
Kolejne stracone pokolenie?
Pandemia COVID-19 naruszyła dotychczasowy porządek świata i zmieniła funkcjonowanie wielu podsystemów społecznych. Jednym z nich jest subsystem edukacyjny, który musiał się dostosować do nowej sytuacji poprzez bezprecedensową zmianę trybu funkcjonowania polegającą na przejściu szkół na nauczanie zdalne – pisze prof. Piotr DŁUGOSZ
Po prawie dwóch latach tego wielkiego eksperymentu można się pokusić o oszacowanie społecznych skutków i zastanowić nad ich edukacyjnym i społecznym znaczeniem. Przy czym, co warto podkreślić, stawiana diagnoza ma przede wszystkim empiryczny charakter w przeciwieństwie do wielu tez, sądów i doniesień pojawiających się na różnych forach, często zabarwionych ideologicznie, mających niewiele wspólnego z obiektywnym i rzetelnym oglądem rzeczywistości.
Powstała ona na podstawie empirycznych badań zrealizowanych zgodnie z najlepszymi standardami metodologicznymi na reprezentatywnej próbie uczniów, dzięki czemu możemy się też dowiedzieć, jaki wpływ miała zdalna edukacja na uczniów na terenie całego kraju, we wszystkich klasach i grupach społecznych. Badania zostały przeprowadzone w przeddzień powrotu uczniów do szkoły i pokazują ich kondycję przed początkiem kolejnego roku edukacji zagrożonej lockdownem.
Brak problemów z dostępnością
.Wiele się mówiło o wykluczeniu cyfrowym, które miało utrudniać dostęp do zdalnej edukacji. Dane zebrane w trakcie badań wskazują, że 93 proc. uczniów dobrze i bardzo dobrze oceniło swoje warunki techniczne do realizacji edukacji online. Analizy wskazały, że status społeczny oraz miejsce zamieszkania mają statystycznie istotny wpływ na warunki techniczne uczniów. Nieco gorzej dostępność tę ocenili uczniowie ze wsi i małych miast (91 proc.) niż ci ze średnich i dużych (96 proc.). Lepiej ocenili dostępność e-lekcji uczniowie z wyższym i średnim statusem (odpowiednio 99 proc., 94 proc.) niż ci z niższym (88 proc.).
Wyniki pokazują, że polscy uczniowie mogą brać udział w lekcjach online, mają do tego warunki. Owszem, występują pewne różnice w dostępności, ale nie są one duże. Wydaje się, że w trakcie długiego okresu zdalnej edukacji rodzice doposażyli swoje gospodarstwa w odpowiedni sprzęt i zapewnili dzieciom udział w zdalnej edukacji.
Blaski i cienie edukacji online
W świetle rezultatów badawczych problem dostępności jest sprawą drugo-, a nawet trzeciorzędną. Uczniowie po tak długim okresie przebywania w domach negatywnie oceniają tę formę edukacji (46 proc.). Dla ponad jednej trzeciej było to doświadczenie pozytywne. Co piąty badany nie potrafił ocenić powyższego doświadczenia.
Cieniem na zdalnej edukacji kładzie się konieczność spędzenia dużej liczby czasu przy komputerze, laptopie (73 proc.), problem ze skupieniem się na treści przekazywanej przez nauczycieli (53 proc.), trudność ze zrozumieniem lekcji online (45 proc.), pogorszenie kontaktu z rówieśnikami (44 proc.), przemęczenie i wyczerpanie psychiczne (41 proc.), pogorszenie kontaktu z nauczycielem (40 proc.), przyzwyczajenie się do lekcji online i niechęć do powrotu do szkoły (28 proc.), stres związany z koniecznością wypowiedzi na lekcji online (27 proc.).
W poczet plusów zdalnej edukacji uczniowie wliczają przede wszystkim uzyskany czas wolny dla siebie i minimalizację ryzyka zarażenia się COVID-19.
