Prof. Sylwia GALIJ-SKARBIŃSKA, prof. Wojciech Józef POLAK, ks. dr Michał DAMAZYN: Dzieci syberyjskie – przez Japonię i Amerykę do Polski

Dzieci syberyjskie – przez Japonię i Amerykę do Polski

Photo of Prof. Sylwia GALIJ-SKARBIŃSKA

Prof. Sylwia GALIJ-SKARBIŃSKA

Doktor habilitowana w dziedzinie nauk społecznych (w dyscyplinie nauki o polityce i administracji). Historyk, politolog i specjalistka w zakresie bezpieczeństwa.

zobacz inne teksty Autorki

Photo of Prof. Wojciech POLAK

Prof. Wojciech POLAK

Profesor nauk humanistycznych związany z Uniwersytetem Mikołaja Kopernika w Toruniu, historyk, nauczyciel akademicki oraz polityk. Członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej.

zobacz inne teksty Autorki

Photo of Ks. Michał DAMAZYN

Ks. Michał DAMAZYN

Duchowny katolicki, historyk, pracownik Katedry Historii Nowożytnej i Edytorstwa Źródeł Instytutu Historii i Archiwistyki UMK w Toruniu.

zobacz inne teksty Autorki

Marzenie o repatriacji polskich dzieci z Syberii stawało się u progu lat 20. XX w. coraz bardziej realne. W okresie od połowy 1920 roku do stycznia 1923 roku udało się wywieźć do Polski 877 dzieci i 93 dorosłych. Dzieci odbyły podróż Polski w trzech turach – piszą prof. Wojciech Józef POLAK, prof. Sylwia GALIJ-SKARBIŃSKA i ks. dr Michał DAMAZYN.

.W tamtym czasie, gdy kończyła się I wojna światowa, Rosja nadal pogrążona była w chaosie, w terrorze i biedzie, a głód był nieodłącznym towarzyszem rosyjskiej codzienności. Szacuje się, że przed 1920 rokiem pomiędzy Bajkałem a Władywostokiem i na terenie Mandżurii żyło około 40–50 tysięcy Polaków: zesłańców politycznych i ich potomków, jeńców wojennych, uchodźców i emigrantów zarobkowych. Wśród nich były także i dzieci, niekiedy sieroty lub półsieroty, zdane same na siebie, tułające się w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia i jedzenia. Można je było znaleźć na ulicach, dworcach, podwórzach, polach, w szopach, niemal wszędzie. Jedno z takich polskich dzieci, mieszkające wówczas na Syberii – Władysław Oligórski, tak po latach wspomina swoje ówczesne losy: „Ja pamiętam tylko jedno, że taki głodny byłem. Wiedziałem, że w mieście [Chabarowsku] są bolszewicy. To z bratem pomyśleliśmy, że może dostaniemy od nich jakieś suchary, albo coś innego do jedzenia. Wycięliśmy sobie z puszki gwiazdy i przyszyliśmy na czapki. Rano wychodzimy z domu jak bolszewicy! Od razu podchodzi do mnie jakiś żołnierz i mówi: «Ty swołocz!». Jak mnie huknął w głowę! Okazało się, że w nocy miasto zajęli «biali». I uciekłem z płaczem do domu. Chleba nie dostałem. To było nie do pomyślenia: wieczorem byli jeszcze bolszewicy…”. 

Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu

.Dzieci te nie były w stanie same zatroszczyć się o swój los – przeżyć. Potrzebowały natychmiastowej pomocy. Pomoc ta przyszła ze strony grupy Polaków, którzy jesienią 1919 roku zorganizowali się w Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu. Jego biuro mieściło się w Konsulacie Polskim w Harbinie. Inicjatorką akcji była Anna Bielkiewicz (1877–1936) – córka zesłańca i jednego z projektantów oraz budowniczych Kolei Transsyberyjskiej, działaczka komitetu pomocy więźniom politycznym Królestwa Polskiego. Jej pomocnikami w tym dziele stali się: Wieńczysław Piotrowski (1880–1938) – społecznik, podróżnik i literat; Józef Jakóbkiewicz (1892–1953) – współtwórca harcerstwa na Syberii, podróżnik, wówczas młody lekarz, a w późniejszych latach założyciel pierwszej polskiej placówki zajmującej się medycyną tropikalną, oraz (dołączył nieco później) Karol Wilhelm Zaleski (1880–1969) – żołnierz 5. Dywizji Syberyjskiej, późniejszy profesor (fitopatolog) Uniwersytetu Poznańskiego. Najważniejszym celem ich działania było uratowanie życia jak największej grupie polskich dzieci i – gdy nadarzy się ku temu okazja – przetransportowanie ich do ojczyzny. 

Działalność rozpoczęto od szeroko zakrojonej akcji informacyjnej, wydając szereg broszur oraz własne pismo „Echo z Dalekiego Wschodu”. Równocześnie prowadzono zbiórki odzieży i materiałów dydaktycznych oraz organizowano działalność burs dla dzieci w Władywostoku i Sedanówce (w willi ofiarowanej przez Bronisława Sienkiewicza), a także trzech szkół: w Nowokijewsku, Kiparsowie i Razdolnoje. Działacze Komitetu zbierali polskie dzieci zewsząd, nieprzerwanie marząc jednocześnie o ich przewiezieniu do Polski. Szukano zatem stosownych funduszy. 

W 1919 roku dzięki deklaracji Amerykańskiego Czerwonego Krzyża pojawiła się taka szansa, dlatego zaczęto skupiać dzieci w jednym ośrodku we Władywostoku. Szansa ta pozostała jednak niespełniona wskutek konfliktu działaczy, a ostatecznie wycofania się wojsk amerykańskich z Rosji. Ostatnią nadzieją była pomoc państwa japońskiego. Tu pomyślne załatwienie sprawy ułatwiały okoliczności polityczno-militarne. We Władywostoku stacjonowały początkowo wojska brytyjskie, amerykańskie, francuskie i japońskie oraz zmierzały do tego miasta (uciekające przed armią bolszewicką) oddziały Korpusu Czeskiego i polskiej 5. Dywizji Syberyjskiej. 

Japończycy zajęli w 1918 roku dolinę Amuru aż po zachodnie tereny Bajkału i pozostawali tam do listopada 1922 roku.6 marca 1919 roku rząd japoński uznał istnienie rządu polskiego, czyli de facto niepodległego państwa polskiego. Dodatkowo był to czas w Japonii, który historycznie nazywamy „demokracją Taishō”, od imienia ówczesnego cesarza (panował w latach 1912–1926), który prowadził politykę otwarcia na świat. 

Anna Bielkiewicz najpierw szukała poparcia we Władywostoku u konsula japońskiego Watanabe Rie. Po uzyskaniu takowego udała się do Tokio na spotkanie z ministrem sił lądowych Tanaki Giichi oraz ministrem marynarki wojennej Kato Tomosaburo. Równocześnie możliwość repatriacji polskich dzieci z Syberii badało poprzez Japoński Czerwony Krzyż japońskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W sprawę tę zaangażował się również dwór cesarski, który delegował do tej sprawy szambelana cesarzowej Takeshiego. 

Repatriacja Polaków z Syberii w latach 20.

.Marzenie o repatriacji polskich dzieci z Syberii stawało się zatem coraz bardziej realne. W okresie od połowy 1920 roku do stycznia 1923 roku udało się wywieźć do Polski 877 dzieci i 93 dorosłych. Dzieci odbyły podróż Polski w trzech turach.

