Wojna, a przede wszystkim obydwie okupacje zniszczyły na ziemiach Wielkiego Księstwa wszystko to, co Mackiewicz cenił, szanował i kochał, pojawiła się gorzka wiedza, że nie może być już powrotu do stanu sprzed kataklizmu – pisze Remigiusz WITKOWSKI
.„Człowiekiem i pisarzem osobnym” nazwał przed laty Józefa Mackiewicza w poświęconym mu szkicu inny wybitny polski pisarz – Marek Nowakowski. I nie było w tych określeniach nic na wyrost. Gdyby ustalać rangę pisarstwa miarą popularności, to Mackiewicza tak naprawdę trudno sklasyfikować. Nie jest do końca nieznany, jego nazwisko funkcjonuje w różnych kontekstach, ale daleko mu do powszechnego rozpoznawania, poczytności i uznania. Nie zawsze tak było, tym bardziej że jego twórczość – zwłaszcza publicystyka od początku budziła skrajne emocje – albo szacunku i pochwał, ba, nawet bezkrytycznego uwielbienia, albo totalnego odrzucenia i potępienia. Mackiewicz nie był rzeczywiście w myśleniu posłuszny, takie było całe jego życie i taki był jego dorobek literacki. Naznaczony dziedzictwem obyczajów, miejsca i czasu nie mógł być chyba innym człowiekiem.
Gdyby jego życie spróbować ująć w suche ramy dat i najważniejszych wydarzeń, to mogłoby ono wyglądać tak: urodził się 1 IV 1902 r. w Sankt Petersburgu w polskiej rodzinie rzutkiego przedsiębiorcy, starszym bratem Józefa był wybitny dziennikarz i publicysta, mniej spełniony polityk – Stanisław (Cat), a siostrą Seweryna (matka Kazimierza Orłosia). Od 1907 do 1944 r. Mackiewicz mieszkał w Wilnie i jego okolicach, edukację rozpoczął jeszcze w carskich czasach. Po I wojnie światowej jako ułan ochotnik walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Już w niepodległej Polsce podjął w Warszawie i kontynuował w Wilnie studia przyrodnicze, które jednak przerwał, ale pozostał „ptasznikiem” – miłośnikiem i znawcą ptaków. Od 1924 r. jako dziennikarz i reportażysta publikował w prowadzonym przez brata dzienniku – wileńskim „Słowie”. Po wybuchu II wojny światowej za tzw. litewskich czasów (w latach 1939–1940) wydawał w Wilnie polski dziennik („Gazetę Codzienną”). W czasie okupacji sowieckiej i hitlerowskiej pracował fizycznie m.in. jako drwal i woźnica, w 1943 r. znalazł się za zgodą polskich władz podziemnych w składzie delegacji, która oglądała miejsce zbrodni katyńskiej, a w roku następnym wobec zbliżania się Sowietów i ponownej okupacji wschodnich ziem Rzeczypospolitej opuścił Wilno z drugą żoną – Barbarą Toporską. W Warszawie wydawał antykomunistyczne konspiracyjne pismo „Alarm”. Następnie przez Kraków, Pragę i Wiedeń przedostał się do Włoch.
Rzym, Londyn, Monachium to dla małżeństwa Mackiewiczów kolejne przystanki na obczyźnie. Do końca życia (Mackiewicz zmarł 31 I 1985 r.) w niezwykle skromnych warunkach mieszkali w Monachium, utrzymując się z pracy pisarskiej i publicystyki obojga. Józef Mackiewicz współpracował z licznymi czasopismami emigracyjnymi (np. „Lwów i Wilno”, „Wiadomości”, „Kultura”), ale nie tylko polskimi – jego teksty zamieszczały także emigracyjne pisma rosyjskie, ukraińskie i prasa niemiecko- i anglojęzyczna. Własnym nakładem publikował broszury polityczne, jego książki ukazywały się w licznych przekładach, podobnie jak praca o Katyniu, która po polsku znana jest pod tytułem Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów (wydawana anonimowo lub ze wskazaniem autorstwa Zdzisława Stahla albo gen. Władysława Andersa). W 1952 r. złożył zeznania przed komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych w sprawie zbrodni katyńskiej. Warto także dodać, że w 1974 r. kandydatura Mackiewicza została oficjalnie zgłoszona do Literackiej Nagrody Nobla. Nie zabiegał o popularność, ale w różnych plebiscytach wśród polskiego wychodźstwa jego nazwisko jako człowieka pióra pojawiało się na pierwszych miejscach. Był zatem czytany, lubiany i jednocześnie… zwalczany bez pardonu.
