Finlandia i Szwecja w NATO?
Podczas gdy rosyjskie wojska przegrupowują się i przygotowują do kolejnej ofensywy na Ukrainie, szczególnie istotną rolę zaczynają odgrywać inne fronty, w tym Finlandia i Szwecja – pisze Carl BILDT
Niedawno spędziłem kilka dni w Helsinkach i miałem okazję spotkać się i omówić z kluczowymi decydentami kwestie politycznego procesu bezpieczeństwa regionu. W Finlandii dwie grupy robocze pracują obecnie nad raportem, który zostanie przedłożony parlamentowi pod koniec bieżącego miesiąca w celu dokonania analizy nowej sytuacji bezpieczeństwa i różnych możliwości radzenia sobie z przebiegiem wydarzeń. Zadaniem partii parlamentarnych będzie wyciągnięcie wniosków, a następnie poinstruowanie rządu do wystosowania rekomendacji i podjęcia kolejnych formalnych kroków. One z kolei mogą wymagać nowego stanowiska parlamentu.
To proces, który ma naświetlić każdy aspekt problemu związanego z bezpieczeństwem kraju, w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Oczywiste jest, że prezydent Finlandii Sauli Niinistö odgrywa bardzo ważną rolę w tym procesie, ale jednocześnie zależy mu na tym, aby pojawiające się decyzje wypływały z woli całej aktualnej sceny politycznej. Nie mam wątpliwości, że ten proces doprowadzi do podjęcia przez Finlandię decyzji o ubieganiu się o członkostwo w NATO jeszcze przed latem bieżącego roku i przed szczytem NATO w Madrycie pod koniec czerwca. Ma to kluczowe znaczenie także dla Szwecji.
W ciągu długich dziesięcioleci zimnej wojny podstawowym argumentem przemawiającym za polityką bezpieczeństwa, którą Szwecja prowadziła pod szyldem neutralności, były względy dotyczące Finlandii i jej pozycji. Nie zmienia tego fakt, że w okresie, w którym panował większy zamęt, polityka ta miała pewne podteksty ideologiczne i że byli tacy, którzy trzymali się jej bardziej z nostalgii. Podstawą polityki szwedzkiej była troska o Finlandię i nie było w tym nic złego. W tych trudnych dziesięcioleciach członkostwo Szwecji w NATO mogło równie dobrze doprowadzić do znacznie silniejszej presji na Finlandię. Wyraźnie nie leżało to w interesie Szwecji.
Kiedy rozpadł się Związek Radziecki, było naturalne, że dążyliśmy do ścisłej współpracy z Finlandią w procesie przystępowania do UE. Proces polityczny w Szwecji był bardziej zaawansowany, Finlandia dołączyła nieco później, ale prace toczyły się równolegle. Oba kraje stały się członkami UE w tym samym dniu.
Znajdujemy się w nowej fazie wielkich zmian. Tym razem proces polityczny w Finlandii przyspiesza. Nie ma w tym nic niezwykłego. Finlandia ma długą granicę z Rosją, a jej historia zmusiła fińskich polityków do głębszej niż w Szwecji refleksji nad realiami polityki bezpieczeństwa. Jednak jest to dla mnie nie do pomyślenia, abyśmy znaleźli się w sytuacji, w której oba kraje dojdą do odmiennych wniosków.
Nietrudno dostrzec istotne problemy – głównie dla Szwecji, ale w pewnym stopniu także dla Finlandii – do których doprowadziłaby taka sytuacja. Zwłaszcza Szwecja znalazłaby się w bardziej skomplikowanym położeniu w zakresie polityki bezpieczeństwa. Bylibyśmy całkowicie „otoczeni” przez NATO, ale nie mielibyśmy żadnego wpływu na dyskusje o polityce bezpieczeństwa w Europie Północnej. W sytuacji kryzysowej prawdopodobnie nie mielibyśmy innego wyjścia, jak tylko śledzić wyniki dyskusji w NATO, nie mając jednocześnie głosu.
Słyszałem, że ktoś dostrzega alternatywę dla NATO w jakimś sojuszu obronnym zawartym między Szwecją a Finlandią. Ci, którzy znają historię, wiedzą, że Finlandia nigdy nie uzna takiego sojuszu za wystarczającą gwarancję. W dodatku nie zwiększyłoby to w żaden sposób bezpieczeństwa Szwecji. Ten pomysł to polityczny ślepy zaułek.
To samo dotyczy różnych pomysłów na dwustronne gwarancje bezpieczeństwa np. z USA czy Wielką Brytanią. Stany Zjednoczone nie mają dwustronnych umów o bezpieczeństwie w Europie – mają NATO. Nietrudno więc przewidzieć, dokąd najprawdopodobniej doprowadzi proces analizy polityki bezpieczeństwa w Finlandii. I trzeba by zrobić bardzo dziwne salto mortale, żeby analiza dla Szwecji zakończyła się odmiennymi wnioskami.
Publiczna debata na ten temat jest nadal nieco skromna. Pojawiły się dziwne wypowiedzi ze strony osób, które powinny się zdecydowanie lepiej orientować w meandrach języka polityki. Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja się poprawi. Jest to konieczne, szczególnie teraz. Rosyjskie siły zbrojne wycofały się z najbliższego obszaru wokół Kijowa. Ujawnione ślady ich działań na odbitych terenach są przerażające.
To, że Rosja nie mogła zdobyć Kijowa, jest oczywiście poważną porażką Rosji, ale to w żaden sposób nie oznacza, że wojna się skończyła. Wydaje się, że Rosja skupi się na podboju wschodniej Ukrainy oraz na zajęciu pasa na południu kraju od Mariupola do Odessy. Być może chodzi o to, by móc zaprezentować jakiekolwiek zwycięstwo na tradycyjnych obchodach Dnia Zwycięstwa w Rosji, który przypada na 9 maja. Być może Rosja doprowadzi do powołania nowej tzw. Republiki Ludowej Południowej Ukrainy w ramach przygotowań do podziału kraju, który od dawna planuje.
.Obecne dni są czasem wytężonej reorganizacji polityki bezpieczeństwa regionu. Najlepiej o tym świadczy spotkanie ministrów spraw zagranicznych NATO w Brukseli, podczas którego odbędzie się dyskusja, co jeszcze można zrobić, aby pomóc Ukrainie. W spotkaniu będą mogli również uczestniczyć ministrowie spraw zagranicznych Szwecji i siedmiu innych krajów. Nie ulega wątpliwości, że uczestniczenie w całej debacie byłoby dla nas niezwykle cenne.
Carl Bildt