Kontrowersje między słowiańskim papieżem a niemieckimi biskupami długo nie chciały się skończyć
Stosunek Niemców do Ojca Świętego Jana Pawła II jest jak relacja krnąbrnych dzieci do niezbyt lubianego ojca. Większość Niemców docenia jego decydujący polityczny wkład w upadek komunizmu i zjednoczenie Europy, ale zaczyna się denerwować pytana o jego nauczanie – pisze Tomasz KYCIA
.Według opublikowanych badań pracowni analiz społecznych „INSA Consulere” dla zaledwie 6 procent Niemców nauczanie i osoba Jana Pawła II mają znaczenie w ich własnym życiu duchowym. Dlatego omawiając wzajemny stosunek Niemców i Jana Pawła II, należy rozróżnić kilka płaszczyzn. Inaczej sytuacja wygląda wśród samych katolików – choć i tu mamy do czynienia z szeroką gamą emocji, od fascynacji i miłości do zniechęcenia i nienawiści – inaczej rzecz ma się w szeroko pojętym wielokulturowym społeczeństwie niemieckim, a jeszcze inaczej obraz Jana Pawła II przedstawiany jest w niemieckich mediach. W każdej z tych grup relacja z Janem Pawłem II nie była bezproblemowa. Chciałbym się jednak skupić głównie na relacjach wewnątrzkościelnych i ekumenicznych.
Zanim Karol Wojtyła zobaczył Niemcy, w bolesny sposób poznał Niemców. Miał 19 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa, a Kraków, w którym studiował polonistykę, zajął hitlerowski okupant.
Bezpośrednie doświadczenie wojennej zbrodni nie zniechęciło jednak Karola Wojtyły ani do narodu niemieckiego, ani do jego języka.
Doskonale widział różnicę między bestialską ideologią a samym człowiekiem. Niemieckiego uczył się już w domu rodzinnym, szlifował go wśród niemieckojęzycznych kolegów na studiach w Rzymie (1946–1948), aż wreszcie sam na potrzeby swojej habilitacji zajął się tłumaczeniem tekstów fenomenologów Edmunda Husserla i Maxa Schelera.
To właśnie personalistyczna filozofia Karola Wojtyły, a konkretnie jego etyka stała się później najmniej docenionym przez Kościół w Niemczech obszarem, a jego „teologia ciała” do dziś jest niewypowiedzianym głośno wyrzutem sumienia niemieckich biskupów. Kiedy w 1960 roku ks. dr Karol Wojtyła opublikował książkę Miłość i odpowiedzialność, stwarzając tym samym rewolucyjną propozycję etyki małżeńskiej, był jeszcze wśród niemieckich katolików mało znany.
Książka ta doczekała się niemieckiej wersji dopiero rok po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową, a wznowiona została dopiero w 2007 roku. Z jego myślą oraz jego oryginalnym podejściem do Kościoła niemieccy teologowie na poważnie musieli się zmierzyć przy okazji Soboru Watykańskiego II (1962–1965). Zamiast odpowiadać na aktualne wewnątrzkościelne spory, Wojtyła już w 1959 roku pisał w liście do watykańskiej Komisji Przedprzygotowawczej, że „świat chce usłyszeć, co Kościół ma do powiedzenia o osobie ludzkiej i ludzkiej kondycji, zwłaszcza w świetle innych propozycji – „naukowych, pozytywistycznych, dialektycznych” – które uważa się za humanistyczne i przedstawiają siebie jako drogi wyzwolenia”[1].
Jego pytanie o conditio humana pozostało w Niemczech aktualne i zasadniczo bez odpowiedzi do dziś. Pracując aktywnie przy powstawaniu soborowej „Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym” (Gaudium et spes) oraz przy „Deklaracji o wolności religijnej” (Dignitatis humanae), Wojtyła dał się poznać również niemieckojęzycznym teologom, w tym kolońskiemu kardynałowi Josephowi Fringsowi i jego asystentowi ks. prof. Josephowi Ratzingerowi. Ale dopiero burzliwa interpretacja Soboru Watykańskiego II połączyła Wojtyłę i Ratzingera.
