
Dzień 6 sierpnia i transfiguracje momentów dziejowych Polski
Po raz kolejny Prezydent RP obejmuje swój urząd w dniu jakże ważnym dla całego świata chrześcijańskiego. Przy wyznaczaniu tej uroczystości na 6 sierpnia zapewne nie myślano o święcie Przemienienia Pańskiego, ale to właśnie w tym dniu w dziejach Polski miały miejsce ważne wydarzenia, jak wymarsz z Krakowa w 1914 roku Pierwszej Kompanii Kadrowej, który był marszem ku odrodzeniu, ku transfiguracji losu Polski – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.W dawnej Polsce wzniesiono liczne kościoły i kaplice pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego, które w całym Kościele katolickim czci się w drugą niedzielę Wielkiego Postu i – od 1457 roku – również na początku sierpnia. Święto cudu na górze Tabor nie miało wprawdzie w chrześcijaństwie Zachodu tak wielkiego wymiaru jak w Kościele prawosławnym, ale wiele zachowanych do dziś przedstawień tego mistycznego wydarzenia, w którym Chrystus, w obecności Mojżesza i Eliasza, objawił swoją boskość trzem apostołom – Piotrowi, Janowi i Jakubowi, zaświadcza o jego istotnym miejscu w liturgii i kulcie.
Temat Przemienienia Pańskiego podjęli tak wybitni artyści, jak Rafael, Tycjan, Veronese, Tintoretto, Carracci, Bernini, Rubens. Zasłużoną sławą cieszy się szczególnie dzieło pierwszego z nich, przechowywane obecnie w Pinakotece Watykańskiej. Przez kolejne wieki wykonywano jego bardzo liczne kopie, z których wiele dotarło także Polski. Tworzyli je, jak również ich adaptacje, także nasi artyści, jak Jerzy Eleuter Siemiginowski, Szymon Czechowicz i Franciszek Smuglewicz, zawdzięczający swoją formację artystyczną studiom w Rzymie.
Niezwykle ciekawe jest to, że wielkimi czcicielami cudu na górze Tabor byli nie tylko wielcy polscy poeci romantyczni, ale również hetman i kanclerz Jan Zamoyski i sam król Jan III Sobieski wraz małżonką Marią Kazimierą. To właśnie Jan III ufundował w Warszawie na ul. Miodowej kościół pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego z ołtarzem głównym ze sceną cudu Transfiguracji.

Jan III Sobieski i warszawski kościół Przemienienia Pańskiego
.Warszawska świątynia wzniesiona została w latach 1683–1694. Jej konsekracji dokonano w obecności całej rodziny królewskiej i dworu w rocznicę zwycięstwa pod Chocimiem, odniesionego 11 listopada 1673 r. Na pamiątkę tej uroczystości wmurowano w kościele tablicę z łacińskim napisem zawierającym w polskim tłumaczeniu następujące słowa: „Chrystusowi Zbawcy wobec uczniów przemienionemu na górze Tabor król Polski Jan III, wykonując ślub złożony w związku ze zwycięstwem pod Chocimiem i Wiedniem, wznosi ten kościół i klasztor. Stanisław Witwicki, biskup poznański, w asyście dwóch innych biskupów, 11 listopada 1694 kościół ten uroczyście konsekrował przebywającym w tym klasztorze kapucynom z prowincji toskańskiej, sprowadzonym przez wyżej wymienionego króla”.
Król był niezwykle przywiązany do ufundowanej przez siebie świątyni, w klasztorze miał nawet własną celę i często w niej przebywał. Był również fundatorem czterech obrazów pędzla swojego nadwornego malarza – Jerzego Eleutera Siemiginowskiego, którymi ozdobiono kościół. Jednym z nich było wielkie, niezachowane niestety, płótno z Przemienieniem Pańskim, umieszczone w ołtarzu głównym. Dzięki zapiskom Zygmunta Batowskiego wiadomo, że górna strefa obrazu wzorowana była na watykańskiej Transfiguracji Rafaela, a dolna ukazywała scenę rozmowy z uczniami przed tą teofanią. Płótno Siemiginowskiego zastąpiono w 1750 r. wierną kopią arcydzieła Rafaela, wykonaną przez Szymona Czechowicza. Na miejscu tego obrazu, zniszczonego, podobnie jak dzieło Siemiginowskiego, w 1944 r., podczas Powstania Warszawskiego, umieszczono w 1956 r. nową kopię malowidła Rafaela.