Pokutuje nadal specyficzny mit – że Mackiewicz to wybitny pisarz, jeden z największych polskich prozaików w XX wieku, a jednocześnie pieniacz i publicysta wariat. Przypinano mu łatkę kolaboranta za publikacje w czasie wojny, oskarżano o szarganie „świętości narodowych” i jakoby brak patriotyzmu, piętnowano nieustępliwość i niezłomność poglądów, próbowano zaszczuwać go i w niewybredny sposób skazywać na śmierć cywilną, wreszcie opluwano go za tzw. „zoologiczny” antykomunizm. Część z tego zawiera ziarenko prawdy, choć jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, ale przeciwnicy i tak uważali, że w „sprawie Mackiewicza” wszystkie chwyty są dozwolone. Ciągnie się to zresztą i za grób pisarza.
Wobec Mackiewicza pisarza, a jeszcze bardziej niezależnego publicysty nie można pozostać obojętnym, stąd i skrajności ocen – wspominane już albo uwielbienie, albo potępienie, albo ciepło, albo zimno, nigdy zaś letnio. Nie dziwiły w sumie zarzuty ze strony komunistów i ich popleczników, inaczej natomiast brzmiały one w ustach środowisk i ludzi związanych z emigracją niepodległościową czy przedstawicieli krajowej opozycji antykomunistycznej. Ale takie emocje wzbudzał Mackiewicz już przed wojną. Fakt, że inna bywała argumentacja, choć nie zawsze – oburzano się, gdy wydał sztukę teatralną, gdy był współautorem (książka ukazała się pod pseudonimem) Wileńskiej powieści kryminalnej (1933), gdy opublikował zbiór opowiadań 16-go między trzecią a siódmą (1936) i dobrze odebrany zbiór reportaży drukowanych na łamach „Słowa” Bunt rojstów (1938). Bo Mackiewicz krytykował w nim polską administrację na Kresach Wschodnich, głupotę urzędników, kuriozalność wielu zarządzeń, nacjonalizm, stawał po stronie biednych i pokrzywdzonych, w większości Białorusinów, starowierów, „tutejszych”, którzy zamieszkiwali ziemie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Był orędownikiem prawdy, piewcą lokalnych wspólnot, „patriotą krajobrazu”, nie zaś panegirystą idei, krwi czy narodu.
A tego wielu, od urzędników po nacjonalistów wszelkiej maści, nie chciało i nie umiało zrozumieć. Tragedia, która wisiała w powietrzu, rozegrała się w latach II wojny światowej, kiedy wszyscy stanęli przeciwko wszystkim, ale zyskali tylko silni i z zewnątrz – Niemcy i Rosjanie. Przed takim końcem „tutejszego świata” Mackiewicz też przestrzegał.
Wydawane już od kilkudziesięciu lat nakładem londyńskiej Kontry tomy dzieł zebranych Mackiewicza i dostępne w Polsce, mimo że w pewnych okresach z różnymi kłopotami (wśród nich był także gorszący w sumie spór o prawa autorskie obejmujące dorobek prozatorski, publicystyczny i epistolografię Mackiewicza), zawierające przed- i powojenne artykuły, felietony, opowiadania i reportaże – Bulbin z jednosielca. Opowiadania i artykuły z lat 1922–1936 (2001), Okna zatkane szmatami. Opowiadania i artykuły z lat 1937–1938 (2002), Nudis verbis. Opowiadania i artykuły z lat 1939–1949 (2003), Wieszać czy nie wieszać (2015), Szabla i pałka gumowa (2015), Wielkie tabu i drobne fałszerstwa (2015), Tajemnica żółtej willi i inne opowiadania (2015), Gest rycerskiej tradycji (2020), Najstarsi tego nie pamiętają ludzie (2021), Nie wychylać się! (2021) i Wrzaski i bomby (2021) – prezentują Mackiewicza jako wielkiego stylistę, wyśmienitego reportera, odważnego i uważnego obserwatora, po prostu znakomitego pisarza. Obraz ten uzupełniają publicystyczne sądy zebrane, odnalezione i zamieszczone w zbiorach Prawda w oczy nie kole (2002) i Optymizm nie zastąpi nam Polski (2005) oraz tomy korespondencji Józefa Mackiewicza i Barbary Toporskiej ze Zbigniewem S. Siemaszko (2009), z redaktorami londyńskich „Wiadomości” (2010), ze środowiskiem paryskiej „Kultury” (2015), z Pawłem Jankowskim (2015), Juliuszem Sakowskim (2019), Michałem i Ireną Chmielowcami (2020), Januszem Kowalewskim (2020) czy mające się wkrótce ukazać listy do i od Michała Kryspina Pawlikowskiego (2022) i różnych adresatów (Wielka niewiadoma, 2022).
