

"O antykorupcyjnym blogu "Piłkarska Mafia" Prawie 1,6 tys. antykorupcyjnych artykułów. Listy oskarżonych, skazanych, ustawionych meczów..."
.Pewnego majowego dnia 2004 zadzwoniła do mnie znajoma prokuratorka: – Dominik nasza prokuratura, jako pierwsza w Polsce wszczęła śledztwo z nowego paragrafu dotyczącego korupcji w sporcie – zachęcała do zainteresowania się tematem. Wiedziała, że zajmuję się w Radio Wrocław działką śledczą, a prywatnie interesuję się piłką nożną, więc na pewno ten temat mnie zaciekawi.
I zaciekawił. Nawet bardzo! I rozpoczął przygodę, która trwa do dzisiaj…
.O śledztwie dotyczącym korupcji w piłce nożnej było głośno kilka lat temu, pierwsze strony gazet, informacje w wiadomościach telewizyjnych i radiowych. Teraz tematyka ta spowszedniała, a dziennikarze sportowi wolą wykorzystywać ludzi zamieszanych w korupcj, jako ekspertów, niż zadawać im niewygodne pytania. Czy może więc dziwić, że blog Piłkarska Mafia, który założyłem w maju 2008 jest najszybszym i najrzetelniejszym źródłem informacji na ten temat. Najszybszym i najrzetelniejszym, bo chyba jedynym… Na początku lutego stuknęło mu już ponad 1, 5 miliona odsłon, więc zaproszony przez redaktorów „Wszystkiego Co Najważniejsze” skanujących polski Internet w poszukiwaniu „inteligentnych pomysłów” – postanowiłem napisać parę zdań na temat swojego hobby.
W maju 2008 minęły cztery lata odkąd zacząłem zajmować się korupcją w sporcie w Radio Wrocław. Niestety praca w radio nie pozwala na obszerne opisywanie jakiegokolwiek tematu, relacja do serwisu informacyjnego może mieć ze 40 sekund, a tzw. wstawka do programu góra 3 minuty. Szybko, więc zacząłem się „dusić” od nadmiaru wiedzy. Nie wiedziałem, co z nią zrobić, gdzie zamieścić. Parę artykułów dotyczących ustawiania meczów zamieściłem na blogu ”Piąta Władza”, na którym debiutowałem. Ale było mi mało i mało. W końcu zdecydowałem – trzeba ruszyć z własnym miejscem w sieci. Zaczęła się ta przygoda dokładnie 28 maja 2008! A ile jeszcze potrwa? Sam nie wiem… Chciałbym wytrwać do ostatniego prawomocnego wyroku!
.Przez te sześć lat napisałem prawie 1, 6 tys. artykułów. Niektóre z nich przejdą zapewne do historii polskiej piłki nożnej. Jako jedyny publikuję listy oskarżonych, skazanych czy ustawionych meczów. Tylko u mnie można znaleźć wyjaśnienia i zeznania składane w prokuraturze, wszystkie akty oskarżenia, informacje o umorzonych wątkach i wpadkach prokuratury. I to nie są przechwałki. To fakty.
Kiedyś pewien znajomy obracający się w świecie sportowym zadzwonił do mnie i powiedział: „wiesz, że w moim klubie wszyscy zaczynają dzień od lektury „Piłkarskiej Mafii”? Chcą sprawdzić kto został zatrzymany i czy nic im jeszcze nie grozi”
Są informacje, które jestem w stanie policzyć i takie, których nie policzę. Bo jak obliczyć ilu zrobiłem sobie wrogów blogiem? Są ich dziesiątki czy setki? Ilu uważa, że ich skrzywdziłem i twierdzi, że przeze mnie straciło pracę? Przeze mnie czy przez to, że kiedyś postanowili złamać prawo.
