
Rosyjskie imperium a polski ruch narodowy
Rosyjskie imperium a polski ruch narodowy – o dziejach tej walki w wieku XIX napisano już dość wiele, by nie było tutaj potrzeby przypominania jej przebiegu i charakteru. Postaramy się natomiast przedstawić zwięźle główne etapy dojrzewania w polskiej myśli politycznej koncepcji Rosji jako imperium, które może być rozbite siłą ruchów narodowych. Śledząc ten wątek, zakładamy zarazem, iż znaleźć w nim można interesujący przyczynek do refleksji szerszej nad relacjami wzajemnymi między koncepcjami imperium i narodu, nie tylko rosyjskiego i nie tylko polskiego – pisze prof. Andrzej NOWAK
.Pierwszym, który użył terminu „imperium” w odniesieniu do carstwa rosyjskiego, był kniaź Andriej Kurbski. Na zasadzie analogii ze Świętym Imperium Rzymskim Narodu Niemieckiego pierwszy emigrant polityczny Moskwy wskazał w swojej ojczyźnie prawosławne „Imperium Świętoruskie”. W państwie, które opuścił, wskazał także wewnętrzne źródła upadku: despotyzm samodzierżcy i bezradność bojarskich elit, odbijające wspólnie upadek obyczajów.
Dlaczego o tym wspominamy tutaj? Po pierwsze dlatego, by w polu badań imperiów Europy Wschodniej wskazać potrzebę dokładnego opracowania tego, co niemieccy badacze nazywają Begriffsgeschichte. Poznanie sposobów używania terminu „imperium” wobec państwowości rosyjskiej i odczytywania jego znaczeń przez współczesnych może być co najmniej interesującym pendant do modeli imperium, jaki narzucają wstecz na dzieje Rosji dzisiejsi badacze.
Po drugie, i to dla nas tutaj ważniejsze, by stwierdzić po prostu, że imperium, jak wszystko w historii, kiedyś i gdzieś się zaczyna, kiedyś i gdzieś się kończy. Tu właśnie pojawia się problem granic.
Po trzecie wreszcie, by zasygnalizować od razu, że w przypadku rosyjskiego imperium problem jego granic, zarówno w sensie geograficznym, jak i chronologicznym: czasu jego narodzin i upadków, wiąże się ściśle z państwem, ze wspólnotą polityczną, do której schronił się kniaź Kurbski. Państwo polsko-litewskie, Rzeczpospolita, wreszcie formujący się nowoczesny naród polski, Polska – wytyczy w końcu granicę tego imperium: nec plus ultra, dalej postąpić nie można. Na tę funkcję czynnika, nazwijmy go tu umownie, polskiego w kryzysach najpierw rosyjskiego, a potem sowieckiego imperium zwracają uwagę niemal wszyscy poważni badacze tej problematyki w ostatnich latach: od Romana Szporluka, poprzez Andreasa Kappelera, Geoffreya Hoskinga, Dominica Lievena, Aleksego Millera, po Światosława Kaspego i Timothy’ego Snydera.
Rosyjskie imperium wyrastało w wieku XVII i XVIII w zmaganiach z Rzecząpospolitą. O tym, że znajdzie w niej granicę – kres swego rozwoju i początek swego rozpadu – przekonać miał jednak dopiero wiek XIX: pierwszy (choć nie ostatni) wiek nacjonalizmów. Narody, jak imperia, tak że oczywiście mają swoje początki. Nie zamierzamy tu jednak wchodzić w wielką debatę między primordialistami i perennialistami, którzy bronią odwiecznego charakteru narodowej wspólnoty – a przeważającymi obecnie modernistami, którzy widzą w narodach raczej konstrukt nowoczesności. Tutaj wystarczy nam stwierdzenie, że naród jako rywal imperium pojawia się właśnie dopiero na progu wieku XIX. I także w tym wypadku pożyteczne może być sięgnięcie do historii pojęć. Słowo narodnost’ – narodowość, to właśnie, które weszło do słynnej trójjedynej formuły hrabiego Uwarowa, ideologicznie określając początek „nacjonalizacji” Rosyjskiego Imperium – wprowadził niewiele wcześniej do języka rosyjskiego Piotr Wiaziemski, zapożyczając je z języka polskiego: od polskiej „narodowości” właśnie.
.O dziejach walki rosyjskiego imperium z polskim ruchem narodowym w wieku XIX napisano już dość wiele, by nie było tutaj potrzeby przypominania jej przebiegu i charakteru. Postaramy się natomiast przedstawić zwięźle główne etapy dojrzewania w polskiej myśli politycznej koncepcji Rosji jako imperium, które może być rozbite siłą ruchów narodowych. Śledząc ten wątek, zakładamy zarazem, iż znaleźć w nim można interesujący przyczynek do refleksji szerszej nad relacjami wzajemnymi między koncepcjami imperium i narodu – nie tylko rosyjskiego i nie tylko polskiego.
