Rozwój filozofii komunizmu, a do pewnego stopnia również wybuch rewolucji komunistycznej, obciąża sumienie Zachodu – twierdzi Abp Fulton J. SHEEN
.Nie jest to idea nowa. W chrześcijańskiej tradycji od zawsze obecne było przekonanie, że odpowiedzialność za poszczególne grzechy ludzkości do pewnego stopnia spoczywa na wszystkich ludziach. Z tym poglądem ściśle łączy się również koncepcja, według której tak zwany „problem rosyjski” ma głównie charakter filozoficzny, a nie ekonomiczny czy polityczny, ponieważ dotyczy samej natury człowieka. Również w tej materii sumienie Zachodu nie jest czyste. Ogólnie mówiąc, Zachód odrzucił bowiem koncepcję człowieka jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boga i zredukował go do elementu składowego wszechświata bądź do zwierzęcia ekonomicznego, bądź też do „fizjologicznego pojemnika na psychologiczne libido”. A kiedy w ramach zachodniej myśli człowiek stał się istotą materialną i został rozbity na drobne części, w sposób naturalny pojawił się totalitaryzm, który połączył te fragmenty w nową całość i zastąpił człowieka indywidualnego – zwolnionego z wszelkiej odpowiedzialności społecznej – człowiekiem kolektywnym.
Takie wypaczenie prawdziwej natury człowieka dokonało się głównie za przyczyną filozofii liberalizmu historycznego, która uznała, że istota ludzka nie jest przeznaczona do żadnych wyższych celów poza celami ekonomicznymi. Liberalizm jest obecnie słowem niezwykle „niebezpiecznym”, ponieważ sprzeciwianie się mu stało się nowym „niewybaczalnym grzechem”.
Termin ten jest używany w trzech znaczeniach:
* jako określenie filozofii, która wierzy w rozwój swobód cywilnych, społecznych, politycznych, gospodarczych oraz religijnych, realizowany w ramach prawa moralnego;
* jako określenie postawy polegającej na negowaniu wszelkich standardów, które nie mają źródła w samym człowieku, mierzeniu wolności siłą fizyczną, a nie siłą moralną, oraz utożsamianiu postępu z wysokością stosu odrzuconych zasad moralnych i tradycji religijnych;
* jako nazwę ideologii utożsamianej na ogół z doktryną laissez-faire. Liberalizm w pierwszym znaczeniu należy wspierać, rozwijać i wprowadzać w życie. Dwie pozostałe koncepcje są fałszywe, o czym dobrze wie każdy, kto czytał dzieła autorów takich jak Laski, Hocking, Tawney czy Weber oraz zna encykliki papieskie.
Omówimy liberalizm w trzecim z wyżej wymienionych znaczeń, czyli tak zwany liberalizm historyczny. Mało kto wie, że komunizm i Kościół katolicki zgodnie sprzeciwiają się tej ideologii, chociaż z zupełnie innych powodów. Sprzeciwia jej się również zdecydowana większość wielkich współczesnych myślicieli, którzy dostrzegają zagrożenia związane z kapitalizmem monopolistycznym, jak również z kapitalizmem totalitarnym. Do tego grona należy profesor William Ernest Hocking, który w następujący sposób określił trzy wady liberalizmu historycznego:
- “Okazało się, że sam nie jest w stanie zjednoczyć społeczeństwa;
- podtrzymuje szkodliwe oddzielenie praw jednostki od jej obowiązków;
- zatracił swoją emocjonalną siłę, ponieważ jego emocjonalne podłoże było w znacznym stopniu oderwane
od rzeczywistości”.
Zbyt wiele miejsca poświęcam jednak słowu i idei niemającym zasadniczego znaczenia dla niniejszej książki, a odchodzę od koncepcji, którą zamierzam w niej przedstawić, a mianowicie od poglądu, że do tej pory cywilizacja zachodnia odgrywała w świecie rolę dominującą. Działo się tak nie dlatego, że była „biała” – chociaż wielu imperialistów przyjmowało takie założenie – lecz dlatego, że była chrześcijańska.
Wraz z utratą chrześcijańskiego charakteru cywilizacja Zachodu traci dominującą rolę w świecie. Komunizm – jak to ujął Waldemar Gurian – jest więc jednocześnie wytworem cywilizacji burżuazyjnej i wyrokiem na nią. Z tego powodu komunizm nie jest przeze mnie traktowany jak doktryna ekonomiczna – bo i nie takie jest jego podstawowe znaczenie – lecz jak filozofia życia. Nie dostrzegam w nim również wyzwania dla monopolistycznego kapitalizmu, który sam potrzebuje gruntownej odnowy. W komunizmie widzę natomiast filozofię, która odbiera istocie ludzkiej człowieczeństwo, sprowadzając ją do roli zwierzęcia społecznego. Zwierzęcia, któremu sens istnienia nadaje wyłącznie machina gospodarcza.
Komunizm to barbarzyństwo aktywne. Działa wprawdzie poza obszarem zachodniej cywilizacji, ale dokonuje najazdów na jej terytorium, które zostało osłabione przez barbarzyństwo bierne, czyli ogólną demoralizację społeczeństwa. Bierne barbarzyństwo wewnętrzne przyczynia się w pewnej mierze do rozwoju barbarzyństwa aktywnego, ponieważ – jak wykazał Toynbee – szesnaście z dziewiętnastu cywilizacji istniejących w dziejach ludzkości rozpadło się w wyniku działania czynników wewnętrznych.
Istotą współczesnego sporu nie jest konflikt między indywidualizmem a kolektywizmem, między wolnym rynkiem a socjalizmem ani między demokracją a dyktaturą. Wszystko to są tylko zewnętrzne przejawy prowadzonej na głębszym poziomie walki o charakterze moralnym i duchowym, która toczy się przede wszystkim o to, czy człowiek będzie istniał dla państwa, czy państwo dla człowieka, oraz o to, czy wolność będzie miała wymiar duchowy, czy będzie tylko ustępstwem ze strony zmaterializowanego społeczeństwa.

.Nie w każdym okresie historii konflikt ten był tak wyraźny jak dzisiaj. Obecnie bowiem dwie rzeczy motywują nas do pracy na rzecz pokoju i dobrobytu. Pierwszą z nich jest pełnia Ewangelii, drugą komunizm Związku Radzieckiego. Pierwsza naucza, że źródłem szczęścia jest właściwe życie, druga, że źródłem niedoli jest niewłaściwe postępowanie.
abp Fulton Sheen
Fragment książki “Komunizm i sumienie Zachodu”, wyd. Esprit.