Prof. Artur PATEK: Tragedia pasażerów statku „Mefkura”

Tragedia pasażerów statku „Mefkura”

Photo of Prof. Artur PATEK

Prof. Artur PATEK

Historyk, profesor nauk humanistycznych, pracownik Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że winnych dramatu pasażerów „Mefkury” należało szukać nie tyle w wodach Bosforu, ile na korytarzach władzy kilku europejskich stolic – pisze prof. Artur PATEK.

.Zatonięcie „Mefkury” na Morzu Czarnym w sierpniu 1944 r. należy do mniej znanych rozdziałów II wojny światowej. Na statku znajdowało się 320–350 Żydów, w większości obywateli Rumunii. Celem transportu było dotarcie do Stambułu, gdzie uchodźcy mieli przesiąść się na kolej i tranzytem przez Turcję dotrzeć do Palestyny. Operację koordynowali emisariusze Mossad le’Aliyah Bet (Instytut Imigracji B). Organizacja ta, związana z syjonistyczną lewicą, powstała pod koniec 1938 r. i zajmowała się tajnym przerzutem żydowskich uchodźców do Palestyny, terytorium mandatowego Wielkiej Brytanii.

Nielegalna imigracja była reakcją na politykę Londynu, który początkowo poparł ideę „żydowskiej siedziby narodowej” w Palestynie (deklaracja Balfoura, listopad 1917 r.), ale w przededniu II wojny światowej faktycznie wycofał się z tej obietnicy. Stało się tak z uwagi na strategiczne walory Bliskiego Wschodu, gdzie znajdowały się bogate złoża ropy naftowej. Dla Wielkiej Brytanii kontrola nad tą częścią świata miała znaczenie szczególne, ale była możliwa tylko poprzez współpracę z Arabami, gdyż to oni stanowili większość mieszkańców tego regionu. Ci jednak sprzeciwiali się napływowi żydowskich osadników. W tej sytuacji Brytyjczycy zaczęli ograniczać imigrację Żydów. Tymczasem liczba tych, którzy chcieli wyjechać do Ziemi Obiecanej, rosła, szczególnie po przejęciu władzy w Niemczech przez Hitlera. W efekcie Żydzi przystąpili do organizowania nielegalnej imigracji. Określali ją jako „imigracja typu B”, czyli alija bet.

Latem 1943 r. Wielka Brytania złagodziła politykę wobec nielegalnych form napływu do Palestyny i odtąd uchodźcy żydowscy, którzy dotarli do Turcji, mogli liczyć na wpuszczenie do mandatu. Sytuacja ta otwierała przed Żydami nowe możliwości. Jedyna droga ucieczki z ogarniętej wojną Europy wiodła w tym czasie właśnie przez terytorium Rumunii. Wprawdzie kraj ten był sojusznikiem Niemiec, ale zdołał zachować do pewnego stopnia swobodę postępowania i nie doszło tam do masowej zagłady Żydów, przynajmniej na obszarze tzw. Starego Królestwa (Wołoszczyzna, Mołdawia). Niemniej kurs wobec ludności żydowskiej uległ zaostrzeniu. Stopniowo wprowadzano rasistowskie ustawodawstwo. Polityka Rumunii zaczęła zmieniać się po klęsce III Rzeszy pod Stalingradem. Zwyciężało przekonanie, by nie palić mostów na drodze do porozumienia z zachodnimi aliantami. Dla Żydów z Rumunii było to jak zielone światło. Między marcem a grudniem 1944 r. z rumuńskiej Konstancy wyruszyło 11 statków z żydowskimi uchodźcami na pokładzie. Wszystkie obierały kurs na Stambuł.

Tu rozpoczyna się właściwa historia statku „Mefkura”, jednego spośród jedenastu. Statek wypłynął wieczorem 3 sierpnia 1944 r., a równocześnie z nim także dwa inne – „Bulbul” i „Morina”. Łącznie znajdowało się na nich około tysiąca pasażerów. Jako ostatnia płynęła „Mefkura”, wolniejsza i bardziej wysłużona. Nad jej pokładem powiewała flaga turecka. Pierwszy dzień podróży minął bez przeszkód.

