Brandenburgii powstanie koalicyjny rząd SPD z prorosyjską BSW?

BSW

Po zwycięstwie socjaldemokratów w wyborach landowych w Brandenburgii, które odbyły się 22 września, obecny premier tego kraju związkowego na wschodzie Niemiec Dietmar Woidke (SPD) chce rozpocząć wstępne rozmowy w sprawie utworzenia nowego rządu koalicyjnego z lewicowym sojuszem Sahry Wagenknecht (BSW) i chadekami z CDU.

SPD wejdzie w koalicję z BSW i CDU w Brandenburgii?

.Zaproponuję to dziś wieczorem landowemu zarządowi SPD – oświadczył Woidke 23 września na konferencji prasowej w centrali swej partii w Berlinie. „Moim celem jest oczywiście stabilny rząd, który będzie nadal zapewniał dobry rozwój Brandenburgii” – dodał polityk cytowany przez portal tygodnika „Zeit”. Podobnie jak w Saksonii i Turyngii, BSW domaga się ustępstw w polityce zagranicznej, aby móc uczestniczyć w rządzie, choć nie jest to problematyka krajów związkowych. Główny kandydat BSW w Brandenburgii Robert Crumbach wezwał potencjalnych partnerów koalicyjnych do „wyraźnego sprzeciwu wobec stacjonowania amerykańskich pocisków nuklearnych w Niemczech” – przypomniał portal

Na konferencji prasowej w Berlinie Woidke powiedział, że chce rozmawiać z BSW o obszarach polityki, które bezpośrednio dotyczą Brandenburgii. Jego zdaniem w ewentualnej umowie koalicyjnej z BSW można zapisać tylko cele, które można zrealizować na szczeblu landu. „W przeciwnym razie byłoby to oszukiwanie ludzi i nie pozwoliłbym na to” – powiedział Woidke.

SPD wygrała wybory w Brandenburgii z wynikiem 30,9 procent głosów, wyprzedzając prawicowo-populistyczną Alternatywę dla Niemiec (AfD) – 29,2 proc. BSW weszła do parlamentu z poparciem 13,5 proc., a CDU z 12,1 proc. Zieloni, Partia Lewicy i FDP nie przekroczyły pięcioprocentowego progu wyborczego. Zdobywając 44 z 88 miejsc w parlamencie krajowym, koalicji SPD i CDU zabrakłoby jednego mandatu do większości. Żadna z trzech partii nie chce utworzyć koalicji z AfD. Oznacza to, że SPD może rządzić tylko z BSW lub z BSW i CDU.

BSW – prorosyjska partia z wrogim stosunkiem wobec NATO

.Sukcesy wyborcze niemieckich partii ekstremistycznych oraz ich niechęć do Ukrainy mogą zmienić politykę kanclerza Olafa Scholza wobec Kijowa; delegacja SPD podobno odwiedziła już Moskwę – ocenia główny komentator spraw zagranicznych Gideon Rachman w opublikowanym 23 września na łamach „Financial Times” tekście.

„Potencjalny wpływ (reelekcji) Donalda Trumpa na wojnę na Ukrainie i sojusz Zachodu jest powszechnie zrozumiały. Ale to, co dzieje się w Niemczech, może być równie ważne” – ocenia publicysta, podsumowując wyniki wyborów landowych, w których ugrupowania, które ocenia on jako „skrajne” – prawicowa AfD i populistyczny blok Sahry Wagenknecht (BSW) – zyskały duże poparcie.

AfD i BSW są wrogie NATO i sprzeciwiają się polityce „otwartych drzwi” dla imigrantów; jeśli połączyć elektoraty obu tych formacji, to okazuje się, że blisko jedna trzecia Niemców popiera programy zakładające zablokowanie pomocy dla Ukrainy. Gdy w czerwcu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawiał w Bundestagu, jego wystąpienie zbojkotowało 73 spośród 77 deputowanych AfD – przypomina Rachman.

Wzrost notowań partii antyukraińskich w połączeniu ze spadkiem popularności rządu federalnego, a przede wszystkim samego kanclerza, może zmusić go do zmiany polityki w nadziei na odbudowanie społecznego poparcia. Sprzyjający Ukrainie niemieccy politycy obawiają się – relacjonuje publicysta – że Scholz przed wyborami parlamentarnymi rozpocznie „kampanię pokojową”, mająca położyć kres wojnie na Ukrainie.

