Seth SCHINDLER: Nowa mapa dezindustrializacji. Sześć krajów stawiających na przemysł, w tym Polska

Nowa mapa dezindustrializacji.
Sześć krajów stawiających na przemysł, w tym Polska

Photo of Seth SCHINDLER

Seth SCHINDLER

Pracownik naukowy University of Manchester. Specjalizuje się w tematyce dezindustrializacji.

Kraje industrializującej się szóstki to Chiny, Indie, Korea Południowa, Indonezja, Tajlandia i Polska. Na naszych oczach zmienia się mapa krajów stawiających na przemysł i tych, które doświadczają upadku przemysłu. I jeśli wyborcy zareagują na dezindustrializację tak samo jak elektorat w krajach OECD, to XXI wiek może być świadkiem dramatycznego skrętu sceny politycznej w prawo – pisze Seth SCHINDLER

Donald Trump wydaje się zdecydowany na rozpoczęcie globalnej wojny handlowej. Niedawne nałożenie ceł na stal i aluminium koresponduje z jego chaotyczną mową inauguracyjną poświęconą „rzezi Ameryki”. Narracja Trumpa o upadku przemysłowym USA opiera się na zdroworozsądkowym przekonaniu, że kraje rozwijające się doświadczają wzrostu gospodarczego kosztem amerykańskich miejsc pracy i przemysłu. Jest ona głęboko zakorzeniona w amerykańskiej polityce, popularnych mediach, a także ośrodkach naukowych od późnych lat siedemdziesiątych. Ponadto napędza populistyczną politykę w krajach europejskich, takich jak Wielka Brytania, Francja i Włochy, które również odczuły spadek zatrudnienia w przemyśle wytwórczym.

Dezindustrializacja w krajach rozwijających się

.Dezindustrializacja w krajach rozwijających się różni się w istotny sposób od schematu obserwowanego w strefie OECD. Dani Rodrik określa ją jako „przedwczesną”, ponieważ zachodzi z pominięciem fazy wzrostu produktywności w sektorze usług i (lub) wzrostu płac. Zamiast prowadzić do endogenicznej ewolucji od gospodarki opartej na produkcji do gospodarki opartej na usługach, przedwczesna dezindustrializacja oznacza dla tych krajów zahamowanie rozwoju. W dużej mierze stymulują ją wstrząsy i wydarzenia pochodzenia zewnętrznego, z którymi lokalni decydenci nie potrafią sobie poradzić. Strukturalne środki dostosowawcze, rekomendowane przez międzynarodowe instytucje finansowe, zmusiły kraje rozwijające się do liberalizacji swoich rynków, podczas gdy producentom z Ameryki Łacińskiej i Afryki Subsaharyjskiej trudno zachować konkurencyjność na zliberalizowanym globalnym rynku.

Dlaczego tak się stało?

.Aby zrozumieć, dlaczego tak się stało, trzeba przyjrzeć się geografii offshoringu i utrwalonym globalnym łańcuchom wartości, które wykształciły się w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Chociaż kraje strefy OECD przeniosły za granicę znaczną część swojej produkcji w latach 1990–2010, to była ona skoncentrowana w zaledwie kilku krajach, a „tylko sześć krajów rozwijających się… zobaczyło swój udział w światowym wzroście produkcji o ponad 0,3% od 1990 roku” [Richard Baldwin mówi o nich jako o „industrializującej się szóstce”: Chiny, Indie, Korea Południowa, Indonezja, Tajlandia i Polska]. Wielonarodowe korporacje relokowały zakłady produkcyjne do krajów rozwijających się ze względu na dostępność taniej siły roboczej i przyjazne dla biznesu reżimy regulacyjne. W rezultacie powstały globalne łańcuchy wartości łączące zaawansowane technologie produkcji i know-how z obszaru OECD z tanią siłą roboczą wybranych krajów rozwijających się. Kombinacja high-tech/low wage jest bardziej konkurencyjna niż produkcja w krajach strefy OECD oparta na połączeniu high-tech/high wage oraz produkcja w krajach rozwijających się w modelu low-tech/low wage.

