Prof. Cyrille BRET: Czy Europejczycy mogą liczyć na Joego Bidena?

Czy Europejczycy mogą liczyć na Joego Bidena?

Photo of Prof. Cyrille BRET

Prof. Cyrille BRET

Wykładowca geopolityki europejskiej w Sciences-Po Paris. Absolwent ENS Ulm, IEP Paris, IHEDN Paris oraz Ecole Nationale d’Administration (ENA). Dyrektor w Eurasia Prospective.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Już w styczniu przyszłego roku paryskie porozumienie klimatyczne dostanie nowy impuls, a w marcu dojdzie do szczytu NATO, na którym Europejczycy otrzymają zapewnienie o strategicznej solidarności, wobec Rosji zwłaszcza – pisze prof. Cyrille BRET

Wybór Joego Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych budzi wiele nadziei w Europie. Nowy lokator Białego Domu zmieni zapewne zarówno metodę, jak i styl działania w relacjach z europejskimi sojusznikami. Obiecał już zresztą skończyć z brutalnością i nieprzewidywalnością w relacjach transatlantyckich.

Ale Stany Zjednoczone nie zmienią zasadniczo swojej polityki europejskiej, a ich cele strategiczne pozostaną takie same jak za czasów administracji Trumpa. Nie mamy co liczyć, że Biden będzie zabiegał o nasze interesy. Musimy to robić sami.

Powrót do konwergencji transatlantyckiej

.Europejczycy słusznie jednak oczekują, że dojdzie do wzmocnienia współpracy transatlantyckiej. Pamiętamy przecież, że Biden ganił swojego rywala za przychylność wobec Putina, że obiecał powrót do wypowiedzianego przez niego porozumienia paryskiego w sprawie klimatu, że zapowiedział poszanowanie sojuszników w Europie, których poprzedni commander in chief nazywał „przestępcami”, a nawet „rywalami”, i w końcu, że wyraził wolę powrotu do negocjacji z Iranem i Europejczykami, zrywając w ten sposób ze „strategią maksymalnego napięcia”, której kulminacją były wycofanie się USA z porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku oraz eliminacja generała Solejmaniego.

W tych wszystkich jakże istotnych dla UE i NATO kwestiach Europejczycy mogą liczyć na nową amerykańską administrację. Już w styczniu przyszłego roku paryskie porozumienie klimatyczne dostanie nowy impuls, a w marcu dojdzie do szczytu NATO, na którym Europejczycy otrzymają zapewnienie o strategicznej solidarności, wobec Rosji zwłaszcza.

Paradoksalna ciągłość między Trumpem a Bidenem

.Paryż, Bruksela i Berlin nie powinny się jednak łudzić, że nowy prezydent podważy rezultaty administracji Trumpa w relacjach z NATO i UE.

Jeśli chodzi o Sojusz Północnoatlantycki, prezydentura Bidena będzie na pewno kontynuacją polityki wszystkich prezydentów USA od czasu Busha. Nie ustaną więc nawoływania do „podziału finansowego ciężaru”, czyli zwiększania budżetów na obronność w państwach członkowskich (na przykład poprzez zakup uzbrojenia od amerykańskich producentów). Nowy prezydent nie podważy osiągnięć poprzednika w tej materii: po połajankach Trumpa jedna trzecia z trzydziestu państw członkowskich Sojuszu zwiększyła w tym roku budżety na obronność do ponad 2 proc. PKB.

Również w relacjach z Turcją możemy się spodziewać innego, mocniejszego tonu ze strony nowego prezydenta w takich kwestiach, jak prawa człowieka czy zakupiony od Rosjan system obrony przeciwrakietowej S-400. Ale nie liczmy na to, że Biden będzie odgrywał rolę arbitra między administracją Erdogana a Unią Europejską.

Zapowiadany powrót do poszanowania multilateralizmu w relacjach z Unią poprawi z pewnością nie najlepszy klimat współpracy transatlantyckiej. Ale nie znikną spory wokół ceł, zwłaszcza na aluminium i stal, gdyż Biden, podobnie jak Trump, będzie dążył do ochrony amerykańskiego rynku i odbicia gospodarczego w stanach Pasu Rdzy, których poparcie okazało się kluczowe w jego drodze do Białego Domu.

Przełom, który może być (niewielką) szansą również dla Europejczyków

.Europejczycy przyjęli z ulgą, i słusznie, wybór na stanowisko prezydenta USA człowieka przewidywalnego i bardziej skłonnego przestrzegać zasad współpracy międzynarodowej. Ale nie powinni się łudzić, że nowa administracja zacznie od podważania sukcesów Trumpa i odejdzie od obrony przede wszystkim własnych interesów narodowych.

Nie ma więc co liczyć, że Joe Biden będzie realizował strategiczne cele Europejczyków. Tu musimy liczyć na siebie. Niemal trzymiesięczny okres przełomu, który otwiera się przed nami, daje pewną szansę na zwiększenie naszej autonomii strategicznej.

Cyrille Bret
Przekład: Andrzej Stańczyk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 listopada 2020
Fot. Reuters/Forum