Uczniowie pytani o swobodny wybór formy edukacji w większości jednakże chcieliby edukacji tradycyjnej, stacjonarnej w szkole – 60 proc. Tylko 14 proc. pozostałoby na nauczaniu zdalnym, a 21 proc. wybrałoby naukę hybrydową. Wśród badanych 2 proc. zrezygnowałoby z edukacji w ogóle. Silna chęć powrotu do tradycyjnej edukacji motywowana jest głównie poczuciem zmniejszających się szans życiowych i edukacyjnych. Uczniowie po krótkim zachwycie zdalną edukacją na jej początku zdali sobie sprawę, że jej przedłużanie jest dla nich staczaniem się w otchłań społecznego i zawodowego niebytu.
Strata edukacyjna
.Prawdopodobnie najważniejszym problemem zdalnej edukacji jest wynikająca z niej strata edukacyjna. Na ten temat pisano już w kontekście potencjalnych strat dla PKB i gospodarki w wyniku mniejszej wiedzy uczniów. Wedle Northwest Evaluation Association straty wiedzy ze zdalnej edukacji wynoszą około 30 proc. w czytaniu oraz 50 proc. w matematyce.
Uczniowie sami zauważyli, że lekcje online prowadzone w ich szkole są na niższym poziomie (65 proc.). Częściej na ten fakt zwracały dziewczęta niż chłopcy, uczniowie z większych miast, biorący przed wprowadzeniem zdalnej edukacji korepetycje, widzący w korepetycjach online szanse na lepsze zrozumienie materiału, chcący brać udział w zajęciach wyrównawczych, z wyższymi aspiracjami edukacyjnymi. Innymi słowy, dla ambitnych uczniów, którym zależy na edukacji, lekcje zdalne prowadzą do edukacyjnej straty. Dobrze też pokazują ten problem deklaracje dotyczące samooceny poziomu wiedzy.
Swój poziom wiedzy uczniowie oszacowali przed zdalną edukacją na 4,06, w trakcie zdalnej edukacji 3,89 i po zdalnej edukacji 3,88. Jak pokazują analizy, sami uczniowie odczuwają regres wiedzy mierzony w skali od 1 do 6. Ponadto pytani o to, czy ich praca i wysiłek włożone w zdalną edukację są takie same jak w trakcie tradycyjnych lekcji, odpowiadają najczęściej, że był taki sam (50 proc.), dla 34 proc. był on niższy, a dla 15 proc. wyższy. Warto dodać, że tylko 30 proc. uczniów nie miało problemu ze zrozumieniem materiału z lekcji online. Przy czym 63 proc. zgodziło się z twierdzeniem, że w szkole można nauczyć się więcej niż w domu.
Pogłębiają się nierówności edukacyjne
.W trakcie zdalnej edukacji słyszeliśmy o „wypadaniu” uczniów z lekcji online. Zjawisko to jest trudne do oszacowania. Według uzyskanych odpowiedzi we wszystkich lekcjach online uczestniczyło 57 proc., w większości 39 proc., w części 4 proc. Pełne uczestnictwo w zajęciach zdalnych częściej deklarowały dziewczęta, uczniowie lepiej oceniający swoją wiedzę, uczący się w liceum i szkole podstawowej, z lepszą kondycją psychiczną, z wyższymi aspiracjami edukacyjnymi.
Uczniowie posiadający zasoby ekonomiczne, kulturowe, społeczne, mniej narażeni na koszty pandemii, odporniejsi psychicznie lepiej sobie radzą ze zdalną edukacją, czyli spędzają więcej czasu na lekcjach, dłużej przygotowują się do lekcji i mają większą wiedzę. Częściej w zajęciach wyrównujących zamierzają uczestniczyć uczniowie z wysokim poziomem wiedzy (38 proc.) i średnim (33 proc.) niż z niskim (26 proc.).