W Berlinie pojawiły się pogłoski, że specjalna grupa kontaktowa SPD, partii kanclerza, odwiedziła Moskwę, by podjąć tam tajne rozmowy. Urząd kanclerski temu zaprzecza. Co więcej, otoczenie Scholza nie ma złudzeń co do intencji Putina. Analitycy zwracają uwagę na to, że rosyjska gospodarka została w pełni przestawiona na tryb wojenny, a część produkowanej obecnie najbardziej zaawansowanej technologicznie broni nie jest nawet wykorzystywana na Ukrainie, lecz „wydaje się zarezerwowana na potrzeby potencjalnego przyszłego konfliktu” – przekazuje komentator. „Ale przywódcy krajów żyją chwilą obecną, a ich ocena sytuacji jest prawie zawsze zdominowana przez politykę wewnętrzną. Scholz ma przed sobą bardzo trudne wybory i chciałby w nich wystartować jako kandydat popierający pokój” – konkluduje Rachman.

Rosyjskie wpływy na Zachodzie

.Na temat wciąż żywej nadziei części środowisk politycznych na Zachodzie na zawarcie porozumienia z Rosją kosztem interesów Ukrainy oraz Europy Środkowo-Wschodniej, na łamach “Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście “Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje stosunki z Rosją, zaś Polska zostanie ukarana“.

“Zachodni Europejczycy są przyzwyczajeni do tego, że aby zrealizować jakąkolwiek inicjatywę wypływającą z „wału ochronnego”, trzeba kapitału z Zachodu. Stypendia, granty, książki, zjazdy. Tak było przez pokolenia. Stąd m.in. poczucie wyższości Zachodu. Teraz, po raz pierwszy od paru pokoleń, niektórzy Polacy i niektóre centra w Polsce mają już trochę własnego kapitału i nie muszą stać w kolejce po kartki na kawę. Oby te zasoby nie zostały roztrwonione. Oby zostały użyte do wspólnotowych celów. I oby Ukraina i Polska (dwa kraje, które ze względu na obszar i względnie liczną ludność grałyby wiodącą rolę w nowym układzie sił w Europie) stały się naturalnymi sprzymierzeńcami. Bez tego nie da się osiągnąć trwałości jakiegokolwiek przełomu”.

“Siódmego lutego 2023 r. „New York Times” opublikował artykuł Christophera Caldwella, który patrzy na wojnę rosyjsko-ukraińską z punktu widzenia deep state. Caldwell zastanawia się, czy ta wojna dubluje wojnę „w okopach” (tzn. I wojnę światową), czy raczej wojnę „ruchliwą” (II wojnę światową). Następnie stwierdza: „Źródła inwazji na Ukrainę to skomplikowana kombinacja trendów historycznych po zakończeniu zimnej wojny, przypadkowych wydarzeń ekonomicznych i długotrwałej geopolitycznej strategii”. I użala się nad ciężkim losem Rosji: „Największe państwo świata [Rosja] nie ma wygodnego okna na świat”. Ani mu się śni Europa jako kultura, której należy bronić: „Ta wojna nie jest wojną o wartości”. O dekolonizacji nawet nie wspomina. Wielu Amerykanów (nie mówiąc już o zachodnich Europejczykach) rozumuje podobnie. Chciałabym, aby Ukraina pokazała Caldwellom tego świata, że to jest wojna o wartości. Ale metody jej wygrania są tradycyjne: pieniądze na broń i determinacja ludności”.

.”Jeżeli Ukraina nie wygra, Europa Zachodnia odbuduje swoje stosunki z Rosją, Polska zostanie ukarana i świat powróci do koncertu mocarstw. A nawet jeżeli wygra, przełom nie musi nastąpić, bo jak dotychczas, nikt nie przedstawił możliwego i prawdopodobnego scenariusza lat powojennych. Jesteśmy w momencie krytycznym. Do przełomu jeszcze daleko. Pewne jest jedno: należy rosnąć w siłę” – pisze prof. Ewa THOMPSON.

PAP/Berenika Lemańczyk/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 23 września 2024