Tak więc podobnie jak w krakowskim kościele pijarów, wzniesionym w XVIII w. na ul. św. Jana, Przemienienie Pańskie stanowiło zawsze główny element programu świątyni. Jak stwierdza autor XIX-wiecznej książki o kościołach Warszawy, „wezwanie [świątyni kapucynów] odpowiadało pierwotnej myśli królewskiej: Chrystus triumfujący, albowiem smutek chrześcijaństwa w radość przemienił zwycięstwem nad niewiernymi”.
Powszechnie wiadomo, jak ogromnym zagrożeniem było Imperium Osmańskie dla Rzeczypospolitej i całej Europy. Wielkie zwycięstwa pod Chocimiem (1673) i Wiedniem (1683) były transfiguracjami dwóch przełomowych momentów historycznych. Warto tu nadmienić, że święto Przemienienia zostało wprowadzone w Europie Zachodniej w dniu 6 sierpnia 1457 r. m.in. dla uczczenia zwycięstwa nad Turkami w 1456 r., odniesionego właśnie tego sierpniowego dnia; było więc w ogromnym stopniu świętem wojowników o wiarę.

Jan Zamoyski i mistyczna pamiątka zwycięstwa
.Już sto lat wcześniej przed warszawską fundacją króla Jana III Sobieskiego przy kolegiacie w Zamościu Jan Zamoyski – kanclerz i hetman w jednej osobie – wzniósł dla siebie kaplicę grobową pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Takie wezwanie mogło pojawić się w związku z faktem, iż kanclerz odniósł swe pierwsze zwycięstwo militarne w dniu 6 sierpnia 1580 r., w czasie wojny moskiewskiej, podczas zdobywania Wieliża. Dzięki temu właśnie zwycięstwu został hetmanem.
„Owa Transfiguratio – pisze Jerzy Kowalczyk, monografista zamojskiej kolegiaty – mogła symbolizować zarazem przemianę doczesnego życia w transcendentny, wieczny byt”. Taka interpretacja znajduje potwierdzenie w kontekście innych kaplic grobowych w Polsce, w których programie znajduje się Przemienienie Pańskie (niektóre z nich nadto są pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego).
Wezwanie kaplicy Zamoyskiego odnosi się zatem do „transfiguracji” momentu historycznego (zwycięstwo w obronie atakowanej przez wroga ojczyzny) i pośmiertnej transfiguracji fundatora. Także Jan III został na przeszło trzydzieści lat pochowany w ufundowanym przez siebie warszawskim kościele. Nawet wówczas, gdy ciało króla złożono wreszcie w 1734 r. w katedrze na Wawelu, w kościele kapucynów w Warszawie pozostawiono jego serce, w 1830 r. złożone do okazałego sarkofagu w kaplicy wzniesionej w 1737 r. dla uczczenia Augusta II Mocnego.
Jest zatem warszawski kościół Przemienienia także mauzoleum fundatora-wojownika, a więc obydwa wspomniane wątki znaczeniowe transfiguratio mają i tutaj miejsce.

Przemienienie Pańskie jako modlitwa romantyków
.Zarówno w Polsce, jak i w znacznej części Europy Przemienienie Pańskie otoczone było kultem także w XIX wieku. Malując tę teofanię, artyści często odwoływali się do nieprześcignionego wzoru w postaci arcydzieła Rafaela lub po prostu wykonywali jego kopie.
Ryszard Przybylski tak oto pisze o popularności przedstawień omawianej tu teofanii: „Romantyzm był swego rodzaju kultem transfiguracji, przeobrażenia, przemienienia. Ciągłe dążenie do istoty rzeczy, mówiąc językiem Mochnackiego: do jestestwa, układało istnienie człowieka w cykl przeobrażeń, którego celem było oczywiście odsłonięcie esencji człowieka, jego boskiej natury. Dlatego cała ta epoka z takim zrozumieniem, z takim zachwytem wpatrywała się w słynne płótno Rafaela z Muzeum Watykańskiego, przedstawiające archetypiczne dla cywilizacji śródziemnomorskiej przeobrażenie Chrystusa, które według tradycji dokonało się na górze Tabor. Dla Słowackiego na przykład był to prawzór jego własnej transfiguracji mistycznej. Ciekawe, że sztych malowidła Rafaela wisiał w gabinecie malarskim Elizy Krasińskiej w Opinogórze i w mieszkaniu nicejskim Delfiny Potockiej. Widocznie Krasiński nie mógł bez niego żyć”.