Wojna, a przede wszystkim obydwie okupacje zniszczyły na ziemiach Wielkiego Księstwa wszystko to, co Mackiewicz cenił, szanował i kochał. Pojawiła się gorzka wiedza, że nie może być już powrotu do stanu sprzed kataklizmu. Wspomniany już wyjazd do Katynia (warto nieustannie przypominać, że za zgodą władz Polskiego Państwa Podziemnego) i to, co zobaczył „na własne oczy”, opisał od razu w kilku tekstach publicystycznych, a po wojnie włączył do jednej z powieści – stały się tym przeżyciem, któremu zawsze i wszędzie należy dawać świadectwo (w 1997 r. ukazał się w opracowaniu prof. Jacka Trznadla tom tekstów Mackiewicza Katyń – zbrodnia bez sądu i kary). Pisarz stał się niewygodnym świadkiem, kimś, kto dla Sowietów i komunistów stał się wrogiem, człowiekiem, którego należało uciszyć, najlepiej fizycznie – a co to mogło znaczyć, nietrudno się domyślić. Zbrodnia katyńska była zatem jednym z kamieni lawiny spuszczanej do końca jego życia w tzw. „sprawie Mackiewicza”.
Na emigracji ukazywały się najważniejsze książki Józefa Mackiewicza, kolejne powieści i zbiory publicystyki: Droga donikąd (1955), Karierowicz (1955), Kontra (1957), Sprawa pułkownika Miasojedowa (1962), Zwycięstwo prowokacji (1962), Pod każdym niebem. Historie i zdarzenia (1964), Lewa wolna (1965), Nie trzeba głośno mówić (1969), W cieniu krzyża. Kabel opatrzności (1972), Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy (1975), Droga Pani… (wspólnie z B. Toporską, 1984), Fakty, przyroda i ludzie (1984) i już pośmiertnie Ściągaczki z szuflady Pana Boga (1989).
Twórczość Mackiewicza to wielkie epitafium ze słów dla świata, który trwał od przełomu XIX i XX wieku do końca II wojny światowej, ale bezpowrotnie już minął. To próba ocalenia od niepamięci ludzi, zjawisk, przedmiotów, obyczajów, zwyczajów, barwna mozaika religii i wierzeń, przekonań, języków, a także rejestr głupoty, błędów, hańbiących działań i zaniedbań. Zarazem pochwała indywidualności, wolności człowieka, walka z ideologią, wszelkimi „izmami” i nudą, którą one wywołują. To wreszcie niepokój i głęboki sprzeciw, który budził narodowy ekskluzywizm (każdy!) czy myślenie stadne. Ta twórczość jest pomnikiem wolności, ale nie tej zadekretowanej odgórnie, lecz tej nabytej i niezbywalnej, wypływającej z przyzwyczajenia, wychowania i potrzeby. To także hołd złożony przyrodzie, która w tekstach Mackiewicza nie jest tylko tłem, wypełnieniem przestrzeni i materii słów, gdyż jest ona pełnoprawnym bohaterem powieści czy reportaży, jest ponad małe i podłe bądź wzniosłe ludzkie sprawy – procentowała w tych obserwacjach wiedza przyrodnicza pisarza. Podejmował tematy trudne i z różnych względów niewygodne. W opiniach, sądach i interpretacjach był gotów iść zawsze pod prąd obiegowym przekonaniom, zmowie milczenia, ustalonym, jedynym i „kanonicznym” wykładniom, bo przyświecała jego wysiłkom jedna, ale jakże wymowna zasada – że „jedynie prawda jest ciekawa”.
Zarzucano Mackiewiczowi bezkompromisowość w ocenie komunizmu, brak realizmu myślenia i wiary w ewolucję systemu. Zapewne jego krytycy byliby niezwykle zdziwieni, jeśli nie wręcz oburzeni, gdyby w ich obecności przeprowadzono eksperyment polegający na rozważaniu możliwości ewolucji nazizmu. To taki sam paradoks, jak ten, by proponować po 11 IX 2001 r. zabawę w „przestawienie myślenia” i zupełnie poważnie zachęcać do wiary w pokojową ewolucję muzułmańskiego fundamentalizmu odpowiedzialnego za liczne ataki terrorystyczne. Czyż nie są to ciemne strony tego samego medalu wybitego przez wrogów wolności?
