Anna MAKUCH: Bajki dziwaka z Vinci

Bajki dziwaka z Vinci

Photo of Anna MAKUCH

Anna MAKUCH

Doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce UW, absolwentka Wydziału Polonistyki UW - filolog polski - literaturoznawca; zajmuje się filozofią polityki i historią idei; wykładowca akademicki.

Leonardo pozostawił nam uniwersalne zasady dotyczące życiowych wyborów i konsekwencji, również zapewne związanych z nim samym – pisze Anna MAKUCH

Leonardo da Vinci bajek słuchał w dzieciństwie – opowiadała mu je matka, Katarzyna, z którą mały Leonardo spotykał się tak często, jak mógł, mimo sprzeciwu ojca, notariusza. Dorosły Leonardo opowiadał bajki dzieciom na dworze w Amboise, pod koniec życia. Ponoć chciał, zgodnie z relacją biografa, ułożyć je w osobną księgę. Czy opowiadał tylko bajki zasłyszane, czy też radował słuchaczy własnymi opowieściami? Tego się nie dowiemy, choć jedno jest pewne: bajki towarzyszyły Leonardowi przez całe życie, zapisywał je w różnych miejscach, w tzw. Manuskrypcie paryskim H, w Kodeksie Atlantyckim; trzecim źródłem dla polskiego tłumacza były Literary works of Leonardo da Vinci, oparte na rękopisach, opracowane przez Jeana Paula Richtera, wydane w 1883 roku.

Bajki nadawały się wybornie do zwięzłego wykładania treści, które Leonarda interesowały najbardziej, choć nie ograniczały się wyłącznie do ilustracji uniwersalnych maksym; o nie, dla Leonarda bajki stanowiły laboratorium szerokiego programu badawczego. Nadają się one doskonale na lekcje fizyki i literatury jednocześnie.

Przy pewnym hermetyzmie językowym Leonarda (podejmował zagadnienia, które wymagały aparatu pojęciowego wykraczającego poza możliwości językowe epoki) bajki stanowią klarowną wykładnię zasad dotyczących tak praw świata fizycznego, jak i etyki. Można powiedzieć, że obserwacja doświadczalnego świata fizycznego i rzeczywistych związków między obiektami lub zjawiskami dała Leonardowi najlepszą możliwość do studiowania niezmiennych praw natury, na których fundamencie budował psychologiczne portrety bohaterów, służące jako modele cech lub wad, lub też do oddania niesprawiedliwości losu, skazującego np. wierzbę na żywot smutny i nieszczęśliwy. Fabuły utworów wywodzą się z obserwacji dnia codziennego, z drobiazgów i epizodów w kuchni, polu i ogrodzie; będziemy czytać o pająku i winogronach, nie o zamkach, balach i narodzinach następcy tronu.

Bohaterami niewielkiego zbiorku przełożonego przez Leopolda Staffa (tłumaczenie proste, lecz kunsztowne – oto ciekawe połączenie sztuki translatorskiej) są zwierzęta, rośliny, przedmioty użytku codziennego, głazy, kule śniegowe, najrzadziej chyba – człowiek. Jeśli idzie o objętość – raczej krótsze niż długie, od dwóch wersów do kilkudziesięciu, choć przeważają cztero- i sześciowersowe. (W kieszonkowym wydaniu Bajek. Fraszek. Zwierzyńca z 1983 roku,również w tłumaczeniu Staffa, te same bajki mają formę prozatorską; porządek wersów służy jednak jasności myśli Leonarda).Historia ćmy zdziwionej śmiercionośną siłą ognia, łakomej pchły szukającej tłustszego żywiciela, leniwej brzytwy czy pysznego cedru będzie zrozumiała dla dziecka i dorosłego – ale czujnemu oku dorosłego czytelnika nie umknie interesujący aspekt twórczości Leonarda, cechujący każdą dziedzinę aktywności samotnika z Vinci. Leonardo był realistą, obserwatorem – jest to zawsze punkt wyjścia w malarstwie, architekturze, projektach. Leonardo być może „otwiera drzwi wyobraźni” (bajka Wierzba i dynia), lecz zawsze po skrupulatnych studiach dotyczących zasad świata fizycznego. Te zasady wskazują interpretatorowi istotny trop: Leonardo wyznawał zasadę, że świat tworzy jedność, tak jak w pewnym sensie jednością jest wszystko to, co wynalazcę zajmuje – malarstwo łączące czas i ruch (popatrzmy na Bitwę pod Anghiari), proporcje matematyczne i badania anatomiczne. Jak wnikliwie pisze włoski badacz, „poetyckiej treści nie można zrozumieć bez uwzględnienia jego [Leonarda] działalności naukowej”. Oto artysta – nie tyle totalny, ile integralny.