Pierwszy transport – 388 polskich dzieci (miały od 1 do 17 lat) – odbywał się w sześciu grupach, od lipca 1920 roku do lipca 1921 roku, drogą morską, najpierw z portu we Władywostoku do japońskiego miasta Tsaruga na wyspie Honsiu. Po przybyciu do Japonii dzieci zostały umieszczone w tokijskim sierocińcu buddyjskiego towarzystwa dobroczynnego Fukudenkai i otoczone życzliwą opieką przez Japoński Czerwony Krzyż oraz działaczy społecznych, charytatywnych, a także dziennikarzy.

Niezwykle ważnym wydarzeniem była wizyta cesarzowej Teimei (Sadako Kujō), która była wówczas honorową przewodniczącą Japońskiego Czerwonego Krzyża. Wizyta miała miejsce 6 kwietnia 1921 roku. Cesarzowa przybyła do szpitala Japońskiego Czerwonego Krzyża i spotkała się z polskimi dziećmi, okazując wielkie zainteresowanie ich losami, a także – łamiąc protokół – głaszcząc najmłodsze po głowach. Na pamiątkę podarowała także każdemu dziecku kimono, zabawki i pasikonika w klatce. Jako podziękowanie dzieci zaśpiewały zaś japońską piosenkę o żółwiu: „Mosi, Mosi, kamijo”.

Helena i Ignacy Jan Paderewscy z pomocą dla małych polskich repatriantów

.Kolejnym etapem podróży tych syberyjskich dzieci była podróż morska z japońskiego portu w Jokohamie do amerykańskiego portu w Seattle. Tam dzieci odbywały kwarantannę, ustalano ich tożsamość, wydawano wizy i pozwalano zejść na ląd. Wtedy witali je członkowie Komitetu Przyjęcia Dzieci Syberyjskich i zawozili do Domu Polskiego, gdzie otrzymywały pierwszy posiłek na amerykańskiej ziemi. Potem koleją zawożono je do Zakładu Przemysłowego dla Sierot w Niles pod Chicago (jego kierownikiem był ks. Franciszek Rush), gdzie opiekę nad nimi obejmował Wydział Narodowy Polski, jedna z największych wówczas działających organizacji polonijnych w Stanach Zjednoczonych. W organizowanie i koordynowanie pomocy dla tych dzieci zaangażowało się także małżeństwo Helena i Ignacy Jan Paderewscy.

Dzieci rozmieszczano następnie w dziesięciu zakładach opiekuńczych na terenie wschodniego wybrzeża. Największą, ponad stuosobową, grupę skierowano do sierocińca Świętej Rodziny w Emsworth w Pensylwanii, innych, m.in. do sierocińca Świętej Jadwigi w Niles, lub do szkoły Związku Narodowego Polskiego w Cambridge Springs. Instytucje te (z wyjątkiem ostatniej z wymienionych) były prowadzone przez katolickie zakony lub zgromadzenia zakonne. Wszystkie dzieci objęto regularną nauką, a starsze z nich także nauką zawodu. Następnie, w końcu stycznia 1922 roku, dzieci rozpoczęły powrót do Polski (w USA zostało jedynie 57 dzieci, w tym 28 z rodzicami).Zostały przetransportowane drogą morską do Niemiec i przez Bremę przywiezione (marzec 1922 roku) koleją do Poznania, a następnie zakwaterowane (za aprobatą prymasa Polski kard. Edmunda Dalbora) w ośrodkach „Caritasu”.