Najgorsze przyszło zaraz po północy. Gdy „Mefkura” opuszczała bułgarskie wody terytorialne i znajdowała się około 7 do 15 mil od wybrzeża, nagle dał się słyszeć potworny huk. W burtę uderzyło kilka torped. Eksplozja dosłownie roztrzaskała statek. Większość pasażerów, pogrążona we śnie, zginęła od razu. Inni w panice wyskakiwali za burtę bez kamizelek ratunkowych. Do jedynej szalupy ewakuowali się kapitan i czterech członków załogi. Napastnicy rozpoczęli ostrzał tonącego statku. Ludzi, którzy znaleźli się w wodzie, dobijano seriami z karabinów maszynowych. Katastrofę przeżyło tylko pięcioro uchodźców. Uratowała ich załoga „Bulbula”. Wśród ofiar były kobiety i dzieci.

Kto i dlaczego zaatakował „Mefkurę”? Na to pytanie przez wiele lat brakowało jednoznacznej odpowiedzi. Taka była też konkluzja końcowego raportu specjalnej komisji do wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Komisję powołała strona żydowska, delegując do niej Szaula Meirowa jako członka Palestine Rescue Committee w Stambule, Chaima Barlasa ze stambulskiego przedstawicielstwa Agencji Żydowskiej i Reubena Resnika z ramienia JOINT-u. Przyjęto, że w ataku na „Mefkurę” wzięły udział dwa, może trzy okręty podwodne. Stwierdzono również, że przed atakiem nieprzyjaciel wysłał świetlny sygnał ostrzegawczy. W wielu punktach zeznania kapitana „Mefkury” i uratowanych uchodźców były jednak sprzeczne. Czy kapitan właściwie zareagował na ostrzeżenie? Dlaczego zatopiono tylko „Mefkurę”, choć w pobliżu znajdowały się także dwa inne statki z Żydami? Kwestie te pozostały nierozstrzygnięte.

Powszechnie sądzono, że winę ponosili Niemcy. Zdawały się za tym przemawiać m.in. relacje rozbitków. Niektórzy twierdzili, że z kierunku atakujących jednostek dochodziły głosy jakby w języku niemieckim. Inni dodawali, że jeszcze zanim „Mefkura” wypłynęła, Niemcy dokładnie ją sfotografowali w porcie w Konstancy. Spekulowano, że nieprzypadkowo storpedowana została akurat „Mefkura”, gdyż na jej pokładzie miano przemycać polskich oficerów z Armii Krajowej oraz jugosłowiańskich partyzantów. Teza ta opiera się na znajdującej się w archiwum Yad Vashem w Jerozolimie kopii niepodpisanej notatki wywiadu niemieckiej marynarki, datowanej na 8 sierpnia 1944 r. Czytamy w niej, że „Żydzi za pośrednictwem swoich biur emigracyjnych przerzucają na statkach z uchodźcami na Bliski Wschód, do oddziałów alianckich, polskich i serbsko-chorwackich partyzantów”. Jak wynika z pisma, informację tej treści przekazał Niemcom rumuński kontrwywiad. Na pokładzie „Mefkury” miało znajdować się pięciu Polaków, w tym trzech oficerów. „By nie wzbudzać podejrzeń” – czytamy dalej – „pozwoliliśmy statkom na wypłynięcie”. Notatkę kończy stwierdzenie, że żaden z pasażerów nie dotarł do punktu przeznaczenia.

Z braku innych dowodów wątek ten pozostaje hipotezą. Takie stanowisko prezentuje większość badaczy. Nawet jeśli przyjąć, że na statku przerzucano żołnierzy i partyzantów, to czy Niemcom nie byłoby łatwiej tych ludzi po prostu zatrzymać w porcie w Konstancy pod jakimkolwiek pretekstem, skoro znano ich personalia?

W latach 60. sprawą „Mefkury” zajęto się w Niemczech Zachodnich. Stało się tak, ponieważ krewni ofiar zaczęli składać wnioski o odszkodowanie. W odpowiedzi sąd niemiecki zlecił historykowi Jürgenowi Rohwerowi przeprowadzenie naukowego śledztwa i wskazanie sprawcy zatonięcia na Morzu Czarnym dwóch statków: „Strumy” (w lutym 1942 r.) i „Mefkury”. Plonem badań była wydana w 1965 r. praca, w której autor dowodził, że i „Strumę”, i „Mefkurę” zatopiły sowieckie łodzie podwodne. Rohwer twierdził, że w tym rejonie nie operowały wtedy niemieckie jednostki, gdyż III Rzesza wycofała je nieco wcześniej, nie chcąc zaogniać stosunków z Turcją, po tym jak Kriegsmarine omyłkowo storpedowała tureckie łodzie. Jako prawdopodobnego sprawcę zatonięcia „Mefkury” wskazał sowiecki okręt „Szczuka” 215.

