Prof. Stanisław ŻERKO: To była wojna Niemców, wojna Hitlera

To była wojna Niemców, wojna Hitlera

Photo of Prof. Stanisław ŻERKO

Prof. Stanisław ŻERKO

Historyk, pracownik Instytutu Zachodniego w Poznaniu i wykładowca Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, autor książek o historii polskiej i niemieckiej polityki zagranicznej, edytor polskich dokumentów dyplomatycznych.

zobacz inne teksty Autora

Bez rozwiązania „problemu polskiego” byłaby niemożliwa późniejsza wyprawa na Związek Radziecki. Państwo polskie należało podporządkować sobie, najlepiej jako sojusznika-wasala, albo zniszczyć – pisze prof. Stanisław ŻERKO

.Minęła niedawno setna rocznica podpisania traktatu wersalskiego, który przypieczętowywał klęskę Niemiec w I wojnie światowej. Obecnie zaś mamy osiemdziesiątą rocznicę rozpętania II wojny światowej przez te same Niemcy. Nie „wybuchu”, jak się wciąż uparcie pisze, lecz właśnie rozpętania. O ile bowiem w przypadku Wielkiej Wojny 1914–1918 do dziś trwa dyskusja historyków na temat jej genezy (ostatnim głosem była znana także w Polsce kontrowersyjna, lecz warta lektury książka Lunatycy Christophera Clarka), to w przypadku kataklizmu lat 1939–1945 nie ulega już najmniejszej wątpliwości, że była to wojna zaplanowana, przygotowana i rozpętana przez hitlerowskie Niemcy.

Znany amerykański historyk i słynny dyplomata George F. Kennan określił kiedyś I wojnę światową jako katastrofę, która pociągnęła za sobą kolejne katastrofy XX wieku („the great seminal catastrophe of this century”). Przypomina się w tym kontekście inny cytat, wiążący ze sobą obie wojny światowe. Otóż francuskiemu marszałkowi Ferdinandowi Fochowi przypisuje się słowa wypowiedziane jako komentarz dotyczący warunków podyktowanych Niemcom w traktacie wersalskim: „To nie pokój, to rozejm na dwadzieścia lat”. Rzeczywiście, niemal dwadzieścia lat po podpisaniu traktatu wersalskiego Niemcy sprowokowały ostry kryzys międzynarodowy, a następnie rozpętały kolejną wojnę światową. Ale druga z tych wojen miała genezę zupełnie inną.

Agresja niemiecka na Polskę, zapoczątkowująca II wojnę światową, dokonała się właśnie pod hasłem obalenia ostatnich niezłamanych jeszcze przez Berlin warunków traktatu wersalskiego. Sprawy Gdańska i „korytarza pomorskiego” stały się dla opinii publicznej bezpośrednimi powodami tej wojny. Perspektywa nowego konfliktu zbrojnego, który Rzesza Niemiecka mogłaby wywołać w imię rewizji postanowień wersalskich, ciążyła bowiem na stosunkach międzynarodowych w Europie właściwie przez całe dwudziestolecie. 

Wielokrotnie przytaczane słowa marszałka Focha potwierdziły się co do joty. A jednak II wojna światowa nie była kontynuacją poprzedniej. Mówiąc skrótowo, nie chodziło o Gdańsk i „korytarz pomorski”. Wizja Hitlera sięgała znacznie dalej.

Niemieccy nacjonaliści starej daty marzyli o rewanżu, o pokojowej lub zbrojnej rewizji postanowień wersalskich, a niektórzy z nich nawet o uczynieniu z Rzeszy mocarstwa dominującego w Europie.

W 1939 r. dla wielu Niemców agresja na Polskę i wojna o odzyskanie przez Rzeszę wielkomocarstwowej pozycji była wojną na wskroś sprawiedliwą.

Niemcy lękali się tylko, że będzie to powtórka wojny na dwa fronty, a takiej wojny wygrać nie mogli. Dlatego – w przeciwieństwie do roku 1914 – dnia 1 września 1939 r. nie było w Rzeszy entuzjazmu.

Wojna 1939 r. była jednak przede wszystkim wojną Hitlera. Niemieckiemu dyktatorowi nie chodziło o rewizję traktatu wersalskiego, myślał w zupełnie innych kategoriach. Już w połowie lat dwudziestych na kartach Mein Kampf zawarł stwierdzenie, że „żądanie odtworzenia granic z 1914 roku jest politycznym nonsensem o takim rozmiarze i takich konsekwencjach, że może wydać się zbrodnią”. Zdaniem Hitlera był to bowiem postulat zbyt skromny, aby przelewanie niemieckiej krwi w celu zrealizowania go było opłacalne. Jego celem była niemiecka hegemonia w Europie, budowa wielkiego imperium obejmującego podbite ziemie Związku Radzieckiego i uczynienie z Rzeszy Wielkoniemieckiej (Grossdeutsches Reich) mocarstwa numer jeden w skali światowej. 

Powtórzę: II wojna światowa była wojną zaplanowaną, zaplanowaną i rozpętaną przez hitlerowskie Niemcy. Sprzeciwiam się relatywizowaniu tej odpowiedzialności – czy to przez wskazywanie na błędy zachodnich przywódców spod znaku polityki appeasementu, czy nawet przez wskazywanie na pakt Hitler-Stalin, którego znaczenie wydaje mi się przeceniane. Niemiecki dyktator był bowiem gotów rozpętać wojnę światową już rok wcześniej, we wrześniu 1938 r., w najgorętszym okresie kryzysu czechosłowackiego.

W harmonogramie Adolfa Hitlera kluczową rolę odgrywała Polska – chociażby ze względów geograficznych, ale także z powodu niebagatelnego potencjału militarnego. Nigdy wcześniej ani też później historia Polski nie splotła się tak ściśle z historią świata, nigdy od decyzji podejmowanych w Warszawie nie zależało tak wiele jak na przełomie lat 1938 i 1939, gdy strona niemiecka przystąpiła do ostatniej próby zwerbowania Rzeczypospolitej jako sojusznika. Bez rozwiązania „problemu polskiego” byłaby przecież niemożliwa późniejsza wyprawa na Związek Radziecki. Polskę należało zatem podporządkować sobie, najlepiej jako sojusznika-wasala. Gdy jednak polskie kierownictwo odrzuciło „wspaniałomyślną ofertę Führera”, nie godząc się na zdegradowanie Rzeczypospolitej do rangi państwa satelickiego, w Berlinie zdecydowano, że państwo polskie należy zniszczyć. 

.Mourir pour Dantzig (Umierać za Gdańsk), tytuł słynnego artykułu z paryskiego „L’Oeuvre” (4 maja 1939 r.), był nie tylko wyrazem francuskiego defetyzmu. Był także dobitnym przykładem, jak bardzo nie rozumiano, do czego dąży Hitler.

Stanisław Żerko

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 sierpnia 2019