Yuriko KOIKE: "Gry paczinko a północnokoreański reżim"

"Gry paczinko a północnokoreański reżim"

Photo of Yuriko KOIKE

Yuriko KOIKE

Była minister obrony Japonii i doradczyni premiera ds. bezpieczeństwa narodowego. Pełniła funkcję przewodniczącej Partii Liberalno-Demokratycznej. Obecnie jest członkinią Zgromadzenia Narodowego

Turyści odwiedzający Japonię najczęściej fotografują trzy rzeczy: las słupów energetycznych linii przesyłowych, zautomatyzowane, piętrowe parkingi i paczinko.

.Paczinko jest rodzajem hazardowej gry na automacie. Gracze, którzy w długich szeregach siedzą przy ustawionych obok siebie konsolach  z pionowymi ekranami, wyglądają jak pracownicy fabryki przy taśmie produkcyjnej. Z oficjalnego japońskiego raportu wynika, że w tym kraju jest 11,5 miliona entuzjastów gry, a związany z nią rynek szacowany jest 24 i pół tryliona jenów. To prawie dwa razy tyle, ile zarabia koncern Toyoty w ciągu roku.

Dla cudzoziemców widok graczy przyklejonych do ekranów (wielu z nich to profesjonaliści żyjący z wygranych) to prawdziwa atrakcja i wdzięczny obiekt do fotografii. Ale dla Japonii to problem, gdyż z grą paczinko wiąże się wiele problemów znacznie poważniejszych od zwykłej rozrywki.

Zrzut ekranu 2016-03-08 (godz. 15.31.28)

.W Kraju Kwitnącej Wiśni jest 11 tysięcy salonów z grą paczinko. Wielu właścicieli pochodzi z Półwyspu Koreańskiego. Część z nich nie tylko utrzymuje stosunki z Koreą Północną, ale również od wielu lat wysyła corocznie „do domu” znaczne sumy pieniędzy. Tacy dobroczyńcy są bardzo wysoko notowani przez reżim w Pjongjangu. W zależności od rozmiarów wsparcia rodzimego dobrobytu otrzymują różnego rodzaju nagrody albo są publicznie uznawani za patriotów czy honorowych obywateli. Przed świętami państwowymi, jak urodziny przywódcy Kim Il-songa, tacy afiliowani emigranci bywają formalnie przymuszani do przekazywania dużych kwot przeznaczanych na pokrycie zakupu żywności, rozprowadzanej z tej okazji po kraju.

Wiele darów jest przekazywanych nie z miłości do panującej dynastii Kimów, lecz z obawy przed złym traktowaniem rodzin, które pozostały na półwyspie.

.A zagrożenie jest realne. Koreańczycy mieszkający w Japonii wiedzą doskonale, jak bezwzględne wobec własnych obywateli potrafią być północnokoreańskie władze. Niejeden Japończyk, który wybrał się do tego kraju, nigdy stamtąd nie wrócił.

Pojawiały się nawet informacje o kartonach wypchanych gotówką, ładowanych na statek pasażerski Mangyongbong-92, kursujący między portem Wonsan w Korei Północnej i Niigatą na Morzu Japońskim. Statek ten miał również służyć do przerzucania ludzi i różnych towarów – specjalistycznych urządzeń, jak komputery i części rakiet, a także północnokoreańskich szpiegów.

.Coraz częściej uważa się, że transfery dochodów z gier paczinko są przeznaczane na rozwój północnokoreańskiego programu nuklearnego i budowę rakiet. Jedną z sankcji nałożonych na Pjongjang po podziemnej próbie nuklearnej  9 września 2006 roku było zamknięcie japońskich portów dla statków z Korei Północnej. Objęły one oczywiście również Mangyongbong-92.

Ale te środki były słabe i podjęto je zbyt późno. A szeroki system transferów zapewnia możliwość przekazywania dowolnych sum Korei Północnej. Gdy jakaś droga zostaje zamknięta, na jej miejscu natychmiast powstaje nowa.

Dzięki pieniądzom z japońskich salonów gry paczinko sfinansowano zakup wielu zaawansowanych technologicznie komponentów północnokoreańskiej broni, która stała się w ten sposób znacznie sprawniejsza technicznie. Pierwsza rakieta balistyczna średniego zasięgu Nodong, wystrzelona w maju 1993 roku, osiągnęła rejon Morza Japońskiego. Ten pocisk, o szacowanym zasięgu 1300 kilometrów, może teoretycznie razić cele na prawie wszystkich wyspach japońskich. Pięć lat później, w  sierpniu 1998 roku, Korea Północna wystrzeliła rakietę Taepodong 1. Pocisk balistyczny średniego zasięgu, lecący na odległość 1500 kilometrów, miał być próbą przed uruchomieniem rakiety, wynoszącej na orbitę sztucznego satelitę  Kwangmyongsong-1.

W lipcu 2006 roku Korea Północna wystrzeliła siedem rakiet balistycznych, wśród nich pocisk Taepodong 2. Konstruktorzy utrzymują, że jego zasięg to 6 tysięcy kilometrów. Ulepszona wersja ma osiągać 10 tysięcy. Świadczy to o stałym zwiększaniu sprawności. W roku 2009 Pjongjang testował też rakiety balistyczne krótkiego zasięgu.

Nawet po śmierci Kim Dzong Ila w grudniu 2011 roku jego następca na stanowisku I sekretarza i sukcesor dynastii, Kim Dzong Un, kontynuuje program rozwoju broni rakietowej lansowany przez ojca. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że następca dąży do jego przyspieszenia. Kilka prób wykonano nawet w obecności samego przywódcy – z ruchomych wyrzutni zainstalowanych na transporterach. A w styczniu Korea Północna ogłosiła, że przeprowadziła podziemny wybuch termojądrowy. Część zagranicznych ekspertów podaje to w wątpliwość.

.Warto zauważyć, że Korea Północna, która zawsze uprzedzała Chiny o planowanych próbach rakietowych, nie zrobiła tego w przypadku domniemanego testu ładunku termojądrowego. Zdecydowała się na to  mimo wysiłków Państwa Środka, by chronić reżim Kim Dzong Una przed międzynarodowymi sankcjami. Ale władze w Pjongjangu zrobiły się tak bezczelne, że pani prezydent Park Geun-hye , mimo konserwatywnych przekonań  optująca za utrzymywaniem związków z Chinami, zamknęła strefę ekonomiczną Keasong, jedyną wspólną enklawę, będącą dla Północy źródłem nowoczesnych technologii.

Pani prezydent  posunęła się jeszcze dalej, zaostrzając  sankcje wobec sąsiada. Dołączyły się do nich Chiny i Stany Zjednoczone, obcinając wszelkie dostawy paliwa rakietowego.

Niezależnie od wątpliwości wokół ostatniego północnokoreańskiego testu termojądrowego stały rozwój technologii rakietowej tego kraju jest faktem. 33-letni przywódca tego kraju po prostu igra z ogniem. Nadszedł więc czas, by Japonia i inne kraje obcięły mu fundusze na kupno zapałek.

Yuriko Koike

logo sindicateTekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 marca 2016
Fot.Shutterstock