Wojciech WILK: Polska pomoc humanitarna dla uchodźców na Bliskim Wschodzie

Polska pomoc humanitarna
dla uchodźców na Bliskim Wschodzie

Photo of Wojciech WILK

Wojciech WILK

Prezes fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej niosącej pomoc humanitarną i rozwojową w krajach Azji, Afryki i Europy. Twórca Polish Emergency Team. Ekspert ONZ ds. koordynacji pomocy humanitarnej i zarządzania pomocą humanitarną podczas katastrof. Autor kilkunastu ONZ-owskich strategii pomocy dla Sudanu, Jemenu, Syrii czy Iraku.

.Od początku kryzysu migracyjnego w Europie w połowie 2015 roku Polska zyskała w kręgach międzynarodowej polityki i mediów opinię kraju niechcącego angażować się w przyjmowanie migrantów oraz w znacznym stopniu niechętnego migrantom i uchodźcom. Wielu polskich polityków zdaje się uważać, że możemy po prostu zignorować kryzys migracyjny, z którym zmagają się inne kraje UE. Z drugiej strony często zapominamy, że nasz kraj sąsiaduje z 45-milionową Ukrainą, pogrążoną w kryzysie gospodarczym i politycznym. Scenariusz napływu uchodźców z lub przez terytorium Ukrainy do Polski nie jest niemożliwy — a wtedy będziemy potrzebować solidarności innych krajów Europy – pisze Wojciech WILK

Mamy teraz unikalną okazję do zmiany tego negatywnego wizerunku: minister spraw zagranicznych ogłosił niedawno plan zwiększenia programu pomocy dla uchodźców na Bliskim Wschodzie. Polska pomoc humanitarna miałaby dotrzeć do najbiedniejszych uciekinierów z Syrii, gotowych powrócić do swojego kraju, gdy tylko zakończy się wojna domowa. Objęcie konkretną pomocą Syryjczyków na Bliskim Wschodzie, a nie skupianie się na przybyszach będących u granic UE, oznaczałoby rozwiązywanie kryzysu migracyjnego tam, gdzie jest jego źródło.

.Od 2012 r. co miesiąc odwiedzam Liban i widzę, jak wygląda w tym kraju pomoc humanitarna fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM). To największy polski program pomocy humanitarnej dla uchodźców z Syrii, który do tej pory dał uciekinierom dach nad głową i uratował od śmierci z wyziębienia ponad 18 tys. ludzi.

Podczas wielu bezpośrednich spotkań z uchodźcami z Syrii najbardziej uderza mnie to, że pomimo pięciu lat wojny i braku nadziei na szybki powrót do domów większość z nich nie chce emigrować do UE, tylko jak najszybciej wrócić do swoich domów. Zarówno muzułmańscy, jak i chrześcijańscy przywódcy religijni podkreślają konieczność pozostania uchodźców na Bliskim Wschodzie, w regionie ich języka, kultury i religii.

.Co więcej, ze względu na bardzo wysoki koszt, sięgający kilku tysięcy euro za osobę, na dalszą migrację do Europy mogą sobie pozwolić tylko najbogatsi Syryjczycy. Wszyscy pozostali muszą pozostać w zniszczonym przez bratobójcze walki kraju lub na uchodźstwie w jednym z krajów Bliskiego Wschodu, gdzie z miesiąca na miesiąc popadają w coraz większe ubóstwo.

W zeszłym roku Polska zobowiązała się do przyjęcia 7000 migrantów przebywających w Syrii i we Włoszech, z których do tej pory nie został przesiedlony nikt — między innymi ze względu na niemożność zweryfikowania tożsamości migrantów. Według szefa MSZ polska pomoc humanitarna dla uchodźców z Syrii miałaby objąć od 6 do 10 tys. osób dzięki środkom wygospodarowanym z innych części budżetu ministerstwa. W przeliczeniu na osobę taka — miejmy nadzieję, jak najbardziej kompleksowa — pomoc byłaby warta mniej niż 20% prognozowanego kosztu przyjęcia 7000 migrantów w Polsce.

Pomoc humanitarna na Bliskim Wschodzie, obejmująca zapewnienie dachu nad głową, środki na zakup żywności i lekarstw oraz pomoc medyczną, jest pięciokrotnie tańsza niż pomoc socjalna dla uchodźców w Europie.

.Polski rząd stoi przed unikalną możliwością pokazania krajom Unii Europejskiej alternatywnego podejścia do rozwiązywania kryzysu migracyjnego: objęcia konkretną, długotrwałą pomocą określonej grupy uciekinierów z ogarniętej wojną Syrii, np. w Libanie czy Jordanii, zamiast przyjmowania ich w Polsce. Dlatego też z dużym zainteresowaniem polskie organizacje humanitarne przyjęły deklarację premier Beaty Szydło o dalszym zwiększeniu nakładów na pomoc humanitarną realizowaną przez polskie NGO — szczególnie na rzecz uchodźców na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie.

Jeżeli jednak gest ten miałby być szerszą alternatywą dla unijnej polityki przyjmowania migrantów i rozdzielania ich według automatycznych kwot pośród państw członkowskich (te, które nie zechcą przyjąć migrantów, mają płacić karę w wysokości 250 tys. euro za osobę), nie możemy zatrzymać się na półśrodkach. Objęcie przez Polskę opieką 7000 uchodźców na Bliskim Wschodzie, choć na nasze możliwości to duży wysiłek, stanowi np. tylko 0,7% uciekinierów z Syrii przebywających w Libanie. Aby móc na forum Unii Europejskiej oraz szczytu NATO powiedzieć z przekonaniem „pomagamy na Bliskim Wschodzie, a nie u siebie”, Polska powinna w najbliższej perspektywie czasowej objąć pomocą dwu- lub trzykrotność liczby 7000 uchodźców, których przyjęcie wcześniej zadeklarowała. Tylko konkretne osiągnięcia w postaci objęcia kompleksową pomocą (pomoc humanitarna, wsparcie szkół i ośrodków zdrowia, tworzenie miejsc pracy) większej liczby uchodźców z Syrii w jednej z prowincji Jordanii czy Libanu będą mogły być użyte jako argument w międzynarodowej grze dyplomatycznej, szczególnie tej na forum UE.

.Jednym słowem, najwyższa pora, by zainwestować w dobry wizerunek Polski, wzmocnić jej pozycję na arenie międzynarodowej i jednocześnie konkretnie pomóc uchodźcom z Syrii. Może więc niedługo zamiast polskiego kontyngentu sił ONZ w południowym Libanie powstanie na północy tego kraju Polska Strefa Humanitarna dla uchodźców z Syrii?

Wojciech Wilk

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 24 maja 2016