Rozpad posoborowej teologii na dwa nurty symbolizują dwa niemieckie czasopisma. Założone w 1965 roku „Concilium”, w którym publikowali m.in. Edward Schillebeeckx i Yves Congar, a także Hans Küng, Karl Rahner i Johann Baptist Metz, było przystanią dla teologii daleko idących reformatorów. Siedem lat później Hans Urs von Balthasar, Joseph Ratzinger, Karl Lehmann i kilku innych naukowców założyło periodyk „Communio”, który miał być teologiczną odpowiedzią na propozycje „Concilium”. To właśnie z tego środowiska Jan Paweł II upatrzył sobie prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Joseph Ratzinger był bowiem dla niego uosobieniem teologa rozwoju, choć zgodnego z Soborem (co później sam Ratzinger już jako Benedykt XVI nazwał „hermeneutyką ciągłości”). Jak twierdzi papieski biograf, „Jan Paweł II nie mianował prefektem Kongregacji Nauki Wiary mediewisty czy uczonego patrologa. Mianował teologa głęboko i krytycznie zaangażowanego we współczesną filozofię i teologię ekumeniczną”[2].
Poza dyskursem filozoficzno-teologicznym warto odnotować, że arcybiskup Karol Wojtyła był jednym z sygnatariuszy słynnego orędzia polskich biskupów do biskupów niemieckich z 1965 roku, w którym padło słynne zdanie „przepraszamy i prosimy o przebaczenie”.
Tej głęboko chrześcijańskiej postawy musiał później bronić nie tylko wobec gomułkowskich propagandzistów, ale również w bliskim sobie środowisku „Tygodnika Powszechnego”[3].
Kardynał Wojtyła kilkakrotnie przebywał z wizytą duszpasterską w RFN. W 1974 roku wspólnie z kardynałem Monachium Juliuszem Döpfnerem odprawił nabożeństwo pojednania w byłym obozie koncentracyjnym Dachau. Rok później w Erfurcie, podczas jesiennej pielgrzymki diecezjalnej, był pod wrażeniem kazania maryjnego wygłoszonego przez ówczesnego biskupa pomocniczego Joachima Meisnera, a w Tybindze zachwycił go profesor teologii Walter Kasper. Nazwiska te okazały się później dłużej towarzyszyć polskiemu papieżowi. W 1999 roku Walter Kasper został sekretarzem, a dwa lata później kardynałem i przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Joachim Meisner w 1980 roku został biskupem Berlina. W tym czasie była to bardzo problematyczna diecezja, ponieważ obejmowała również tereny Berlina Wschodniego i NRD. Wymowne było, że Jan Paweł II nigdy nie zgodził się na osobną, NRD-owską administrację kościelną w tym podzielonym przez aliantów mieście i już podczas swojej pierwszej wizyty duszpasterskiej w 1980 roku w RFN udzielił błogosławieństwa wszystkim wiernym, włączając w nie, jak zaznaczył, „wszystkich Niemców, waszych braci i siostry żyjących poza granicami waszego kraju”. Jego starania o zjednoczony naród niemiecki zostały docenione przez wielu krytyków.
Podczas tej samej pielgrzymki w 1980 roku powiedział luteranom, że przybywa jako pielgrzym „do duchowego dziedzictwa Marcina Lutra” i że „wszyscy zgrzeszyliśmy”, zrywając więzy jedności chrześcijańskiej. To właśnie wtedy, z inicjatywy Jana Pawła II, rozpoczęły się prace nad „Wspólną deklaracją w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”, podpisaną w 1999 roku przez Kościół katolicki i Światową Federację Luterańską.
