Hillary Clinton to kiepski materiał na prezydenta. Jedenaście argumentów
„Jeśli ludzie mówiliby tylko o rzeczach, które rozumieją, cisza byłaby przytłaczająca”.
(Robert Lembke, niemiecki dziennikarz, 1913-1989)
Że Hillary Clinton się na prezydenta nie nadaje, jest jasne. Przynajmniej dla większości młodych wyborców ze stanu Michigan, którzy w słoneczny dzień wyborów oddali swoje głosy na demokratycznego konkurenta pani Clinton, Berniego Sandersa. I pogrzebali tymże po raz pierwszy wszelkie prognozy wyborcze. Podobnie prawe skrzydło starszego pokolenia, do którego zalicza się również Donald Trump i jego wyborcy, tzw. „angry white males”. Jednak o konkretne argumenty, DLACZEGO Hillary Clinton nie nadaje się na prezydenta, trudno. Też zadaliśmy sobie to pytanie i odrobiliśmy zadanie domowe za anty-Clintonistów.
Oto one: jedenaście powodów, dlaczego Hillary Clinton to kiepski materiał na prezydenta.
Po pierwsze: jest kobietą
.Amerykanie jako pierwsi wylądowali na Księżycu, mieli pierwszego czarnego prezydenta, wynaleźli Disneyland i Internet. W prawie wszystkim byli pierwsi, a przynajmniej tak twierdzą. Może z wyjątkiem hiperinflacji i cukierków Ricola. To pierwsze wymyślili Niemcy, a co do cukierków, to z reklamy wiemy, że Ricola to dzieło Szwajcarów. Lecz pierwszy prezydent kobieta? Wprawdzie trzeba było się wcześniej czy później z tym liczyć. Ale żeby faktycznie już teraz?
Po pierwsze, pani kanclerz Merkel groziłaby wówczas utrata statusu najbardziej wpływowej kobiety świata. Po drugie, wedle amerykańskiego politologa Yashy Mounka, z którym rozmowę opublikował Philosophie Magazin[1], Hillary Clinton nie ma szczególnie silnego poparcia wśród kobiet. Dlaczego? Teorię na ten temat ma inna kobieta, która otwarcie przyznaje, że nie pogardziłaby „stołkiem” w Białym Domu, mianowicie politolog Anne-Marie Slaughter. Powiedziała ona niemieckiemu tygodnikowi Wirtschaftswoche, że dziś młode kobiety nie lubią być przymuszane do czegokolwiek. „Młoda wyborczyni nie chce słuchać dobrych rad dawanych przez kobietę w wieku Hillary, że z poczucia żeńskiej solidarności powinna na nią zagłosować”[2].
Czy za to młode kobiety wolałyby słuchać się Donalda Trumpa, nie wiadomo. Choć jedna już to chętnie robi: jego trzecia żona.
Po drugie: jest matką (już od dłuższego czasu)
.Jeżeli kobieta wypełniła swój najważniejszy społeczny obowiązek, czyli powiła dziecko, po czym chciałaby powrócić do pracy zawodowej, powinna oczywiście ustawić się na końcu kolejki do awansu. Dlaczego Hillary tego nie zrobiła? A wręcz wcisnęła się na początek i została profesorem i ministrem spraw zagranicznych? A teraz, co gorsza, kandyduje na prezydenta? Przyzwoita kobieta tak nie robi, wie, gdzie jej miejsce. Mianowicie nie tylko za mężczyzną, ale również za kobietami, które ustawiły się w kolejce wcześniej. I dla których zwykle też na czekaniu się kończy.
Jak uczy stara niemiecka mądrość, kobieta karmiąca piersią ma mózg zalany mlekiem… Czy Hillary karmiła piersią, nie wiemy. Ale wykluczyć tego nie można.
