6 kwietnia minęła 502. rocznica śmierci Rafaela Santi, który pomimo krótkiego życia wywarł ogromny wpływ na całą sztukę europejską i stał się prawdziwą legendą – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Rafael Santi Przyszedł na świat w Wielki Piątek 6 kwietnia 1483 roku i zmarł również w Wielki Piątek 1520 roku; był to również 6 kwietnia. Niespodziewana śmierć uwielbianego przez wszystkich geniusza ogromnym smutkiem wypełniła Rzym i całą Italię. Niezwykły był też jego pogrzeb, bo odbył się w Panteonie, najsłynniejszej świątyni starożytnego Rzymu, będącej od początków VII wieku kościołem chrześcijańskim. Gdy ten grób w 1837 roku otwierano, zbiegli się wszyscy najzacniejsi mieszkańcy Wiecznego Miasta – z ówczesnym papieżem i plejadą artystów pod przewodnictwem sędziwego już wówczas Bertela Thorvaldsena. O niezwykłej sile oddziaływania sztuki geniusza z Urbino najpiękniej pisali poeci i artyści epoki Romantyzmu. W Polsce J. Słowacki i Z. Krasiński, w Niemczech W. H. Wackenroder w swych Serdecznych wyznaniach miłującego sztukę zakonnika z 1797 roku. „Dzieła Rafaela – pisze Wackenroder – tak przepełniały i przytłaczały mnie swym niebiańskim pięknem, że nie potrafiłem o nich mówić ani wytłumaczyć nikomu, w czym ukryta jest jaśniejąca z nich boskość”.
Ścieżka życia i lot ku sławie
.Urbino, w którym Rafael przyszedł na świat jako jedyne dziecko Magii di Battista Ciarla i Giovanniego Santi, poety i malarza zatrudnionego na dworze księcia Federico da Montefeltro, pozostało do dziś małym miastem, ale od XV wieku było jednym z ważniejszych centrów włoskiej kultury. Książę był wielkim mecenasem zapraszającym na swój dwór takich artystów, jak Piero della Francesca i Luciano Laurana. Jego ogromny pałac był pełen dzieł sztuki, z którymi Rafael mógł obcować od najmłodszych lat. Także następcy księcia-kondotiera hojnie wspierali artystów i to właśnie w Urbino umieścił akcję swego Dworzanina Baldassare Castiglione. Młody Rafael wyrastał w całkiem przestronnym domu, w sercu Urbino, nieopodal rezydencji książęcej. Niestety matka Magia umarła, gdy miał 8 lat, a ojciec, gdy miał niespełna lat 11. Czego przyszły geniusz malarski nauczył się od ojca? Zapewne dużo, skoro w wieku 12 lat trafił do pracowni Pietro Perugina, jednego z najbardziej cenionych artystów tamtych czasów. Było to w połowie lat 90. XV wieku. W ciągu kolejnych ośmiu lat młody artysta doścignął styl malarski Perugina i szybko go przewyższył, o czym zaświadczają jego dzieła z lat około 1500, jak niezwykle urokliwy Sen rycerza w Galerii Narodowej w Londynie.
W 1504 roku, po naukach pobieranych w Perugii i krótkim pobycie w Sienie, Rafael udał się do Florencji. Poznanie dzieł Leonarda, Michała Anioła, ale też innych artystów włoskich stało się dla niego objawieniem. We wcześniejszych latach Rafael doskonale imitował dzieła ojca i Perugina, teraz powstało coś w rodzaju genialnej syntezy zbudowanej z rozmaitych impulsów; objawił się jego własny, idealny styl – symbol pełnego renesansu. „Studiował – pisze Vasari – dawny styl Masaccia i osiągnięcia Leonarda i Michała Anioła […] żył blisko z Fra Bartolomeo od św. Marka, którego koloryt starał się naśladować… z kolei Rafael uczył zakonnika zasad perspektywy”. Okres florencki przynosi całą serię przedstawień Matki Boskiej z Dzieciątkiem, takich jak Piękna Ogrodniczka. Większość z nich, a szczególnie Madonna z Dzieciątkiem w Szkockiej Galerii Narodowej w Edynburgu z 1507 roku, ukazują wielką siłę oddziaływania wyobrażeń Matki Boskiej Leonarda da Vinci i jej reliefowych przedstawień Michała Anioła. A jednak w ruchach, gestach, w kolorycie, w słodyczy oblicza Madonny i urokliwości Dzieciątka jest coś tak indywidualnego i jedynego w swoim rodzaju. W okresie florenckim artysta wykonał również takie arcydzieła, jak Złożenie Chrystusa do grobu (obecnie w Galerii Borghese w Rzymie) i Zaślubiny Marii z Józefem (obecnie w mediolańskiej Brerze). Porównanie tego drugiego obrazu z dziełem Perugina o tej samej tematyce uświadamia, jak bardzo Rafael oddalił się od swego mistrza, jak ogromnie go przerósł. Nieco późniejsze dzieło, obecnie w Galerii Borghese, niegdyś w jednej z kaplic w Perugii, doczekało się w XVI i XVII wieku wielu kopii wykonanych przez najlepszych artystów tamtych czasów.