O Leonardzie pisali B. Croce, Humboldt, L. Staff, E. Cassirer, G. Vasari. Grupa leonardystów nie topnieje. Leonardo, obecny również w kulturze masowej, wciąż jest postacią tajemniczą, monumentalną, wyrastającą ponad epoki, umykającą wyczerpującej interpretacji.

Na najbardziej znanych wizerunkach ma twarz młodzieńca lub starca. Nawet w podeszłym wieku jest silny, wciąż ciekawy, zajęty bez przerwy wszystkimi elementami konstrukcji zwanej Ziemią. Wyobraźmy sobie samotnika z Vinci, jak patrząc na ogród, tworzy dialog między kasztanem a figowcem, który obdzierany jest ze swojego słodkiego owocu. Kasztan z dumą pokazuje swoje owoce otulone zbroją. Co mu odpowie mądry figowiec?

Jak przedstawić bajki Leonarda, by nie zniszczyć przyjemności czytania, nie ujawnić odczytanych ze świata natury fabuł? Trzeba znaleźć klucz, który pokaże mały fragment cudownego ogrodu, a potem – wędrujcie sami i dziwujcie się spojrzeniu Leonarda, bo z mgnień świata przyrody tkał opowieści, nadając im przejmujące przesłanie, właściwe człowiekowi, który od wczesnych lat przejawiał dojrzałość i patrzył na rzeczywistość z pewnym dystansem, ironią, lecz i czułością wobec świata nieustannie walczącego lub przynajmniej – którego istotną cechą jest dynamizm. Jest to perspektywa, która łączy postać Leonarda z wielkim politycznym realistą Machiavellim. Los złączy ich na chwilę na dworze Cezara Borgii. Oto ludzie, którzy ukształtują przyszłość sztuki i polityki. Leonardo studiujący prawa przyrody i Niccolò studiujący prawa polityki. Dynamika świata u Leonarda nie pozwala na modyfikację i wpływ praw fizycznych, musimy się im podporządkować. Niccolò rewolucyjnie nadaje człowiekowi prawa do kreowania rzeczywistości politycznej aż do omijania zasad moralnych.

Czy wiemy, którą naukę Leonardo poważał najbardziej? Wiemy – jest to mechanika, teoria kontrolująca praktykę aż do ukształtowania doskonałej formy i funkcji. Idźmy tym tropem – jest obiecujący.

Humanista w obszarze świata fizycznego (świat metafizyczny Leonardo pomija świadomie, ile może, choć nie może do końca – duch jako siła sprawcza okaże się dla niego kłopotem) porusza się nieco po omacku, na pewno po amatorsku. Intuicja jednak wskazuje, że w bajkach Leonarda głównej roli nie odgrywają głazy, ostrygi, małpy, len, jastrzębie i kaczki, tylko ruch, tarcie i nauka o ciężarach.

Poszczególne bajki przybliżają te właśnie zjawiska i relacje, wskazując na spójną, konsekwentną naturę wszystkich elementów świata. Co robi potok zarzucany kamieniami? Co stanie się z kulką śniegu (jest skromna – chce się schować) staczającą się z góry? Co zyska brzytwa, która nie chce realizować swojego powołania?

Nie oddalając się od obserwowalnych zjawisk i relacji, Leonardo przedstawia uniwersalne zasady dotyczące życiowych wyborów i konsekwencji, również zapewne związanych z nim samym. Ekscentryk, samotnik (dogadałby się z samotnikiem z Concord), niewzruszony w dialogu z możnymi tego świata, zajęty wyzwaniami w każdej sekundzie (szkoda czasu na sen), nigdy nie wsiąkł w towarzystwo dworskie, „wielkiego świata”. W bajkach wyjaśnia, dlaczego przestrzega przed życiem światowym, łaską możnych, towarzystwem pięknoduchów. „Uciekajcie”, pisze Leonardo, jeśli nie chcecie zakończyć życia z płaczem i w sromocie.

Co teraz?

„Już czas – nie można chwil marnować!”.

Dobrej lektury!

Anna Makuch
Tekst opublikowany w nr. 13 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 marca 2021