Milion Polaków niosło pomoc ukrywanym Żydom
Tysiące Polaków spośród – jak szacujemy – miliona, którzy udzielali pomocy ukrywającym się Żydom, zostało za tę pomoc zamordowanych, najczęściej wraz ze swoimi żydowskimi sąsiadami, wraz ze swoimi żydowskimi podopiecznymi, tymi, którym pomagali, których ukrywali – twierdzi prezydent Andrzej DUDA
.Czcigodni Najbliżsi Bohaterów dzisiejszego dnia – Polaków z całego naszego kraju, ale w szczególności stąd, z Podkarpacia, tych, którzy ratowali swoich współobywateli, sąsiadów narodowości żydowskiej w czasie II wojny światowej pod okupacją niemiecką, w szczególności ci z Państwa, którzy są dzisiaj z nami obecni tu, w Markowej,
Po raz szósty obchodzimy dzisiaj oficjalnie jako święto państwowe Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Minęło siedem lat od momentu, gdy otwarliśmy razem to niezwykle ważne muzeum upamiętniające rodzinę, która w tym miejscu żyła i w tym miejscu zginęła, w istocie oddając życie za pomoc drugiemu człowiekowi, za pomoc swoim współobywatelom – Polakom narodowości żydowskiej, którzy na tej ziemi wraz z nimi mieszkali, w czasie gdy przyszedł tu niemiecki najeźdźca, zajął tę ziemię i zaczął prowadzić swoją zaplanowaną akcję niszczenia narodu żydowskiego, jego eliminacji w sposób bezwzględny, brutalny, niewidziany do tej pory w dziejach.
Byli w tamtym czasie w naszym kraju, w Polsce, ludzie, którzy mieli niezwykłą odwagę, którzy głęboko w sercu wpisane mieli ideały człowieczeństwa, szacunku dla życia, dla drugiego człowieka, miłości bliźniego – tak, tej chrześcijańskiej – wielkiego etosu Rzeczypospolitej wielu narodów, którą razem przez lata po odzyskaniu przez nią niepodległości w 1918 roku współtworzyli jako wolną, niepodległą, suwerenną Polskę, przesiąknięci tymi ideałami tak głęboko, że się nie bali. Nie bali się udzielić pomocy, nie bali się udzielić schronienia mimo potwornego zagrożenia, którego wszyscy mieli wtedy świadomość.
Państwo o tym wiedzą, ale mówię to głośno, aby jeszcze raz przypomnieć. Bardzo często na zachodzie Europy, w Stanach Zjednoczonych, w Izraelu i innych miejscach na świecie o tym nie wiedzą: w Polsce za pomoc Żydom pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej ze strony niemieckich okupantów, oprawców groziła kara śmierci. Śmierci! Nie więzienia, nie deportacji, nie jakakolwiek kara, nawet nie obóz koncentracyjny – groziła kara śmierci brutalnie i bezwzględnie wykonywana, praktycznie rzecz biorąc bez sądu, bez jakiegokolwiek aktu oskarżenia, bez rozpoznania sprawy, bez jakichkolwiek zasad.
Tysiące Polaków spośród – jak szacujemy – miliona, którzy udzielali pomocy wówczas ukrywającym się Żydom, chroniącym się przed śmiercią, zostało w ten sposób zamordowanych, najczęściej wraz ze swoimi żydowskimi sąsiadami, wraz ze swoimi żydowskimi podopiecznymi, tymi, którym pomagali, których ukrywali. Bardzo wielu spośród nich także tutaj, na Podkarpaciu. O bardzo wielu zbrodniach wtedy popełnionych do dzisiaj nie wiemy, bo wiele z nich pozostaje nieznanych. Nie ma archiwów, nie ma dokumentów, nie ma świadków.
Zbrodnia, do której doszło tutaj, w Markowej, przetrwała w pamięci, w dokumentach i należy do jednych z absolutnie najbardziej potwornych, jakich wtedy się dopuszczono. Zamordowano wielodzietną rodzinę: rodziców – Józefa i Wiktorię Ulmów – wraz z sześciorgiem dzieci i siódmym dzieckiem nienarodzonym, w łonie matki, Wiktorii Ulm wtedy w zaawansowanej ciąży. Wszyscy zostali zastrzeleni przez niemieckich żandarmów za to, że nieśli pomoc żydowskiej rodzinie Goldmanów. W sumie Niemcy zamordowali wtedy 17 osób: dwoje rodziców – wspomnianych Wiktorię i Józefa Ulmów – wszystkie ich sześcioro dzieci plus nienarodzone; w sumie siedmioro dzieci. I ośmioro ich żydowskich podopiecznych – ludzi, którym dawali schronienie.
