Prof. Jerzy MIZIOŁEK: Chopin jako Dante

Chopin jako Dante

Photo of Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Prof. Jerzy MIZIOŁEK

Historyk sztuki, profesor nauk humanistycznych, w latach 2018–2019 dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.

zobacz inne teksty Autora

Autor „Boskiej Komedii”, zmarły dokładnie 700 lat temu, nieustannie inspiruje poetów, pisarzy i filmowców. Jego oblicze i wizje uwieczniali najwybitniejsi artyści, wśród nich Rafael, Michał Anioł i Delacroix, który ukazał Dantego najpiękniej – wpisał go w oblicze Chopina – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK

.Eugene Delacroix, wielki przyjaciel Chopina, rozpoczął swój lot ku sławie właśnie tematem zaczerpniętym z Dantego, z VII księgi Piekła, ukazując Barkę Dantego (1822). W tej niezwykle dynamicznej, pełnej romantycznego patosu scenie Dante i Wergiliusz, jego przewodnik, przeprawiają się niewielką łodzią przez Styks. Wokół kłębią się potępieńcy próbujący bezskutecznie dostać się na łódkę. Spokojny, ubrany w obszerny, brązowy płaszcz i zwieńczony laurem autor Eneidy kontrastuje z przerażonym, wznoszącym do góry prawą rękę wygnańcem z Florencji, którego głowę otula pięknie skrojony czerwony kaptur. Gdy przeszło dwadzieścia lat później Delacroix powrócił do tematyki Dantejskiej, we freskach Sali Senatu w Palais Luxembourg, jego romantyczna werwa osłabła. Najważniejsze jest to, że właśnie już tu Dante otrzymał rysy Chopina. Wergiliusz przedstawia go Homerowi, a więc temu poecie, którego dzieł Dante nie znał (Iliada i Odyseja zostaną poznane w Europie dopiero w 2. poł. XIV w.), ale przeczuwał jego wielkość i uznał go za „króla poetów”, o czym Delacroix dobrze wiedział.

Czy to właśnie wtedy, ok. 1847 r., powstał ten najoszczędniejszy, a jednocześnie najwznioślejszy w wyrazie wizerunek geniusza fortepianu? Wykonany ołówkiem ukazuje zwieńczoną laurem głowę Chopina, ujętą w prawym profilu, szczelnie otuloną florenckim kapturem. Wydatny orli nos kompozytora doskonale komponuje się z najdawniejszymi wizerunkami poety, którego natura obdarzyła podobnym nosem. Ten profilowy wizerunek w starym stylu ma – szczególnie za sprawą wieńca laurowego – cechy all’antica. Rysunek, ofiarowany Luwrowi przez gosposię malarza na jego prośbę (zapisaną piórkiem na odwrocie), nie jest datowany, ale jest podpisany w jedynym, właściwym tylko dla Delacroix stylu – rebusem: 2 la (nuta muzyczna) i krzyżyk = De(ux) la Croix. Poniżej widnieją ledwie widoczne dwa słowa: Cher Chopin. Ten żartobliwy podpis był dla niektórych badaczy dowodem na to, że portret powstał za życia Chopina. Wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że ma on charakter hołdu pośmiertnego, jest rodzajem apoteozy poprzez przydanie postaci wieńca laurowego i wielkiej powagi. Wiadomo, jak bardzo Delacroix przeżył śmierć przyjaciela; na dwa miesiące skrył się przed światem, by opłakiwać jego odejście do wieczności, i zapewne wtedy wykonał niejako podwójny portret – jednocześnie uwielbianego kompozytora i wielkiego poety – opatrując go krzyżykiem – w tym przypadku o podwójnym znaczeniu.

Czy Delacroix wykonał orficki wizerunek muzyka w wieńcu laurowym poety, czy ukazał rodzaj reinkarnacji Dantego, największego autorytetu romantyków – nie tylko poety, ale też mędrca, wizjonera i filozofa? Ale ten poeta to też znakomity znawca tradycji antyku klasycznego. Ileż to wątków i tematów z mitologii i historii starożytnej jest obecnych na kartach Boskiej komedii, w której przewodnikami są Wergiliusz i Stacjusz, zanim ich miejsce zajęła Beatrycze. Zarówno Delacroix, jak i Chopin otrzymali znakomite klasyczne wykształcenie, co w przypadku francuskiego malarza zaowocowało licznymi tematami z antyku, m.in. we wspomnianej już Sali Senatu.