Po trzecie: ma swoje lata
.„Pierwsza babcia w Białym Domu” („Die erste Oma im Weißen Haus?”) — takimi i podobnymi nagłówkami zareagowała na kandydaturę Hillary amerykańska i niemiecka prasa. Politolog Anne-Marie Slaughter powiedziała zaś tygodnikowi Wirtschaftswoche: „Wiemy […], że w polityce nadal jest dużo seksizmu. Proszę spojrzeć, jakie halo zrobiono z wieku Hillary, mimo że Donald Trump jest od niej starszy”. Jednak tu trzeba uważać, bo może się zdarzyć, że seksizm Donalda Trumpa zmobilizuje jednak młode kobiety do głosowania na Hillary, ostrzega jedenaście lat młodsza Slaughter.
Po czwarte: jest przeciwna TTIP
.Politolog Yascha Mounk o Clinton pisze tak: „Jest mniej radykalna niż Bernie Sanders i nie budzi takiego obrzydzenia jak Donald Trump”. Sukces Sandersa popchnął strategię Hillary na bardziej „lewy pas”, zauważył Niels Annen, polityk niemieckiej SPD, w IPG-Journal[3]. Hillary krytykuje planowaną umowę o wolnym handlu TTIP, zapowiada wyższe podatki dla bogatych i większą kontrolę rynków finansowych. Jednak w gruncie rzeczy podobne założenia ma Donald Trump (w kwestii TTIP). I choćby dlatego Hillary powinna być za tym rozwiązaniem. W końcu, jeśli już anty-Trump, to konsekwentnie.
Po piąte: ma program
.„Kampania Trumpa nie przedstawiła dotychczas żadnego znaczącego programu, a w jego polityce zagranicznej słychać tylko slogany, obelgi (wobec kanclerz Merkel) i pochwały dla Putina. Jednak błędem byłoby ignorowanie tych uwag czy też niedocenianie samego Trumpa”, twierdzi Annen. „Clinton może nadać kilka nowych akcentów polityce zagranicznej, może bardziej niż Obama zaangażować się w kilka konfliktów, ale radykalnych zwrotów czy nieprzewidywalności, jaką prezentuje Trump, raczej nie ma co się po niej spodziewać”, puentuje. „Clinton ucieleśnia przewidywalność i doświadczenie — a więc całkowite przeciwieństwo Trumpa”.
Po szóste: chce zakończyć wyzyskiwanie klick-jobberów
.Tzw. gig economy, mówi Clinton, „otwiera zarówno fascynujące możliwości i innowacje, jak i rodzi pytania dotyczące tego, jak powinna w przyszłości wyglądać dobra praca i dobre stanowisko pracy”. Bez użycia konkretnych nazw Clinton skrytykowała firmy takie jak Uber, które czerpią zyski z pracy grona ich niezależnych podwykonawców, nie przyłączając ich w żaden sposób do udziału w sukcesie firmy, za to bezwolnie poddając się dyktatowi Wall Street. Zamiast zapewniać swoim pracownikom sprawiedliwe wynagrodzenia, płatne chorobowe, opiekę nad dzieckiem czy urlop macierzyński, które wedle Clinton są niezbędne do zwiększenia konkurencyjności i wzrostu gospodarczego USA, firmy te poddają się prymatowi wyników kwartalnych i wypłacania jak najwyższych dywidend akcjonariuszom. „Będę interweniować u liderów biznesu, którzy wykorzystują swoich pracowników, a nawet okradają ich z pensji, klasyfikując ich jako podwykonawców”, powiedziała ponoć Hillary. Zapobieganie „kradzieży wypłat” wymieniane jest wielokrotnie w jej programie wyborczym. Ostre słowa, które uderzają w sanktuarium Amerykanów: w Silicon Valley. Rynek do wynajmowania tanich informatyków „Mechanical Turk” Amazona, niezależni taksówkarze Uber, klick-jobberzy, cenzurujący manualnie pornografię na YouTube. „Zaproszenie do znajomych” od Marka Zuckerberga na Facebooku? Reject!