Rzymskie arcydzieła
.W okresie florenckim Rafael stał się zatem w pełni ukształtowanym artystą, jednym z triady największych. W pełni wykorzystał genialne kompozycje Leonarda, pilnie obserwował Michała Anioła, któremu złożył w Szkole Ateńskiej, na ścianie biblioteki Juliusza II, w tzw. Stanza della Segnatura, hołd jedyny w swoim rodzaju – sportretował go jako medytującego filozofa, zapewne jako Demokryta. Michelangelo kontynuował wtedy – w 1511 roku – swoje arcydzieło rozpoczęte trzy lata wcześniej – freski na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej. W tym niezwykłym dziele, jakim jest Szkoła Ateńska, geniusz z Urbino złożył nie tylko wielki hołd filozofom antycznym i Michałowi Aniołowi, ale także innym artystom, którzy go zainspirowali lub wspierali, jak między innymi Bramante. Podczas gdy ten wybitny architekt, tak jak Rafael pochodzący z Urbino, ukazany jest w dolnej partii malowidła, Platon z rysami Leonarda da Vinci widoczny jest jako główna postać kompozycji. Wszakże nasz artysta nie zapomniał również o sobie i artyście-koledze znanym pod przydomkiem Sodoma. Ich oblicza widnieją po prawej stronie, na samym krańcu fresku. Wspomnieliśmy wcześniej, jak to Rafael uczył jednego z malarzy perspektywy; w omawianym tu malowidle mamy dowód, że sam potrafił ją stosować doskonale. Piękno architektury w tle tego fresku – jest to rodzaj rekonstrukcji wnętrza bazyliki Konstantyna w Rzymie – i głębia przestrzeni, porównywalna tylko z efektem osiągniętym przez Leonarda w Ostatniej Wieczerzy, są zdumiewające i stanowią niejako esencję i symbol włoskiego Renesansu. Ten symbol nabiera jeszcze większego wymiaru, gdy uświadomimy sobie, że zestawienie w jednym wnętrzu Szkoły Ateńskiej (Filozofia) z Parnasem (Poezja) i Triumfem Najświętszego Sakramentu (Teologia) było pomysłem genialnym. Kto wspierał Rafaela w tym dziele? Zapewne wszyscy najwytrawniejsi uczeni, poeci i teologowie papieskiego dworu.
Freski w kolejnych stanzach, w Farnesinie, w kościele Santa Maria della Pace i wreszcie w Loggiach Watykańskich, nie wspominając już o dziełach architektonicznych, takich jak Kaplica Chigich i Villa Madama, oraz opieka nad zabytkami antycznymi Rzymu pokazują niezwykłą kreatywność, wyobraźnię, wszechstronność i najwyższy artyzm geniusza z Urbino. W setkach pałaców w całej Europie przez całe wieki powtarzano motywy z Loggi Watykańskich i z Villa Madama, a przecież Rafael dokonał tu tylko rodzaju syntezy tego, co znalazł w Domus Aurea (pałacu cesarza Nerona) w trakcie rozmaitych wykopalisk archeologicznych. Wszakże ta synteza, jak synteza tego, co zapożyczył z Michała Anioła i Leonarda, jest genialna, tchnie kultem antyku, dążeniem do finezji i najwyższego artyzmu.