Przypomnijmy najpierw punkt wyjścia: wiek XVIII, wiek Oświecenia. To w Europie czas, w którym dominowały – i rywalizowały między sobą – imperia. Narody nie tworzyły w tym czasie dla imperiów żadnej alternatywy. Cywilizacja była jedna, a jej upowszechnienie wśród poddanych było jedynym miernikiem oceny państwa. Rozszerzanie imperiów, ich terytorialna ekspansja na obszary zamieszkane przez coraz to nowe narodowości, czy też ludy, jak je częściej wówczas określano, była traktowana jako nie tylko naturalna, ale nawet dobroczynna, o ile tylko dokonywano jej w imię cywilizacji i porządku. Tak wyglądało to z perspektywy centrum oświeconej Europy, skąd filozofowie nadsyłali swoje intelektualne błogosławieństwo dla zdobywczych wypraw Rosji przeciw Turkom i poskromienia sił anarchii w Rzeczypospolitej przez sąsiedzkie dwory.
W istniejącej wówczas strukturze imperium Katarzyny II badacze francuscy czy niemieccy dostrzegali wielość narodowości i poddawali je pierwszym próbom naukowego skatalogowania i opisu. Wydane w Petersburgu w latach 1776–1780 dzieło Johanna Gottlieba Georgiego, wyliczające ponad 60 grup etnicznych w Imperium, a następnie wydana po raz pierwszy w 1783 roku w Paryżu Historia różnych ludów poddanych dominacji Rosji pióra Pierre-Charles’a Levesque’a świadczą o tym, że wielonarodowościowy charakter imperium Piotra i Katarzyny był zjawiskiem w XVIII-wiecznej myśli europejskiej znanym. Nie wiązano z tym jednak istotnych politycznych konsekwencji, ani też moralnego wartościowania. O „imperium zła” nikt wówczas nie pisał.
Zderzenie zasady imperium z hasłem narodowej wolności miało jednak w Europie Wschodniej swoje XVIII-wieczne antecedencje. Wskazać można trzy główne linie rozwojowe myśli o takim zderzeniu. Pierwszą wyprowadzić można od idei mazepińskiej: przeciwstawienia narodu Ukrainy państwu carów. Stanowi ona motyw przewodni memoriałów następcy Mazepy, hetmana Pyłypa Orlika, w drugiej i trzeciej dekadzie XVIII stulecia. Przestrogi przed nienasyconym ekspansjonizmem Imperium Rosyjskiego łączą się w tej argumentacji z uwypukleniem odrębności Ukrainy od Rosji. „Naród Ukrainy wzdycha za swą wolnością i żeby zbuntować się przeciwko Rosji, oczekuje jedynie znalezienia azylu i pomocy”. Ukraina, czyli peryferia, może być na zwana pierwszą świadomą peryferią rosyjskiego imperium: świadomą swej odrębności i gotową – przynajmniej w koncepcjach wąskiej części swych elit – do politycznego przeciwstawienia rosyjskiemu centrum. Tę myśl kontynuował dalej syn hetmana, Hryhory Orlik, który poprzez Warszawę zaniósł ją do Wersalu, na dwór Ludwika XV, gdzie poszukiwano środków wzmocnienia barrière de l’Est przeciw nowej, rosyjskiej potędze. W Kozakach zaporoskich i w niepodbitych jeszcze wówczas Tatarach krymskich wskazywał główne siły odśrodkowe, mogące osłabić, a w końcu rozbić niewolące ich i zagrażające sąsiadom Imperium.
Potencjalnym „azylem” dla antyrosyjskiej orientacji politycznej Ukrainy mogła być – i była w oczach obu Orlików – Rzeczpospolita: jako strategiczna rywalka Rosji, słabsza, a więc mniej niebezpieczna dla mniejszych partnerów. Od razu jednak w owym zarysowującym się układzie geopolitycznej irredenty w Europie Wschodniej pojawiała się dwuznaczność. Rzeczpospolita jako partner „wzdychającego za swą wolnością narodu Ukrainy” także przecież pozostać powinna wielonarodowościową i ponadnarodową w swej strukturze politycznej. W innym przypadku bowiem łatwo odnowić się mógł problem imperium: z polskim centrum i ukraińską peryferią. Tej dwuznaczności, która da o sobie tak mocno znać w następnym stuleciu, w wieku XVIII nikt jeszcze nie odczytywał. Odnotowując już teraz ów problem, chcemy tylko stwierdzić, że pomysł rozumienia państwa carów jako systemu relacji między centrum a nierosyjskimi peryferiami (z Ukrainą na czele), który wykorzystać można jako narzędzie geopolitycznej dywersji w walce o przewagę w Europie Wschodniej, trafia do polskiej myśli politycznej i zakorzenia się w niej na dobre już na progu XIX wieku. Przejmie go w formie najbardziej radykalnej, planu rozbioru Imperium wzdłuż narodowościowych „szwów”, generał Michał Sokolnicki w służbie napoleońskiej Francji.
