Unia Europejska musi wziąć na siebie odpowiedzialność za brak wspólnej polityki azylowej. To właśnie dlatego rosnący napływ uchodźców w tym roku zmienił się z problemu, który da się rozwiązać, w kolejny kryzys polityczny. Każde państwo członkowskie broni własnych interesów, często wbrew interesom innych. To wywołało panikę wśród azylantów, społeczeństwa i władz odpowiedzialnych za utrzymanie prawa i porządku. Jej główną ofiarą padli uchodźcy.
.UE potrzebuje kompleksowego planu reakcji na ten kryzys. Planu, który umożliwi skuteczne zarządzanie napływem azylantów, tak by odbywało się to w bezpieczny, uporządkowany sposób i w tempie takim, w jakim Europa jest w stanie ich przyjmować. Aby plan był spójny, musi wykraczać poza granice Unii. Taniej i bezpieczniej jest trzymać potencjalnych azylantów bliżej miejsc, w których dziś mieszkają.
Jako że źródłem obecnego kryzysu jest Syria, priorytetem powinien być los jej obywateli. Ale nie można zapominać o innych azylantach i migrantach. Europejskiemu planowi musi towarzyszyć globalna reakcja pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych i z udziałem jej państw członkowskich. W ten sposób brzemię syryjskiego kryzysu rozłożyłoby się na większą liczbę krajów. Powstałyby też globalne standardy rozwiązywania problemów przymusowej migracji.
Oto sześć elementów kompleksowego planu:
.Po pierwsze, UE musi przyjmować w najbliższej przyszłości co najmniej milion imigrantów rocznie. Aby to zrobić, musi dzielić to brzemię sprawiedliwie – tę zasadę na środowym szczycie przegłosowano w końcu kwalifikowaną większością.
Niezbędne jest odpowiednie finansowanie. UE powinna zapewnić 15 tys. euro na azylanta co roku przez pierwsze dwa lata, by pokryć wydatki na dach nad głową, opiekę zdrowotną czy wykształcenie – i by krajom przyjmującym uchodźców bardziej się to opłacało. Unia może zebrać te fundusze, emitując długoterminowe obligacje (dysponuje przecież wysoką oceną wiarygodności na poziomie AAA). Przy okazji skorzystałaby na tym europejska gospodarka, bo te wydatki będą stanowić dla niej bodziec fiskalny.
Równie istotne jest to, by zarówno państwa, jak i azylanci mogli wyrażać swoje preferencje, najlepiej bez przymusu. Podstawowym warunkiem sukcesu jest umieszczanie uchodźców tam, gdzie chcą się udać – i gdzie są chciani.
.Po drugie, UE musi pilotować globalną zbiórkę odpowiednich funduszy dla Libanu, Jordanii i Turcji na utrzymanie czterech milionów uchodźców, którzy obecnie tam przebywają.
Na razie zebrano zaledwie ułamek pieniędzy potrzebnych tylko na najbardziej podstawowe potrzeby. Jeśli uwzględnić wykształcenie, szkolenia i inne pierwszoplanowe potrzeby, roczne koszty sięgną co najmniej 5 tys. euro na uchodźcę, czyli 20 mld euro. Unijna pomoc dla Turcji, choć podwojona w zeszłym tygodniu, nadal wynosi jedynie 1 mld euro. Co więcej, UE powinna również pomóc stworzyć w regionie (m.in. w Tunezji czy Maroku) specjalne strefy ekonomiczne z preferencyjnymi warunkami dla handlu, by przyciągnąć inwestycje oraz utworzyć miejsca pracy zarówno dla miejscowych, jak i uchodźców.
UE musiałaby poczynić roczne zobowiązania dla krajów najbardziej narażonych na napływ uchodźców na poziomie co najmniej 8-10 mld euro, a resztę powinny pokryć Stany Zjednoczone i pozostałe państwa. Tę sumę można dopisać do emisji długoterminowych obligacji na wsparcie dla azylantów w Europie.
.Po trzecie, UE musi natychmiast zacząć budować wspólną unijną agencję ds. azylowych i migracyjnych, a docelowo wspólną unijną straż graniczną. Obecny zlepek 28 różnych systemów nie sprawdza się: jest drogi, nieskuteczny i całkowicie brakuje mu spójności w kwestii tego, kto kwalifikuje się do azylu. Nowa agencja stopniowo usprawniałaby te procedury, tworzyłaby jednolite zasady zatrudniania i prowadzenia przedsiębiorczości oraz spójne reguły przyznawania zasiłków. Musiałaby też opracować skuteczną i godną politykę odsyłania migrantów, którzy nie kwalifikują się do azylu.
.Po czwarte, trzeba stworzyć bezpieczne szlaki migracji uchodźców, zaczynając od przenoszenia ich z Grecji czy Włoch do krajów docelowych. Jest to niezbędne, by uspokoić panikę. Kolejnym logicznym krokiem jest rozszerzenie bezpiecznych szlaków na cały region najbardziej narażony na napływ uciekinierów, tak by spadła liczba migrantów przeprawiających się przez Morze Śródziemne. Jeśli uciekinierzy uzyskają rozsądną szansę na dotarcie kiedyś do Europy, chętniej pozostaną tam, gdzie są teraz. To będzie wymagało negocjacji z krajami południowej i wschodniej Europy, we współpracy z ONZ-owską Agencją ds. Uchodźców, by powołać tam centra obsługi – przede wszystkim w Turcji.
Operacyjne i finansowe rozwiązania opracowane przez UE powinno się wykorzystać jako podstawę do opracowania globalnych standardów postępowania z azylantami i migrantami. To piąty element kompleksowego planu.
.Po szóste wreszcie, aby przyjąć i zintegrować ponad milion azylantów i migrantów rocznie, UE musi zmobilizować do sponsoringu sektor prywatny – organizacje pozarządowe, grupy kościelne i firmy. To wymaga nie tylko odpowiednich funduszy, ale też wielu ludzi i systemów komputerowych, by połączyć migrantów i sponsorów.
Exodus z rozdartej wojną Syrii nie powinien był przerodzić się w kryzys. Szykował się od dawna, łatwo było go przewidzieć i odpowiednio nim zarządzać na poziomie Europy i społeczności międzynarodowej. Węgierski premier Viktor Orbán również przygotował sześciopunktowy plan rozwiązania tego kryzysu. Ale jego propozycja, która prawa azylantów i migrantów stawia niżej niż bezpieczeństwo granic, grozi podziałem i zniszczeniem UE, bo wyrzeka się wartości, na których została ona zbudowana, i gwałci prawa, którymi ma się ona rządzić.
.Unia Europejska musi stworzyć prawdziwą europejską politykę azylową, która zakończy panikę i niepotrzebne ludzkie cierpienie.
George Soros
Tekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.