Dominik KLITA: Chcę tylko, by w mojej lokalnej społeczności żyło się lepiej i bezpieczniej – czy to tak dużo?

Chcę tylko, by w mojej lokalnej społeczności żyło się lepiej i bezpieczniej – czy to tak dużo?

Photo of Klub Młodych Autorów

Klub Młodych Autorów

Platforma opinii prowadzona przez Instytut Nowych Mediów, przy redakcji miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze".

Można powiedzieć, że do bardziej zdecydowanego działania zmotywowały mnie narodziny mojej córki. Jak dla każdego rodzica, tak i dla mnie priorytetem stały się bezpieczeństwo i komfort życia. Wierzę, że takich jak ja jest więcej i że lokalni decydenci nie pozwolą nam się wypalić – pisze Dominik Klita

.Mieszkamy w Skotnikach. Administracyjnie należymy do Krakowa, choć jesteśmy przedmieściem, które jest trochę zapomniane i zaniedbane. Zdałem sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie czyhają na każdym kroku: brak chodników, odwodnienia, wreszcie przeludniona szkoła. Szczególnie właśnie szkoła leżała mi na sercu, bo jestem jej absolwentem i mam same dobre wspomnienia.

W czym problem? W tym, że nasza dzielnica, a zatem i nasze osiedle bardzo się rozbudowały, a szkoła pozostała taka sama. Teraz na dwie zmiany uczy się tam ok. 900 dzieci ze Skotnik, ale też z sąsiednich osiedli, m.in. z Ruczaju. Wiele z nich rodzice przyprowadzają ok. 7.00, zostawiają w świetlicy, a zabierają po popołudniowej zmianie, dopiero ok. 17.00. Nie ma się czemu dziwić, że poziom edukacji spada – dzieci są zmęczone i nieskoncentrowane. Na pewno nie wpływa to pozytywnie ani na ich dobrostan, ani na dobrostan nauczycieli. Jak mówiłem wcześniej, problem jest znany od lat, a sytuacja pogarsza się już nie tylko z roku na rok, ale z miesiąca na miesiąc. A wystarczyłoby więcej empatii i mniej politycznych animozji.

Z grubsza chodzi o to, że działką, na której można by rozbudować szkołę, zarządza Sejmik Województwa Małopolskiego, gdzie większość ma PiS, a szkołą zarządza Urząd Miasta Krakowa, gdzie z kolei u władzy jest PO. Od lat nie udaje się np. wymienić działkami czy po prostu odkupić działki. Ważna jest partyjna rozgrywka, a nie dobro obywateli, którzy przecież płacą w tym mieście podatki i mają prawo do odpowiedniego komfortu życia. Nie jestem w stanie tego zrozumieć i dlatego o to walczę. Rozmawiałem już o tym z Prezydentem Miasta Krakowa i Panią Wiceprezydent, ale jak na razie bez pożądanego i tak bardzo i długo oczekiwanego efektu.

Walka o szkołę to najważniejsza sprawa, jaką się zajmuję jako działacz społeczny. Podczas wielu towarzyszących temu rozmów dowiadywałem się od moich bliższych i dalszych sąsiadów o różnych frustracjach powodowanych zaniedbaniami w Skotnikach i okolicy.

Nagromadziło się tego sporo. Postanowiłem zrobić coś, żeby ludzie trochę bardziej poznali się ze sobą i dołączyli do inicjatyw, których u nas nigdy wcześniej nie było. Taką akcją było honorowe oddawanie krwi. Na zaproszenie odpowiedziało dużo osób, cieszymy się, że udało się komuś pomóc. Inną inicjatywą jest poprawa bezpieczeństwa na ulicy Trockiego, bardzo wąskiej i niebezpiecznej drogi dojazdowej do niedawno wybudowanego osiedla. Chodzi o poszerzenie ulicy i pobocza, by znalazła się tam przestrzeń dla pieszych.

Byłoby dobrze zobaczyć, jak mieszkańcy zjednoczyli się wokół tego działania, bo wcześniej żaden radny nie pokwapił się, by zorganizować dla nich spotkanie. Postanowiłem zadzwonić do Zarządu Dróg Krakowa i umówić spotkanie. Choć odbyło się w środku tygodnia i o godzinie 9.30, część osób zwolniła się z pracy, aby w nim uczestniczyć. W jego trakcie dowiedzieliśmy się, jakie są możliwości, do działania włączyła się też Rada Dzielnicy. Miejmy nadzieję, że doczekamy się realizacji naszego postulatu w przyszłym roku.

Na takie działania patrzy się z dużą radością i dumą, jesteśmy przecież zwyczajnymi mieszkańcami, nie dysponujemy żadnym budżetem ani autorytetem urzędu czy samorządu. Po prostu chcemy, żeby było nam lepiej tu, gdzie mieszkamy. To lekcja także dla mnie, że jak się chce, można coś wskórać, i że jak się wykona ruch organizacyjny, to ludzie się włączą, będą chętni do pomocy i wsparcia takich działań. Trzeba jednak poświęcić na to czas i liczyć się z tym, że może się nie udać. Byłoby miło, gdyby tego typu działania były dostrzegane, doceniane i wspomagane przez lokalny samorząd.

By mieć lepszy kontakt z ludźmi, wystartowałem w ostatnich wyborach samorządowych i był to bardzo dobry ruch, bo przestałem być anonimowy. W czasie kampanii poznałem sporo ludzi, okazało się, że wielu z nich znało mnie z poprzednich akcji. Na przykład działania związane z ulicą Trockiego miały społeczne poparcie, bo wcześniej od mieszkańców tej ulicy zbierałem wnioski na przyłączenie ich posesji do kanalizacji, której ciągle nie mają.

.Ludzie zobaczyli, że nie rzucam słów na wiatr, że staram się doprowadzać sprawy do końca, stałem się dla nich wiarygodny i często słyszałem, że dzięki tej postawie zasługuję na zaufanie. Zaczęto powierzać mi różne sprawy związane z infrastrukturą czy po prostu z życiem na osiedlu. Z mieszkańcami Skotnik komunikuję się poprzez swój Facebook i przez lokalną stronę internetową. Mandatu radnego nie uzyskałem, choć było bardzo blisko. Nie zniechęciło mnie to, wręcz utwierdziło w przekonaniu, że pomysł był dobry. Na razie widzę ogromny sens w działaniu dla społeczności lokalnej. Wierzę, że takich jak ja jest więcej i że lokalni decydenci nie pozwolą nam się wypalić.

Dominik Klita

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 18 grudnia 2024
Fot. Andrzej Hulimka / Forum