Ponadto Rafael jak rzadko który artysta potrafił tworzyć dobrane zespoły wiernych współpracowników, którzy, jak m.in. Giulio Romano i Giovanni Francesco Penni, sami wyrastali na wielkie gwiazdy na niwie sztuk pięknych. Działo się tak pewnie dlatego, że genialny Rafael miał dobry stosunek do świata i ludzi. Vasari tak go charakteryzuje: „Był skromny i uprzejmy, jak to się spotyka u ludzi szlachetnych. Łączą oni piękne zalety z wdzięczną uprzejmością, stosowaną miło i chętnie wobec każdego i w każdej okoliczności. Z Rafaela natura uczyniła ludzkości dar; zniewolona przez sztukę Michała Anioła, dzięki Rafaelowi zabłysnąć mogła i sztuką, i pięknymi obyczajami”.
Wieczna sława
.Gdy w 1849 roku Władysław Łuszczkiewicz otrzymał stypendium na wyjazd do Paryża, taką oto instrukcję otrzymał od Wojciecha K. Stattlera: „W malarstwie wydatnie wykazują cel nauki arcydzieła Rafaela. Nad tego mistrza nikt w większej całości Sztuki nie objął. Znajdują się w nim wszystkie części sztuki… Do celu tych arcydzieł Rafaela wykazanego jedna jest tylko droga, którą tenże sam mistrz chodził. Objawia się w kolejnych pracach jego, które trzema sposobami nazwano: la prima, la seconda e la terza maniera. Najpierw w całej niewinności ducha i zamiłowaniem sztuki powtarzał to, co widział w pracowni swego nauczyciela […]. Potem w usamowolnieniu, w poczuciu sił własnych, wyzuwając się z smaku nabytego u Nauczyciela, stwarzał raczej, niż malował, wszystko tchnie nowością, genialnością, bóstwem. Na koniec, usidlony chwałą ziemską, współubiegając się o pierwszeństwo, zdobył najwyższy szczebel doskonałości sztuki zewnętrznej, potęgę we władaniu nią”.
O wielkiej sile oddziaływania twórczości Rafaela przez wieki świadczy ogromna liczba powtórzeń i adaptacji jego dzieł znanych powszechnie dzięki rycinom Marcantonio Raimondiego. Sztuka geniusza z Urbino pozostała ideałem i służyła artystom jako norma w XVI wieku, jak i później w czasach, gdy w XVII i XVIII stuleciu akademie poszukiwały bezbłędnych modeli i ustanawiały niezawodne wzorce. Jego dzieła wykorzystywano jako modele kompozycji, dostarczały wzorów poszczególnych postaci, gestów, głów, wyrazów twarzy. Szczególnym artyzmem tchnie ostatni obraz Rafaela – Przemienienie Pańskie, którego kopie ozdabiają liczne polskie kościoły. Uwielbiali go także wybitni przedstawiciele polskiego Romantyzmu. Cała ta epoka z zachwytem wpatrywała się w słynne płótno geniusza z Urbino przedstawiające cudowne przeobrażenie Chrystusa. Dla Słowackiego był zapowiedzią jego własnej transfiguracji mistycznej. Rycina tego arcydzieła zdobiła nicejskie mieszkanie Delfiny Potockiej i gabinet malarski Elizy Krasińskiej w Opinogórze.
.By w pełni zrozumieć rozwój artystyczny i genialny zmysł syntezy Rafaela, należy pamiętać o tych słowach zawartych w Dworzaninie Baldassare Castiglione: „Ten przeto, kto pragnie być dobrym uczniem, poza dobrym sprawowaniem, musi dołożyć wszelkiej pilności, aby upodobnić się do swojego mistrza i – w jakim stopniu to możliwe – w niego się przeobrazić. A skoro tylko stwierdzi, że poczynił jakiś postęp, to z wielkim dla siebie pożytkiem będzie obserwować rozmaitych ludzi motywowanych tym samym powołaniem, a kierując się zdrowym rozsądkiem, który zawsze winien być jego przewodnikiem, niechby sam zaczął sobie przyswajać – od jednego to, a od drugiego coś innego. A tak jak pszczoły na zielonych łąkach uwijając się między ziołami, nieustannie ‘ograbiają’ rosnące tam kwiaty, tak i nasz dworzanin ma ‘podkradać’ wdzięk każdemu, kto robi wrażenie, że go posiada, i przejmować od każdego ten rodzaj gracji, jaki najbardziej godny byłby uznania”.
Jerzy Miziołek