Druga linia, jaką jeszcze w XVIII wieku poprowadzić można w poszukiwaniu antecedencji idei konfliktu między Imperium i zasadą narodową, nie wskazywała – jak w pierwszym przypadku – przeciwnika w Rosji „właściwej”, w rosyjskim „narodzie”, ale złowrogie centrum Imperium wskazywała w administracji i generalicji niemieckiej narzuconej reformami Piotra i umocnionej w czasach jego następczyń. Linię tę wyznacza tradycja slawizmu. Na tej linii pojawił się apel konfederatów walczących o tron dla Stanisława Leszczyńskiego w 1733 roku, „dany do uwagi narodom rosyjskiemu i kozackiemu”. Charakterystyczne jest w tytule apelu samo już rozróżnienie dwóch narodów, które nie są jednak sobie przeciwstawiane, ale wspólnie ich ufundowane na prawosławiu tradycje i tożsamość przeciwstawione są zagrożeniu, jakie stanowi dla nich niemiecka dyktatura w Petersburgu, oparta na absolutystycznych wzorach nienawistnego polskiej szlachcie Imperium Habsburgów. Na tej samej linii pojawi się trzydzieści pięć lat później Oświadczenie konfederacji [barskiej] stanom i obywatelom rosyjskim, powielające wizję zderzenia pierwiastka narodowego „starej, prawdziwej” Moskwy z rządem Münnichów, Bührenów, Ostermannów i całej „dyssydenckiej” [protestancko-germańskiej] fakcji, zakotwiczonej wokół Imperatorowej. Imperium okazuje się w tej interpretacji antynarodowym centrum, stojącym na przeszkodzie zachowaniu tradycji i naturalnemu rozwojowi także narodu „większościowego”, czyli w tym wypadku rosyjskiego.
Ta linia interpretacji przejdzie dalej, już w wieku XIX, w krąg polskiej myśli konserwatywnej, reprezentowanej np. przez publicystykę margrabiego Aleksandra Wielopolskiego w Powstaniu Listopadowym, z naciskiem przeciwstawiającą Rosję carską-imperialną, „lepiankę dowolności” Piotra i jego następców, oraz Rosję narodową, której organiczny rozwój przemocą carskiego centrum przykrojony został do „prokrustowego łoża” modernizacyjnych koncepcji, zaczerpniętych z Zachodu. Rosyjski naród będzie wolny, będzie mógł rozwinąć wszystkie swe zdolności wtedy tylko, gdy zburzy Imperium nad nim ciążące. To hasło, zainaugurowane w polskiej myśli w latach trzydziestych XVIII wieku, przedłużone będzie także w wiek XIX o wiele bardziej znanymi od publicystyki margrabiego Wielopolskiego odezwami i koncepcjami historycznymi kręgu Joachima Lelewela. Rosja w tej interpretacji zatracała stopniowo swą słowiańską, narodową, demokratyczną treść pod wpływami niemieckimi, które opanowały jej polityczne centrum, tworząc antynarodowy twór państwowy Petersburskiego Imperium.
Wspominając tutaj zarówno projekty rozbioru Imperium tworzone w oparciu o przeciwstawienie ukraińskiej peryferii rosyjskiemu centrum, jak też zapisane w odezwach konfederatów wyrazy potępienia obcego, nie narodowego (czytaj: nierosyjskiego) wcale charakteru imperialnego centrum w Petersburgu, pamiętać trzeba, że padające w nich słowo „naród” nie miało jeszcze w wieku XVIII tego znaczenia, jakie uzyska w następnym stuleciu. Droga do pełnej, burzliwej konfrontacji zasady narodowej ze strukturą i charakterem politycznym imperium prowadzić musiała przez wyodrębnienie nowej koncepcji narodu, egzaltującej znaczenie tej właśnie ostatniej wspólnoty nade wszystko.