Książki Mackiewicza w PRL-u skazane były na nieistnienie, na jego nazwisko obowiązywał cenzorski zapis, mógł być czasami przywoływany w pryncypialnych wystąpieniach tylko jako wróg i polityczny degenerat. Ale wtajemniczeni, początkowo nieliczni, i tak go czytali, słyszeli o jego twórczości od znajomych lub z eteru emigracyjnych rozgłośni albo będąc na Zachodzie, gdzieś o tę twórczość się ocierali. Wraz z powstaniem niezależnego drugiego obiegu książki i teksty J. Mackiewicza były jednymi z najczęściej wydawanych i w największych nakładach. W latach 80. nastąpił Mackiewiczowski boom, pisarz był szeroko czytany i komentowany (oczywiście jak na warunki podziemne), mimo że za drukowanie, kolportaż czy posiadanie drugoobiegowych publikacji groziły dotkliwe kary – grzywny, konfiskaty lub aresztowania. Prawdą jest także i to, że w niektórych środowiskach panował swoisty kult Mackiewicza. Dodajmy dla równowagi, że byli też krytycy tego pisarstwa, a nawet paszkwilanci, którzy z Mackiewicza nie przeczytali ani stroniczki lub przeczytali niewiele, ale i tak byli przeciw. Wystarczała fama, cóż – o tempora, o mores…
Lektura po latach, i to zarówno tekstów już znanych i wydawanych, jak i tych zebranych w książkach po raz pierwszy (vide teksty przedwojenne), wyraźnie pokazuje, choć zabrzmi to może nieco kolokwialnie, że Mackiewicz jako pisarz zwyczajnie się obronił. Trzeba jednak głośno wspomnieć i o tej niemiłej prawdzie, że w wolnej już Polsce w latach 90., co było sumą pewnych zaniedbań, celowych działań, także i złej woli, zmarnowano kapitalną szansę na „wejście” twórczości Mackiewicza – więcej nawet: pełnego przedstawienia i przypomnienia dorobku całej polskiej literatury emigracyjnej – w szeroki obieg czytelniczy w kraju. Dzisiaj książki Mackiewicza są i w prywatnych, i w publicznych księgozbiorach, ale warto też pamiętać, że gorzej jest z ich obecnością w tych mniejszych księgarniach i bibliotekach – często na próżno ich tam szukać. To niestety jeszcze jeden element owej „sprawy M.”.
Od 2002 r. przyznawana jest corocznie Nagroda Literacka im. Józefa Mackiewicza, ufundowana w celu upamiętnienia postaci i dzieła jej patrona, a ogłoszenie wyników i uroczystość wręczenia laurów (m.in. medalu z wizerunkiem Mackiewicza i jego pisarskim credo „Jedynie prawda jest ciekawa”) mają miejsce 11 listopada w Święto Niepodległości. Kapitule przyznającej Nagrodę przewodniczył od samego początku aż do swojej śmierci w maju 2014 r. Marek Nowakowski, od listopada 2014 do maja 2017 r. funkcję tę pełnił Tomasz Burek, a po jego śmierci przewodniczącym został Maciej Urbanowski.
W dotychczasowych edycjach laureatami Nagrody zostali: Ewa i Władysław Siemaszkowie (2002), Marek Jan Chodakiewicz (2003), Wojciech Albiński (2004), Eustachy Rylski (2005), Janusz Krasiński (2006), ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski (2007), Jarosław Marek Rymkiewicz (2008), Bronisław Wildstein (2009), Paweł Zyzak (2010), Wojciech Wencel (2011), Tomasz Merta (2012 – pośmiertnie), Wacław Holewiński (2013), Ryszard Legutko (2014), Andrzej Nowak (2015), Joanna Siedlecka (2016), Jacek Kowalski (2017), Wiesław Helak (2018), Marek A. Cichocki (2019), Wojciech Roszkowski (2020) i Paweł Lisicki (2021).
.Pozostaje zatem gorąco zachęcać wszystkich miłośników literatury do poszukiwań bibliotecznych i księgarskich i do spotkania z tą niezwykłą twórczością, może nawet tylko po to, by się z nią nie zgadzać. Dla człowieka myślącego, ciekawego ludzi i świata, ale i nieobojętnego na sprawy przeszłości to też pełna wszelakiego pożytku nauka. A dla czytelników i tak najważniejsze pozostanie przekonanie, że Józef Mackiewicz – jeden z niewielu mistrzów „starej daty” – to nade wszystko ciekawy pisarz i znakomity „opowiadacz”.
Remigiusz Witkowski