Ale w tym czasie nie wszystko między Niemcami a Janem Pawłem II się układało. Już na początku pontyfikatu w 1979 roku po interwencji papieża i za rozporządzeniem Kongregacji Nauki Wiary głośny wówczas w niemieckiej Tybindze profesor teologii Hans Küng utracił możliwość nauczania teologii katolickiej (missio canonica). Kongregacja ukarała go za notoryczne kwestionowanie dogmatu o nieomylności papieża. I choć negatywny akord początku pontyfikatu wydawał się zderzeniem liberalnego teologa z konserwatywnym polskim papieżem, to jednak problemy z doktryną i Kongregacją Hans Küng miał już od co najmniej dziesięciu lat, a papież z Polski jedynie zakończył ten proces.
W 1988 roku po śmierci kardynała Höffnera Jan Paweł II mianował ordynariuszem Kolonii kardynała Joachima Meisnera. Jego przejście z Berlina do Kolonii poprzedzone było jednak ponad rocznym kryzysem wewnątrzkościelnym. Po tym, jak kapituła archidiecezjalna w Kolonii nie mogła się zdecydować na żadnego z trzech kandydatów proponowanych przez Stolicę Apostolską, papież zmienił prawo wyborcze, a kardynał Meisner przegłosowany został zwykłą większością głosów. Precedens ten wywołał w Niemczech lawinę krytyki. 220 profesorów teologii podpisało „Deklarację kolońską”, w której krytykowali Jana Pawła II za ubezwłasnowolnienie lokalnego Kościoła i świata nauki.
Sześć lat później doszło do kolejnych protestów katolickich organizacji i niemieckojęzycznych teologów. Powodem był list apostolski Jana Pawła II Ordinatio sacerdotalis z 1994 roku, w którym papież jednoznacznie zamknął dyskusję wokół możliwości udzielania sakramentu kapłaństwa kobietom. W Niemczech powstał ruch „My jesteśmy Kościołem”, zaprotestował też Centralny Komitet Katolików Niemieckich ustami ówczesnej przewodniczącej Rity Waschbüsch. W Austrii powstał ruch „Referendum kościelne”. Domagano się daleko idących reform szczególnie w etyce seksualnej oraz dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich. Zasadniczo protesty te w Niemczech nie ustały do dziś, przybierając nowe formy, jak np. oddolny ruch „Maria 2.0”.
W takiej atmosferze napięcia odbyła się trzecia pielgrzymka duszpasterska Jana Pawła II do zjednoczonych Niemiec w 1996 roku, kiedy przekraczał Bramę Brandenburską wolnego Berlina. Do konfliktu wokół Ordinatio sacerdotalis doszedł spór o komunię dla osób rozwiedzionych żyjących w ponownych związkach cywilnych.
W 1993 roku biskupi Karl Lehmann, Oskar Saier i Walter Kasper napisali list duszpasterski, w którym sugerowali możliwość przystąpienia do komunii świętej osób rozwiedzionych. Szybko jednak zostali upomnieni przez kardynała Ratzingera, prefekta Kongregacji Nauki Wiary, że „nie w pełni” przestrzegają nauki Kościoła, a w 1994 roku kongregacja ta wystosowała list w tej sprawie do całego Kościoła powszechnego. Takie postępowanie znów spotkało się z głośnym protestem wielu niemieckich teologów. Dlatego w 1996 roku Jan Paweł II mówił Niemcom: „Nie pozwólcie, by burza i morze rzuciły was w odmęty zniechęcenia i rezygnacji! Bądźcie zjednoczeni w nadziei i umacniajcie się we wspólnej wierze! Miejcie w pamięci długą historię wiary chrześcijańskiej w waszym kraju! Nie pozwólcie, by ta wiara stała się słabsza i wątlejsza!”.