Po siódme: używała prywatnego maila do celów służbowych
.Z problemem użytkowania prywatnych adresów mailowych do służbowej korespondencji boryka się wiele niemieckich firm. Dla zwykłego pracownika może się to skończyć upomnieniem, a nawet zwolnieniem. Na stanowiskach managerskich stanowi to zachętę (tzw. incentive) i jest chętnie widziane przez pracodawców. Dzieci managerów mogą więc bawić się służbowym iPhone’em czy iPadem ojca. Jeśli robią to z premedytacją, to zdarza się, że pół szkoły, rodzina i sąsiedzi mogą poczytać służbową korespondencję delikwenta.
Ale jakie korzyści daje używanie prywatnego maila w celach służbowych? Hillary Clinton z prywatnego maila korzystała właśnie przez cały okres sprawowania obowiązków ministra spraw zagranicznych. Choć jak twierdzi, jej maile nie zawierały żadnych treści tajnych. Nie wysyłała ani nie otrzymywała w tym czasie żadnych informacji zaklasyfikowanych jako wysoce poufne. Dochodzenie wykazało, iż jej prywatny serwer pocztowy i serwery odbiorców nie padły ofiarą żadnego ataku hackerskiego, więc jej korespondencja pozostała względnie tajna. Również jej współpracownicy (nie używała laptopa ani komputera), rodzina czy sąsiedzi, a może nawet samo NSA nie miały najprawdopodobniej wglądu w jej pocztę.
Mimo że jej polityczni przeciwnicy próbują nagłośnić i napiętnować tę aferę, Annen uważa, że po przeprowadzonym przez Kongres dochodzeniu raczej nie należy już oczekiwać, by historia ta mogła jeszcze zaszkodzić Hillary.
Jak potwierdził magazyn Wired, również BlackBerry prezydenta Obamy nie jest przeznaczony do bezpiecznego odbierania i wysyłania wiadomości. Jest natomiast zabezpieczony przed atakami na wbudowany mikrofon czy przed podsłuchem przez szpiegów innych krajów. Ale bezpiecznie mailować z niego nie można. W geście protestu Obama pokazuje się teraz publicznie z bransoletką fitness, niekompatybilną z jego BlackBerry.
Po ósme: nie dostała bezpiecznego BlackBerry od NSA
.Prezydent Obama go ma: bezpieczny BlackBerry, dostosowany specjalnie dla niego przez NSA. W Gabinecie Owalnym obowiązują specjalne środki ostrożności w odniesieniu do korzystania z urządzeń elektronicznych, dlatego prezydent USA nie może korzystać z iPhone’a, co kiedyś z żalem wyznał grupie uczniów. Smartfony są niedozwolone wszędzie tam, gdzie przetwarzane są informacje poufne. To samo tyczy się tzw. „Mahogany Row”, gdzie rezydują ministrowie.
Niedawno opublikowane maile potwierdziły, że Hillary Clinton już w 2009 roku, krótko po zaprzysiężeniu na ministra, zwróciła się do NSA o bezpieczny aparat BlackBerry. Prośbę odrzucono ze względów formalnych, tłumacząc, że obecne rozwiązanie nie jest przyjazne dla użytkownika, infrastruktura nie jest ogólnie dostępna, a sama technologia jest zbyt kosztowna. Krótko po tym Hillary zaczęła służbowo korzystać z prywatnego maila. Co było PRAWDZIWĄ przyczyną odmowy NSA, nie wiadomo. Zagadką pozostanie również, dlaczego Obama musi używać takiego telefonu.
Kobiety i technologia po prostu nie pasują do siebie. NSA wiedziało to już w 2009 r.
Po dziewiąte: dla Anonymous nie jest warta „hashtaga”
.Operacją #OpTrump haktywiści z Anonymous wypowiedzieli Trumpowi „wojnę absolutną”. Powodem tej wojny są wedle Anonymous pogmatwane wypowiedzi Trumpa. Nie, żeby „anonimowi” potrzebowali powodu, żeby się na kogoś zawziąć. Mimo tego na razie grupa nie zainteresowała się panią Clinton.
Na marginesie: grupa Anonymous upubliczniła prywatny numer telefonu Trumpa (który już wcześniej można było wygooglować). Sprawą zajął się natychmiast Secret Service. To chyba pierwsza akcja Anonymous, w której cel ataków sam się zdementował — jeszcze zanim hakerzy dotknęli klawiatur.