Jeśli chodzi o Chopina, wiemy, że przed zapisaniem się do liceum miał prywatnych korepetytorów; jednemu z nich, Feliksowi Żochowskiemu, ofiarował w podzięce za owocną naukę kompletne, lipskie wydanie dzieł Wergiliusza w oryginale z 1825 r. (P. Virgilii Maronis Opera omnia). Fryderyk musiał więc już przed pójściem do liceum uczyć się łaciny. Także jego znajomość literatury łacińskiej, mitologii i historii starożytnej musiała być na dobrym poziomie. W swoich listach często przywoływał zwroty łacińskie, i to nie tylko te najprostsze, jak Amice! Vale!, ale również wykazywał się dobrą znajomością wydarzeń (próba zdobycia Kapitolu przez Galów – będąca echem lektury Liwiusza) i tekstów, jak np. panegiryku Pliniusza Młodszego na cześć cesarza Trajana: „Nie myśl, żebym ostatnią kommę [ostatnią część zdania] pisał duchem Pliniusza, przyzwyczajenie wiele tu działa”. Również postacie mitologiczne, m.in. Apollo i muzy, są przywoływane w jego młodzieńczych listach.

Chopin tak pisał w 1827 r. do jednego z przyjaciół: „Może myślisz, żem ich [resztę pieniędzy przeznaczonych na książki] podczas karnawału użył na jakiś balik przyjacielski lub żem na godne syna Apollinowego uczczenie Bachu[sa] obrócił. Mylne wnioski! Szkaradne myśli! Figa! Kupiłem ci za nie dwie arie […]”. Rok wcześniej, pisząc do tego samego adresata, donosił – przywołując imię jednej z muz: „Chociaż te nuty [o które mnie prosiłeś] kupił, jednakże jeszczem ich Wysockiemu [co do Ciebie jedzie] nie oddał. Są tam same Eutherpy, to jest zbiór arii i innych kawałków Rossiniego”. Echa warszawskich wykładów i lektur na tematy klasyczne wraz z tematyką dotyczącą harmonii i kontrapunktu – oczywiście wzmacniane także późniejszymi lekturami – zdają się brzmieć w paryskich rozmowach Chopina z Delacroix, co można odnaleźć w Dziennikach tego malarza.

A więc powstanie portretu Chopina jako Dantego z wieńcem laurowym, który kojarzymy głównie z Wergiliuszem i Stacjuszem (prawdziwymi poeti laureati) jest zapewne w znacznej części związane z licznymi uczonymi rozmowami tych dwóch dobrze wykształconych artystów. Ponadto pamiętać trzeba o „Dantejskim” nosie Chopina i przede wszystkim o romantyczno-klasycznym pięknie jego muzyki. Niedługo po śmierci Chopina Delacroix tak pisał w swoim Dzienniku: „Około trzeciej przyszedłem do księżny Marceliny [Czartoryskiej]. Byłem wstrząśnięty utworami Chopina, które mi grała. Nic banalnego, bezbłędna kompozycja. Cóż można znaleźć doskonalszego? Bardziej przypomina Mozarta niż ktokolwiek inny. Jego motywy, podobnie jak u Mozarta, przychodzą same, słyszy się je, zanim zabrzmią”.

.Pod sam koniec życia, podpisując dedykację jednej z pieśni dla Delfiny Potockiej, Chopin użył słów z V pieśni Piekła Dantego: Nella miseria (w niedoli). Wielki kompozytor, podobnie jak Dante, utracił ojczyznę, był wygnańcem, ogromnie z tego powodu cierpiącym. Delacroix wiedział o tym doskonale. O tym niezwykłym portrecie wiedziała też Jane Stirling, która wykonała jego kopię, nieposiadającą jednak owej magnetycznej siły rysunku Delacroix.

Jerzy Miziołek

Rzym, 13 września, w wigilię 700-lecia śmierci Dantego

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 września 2021