Pogoń za straconą wiedzą
.Badania wśród uczniów realizowano w sierpniu, kiedy problemy szkolne były na dalszym planie. Jednakże wtedy już donoszono o możliwych scenariuszach szkolnego lockdownu ze względu na rosnącą liczbę zakażeń. Dzisiaj, w połowie września, znowu rosną liczby zakażonych i scenariusz z ubiegłego roku staje się coraz bardziej możliwy. W ankiecie przewidzieliśmy taką opcję i zapytaliśmy, jak uczniowie przyjmą informację o kolejnym przejściu na zdalne nauczanie.
Większość badanych stwierdziła, że nauka online to byłaby najgorsza rzecz, jaka mogłaby się wydarzyć. Kolejny rok stracony, brak kontaktów z rówieśnikami, niedostatki wiedzy i ponowne zamknięcie w domu (63 proc.). Z opcją, że uczniowie „cieszyliby się z tego, gdyż zdalna nauka jest fajna, nie trzeba chodzić do szkoły, daje wiele swobody i nie stresuje”, zgodziło się 37 proc. Częściej przerażenie wywołuje powrót zdalnej edukacji wśród uczennic, które w pełni uczestniczyły w lekcjach online, poświęcały się pracy i uzyskiwały wsparcie społeczne w jej trakcie. Kolejna fala zdalnej edukacji to dla uczniów pogłębienie problemów opóźnienia i braków w wiedzy.
Zasadniczo cały kompleks lęku przed powrotem do szkoły dotyczył tego, że kolejne przejście na edukację online zniweczy życiowe plany, do których realizacji jest potrzebne odpowiednie wykształcenie. Uczniowie mają świadomość, że w wyniku lockdownu stoją na straconej pozycji. Boją się: „Nie nadgonimy straconej wiedzy i będę źle przygotowana do matury, co będzie się wiązało z tym, że ją słabo zdam i nie dostanę się na wymarzone studia”. Wskazują też na problem zaniżania poziomu zajęć przez innych uczniów. Zdają sobie sprawę, że część z nich nie pracowała w domu, nie przykładała się do lekcji zdalnych i przez to będą oni skazani na nadrabianie zaległości i kolejne opóźnienia z realizacją materiału: „Uczniowie, którzy się nie uczyli podczas zdalnej nauki, będą zaniżali poziom klasy”; „Inni uczniowie nie podchodzili na poważnie do nauki zdalnej i teraz będą tyły, i będziemy powtarzać materiał niepotrzebnie”. Była też samokrytyka i przyznanie się do własnych zaniedbań: „Mam zaległości w nauce wynikające ze zdalnej nauki. Nie zawsze się odpowiednio przygotowywałam do lekcji, brak skupienia się na lekcjach”.
.Podsumowując zebrane dane dotyczące aspektów edukacyjnych w dobie pandemii, należy zdać sobie sprawę z faktu, że poza kwestiami zdrowotnymi i społecznymi, takimi jak np. uzależnienie od internetu (60 proc. zaniedbuje swoje obowiązki szkolne i domowe z powodu korzystania z internetu), głównym problemem staje się destrukcja edukacji. Polega ona na upadku i zaniku szkolnej rutyny, prowadzi do chaosu i spadku motywacji oraz powoduje rozleniwienie uczniów. Niezmiernie trudno jest im przestawić się powtórnie na tryb szkolny i wrócić do swojej tradycyjnej roli. Ów kryzys jest pogłębiony przez stratę edukacyjną i braki w wiedzy, kompetencjach. Ten fakt uczniowie sobie uświadomili i widać u nich symptomy paniki wywoływanej utratą szans edukacyjnych i życiowych. Kończąc, można sięgnąć do metafory pola edukacyjnego i wskazać, że uczniowie wyposażeni w kapitał ekonomiczny, kulturowy, społeczny potrafią się dobrze odnaleźć w edukacji online. Z kolei uczniowie pozbawieni tych zasobów wykorzystują zdalne nauczanie do wycofania się z tego pola poprzez pozorowanie udziału w edukacji online. Dla nich jest ona doskonałym rozwiązaniem, pozwalającym realizować obowiązek szkolny. Jednakże przyjęta przez nich strategia jest staczaniem się po równi pochyłej ku drodze do społecznej marginalizacji.
Piotr Długosz