.Pierwsze kroki na owej drodze postawione zostały także jeszcze w wieku XVIII i ich zapis tworzy zarys trzeciej z linii, którą myśl polityczna upadającej Rzeczypospolitej dochodziła do dojrzałych interpretacji „imperiologicznych” wieku XIX. Linię tę przedstawił już w sposób wystarczająco wnikliwy Andrzej Walicki, tu więc tylko przypomnimy jej istnienie, odsyłając do jego analiz. Tworzy tę linię rodzące się pod wpływem obcej dominacji nad życiem politycznym Rzeczypospolitej pojęcie niepodległości. Poczucie zagrożenia dla swobody kultywowania tradycji politycznych i religijnych, to samo, które pchało braci-szlachtę do kolejnych konfederacji, pobudzało refleksję teoretyczną nad prawami narodu, nad jego tożsamością. Refleksja ta, w przypadku Rzeczypospolitej zainspirowana także przez J. J. Rousseau i jego Uwagi o rządzie polskim, odnowiła w pewnym sensie przesłanie późnośredniowiecznej jeszcze koncepcji krakowskich prawników: ius gentium – prawa wszystkich narodów do suwerenności politycznej. Uformowała się ona w reakcji na akty przemocy, popełniane przez Zakon Krzyżacki wobec litewskiego sąsiada, odrodziła zaś pod wpływem aktów przemocy popełnianych na samej już Rzeczypospolitej, w reakcji na I rozbiór. W brzmieniu XVIII-wiecznym, jakie nadali mu wówczas publicyści polscy, wyglądało to tak: „Każdy naród sam dla siebie być powinien sędzią. (…) Nie może mu obcy naród przepisywać reguł i głośno rozkazywać bez naruszenia independencji, wszystkim krajom zarówno służącej według nieodmiennych praw natury”. Tak pisał w 1774 roku Antoni Popławski, a tę samą myśl rozwijał będzie równolegle ksiądz Wincenty Skrzetuski, a wkrótce Adam Wawrzyniec Rzewuski w traktacie O formie rządu republikańskiego myśli z 1791 roku.
Dwaj ostatni niezbywalne prawo do niepodległości rozciągnęli także na ludy kolonizowane za morzami przez imperia europejskie. „Podbijanie dzikich narodów dla onych polerowania, jest pozór równie niesprawiedliwy, jak i śmieszny”, pisał w 1773 roku pijar ksiądz Skrzetuski, podważając w ten sposób również podstawy oświeceniowej ideologii imperium, z jakiej korzystali tak chętnie władcy Rosji w swych podbojach dokonywanych na Turcji, Persji i w Azji Środkowej. Podboje, panowanie nad innymi narodami oznaczają despotyzm i niewolę – przestrzegał Rzewuski. Protestował również przeciwko podporządkowywaniu międzynarodowej sceny politycznej zasadom racji stanu, egoizmu interesów państwowych, wysuwając w zamian zasadę solidarności narodów: „Co człowiek człowiekowi, obywatel obywatelowi, toż samo naród winien narodowi”. Program ten zdążył rozbudować jeszcze przed upadkiem Rzeczypospolitej fizjokrata ksiądz Hieronim Stroynowski w swej Nauce prawa przyrodzonego (1 wyd. 1785). Wysunął w niej pogląd o absolutnej równości praw wszystkich narodów do niepodległości, niezależnie od ich wielkości i siły. 10 lat przed ostatnim rozbiorem ksiądz Stroynowski formułował tak cztery podstawowe obowiązki: 1. Nie naruszać własności i wolności innych narodów; 2. Nie używać mocy przeciwko innym narodom, chyba w potrzebie sprawiedliwej obrony; 3. Zachować wierność, rzetelność w obopólnych ugodach; 4. Nie uchylać, podług możności, obrony i pomocy narodom w potrzebie pozostającym.
Definicje narodu tworzone jeszcze przed końcem XVIII wieku przez publicystów polskich pozwalały wydatnie rozszerzyć to pojęcie, poza formułę „narodu politycznego”: elit, w przypadku Rzeczypospolitej szlacheckich. Jak pisał w 1791 roku przedstawiciel radykalnego skrzydła zwolenników konstytucji, Franciszek Salezy Jezierski, „Naród jest zgromadzenie ludzi mających jeden język, zwyczaje i obyczaje zawarte jednym i ogólnym prawodawstwem dla wszystkich obywatelów”. Ta definicja narodu była opisem nie politycznej rzeczywistości, ale stanu pożądanego, który osiągnąć można było tylko po przez destrukcję aktualnego porządku politycznego opartego na dominacji ponadnarodowych imperiów. I też Stroynowski wskazywał charakterystyczny przykład pod tym względem: Włochów – są narodem, a nie mają „ani rządu, ani prawa, ani potęgi swojej”.

.Wkrótce Polska miała znaleźć się w tej samej sytuacji. Myśl polityczna Rzeczypospolitej zdążyła się jednak przygotować do sytuacji upadku państwa i obrony prawa narodu do odzyskania politycznego bytu. Uogólnienie takiego prawa, rozciągniętego na inne, pozbawione politycznej suwerenności wspólnoty narodowe, musiało mieć zdecydowanie antyimperialne skutki.
Andrzej Nowak
Fragment książki: Naród niepokonany. Przełomowe momenty polskiej historii, wyd. Biały Kruk, Kraków 2024 [LINK].