Transporty polskich dzieci z Syberii przez Japonię

.Drugi transport polskich dzieci z Syberii przez Japonię odbył się w sierpniu 1922 roku. Jednym z 370 dzieci uratowanych w tym czasie był 9-letni wówczas Henryk Sadowski, który tak po wielu latach wspomina moment decyzji rodziców o jego wyjeździe: „Do domu zakradał się coraz większy głód. Nie dojadaliśmy, nie mieliśmy dostatecznej i odpowiedniej odzieży oraz obuwia. Tak było aż do 5 sierpnia 1922 roku. Po obiedzie z młodszym bratem Władysławem wybraliśmy się na jagody do lasu. Ledwo rozpoczęliśmy zbiór, usłyszeliśmy znany nam gwizd ojca. Był to umówiony znak. Od razu pomyśleliśmy, że coś ważnego musiało się wydarzyć. Biegiem podążyliśmy w kierunku dochodzącego nas sygnału. Zastaliśmy ojca z naszą młodszą siostrą Wandą. Nagle z ust ojca wydobył się głos, którego brzmienie było niepodobne do normalnego, a które do dziś brzmi w moich uszach. Usłyszeliśmy: «Prędko chodźcie do domu, jedziecie do Polski»”.

Po przybyciu do Japonii dzieci zostały umieszczone w dormitorium pielęgniarek Szpitala Miejskiego w Osace. Następnie z portu w Kobe wyruszyły w drogę do Polski, płynąc statkami przez Ocean Indyjski, Kanał Sueski, Morze Śródziemne, Ocean Atlantycki, Morze Północne i Bałtyk do portu w Gdańsku.

Trzeci, najmniej liczny transport syberyjskich dzieci odbył się w styczniu 1923 roku. A. Bielkiewicz z pomocą władz Chin i Japonii oraz we współpracy z władzami polskimi przewiozła grupę 117 dzieci i 14 dorosłych koleją do Moskwy, a następnie do Polski. 

Ośrodek w Wejherowie

.Dzieci z pierwszego transportu trafiły do utworzonego z myślą o nich przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, przy wsparciu władz województwa pomorskiego, Zakładu Wychowawczego Dzieci Syberyjskich w Wejherowie. Docelowo miały tam trafić wszystkie syberyjskie dzieci. Kierownikami ośrodka ustanowiono A. Bielkiewicz i J. Jakóbczyka. Zakład Wychowawczy został oficjalnie otwarty 30 kwietnia 1923 roku; przybyli wówczas prezydent Stanisław Wojciechowski i prymas Polski kard.Edmund Dalbor. 

„Jedyny szczęśliwy okres w moim życiu to był czas wejherowski” – wspomina Halina Nowicka w swojej książce «Spacer po cieniach». – „Na stacji w Wejherowie oczekiwały nas zastępy harcerzy-chłopców, którzy wynosili nas na rękach z wagonów do oczekujących ciężarówek. […] Wszyscy chłopcy byli w mundurkach i mieli białe chusty na szyi”.

W placówce wejherowskiej przebywało średnio 280 dzieci, najwięcej w 1924 roku – 318, najmniej w 1928 roku – 239. Ośrodek zajmował budynki po dawnym zakładzie dla psychicznie i nerwowo chorych oraz sporą połać lasu i parku ze stawem. Zapewniał dobre warunki bytowe, jak i rozwojowe, a podstawowym zadaniem podopiecznych była edukacja. W ośrodku tym działało także, prowadzone przez J. Jakóbczyka, harcerstwo, zorganizowane od 1924 roku w Harcerski Hufiec Syberyjski im. Tadeusza Kościuszki.

Dzieci syberyjskie uczestniczyły w wielu uroczystościach patriotycznych i religijnych, także poza ośrodkiem, m.in. podczas uroczystości złożenia hołdu powracającym do Polski prochom Juliusza Słowackiego, która miała miejsce w Gdyni; dzieci z Wejherowa wyrecytowały „Testament mój”.

Ośrodek w Wejherowie działał do 1928 roku. W tym czasie część dzieci syberyjskich usamodzielniła się, pozostałe przeniesiono do sierocińców w Warszawie.

Sylwia Galij-Skarbińska
Wojciech Józef Polak
Michał Damazyn

Fragment książki, Najmłodsi bohaterowie. Historia polskich dzieci X–XXI w. Opowieści o walce i cierpieniu, wyd. Biały Kruk [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 marca 2023
Fot. Agencja Wschod / Forum