OD REDAKCJI: Dzięki uprzejmości Pana Rafała, mamy przyjemność jeszcze raz podróżować poprzez świat muzyki, który przez wiele lat w niezwykły sposób opisywał Piotr Orawski – człowiek z ogromną wiedzą i pasją muzyczną, którą przekazywał radiosłuchaczom. Polecamy Państwu ten cykl.
.To Bóg stworzył świat. My nie mieliśmy na to najmniejszego wpływu.
Zaczęło się od tchnienia życia, które Michał Anioł – jak nikt inny przed nim – pokazał na fresku z Kaplicy Sykstyńskiej; dwa palce rąk Boga i człowieka ledwo się dotykają, pozostają w oddaleniu, ale w takim, które elektryzuje niewidzialną energią.
To chyba najpiękniejszy obraz stworzenia i wcielenia.
To Bóg stworzył piękno, a my odbieramy tę łaskę.
Bo piękno jest łaską. Jest czymś dla nas niepojętym – o czym tak przejmująco pisał Rainer Maria Rilke – może być też przerażenia początkiem i często bywa, gdy nie umiemy nijak ogarnąć jego pełni i doskonałości. A jednak dzięki niemu jesteśmy inni, bogatsi, zmienieni, bardziej ludzcy.
.Piękno i stworzenie to dwie najpiękniejsze tajemnice świata. Dają nam byt, dają istnienie, dają życie. Czy dają też nadzieję? Tego nie wiem i nigdy wiedzieć nie będę, bo w nadzieję zasadniczo nie wierzę, chociaż kultura nas uczy, że coś takiego jest.
Co wiemy o akcie stworzenia? O tym momencie krytycznym w fizyce, o osobliwości, w której wszystko się zaczęło, wybuchło? Nic. To jest podstawa naszej wiary i niewiedzy. Jeśli te dwie ścieżki naszej świadomości i naszego oglądu świata są w miarę równoległe i paralelne, to pół biedy. Jednak jeśli rozbiegają się jak rozrastający od bardzo dawna Wszechświat, to jest pewien zasadniczej natury kłopot.
Wiedza i niewiedza powinny być w jakiś sposób spoiste, a jeśli nie, to chociaż w jakimś sensie pogodzone. W dziejach myśli ludzkiej był to problem od dawna, od wyrażonego najdobitniej w refleksji przypisywanej cesarzowi Tertulianowi: Credo, quia absurdum [Wierzę, ponieważ to niedorzeczność]. Historycy próbowali tłumaczyć ten sąd racjami kulturowo-historycznymi i zapewne miało to sens. Ale słowa raz wypowiedziane trwają bez kontekstu historycznego, zwłaszcza jeśli dotyczą rzeczy czy spraw, które istotnie nas dotykają, które odwołują się do podstaw sensu naszej egzystencji. I tu już orzeczenie nie jest ani jasne, ani oczywiste. Wielu filozofów, teologów i myślicieli kwestionowało myśl Tertuliana, widząc w niej samej absurd – lub jak kto woli – niedorzeczność.
Jest to stary spór wiary i wiedzy, który zawsze próbowano nie tylko pogodzić, ale i racjonalnie wyjaśnić. Czy to się udało? Moim zdaniem nie.
Jestem nie tylko zwolennikiem cesarza Tertuliana, ale i manichejczykiem, co oznacza uczestnictwo w zasadniczym sporze o naturę zła. Czy jest jedynie brakiem należnego dobra, czy też może jest bytem osobnym i przynajmniej na tym świecie równoprawnym z dobrem, z którym nieustannie walczy? Brak nie może być bytem. Osobność zła jako samodzielnego bytu na osobowość kładzie nacisk: Jam częścią tej siły, co wiecznie zła pragnąc, wieczne dobro czyni – tak w Fauście Goethego powiedział o sobie jeden z najbardziej inteligentnych literackich diabłów, Mefistofeles. To byt, który ma imię, który działa, który jest. Jam jest, który jest.
Z perspektywy tradycyjnej teologii chrześcijańskiej – chociażby Św Tomasza z Akwinu – zło nie jest samodzielnym bytem, bo być nim nie może. Ja postrzegam to inaczej. Hannah Arendt jedną z najgłośniejszych ze swoich książek, tę poświęconą Eichmannowi, opatrzyła podtytułem Rzecz o banalności zła. Ma z pewnością rację, bo zło w wydaniu nazistów czy totalitaryzmów tak wygląda. A jednak ma także twarze inne.
Zawsze zastanawiałem się w imię jakich wartości religijnych człowiek zarzyna człowieka? Jakie racje kierują ludźmi, którzy w imię wyznawanej wiary potrafią zabić tysiące ludzi. Widziałem bolesne doświadczenie tego stanu rzeczy w Mostarze. Czym w takim razie jest wiara, jeśli przyzwala na tego rodzaju zbrodnie? Pogodzeniem wiary z wiedzą? Z wiedzą, która jest przyzwoleniem na hekatombę?
.Bardzo często rozważałem myśl Tertuliana i dochodzę do wniosku, że jest ona o tyle mądrzejsza od późniejszych racjonalizacji, bo nie zakłada… racjonalizacji, bo odwołuje się do sfery niepewnej, nieznajomej, niepoznanej. I to dobrze, bo z pychy ludzkiej wiedzy płonęły stosy, paliły się krematoria, ginęli – jak zawsze – ludzie. Wolę wierzyć w coś lub w Kogoś, kto jest niedorzeczny, ale nie jest nieludzki. To Bóg stworzył świat i niech tak zostanie.
Piotr Orawski