Prof. Wojciech SUWAŁA: European Union Emissions Trading System u źródeł drogiej energii

European Union Emissions Trading System u źródeł drogiej energii

Photo of Prof. Wojciech SUWAŁA

Prof. Wojciech SUWAŁA

Katedra Zrównoważonego Rozwoju Energetycznego Wydziału Energetyki i Paliw, Akademii Górniczo-Hutniczej. Prace naukowe dot. analiz ekonomicznych systemów paliwowo-energetycznych, zwłaszcza modelowania.

Znaczny wzrost cen uprawnień, który jest obecnie na poziomie wcześniej zakładanym dla roku 2030 (osiągnięcie redukcji emisji o 55 proc.), nie może przyczynić się do szybkiej redukcji emisji, ponieważ te działania wymagają czasu, lecz jedynie do zwiększenia kosztów energii, pogorszenia konkurencyjności przedsiębiorstw i wzrostu obciążeń dla budżetów domowych – pisze prof. Wojciech SUWAŁA

Na koniec 2021 r. prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy dla sprzedawców oraz dystrybutorów energii. Nowe, wyższe stawki wiążą się ze wzrostem kosztów wytwarzania energii, a także koniecznością inwestowania w sieci przesyłowe, co spowodowane jest chociażby stałym wzrostem przyłączanych instalacji fotowoltaicznych.

Za wzrost cen energii, którą zużywamy, odpowiadają przede wszystkim ceny surowców i pandemia, a także wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla rosły od roku 2018. Wcześniej wynosiły kilka euro za tonę CO2, w roku 2019 poziom podniósł się do około 25 euro, a od października 2020 roku obserwuje się systematyczny wzrost aż do obecnego poziomu ponad 80 euro.

Uprawnienia do emisji dwutlenku węgla są instrumentem, który ma zachęcać do redukcji emisji tego gazu cieplarnianego. Mechanizm został skodyfikowany w EU ETS – European Union Emissions Trading System. Uprawnienia do emisji (EUA – EU Allowances) są przedmiotem handlu na giełdzie EEX (European Energy Exchange) według takich samych zasad i z takimi samymi instrumentami jak na innych giełdach. Taki system funkcjonowania EU ETS obowiązuje od roku 2013, przy czym wytwórcy energii elektrycznej i ciepła z krajów o niższych dochodach narodowych, w tym polscy, korzystali z puli bezpłatnych uprawnień, która zmniejszała się systematycznie prawie do zera w roku 2020. Obecnie muszą kupować uprawnienia na giełdzie, a roczna emisja CO2 w polskiej energetyce to około 150 mln ton.

Liczba wprowadzanych na giełdę uprawnień do emisji (cap) jest dla każdego roku ustalana przez Komisję Europejską i jest co roku zmniejszana, aby wywrzeć nacisk na redukcję emisji. Ogólnie istnieją cztery pule pozwoleń dla Niemiec, Polski, pozostałych krajów UE razem oraz dla Irlandii Północnej (to wynik brexitu). Pozwolenia te są przedmiotem obrotu na giełdzie EEX według ustalonego harmonogramu, np. polskie co dwa tygodnie w środy. Dochód ze sprzedaży zasila budżety odpowiednich krajów, z przeznaczeniem głównie na wspieranie działań redukcji emisji.

System handlu uprawnieniami do emisji ulega modyfikacjom, wprowadzono aukcje w miejsce darmowych pozwoleń oraz dodatkowy mechanizm zmniejszania liczby pozwoleń. Ten ostatni – MSR Market Stability Reserve – polega na wycofywaniu do rezerwy pozwoleń, jeśli ich cena jest niska, co podnosi cenę i jeszcze mocniej stymuluje zmniejszanie emisji. Ostatnie wzrosty cen uprawnień nie były jednak spowodowane stosowaniem tej procedury. W mechanizmie MSR są również instrumenty, które mają zapobiegać nadmiernemu wzrostowi cen pozwoleń przez uwolnienie z rezerwy pewnej liczby uprawnień, ale warunki ich wprowadzenia są bardzo trudne do spełnienia, bo chodzi o różnice między liczba uprawnień (cap) a popytem czy szybkim wzrostem poziomu cen uprawnień. W ostatnim czasie warunki te nie zostały spełnione.

Wzrost cen uprawnień ma kilka przyczyn. Czasowe odstawienie dwóch reaktorów jądrowych we Francji oraz rosnące ceny gazu ziemnego spowodowały powrót do generowania energii z węgla i konieczność zakupu większej liczby pozwoleń.