Po dziesiąte: straciła poczucie humoru
.Kiedyś było inaczej. Po tym, jak media przyłapały panią minister z BlackBerry, powstała w Internecie strona „Texts from Hillary”, na której można było poczytać śmieszne — spreparowane — wymiany SMS-ów między politykami. „Pokocha nowe wideo Justina Biebera”, pisał współpracownik Obamy w jednym z fotograficznych żartów do Hillary. „Back to work boys”, zripostowała żelazna pani minister.
Hillary Clinton przyjęła całą sprawę z uśmiechem i nawet spotkała się z twórcami strony. Wybaczyć i zapomnieć.
Po jedenaste: ma popularnego męża
.„Wiele kobiet ma ogromny szacunek dla Angeli Merkel za to, że wymanewrowała się o własnych siłach z męskich kół wzajemnej adoracji w CDU”, pisze politolog Mounk, „Hillary Clinton natomiast stała się sławna, będąc żoną prezydenta”. Między innymi dlatego nie jest popularna wśród kobiet. Fakt, że oprócz tego, że była pierwszą damą, była również profesorem prawa i ministrem spraw zagranicznych, jest chętnie pomijany. Również regularnie zapomina się dziś o tym, że Angela Merkel też miała patrona, któremu w dużej mierze zawdzięcza karierę polityczną, nie będąc równocześnie, na jej szczęście, jego żoną. Jej mecenasem był nie kto inny jak kanclerz Niemiec, Helmut Kohl, o czym można przeczytać np. w biografii Merkel autorstwa Gerda Langgutha[4].
Witamy, Panie Chance, eeeeee… to znaczy Panie Trump
.Kiedy Jerzy Kosiński wydał swoją powieść „Wystarczy być”, jasne stało się, że idealnym kandydatem na prezydenta USA będzie ktoś, kto nie ma przeszłości. I tak, opowiadający historyjki o pielęgnacji roślin Los alias Chance, który całe życie spędził zamknięty w ogrodzie, stał się idealnym kandydatem na urząd prezydenta. Żaden zawodowy polityk nie potrafił wypowiedzieć się tak trafnie na temat polityki jak Los Ogrodnik. Nikt nie miał tak białej kamizelki jak Chance Gardner.
Polityczna przeszłość Hillary może stać się jej zgubą. „W przypadku upadku gospodarki lub jeśli jakiś prokurator zacznie dochodzenie w sprawie skandali z jej udziałem, Trump mógłby odnieść zwycięstwo”, ostrzega Mounk. Dlatego „można założyć, że Trump zrobi wszystko, aby wyciągnąć wszystkie brudy z szafy Clintonów”. Z tą interpretacją zgadza się Annen: „Słowami kluczowymi są sprawa korzystania z prywatnego maila, gdy była ministrem, oraz okoliczności ataku na konsulat USA w Bengazi w 2012 roku, w którym zginął ówczesny ambasador USA, J. Christopher Stevens”. Nawet jeśli dalsze dochodzenie w tych sprawach już jej nie grozi, wedle Annena „nie można wykluczyć podjęcia wobec niej kroków prawnych”.
To, że wpadki z przeszłości politycznej Donalda Trumpa mogą stanowić dla niego zagrożenie, jest mało prawdopodobne. Ponieważ on takowej nie posiada.
Aleksandra Sowa
[1] Ellenberger, W. 2016. „Hillary Clinton ist eine Negativkandidatin”, Interview mit Yasha Mounk, Philosophie Magazin 3/2016, S. 16. [2] Schmitz, G.P. und Falke-Ischinger, J. 2016. „Deutschland ist ziemlich sexistisch”, WiWo 11 / 11.3.2016, S. 94–7. S. 96. [3] Annen, N. 2016. „Der Geist, den man rief”, IPG-Journal, 14.3.2016, [LINK]. [4] Langguth, G. 2005. Angela Merkel: Biographie. Dtv.