
Jan Paweł II dał wam siłę
Komuniści wykorzystali to, że świetnie się znali na politycznym rzemiośle, podczas gdy po stronie dawnej opozycji antykomunistycznej przeważali polityczni amatorzy. Już w 1994 r. postkomuniści wrócili na Węgrzech do władzy. W Polsce było jednak inaczej – pisze prof. Csaba György KISS

W 1980 r. pracowałem w redakcji węgierskiego czasopisma poświęconego zagranicznej literaturze i otrzymywałem polską prasę. Te gazety pozwalały mi obserwować, jak rozwija się sytuacja. Ale sam wybuch protestów „Solidarności” nie był dla mnie dużym zaskoczeniem. Spodziewałem się podobnego rozwoju wydarzeń od chwili, gdy przyjechałem do Polski w 1978 r., dzień po wyborze Karola Wojtyły na papieża. Już wtedy dostrzegłem, że stała się ona innym krajem niż wcześniej. Gdy więc usłyszałem w lipcu 1980 r. o strajkach na Lubelszczyźnie, od razu czułem, że to może być początek czegoś ważnego.
Podobnie zresztą reagowali Węgrzy. W moim kraju w epoce gulaszowego komunizmu strajki, które wybuchały w Polsce, były początkowo niespodzianką. Ale zaskoczenie szybko przeszło w nadzieję, że nareszcie coś się dzieje. Powstanie „Solidarności” w Polsce było traktowane przez węgierską inteligencję jako fenomen podobny do węgierskiego zrywu z 1956 r. Od tamtej pory uważnie przyglądaliśmy się temu, co się działo w Polsce. Pamiętam, jak żywą reakcję w inteligenckich kręgach na Węgrzech wywołała debata telewizyjna Lecha Wałęsy z Alfredem Miodowiczem w listopadzie 1988 r.
Nasze kraje łączyła tradycja oporu przeciwko komunistycznym władzom, rozpoczętego w 1956 r., choć po tym roku pojawiało się coraz więcej różnic między Polską i Węgrami. Jedną z różnic był sposób reakcji władzy na wydarzenia 1956 r. W Budapeszcie rozpoczął się terror i prześladowania protestujących. W Warszawie szukano politycznego kompromisu, który by uspokoił społeczeństwo. W kolejnych latach różnice zaczęły się pogłębiać. Całkowicie inaczej wyglądało na przykład życie kulturalne w obu krajach.
Różnic było więcej, choćby w strukturze społecznej. Na przykład w Polsce zachowało się prywatne rolnictwo, natomiast na Węgrzech w wyniku reformy rolnej, wprowadzanej w latach 1959–1961, dokończono kolektywizację, właściwie likwidując indywidualne uprawy. W 1961 r. 95 proc. gruntów rolnych w kraju należało do kołchozów.
Dziś można zauważyć, że to była największa tragedia społeczna na Węgrzech w okresie komunizmu. Bo jednak w Polsce, która kolektywizacji się oparła, wyraźnie widać było społeczną kontynuację, stała się ona jedną z baz buntu przeciwko komunizmowi. Tymczasem na Węgrzech tego zabrakło, przez co węgierska opozycja nie miała takiego zaplecza, jakie miała opozycja w Polsce. To też sprawiło, że nad Dunajem działalność antykomunistyczna zaczęła się dużo później niż nad Wisłą. Tak naprawdę opozycja na Węgrzech zaczęła się kształtować dopiero w 1985 r. Był to raczej opór społeczny przeciwko komunistycznej władzy, a nie zorganizowana działalność opozycyjna, posiadająca własne struktury. Choć też faktem jest, że opozycja antykomunistyczna na Węgrzech była dużo lepiej rozwinięta niż w innych krajach naszego regionu, choćby w Rumunii, Bułgarii czy na terenie dzisiejszej Słowacji.
Gdy w 1989 r. upadał komunizm, byłem członkiem opozycyjnej partii Węgierskie Forum Demokratyczne (MDF) – to ja zaproponowałem, żeby w nazwie było słowo „forum”. Partie opozycyjne na Węgrzech niby przejęły władzę w wyniku „aksamitnej rewolucji”, ale od początku czuć było, że komuniści nie zamierzają odpuszczać. Bardzo szybko przekształcili się w socjaldemokrację. Nawiązali relacje z partiami socjaldemokratycznymi w Europie Zachodniej i stopniowo odbudowywali wpływy w kraju. Wykorzystywali to, że świetnie się znali na politycznym rzemiośle, podczas gdy po naszej stronie, po stronie dawnej opozycji antykomunistycznej, przeważali polityczni amatorzy. Nic dziwnego, że już w 1994 r. postkomuniści wrócili na Węgrzech do władzy.
Mam świadomość, że można było dużo lepiej poprowadzić przejęcie władzy w 1989 r. Ale nie mam wątpliwości, że ówczesne przemiany to najważniejsza cezura czasowa od zakończenia II wojny światowej. Upadek systemu totalitarnego, jakim był komunizm, to najistotniejsze wydarzenie w dziejach świata w drugiej połowie XX wieku. Powstanie „Solidarności” w 1980 r. było ważnym krokiem w tym kierunku.
Csaba György Kiss
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze magazynu „Wszystko co Najważniejsze” oraz w tytułach prasowych na świecie w ramach projektu „Opowiadamy Polskę światu – Polska Solidarność” – projekt Instytutu Nowych Mediów w 40 rocznicę „Solidarności”.