Dodatkowo ich liczba jest w grudniu mniejsza niż zwykle – odbywa się mniej aukcji. Wpływ miała także konieczność realizacji kontraktów terminowych, kończących się zazwyczaj w grudniu. Pewne działania o charakterze spekulacyjnym zakładały wzrost cen uprawnień aż do 100 euro/t CO2, stąd wzrost cen giełdowych. Generalnie ocenia się, że wzrost aktywności funduszy hedgingowych na giełdzie uprawnień przyczynia się do destabilizacji ich cen czy nawet tworzenia baniek spekulacyjnych. Polska i Hiszpania wystąpiły z wnioskiem o ograniczanie dostępu do rynku EUA dla podmiotów finansowych. Ponadto podnoszony jest problem alokacji uprawnień dla poszczególnych krajów; liczba uprawnień kupowanych przez polskie przedsiębiorstwa jest większa od liczby uprawnień przyznanych Polsce – różnica zasila praktycznie budżety innych krajów.

Obecny wzrost kosztów energii, który ma długoterminowe skutki dla gospodarstw domowych (większe obciążenia dla budżetów, przedsiębiorstw, wzrost kosztów, wzrost inflacji), zachęca do zmian w kierunku zapobiegania nadmiernym wzrostom cen EUA, np. poprzez złagodzenie kryteriów uwalniania uprawnień z rezerwy na giełdę czy powrót do systemu częściowych uprawnień darmowych, jednak z pewnym wymuszeniem spadku emisji.

Tak znaczny wzrost cen uprawnień, który jest obecnie na poziomie wcześniej zakładanym dla roku 2030 (osiągnięcie redukcji emisji o 55 proc.), nie może przyczynić się do szybkiej redukcji emisji, ponieważ te działania wymagają czasu, lecz jedynie do zwiększenia kosztów energii, pogorszenia konkurencyjności przedsiębiorstw i wzrostu obciążeń dla budżetów domowych.

System dotąd funkcjonował zgodnie z założeniami i generalnie spełniał swoją rolę, jednak uprawnienia do emisji nie są takim samym towarem jak miedź czy cynk. Ich rolą jest stymulowanie redukcji emisji, przy czym naturalna bezwładność energetyki, długie czasy inwestycji i bardzo długie okresy eksploatacji konieczne do osiągnięcia efektywności inwestycji sprawiają, że potencjalni inwestorzy wybierają mniej ryzykowne sektory. Konieczność utrzymania kontrolowanych źródeł energii wymusiła wprowadzenie rynku mocy; wraca się do systemów finansowania stosowanych w czasach monopoli.

Jedną z pozytywnych zmian w handlu uprawnieniami będzie kierowanie części dochodów z systemu do funduszy przeznaczonych na jeszcze szybsze obniżanie emisji gazów cieplarnianych. Fundusze solidarnościowe i modernizacyjne mają wesprzeć głównie kraje o relatywnie niskich poziomach dochodu narodowego. Chodzi o wspieranie inwestycji sprzyjających przechodzeniu na odnawialne źródła energii, zatem magazynowanie energii i modernizację sieci energetycznych, w tym zwiększanie mocy połączeń międzysystemowych między państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Wspierane będą również działania proefektywnościowe, takie jak obniżanie popytu na energię.

Na horyzoncie jest także stosowanie podobnego systemu dla ogrzewania budynków, w tym obciążanie gospodarstw domowych. Nieco ograniczoną wersję wprowadzono już w Niemczech. Tu dotyka się chyba najważniejszego problemu środowiskowego Polski, to jest jakości powietrza. Emisje z gospodarstw domowych są porównywalne z tymi ze spalania paliw w przemyśle, a emisja pyłów jest dziesięć razy większa niż z przemysłu energetycznego. Problem ten jest właściwie sezonowy, narasta w zimie i znika w lecie, ale trzeba uwzględnić transport, którego emisje tlenków siarki i pyłów są dwa razy większe niż emisje energetyki.

.Transformacja ogrzewnictwa i transportu (stosowanie urządzeń o niskich emisjach) przyczyni się także do redukcji emisji gazów cieplarnianych. Choć problemy te nie są priorytetami polityki unijnej, Polska powinna, moim zdaniem, uzyskać indywidualne złagodzenie celów klimatycznych w zamian za zdecydowaną poprawę jakości powietrza.

Wojciech Suwała

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 lutego 2022