W tym miejscu wyjaśnijmy, że „Struma” również wyruszyła z rumuńskiej Konstancy (w grudniu 1941 r.) i jej celem także było dotarcie do Stambułu. Wczesnym rankiem 24 lutego 1942 r., gdy statek znajdował się około 8-10 kilometrów od brzegów Turcji, został trafiony sowiecką torpedą i poszedł na dno, zabierając ponad 770 ofiar, żydowskich uchodźców. Uratowała się tylko jedna osoba.

Wróćmy do „Mefkury”. Zważywszy na okoliczności towarzyszące podjęciu badań przez niemieckiego historyka, jego ustalenia mogły budzić wątpliwości. Co ciekawe, wersję Rohwera zdawała się potwierdzać także książka sowieckiego historyka Władimira I. Dmitriewa pt. Atakujut podwodniki (Moskwa 1964), wydana niemal w tym samym czasie nakładem Ministerstwa Obrony ZSRR. Dmitriew pisał (s. 327), że nocą 5 sierpnia sowiecka łódź podwodna „Szczuka 215” na wysokości Burgas „zniszczyła ogniem artyleryjskim duży szkuner, na pokładzie którego zauważono 200 uzbrojonych ludzi, i barkę”. Burgas to port w południowej części wybrzeża Bułgarii. Z grubsza odpowiada to ustalonemu przez Komisję Trzech (Meirow, Barlas, Resnik) rejonowi katastrofy. Ale pasażerowie „Mefkury” nie byli uzbrojeni. Nie musi to dyskwalifikować tego przekazu, chociaż skłania do stawiania dalszych pytań. W kolejnych latach przesłanek za winą Moskwy pojawiało się więcej. Jakie były motywy działania ZSRR? Czy w grę wchodziła pomyłka? Czy kapitan „Szczuki” mógł wziąć transportowiec za wrogą jednostkę? Za takim scenariuszem opowiadał się wspomniany niemiecki badacz. Nie można wykluczyć, że ZSRR działał w myśl poufnej dyrektywy Stalina z 1941 r., by niszczyć statki zarówno kierujące się ku czarnomorskim wybrzeżom satelitów Niemiec, jak i opuszczające ich porty, gdyż mogą przewozić materiały o znaczeniu strategicznym. Dyrektywa ta dotyczyła jednostek wojskowych i cywilnych, także pod banderą krajów neutralnych. Chodziło o to, żeby przeciąć linie zaopatrzenia Trzeciej Rzeszy – odciąć ją od Azji.

Powiedzmy jeszcze krótko, jaki był los dwóch pozostałych transportów. „Bulbul” i „Morina” dotarły do Turcji, choć nie bez przeszkód spowodowanych sztormem. Turcja zgodziła się na tranzyt uchodźców i po kilku tygodniach znaleźli się oni w Palestynie.

Związek Sowiecki nigdy nie wyraził skruchy z powodu zatopienia statku. Żaden ze sprawców nie został ukarany. Wyrzutów sumienia nie miała również Wielka Brytania, która ograniczała imigrację żydowską do Palestyny. To polityka Londynu zmuszała Żydów do organizowania nielegalnych transportów z uchodźcami. Gorzkim paradoksem było to, że wszystkie te kraje, które w sensie politycznym dzieliło tak wiele (walcząca z Hitlerem Wielka Brytania, satelicka względem Trzeciej Rzeszy Rumunia, neutralna Turcja), w sprawie żydowskich uchodźców mówiły podobnym – choć różnie argumentowanym – głosem. Trudno oprzeć się wrażeniu, że winnych dramatu należało szukać nie tyle w wodach Bosforu, ile na korytarzach władzy kilku europejskich stolic.

.Katastrofa „Mefkury” nie była specjalnie nagłaśniana. W kilku miejscach, w Rumunii i w Izraelu, znajdują się skromne pomniki poświęcone ofiarom. Nie zainteresował się nią Hollywood. Nie powstała żadna powieść. Kilka przyczynków historycznych – to wszystko. Żądaniom ukarania sprawców zbrodni lub choćby tylko zadośćuczynienia za nią nie sprzyjał klimat polityczny. Mówiąc inaczej – sprawa „Mefkury” w różnym czasie i z różnych powodów była politycznie niewygodna.

Artur Patek

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 13 kwietnia 2023