Prof. Cyrille BRET: 2004–2019. Piętnaście lat, które zmieniło Polskę i Europę

2004–2019. Piętnaście lat, które zmieniło Polskę i Europę

Photo of Prof. Cyrille BRET

Prof. Cyrille BRET

Wykładowca geopolityki europejskiej w Sciences-Po Paris. Absolwent ENS Ulm, IEP Paris, IHEDN Paris oraz Ecole Nationale d’Administration (ENA). Dyrektor w Eurasia Prospective.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

W ciągu zaledwie kilku lat Polska zerwała ze statusem „dobrego ucznia”, by stać się jednym z filarów Unii (choć wypada przyznać, że towarzyszyły temu nierzadko burzliwe dyskusje) – pisze prof. Cyrille BRET

Rok 2004 oznaczał dużo więcej niż tylko rozszerzenie Unii, ale i nieco mniej niż jej przebudowę. Pewne jest jednak, że doszło do metamorfozy naszego kontynentu. Od piętnastu już lat Europa przekształca Polskę, a Polska zmienia los Europy. Aby właściwie ocenić historyczny wymiar wspólnie przebytej drogi od 2004 roku, musimy wznieść się ponad jałowe debaty (rozszerzenie czy pogłębienie?) oraz odrzucić utarte sądy (środek Unii leży w Brukseli czy w Berlinie?). Po latach współpracy, dialogu i nierzadko gorących dyskusji między Europą a Polską trzeba sobie zdać sprawę z jednego: Polska się „zeuropeizowała”, Europa zaś się „spolonizowała”.

Polska nową europejską potęgą

.Przebieg negocjacji, proces akcesyjny, integracja z Unią przywróciły Polsce jej historyczny status. Wcześniej upadek Muru Berlińskiego w 1989 oraz rozpad ZSRR w 1991 roku pozwoliły jej odbudować demokrację, powołać do życia Trzecią Rzeczpospolitą i odzyskać pełną narodową suwerenność, sponiewieraną przez tak długi okres.

Ale to właśnie dopiero wraz ze wstąpieniem do Unii Europejskiej Polska przybrała swe dawne historyczne atrybuty potęgi na skalę kontynentalną. W 2004 roku Polska przestała być obiektem pożądania europejskich mocarstw i stała się na nowo silnym podmiotem. Przyłączywszy się do wspólnotowego rynku, szybko zerwała z autorytarną planifikacją z czasów RWPG, z roku na rok coraz mocniej przyczyniając się do wzrostu dobrobytu w Europie. Dzięki funduszom strukturalnym i rygorystycznemu zarządzaniu przyciągała inwestorów i firmy, intelektualistów i artystów. Dziś możemy mówić wręcz o prawdziwym „polskim cudzie”, z godnymi pozazdroszczenia wskaźnikami makroekonomicznymi i wciąż rosnącą atrakcyjnością turystyczną.

Polska nie tylko jest przemysłową, gospodarczą i handlową potęgą, ale stała się również na nowo aktywnym (a nieraz wręcz żywiołowym) ośrodkiem politycznym, dostarczając Europie mężów stanu w Radzie oraz politycznych liderów w Parlamencie. Ożywione dyskusje między Polską, członkiem Grupy Wyszehradzkiej, a Komisją Junckera potwierdzają jedynie, że z politycznego punktu widzenia Polska stała się jednym z najważniejszych graczy na kontynencie.

W ciągu zaledwie kilku lat Polska zerwała ze statusem „dobrego ucznia”, by stać się jednym z filarów Unii (choć wypada przyznać, że towarzyszyły temu nierzadko burzliwe dyskusje).

Europa i jej „polska świadomość”

.Rok 2004 wyznacza pełny i całkowity powrót Polski do Europy. Odtąd Unia musi mierzyć się z kwestiami dotychczas pomijanymi, a o których Polska nie przestaje przypominać.

Pierwszym z „polskich tematów” w Unii jest obronność. Europa pozostanie „kontynentem pokoju” tylko wtedy, gdy nie przestanie przygotowywać się do wojny. Historia i geografia nauczyły Polskę, jak bardzo krucha może być stabilność i jak bardzo potrzebne jest wzmocnienie siły wojskowej. Unia zagwarantuje sobie pełną obronę tylko wtedy, gdy zapewni swoim członkom takie samo bezpieczeństwo, jakie daje parasol amerykański. Unia będzie bezpieczna tylko wtedy, gdy przeznaczy na ten cel wystarczające środki. W tym punkcie Francja i Polska nie mogą mieć innego stanowiska. Po brexicie oba państwa będą odpowiedzialne za upowszechnienie się tej strategicznej świadomości w całej Europie.

Drugim „polskim tematem” jest suwerenność. Unia Europejska nie jest Stanami Zjednoczonymi Europy, czy się to komuś podoba, czy nie. W wielu krajach wciąż istnieje silne poczucie narodowej suwerenności. „Federalizacja Europy” nie przyjdzie sama z siebie. W Polsce, ale i w Rumunii czy Estonii, narodową suwerenność ceni się tak bardzo dlatego, że kraje te długo walczyły o jej odzyskanie w 1918 roku, że odebrano ją im ponownie w 1939 roku i że mogły się nią na nowo cieszyć dopiero po zakończeniu ery sowieckiej. Dla wielu więc państw narodowa suwerenność pozostaje wciąż jednym z celów politycznych. I również w tym punkcie Francja i Polska zbliżają się do siebie, zwłaszcza w kontekście przywrócenia suwerenności Ukrainy.

W końcu i przede wszystkim Polska postawiła na nowo w centrum europejskiej debaty kwestię solidarności. Czy europejska solidarność ma być tylko ekonomiczna bądź finansowa? Faktem jest, że europejskie fundusze strukturalne umożliwiają inwestycje w Europie Wschodniej. Faktem jest również, że państwa, które wstąpiły do Unii w 2004 roku, przyczyniają się do dobrobytu kontynentu poprzez swoją wykwalifikowaną siłę roboczą oraz dzięki swoim konsumentom. Ale czy solidarność nie powinna oznaczać także wspólnego stawiania czoła wyzwaniom? W kwestii uchodźców „polski problem” zarysował się niezwykle ostro: czy solidarność między państwami członkowskimi ma się ograniczać jedynie do redystrybucji funduszy i do mobilności pracowników? Czy nie powinna również obejmować wzajemnej pomocy wobec wspólnych wyzwań? Od 2004 roku, czyli w ciągu nieco więcej niż dziesięciu lat, los Polski związał się nierozerwalnie z losem Europy.

Cyrille Bret
Tekst opublikowany w nr 13 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 maja 2019
Przekład: Andrzej Stańczyk