Sobieski i Piłsudski w dziełach Rosena
.6 sierpnia 1914 roku rozpoczęła się wojna pomiędzy Austro-Węgrami i Rosją. Piłsudski z jego Pierwszą Kadrową mógł z krakowskich Oleandrów ruszyć do boju. Czy pamiętał o święcie Przemienienia Pańskiego? Na pewno wierzył w przemianę stanu niewoli w zwycięstwo i odrodzenie Polski, jak Jan III w triumf wojenny pod Chocimiem i Wiedniem. Duchowy związek tych dwóch wielkich Polaków – króla, czciciela święta Transfiguracji, i komendanta, który rozpoczynał bój o Polskę w święto Przemienienia – najpiękniej przedstawił Jan Henryk Rosen.
Oto jego Bitwa pod Wiedniem zdobiąca gmach ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Waszyngtonie z 1937 r. Na pierwszym planie widzimy zwycięskiego Jana III Sobieskiego na pięknym białym wierzchowcu i doboszy uderzających w werble, ogłaszających wielki triumf militarny. Polski monarcha niczym rzymski cesarz ubrany jest w antykizującą zbroję, czerwony płaszcz (paludamentum), a jego głowę wieńczy wieniec zwycięzcy. Na drugim planie malarz ukazał Józefa Piłsudskiego jadącego na swej słynnej Kasztance; za nim postępuje konny zastęp kawalerii z czasów Cudu nad Wisłą 1920 r. To iście symboliczne zestawienie dwóch wodzów było częste w ikonografii II Rzeczypospolitej.
Przez cały okres PRL malowidło waszyngtońskie było zasłonięte, ale przetrwało w doskonałym stanie i dziś ponownie przypomina o wielkich triumfach polskiego oręża. Przypomina o nich jeszcze jeden obraz Rosena, z 1936 r., który możemy podziwiać w Warszawie, w Pałacu Arcybiskupów Warszawskich na ul. Miodowej. Chodzi o dzieło zatytułowane Polonia Sanctorum Mater Scutum Christianitatis. Kompozycja ma postać fryzu dziesięciometrowej długości, wykonanego pastelem na papierze naklejonym na płótno. Tytuł obrazu odnosi się do Polski jako Matki Świętych i tarczy chrześcijaństwa. Dobór ukazanych postaci został starannie przemyślany; są nimi m.in. św. Jan Kanty, Jan Kochanowski, św. Jozafat Kuncewicz, św. Stanisław Kostka. Po prawej stronie swej monumentalnej kompozycji artysta umieścił bohaterów czynu zbrojnego – księdza Ignacego Skorupkę i stojących obok siebie króla Jana III Sobieskiego i marszałka Józefa Piłsudskiego, wspartego na szabli i dzierżącego buławę w prawej ręce. Tak w 1683, jak i 1920, kiedy to poległ pod Ossowem ksiądz Skorupka, Polska była prawdziwą tarczą chrześcijaństwa.
.Oby Karolowi Nawrockiemu, nowemu prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, który tak dobrze zna jej dzieje, dane było zbudować na wiedzy o heroizmie naszych przodków Polskę jeszcze lepszą i dumną ze swych dokonań w sferze tolerancji i patriotyzmu.
W dniu 6 sierpnia AD 2025 i w kolejne dni i tygodnie znajdźmy okruch czasu na wpatrywanie się w arcydzieło Rafaela, w obrazy Rosena i innych polskich artystów, takich jak Jan Matejko, sławiących szczególne, transfigurujące momenty w dziejach Polski, by w uduchowionej tonacji myśleć słowami Norwida o Ojczyźnie jako wspólnym, zbiorowym obowiązku.
Jerzy Miziołek