Dokonano tego nad ranem 24 marca 1944 roku w sposób zaplanowany, bestialski, brutalny. Świadkami tego było wtedy wielu mieszkańców tej wsi.
I chcę bardzo mocno w tym miejscu podkreślić: nie tylko wieś Markowa, ale cała okolica wiedziała, że doszło do tej zbrodni, że kara śmierci została na Ulmach wykonana. A praktycznie we wszystkich miejscowościach wokół były polskie rodziny, które ukrywały Żydów, które im pomagały. Bo Żydów na tych terenach mieszkało bardzo wielu – po prostu obywateli Rzeczypospolitej. Tutaj, w Markowej, mimo tej zbrodni, mimo straszliwego przerażenia, jakie musiała wywołać, ci spośród Żydów, którzy byli ukrywani, w większości przetrwali. Ludzie nie zaprzestali udzielania pomocy. Stoimy przed tą ścianą pamięci, na której są tabliczki z nazwiskami. I to są rodziny tylko stąd, tylko z tego regionu, z tej ziemi, z Podkarpacia. To świadectwo tego, jakie były wówczas dni i jak wiele na obszarze okupowanych polskich ziem było ludzi, którzy umieli się zachować przyzwoicie, u których wartości chrześcijańskie, etyka i zwykła miłość bliźniego były silniejsze nawet niż strach przed śmiercią – nie tylko własną, ale i własnej rodziny. To jeden aspekt tamtych czasów.
Ale należy powiedzieć i o drugim, niezwykle ważnym, o którym także powinien wiedzieć i pamiętać świat. Cała Polska – cała ta ziemia stanowiąca do 1939 roku Rzeczpospolitą – była okupowana. Polski w sensie państwowym wówczas nie było i nie było żadnych polskich władz, które kolaborowałyby z okupantem. Nie było żadnych polskich władz, żadnych polskich oficjalnych instytucji, które w jakikolwiek sposób brałyby udział w tej straszliwej zbrodni, jakiej Niemcy dokonali na narodzie żydowskim, także na Żydach polskiego obywatelstwa. Byliśmy wszyscy razem ofiarami II wojny światowej, ofiarami hitlerowskiego terroru.
W czasie II wojny światowej zginęło prawie 6 mln polskich obywateli, pośród których 3 mln było pochodzenia żydowskiego. Nasze oba narody, nasze państwo – jako państwo społeczeństwa Rzeczypospolitej – doświadczyło straszliwej tragedii. Ale w sensie oficjalnym, instytucjonalnym zawsze stało w obronie wszystkich swoich obywateli, niezależnie od tego, jakiej byli narodowości.
To nie kto inny, tylko Delegatura Rządu na Kraj – rządu emigracyjnego, który znajdował się wtedy w Londynie – miała w sobie komórkę, która nazywała się Radą Pomocy Żydom „Żegota”.
Praktycznie przez cały okres hitlerowskiej okupacji niosła ona pomoc tutaj, na ziemiach polskich, Żydom prześladowanym przez Niemców; dzieciom, którym pomoc niosła Irena Sendlerowa; ponad 200 zakonów i zgromadzeń, które były zaangażowane wtedy w akcję pomocy, aktywnie ukrywając dzieci i dorosłych pochodzenia żydowskiego. I tysiące ludzi – bardzo często bezimiennych, bardzo często do dzisiaj nieznanych – którzy tę pomoc nieśli. Szacujemy, że było to ogółem około miliona Polaków, bo aby uratować jednego współobywatela narodowości żydowskiej, potrzeba było najczęściej pomocy co najmniej kilku osób, by dostarczać jedzenie, by dawać schronienie, by ukrywać.
To ich święto obchodzimy dzisiaj. To przed ich pamięcią – w szczególności tych, którzy zginęli, zostali zamordowani – pochylamy dzisiaj głowy tutaj, w Markowej. Dziękujemy z całego serca im, ich pamięci, dziękujemy ich krewnym, najbliższym, tym żyjącym rodzinom za ich niezwykły dar – dar człowieczeństwa, dar życia dla drugiego człowieka, poświęcenia, a także dar dla Rzeczypospolitej, jaką była właśnie ta postawa pomocy drugiemu człowiekowi tak głęboko utkwiona – nie mam co do tego wątpliwości, co widać także dzisiaj – w mentalności naszego narodu, w mentalności polskiego społeczeństwa.
.Cześć i chwała bohaterom! Wieczna pamięć poległym i pomordowanym obywatelom Rzeczypospolitej! Wszystkim – tym ratowanym, którzy mimo wszystko zostali zamordowani, i tym, którzy ratowali i zostali zamordowani. Wieczna pamięć i chwała! Cześć ich pamięci!
Andrzej Duda
Przemówienie z Markowej, 24 marca 2023 r.