Ale kontrowersje między słowiańskim papieżem a niemieckimi biskupami nie chciały się skończyć. W 1999 roku Jan Paweł II wymusił na nich odejście od praktyki wydawania zaświadczeń umożliwiających przeprowadzenie aborcji. Do tej pory katolickie poradnie zgodnie z prawem wydawały kobietom w ciąży zaświadczenia zasięgnięcia porady. Taki dokument kobiety mogły wykorzystać do przeprowadzenia legalnej aborcji. Jan Paweł II nakazał wycofanie się z tego systemu poradnictwa, argumentując, że Kościół nie może uczestniczyć w procederze zabijania. Tymczasem wielu biskupów było przekonanych, że jeśli katolickie poradnie przestaną wydawać zaświadczenia o zasięgnięciu porady, utracą w ten sposób możliwość przekonania kobiet do urodzenia dziecka. Część katolików świeckich założyła wtedy pozakościelną organizację „Donum vitae”, a biskup Limburga Franz Kamphaus wycofał się z zakazanego poradnictwa dopiero w 2002 roku.
Nieustanne napięcie między Janem Pawłem II a niemieckimi biskupami i teologami znajduje swoje odbicie także dzisiaj, w setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły. W krótkim jubileuszowym dokumencie[4] niemieccy biskupi przypominają wpierw o politycznych i społecznych zasługach papieża, doceniając jego wkład w upadek komunizmu i zjednoczenie Europy. Następnie doceniają jego dialog międzyreligijny.
Przewodniczący niemieckiego episkopatu biskup Georg Bätzing przypomina, że Jan Paweł II „w niektórych kwestiach doktrynalnych nie był gotowy do kompromisów. Terminy takie jak »kultura śmierci« czy »teologia ciała« wskazują na to, co było dla niego ważne; jego wpływy wciąż się nie wyczerpały”.
Tyle że z wyjątkiem zaledwie kilku niemieckich biskupów nikt nie promuje tej oryginalnej myśli papieskiej dotyczącej małżeństwa. Kościół w Niemczech wciąż nie dostrzegł w niej ważnej propozycji dla swojej młodzieży, zmagającej się z wyzwaniami moralnymi wyzwolonego społeczeństwa. Być może opór spowodowany jest odwiecznym „antyrzymskim resentymentem”, jak go kiedyś nazwał teolog Hans Urs von Balthasar. W końcu Niemcy to kraj reformacji.
.Autor jednej z najciekawszych niemieckich biografii Jana Pawła II[5], ewangelicki publicysta Jan Ross, stwierdził, że Jan Paweł II dla Niemców był ważny jako kontrapunkt. Jako ktoś, kto prowokuje do myślenia. „Niemcy są krajem, który ma problemy z ludźmi argumentującymi wyraźnie: to jest dobre, a to złe. Niemcy nie lubią ludzi operujących wyraźnymi, bezkompromisowymi moralnymi pojęciami. (…) Wojtyła (…) nazywał po imieniu dobro i zło. Po części brał to ze swojej wiary, po części ze swojej dramaturgicznej perspektywy rzeczywistości. Przecież Wojtyła był aktorem, pisał dramaty, a dla dramaturgów ważny jest kontrast. Tymczasem niemieckie społeczeństwo nie lubi kontrastów, jest raczej społeczeństwem płynnych przejść i szarych odcieni. Dlatego ten papież był tu problematyczny”[6].
Tomasz Kycia
[1] George Weigel, Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II, Kraków 2012, s. 205. [2] George Weigel, Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II, Kraków 2012, s. 561. [3] Wspomina o tym Józefa Hennelowa w: B. Kerski, T. Kycia, R. Żurek, „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Orędzie biskupów polskich i odpowiedź niemieckiego episkopatu z 1965 roku. Geneza – kontekst – spuścizna, Olsztyn 2006, s. 201. [4] Deutsche Bischofskonferenz, Hl. Papst Johannes Paul II., Friedensstifter, Seelsorger, Reisender, Nicht-Italiener, https://www.dbk.de/themen/papst-johannes-paul-ii/, 15.5.2020. [5] Jan Ross, Der Papst, Johannes Paul II. – Drama und Geheimnis, Reinbeck 2003. [6] Niemieckie spojrzenie na Jana Pawła II – z Janem Rossem rozmawia Tomasz Kycia: https://www.dw.com/pl/niemieckie-spojrzenie-na-jana-pawła-ii/a-15039645-0, 15.5.2020.