Sytuacja w USA

.Ekonomiści zwrócili uwagę na skutki przesunięcia w globalnej geografii produkcji, a przede wszystkim na bardzo duży wzrost ekspansji przemysłowej Chin. Wpływ chińskiego importu na gospodarkę USA ujawniał się nierównomiernie, ale regiony, których specjalizacja przemysłowa pozostaje w bezpośredniej konkurencji z chińskim importem, odnotowały, co nie dziwi, wzrost bezrobocia. David Autor i jego współpracownicy nazywają to „chińskim szokiem”, choć ich badania ograniczają się do USA, gdzie dominuje model high-tech/high wage.

Sytuacja w Ameryce Łacińskiej i Afryce Subsaharyjskiej

.Jeszcze bardziej nieprzyjazne oblicze dezindustrializacja przyjęła w Ameryce Łacińskiej i Afryce Subsaharyjskiej, gdzie krajowe gałęzie przemysłu nie dorównują globalnym łańcuchom wartości, łączącym technologię i know-how obszaru OECD z tanią siłą roboczą w Azji Wschodniej. Dane dotyczące handlu pozwalają wnioskować o skutkach, jakie dla tych regionów świata miało włączenie Azji Wschodniej do globalnych łańcuchów wartości. Raport UNCTAD z 2015 roku pokazuje, że w latach 1990–2010 obroty towarowe między krajami rozwijającymi się rosły o 15% rocznie, a do 2010 roku ponad 80% wymiany handlowej między tymi krajami miało swoje źródło w Azji Wschodniej.

Chociaż produkcja pozostaje ważną ścieżką rozwoju, to producenci w wielu krajach nie mogą ani zintegrować się, ani konkurować z globalnymi łańcuchami wartości. W przeciwieństwie do modelu obserwowanego w USA i Europie dezindustrializacji w krajach rozwijających się nie towarzyszył wzrost w sektorze usług.

Implikacje polityczne

.Nowa geografia dezindustrializacji ma wpływ na politykę zarówno krajów strefy OECD, jak i krajów rozwijających się. Po pierwsze, dezindustrializacja na obszarze OECD związana jest z podupadaniem miast i regionów (Detroit, Sheffield czy Charleroi). Bunt przeciwko globalizacji jest widoczny w tych „miejscach bez znaczenia” [Andrés Rodríguez-Pose (2017), The revenge of the places that don’t matter (and what to do about it). Cambridge Journal of Regions, Economy and Society, 11 (1). pp. 189–209], ale retorykę stosowaną przez prawicowych populistów z krajów OECD osłabia uznanie, że dezindustrializacja najbardziej dotknęła kraje rozwijające się.

Po drugie, jeśli wyborcy w tych regionach zareagują na dezindustrializację tak samo jak elektorat w krajach OECD, to XXI wiek może być świadkiem dramatycznego skrętu sceny politycznej w prawo. Przykładem jest Brazylia, która doświadczyła znaczącej dezindustrializacji, jako że jej gospodarka przeszła proces tzw. prymaryzacji: deficyt tego kraju w handlu z Chinami gwałtownie wzrósł w XXI wieku, ale co ważniejsze, struktura eksportu do Chin charakteryzuje się coraz większym udziałem dóbr podstawowych. Jest to o tyle znaczące, że miasta o znacznej liczbie zakładów produkcyjnych, tzw. „miasta produkcyjne”, wykazują wyższy poziom dobrobytu społecznego i mniejsze nierówności aniżeli miasta, których gospodarka opiera się na wydobyciu surowców. Tak więc obok wzrostu bezrobocia dezindustrializacja i prymaryzacja brazylijskiej gospodarki mogą być zapowiedzią kryzysu socjalnego w miastach.

.Aby średnioterminowo powstrzymać rozprzestrzenianie się prawicowego populizmu, należy wzmocnić programy socjalne na rynkach pracy, które odnotowały znaczny spadek zatrudnienia w przemyśle wytwórczym. Długoterminowo natomiast zadanie jest o wiele trudniejsze, ponieważ najprawdopodobniej trzeba będzie wypracować modele rozwoju zapewniające sprawiedliwy podział bez znaczącego wzrostu produkcji.

Seth Schindler

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 lutego 2019
Fot. Shutterstock