Kiedyś pewien znajomy obracający się w świecie sportowym zadzwonił do mnie i powiedział: „wiesz, że w moim klubie wszyscy zaczynają dzień od lektury „Piłkarskiej Mafii”? Chcą sprawdzić kto został zatrzymany i czy nic im jeszcze nie grozi”. Takich klubów pewnie w Polsce są dziesiątki, a ludzi setki. Zamieszani w korupcję byli przed laty, bowiem niemal wszyscy. Są pewnie nieliczni niewinni, ale pozostali, którzy nie usłyszeli zarzutów, powinni codziennie dziękować Bogu, że prokuratorzy nie znaleźli na nich dowodów.
Mimo, że na moim blogu pojawia się tak wiele informacji, faktów, nazwisk czy inicjałów to jednak realnych gróźb było niewiele. Pomijam pojedyncze anonimowe wpisy komentatorów, którzy grozili mi procesami. Kilka osób zadzwoniło. Kilka gróźb było realnych. Czy mogłyby się zakończyć poważnymi problemami? Kto wie… Najgłośniej o pozwaniu mnie mówił trener Michał Probierz? 1,5 roku temu zamieściłem zeznania ze śledztwa Piotra Dziurowicza, działacza piłkarskiego z Katowic, który jako pierwszy zgłosił się (w maju 2005) do Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu i opowiedział o korupcji w polskim futbolu (to od niego zaczęło się to wielkie śledztwo). Jedna z wielu jego historii, które ujawnił, dotyczyła pewnego meczu, który został rozegrany jeszcze przed wejściem w życie ustawy o korupcji w sporcie (1 lipca, 2003) więc prokuratura nie mogła postawiać nikomu zarzutów. Probierz był wówczas graczem Górnika Zabrze i miał uczestniczyć w sprzedaniu meczu swojej drużyny GKS Katowice. Kiedy ja zamieściłem artykuł na ten temat Probierz był już młodym, zdolnym trenerem Wisły Kraków. Zaczęły się telefony od samego pana Michała i jego adwokata. Czy grozili? Hmmm, pan mecenas raczej starał się być przyjacielem. Trener? Na początku był jakiś bardzo nerwowy. W gazetach opowiadał, że na pewno kogoś pozwie. Ale nie miał szans od początku… Spotkaliśmy się (Probierz, jego adwokat i ja) zresztą w Złotych Tarasach. Pan trener i jego radca prawny próbowali mnie przekonać, że dysponują nagraną rozmową, która świadczy o niewinności szkoleniowca. Potem Probierz odszedł z Wisły Kraków i już do temat pozwu nie wrócił. Ale może wróci? Dziurowicz będzie jeszcze zeznawał przed wrocławskim sądem i zapewne padnie pytanie czy podtrzymuje swoje zeznania ze śledztwa. Co odpowie? Postaram się być na sali sądowej i przekazać relację.
Oczywiście przygotowywanie „Piłkarskiej mafii” wymaga wielkiej ostrożności. Każdy artykuł dotyczy konkretnej osoby, każda z nich może chcieć mnie pozwać, więc muszę uważać by nie złamać żadnej z zasad dziennikarstwa, że o kodeksie karnym nie wspomnę. Czasami wściekłość bierze, że o niektórych osobach muszę pisać z inicjałów. Bo gdzie tu jest logika, że mecz jeszcze kilkadziesiąt minut temu sędziował arbiter, który ma imię i nazwisko, a zaraz po tym jak w szatni zatrzymali go agenci CBA, stracił nazwisko, z którego została jedna literka… To samo dotyczy piłkarzy. Na listach oskarżonych i skazanych inicjały mieszają się z nazwiskami. Często jestem pytany, dlaczego. A to, dlatego, że na przykład na ujawnienie danych osób skazanych za korupcję w Arce Gdynia zgodził się sąd, niektórzy zatrzymani, oskarżeni czy skazani sami chcą by mówić i pisać o nich z nazwisk, na przykład burmistrz Janikowo (były działacz miejscowego klubu Unia oskarżony o udział w ustawianiu meczów) dzwonił do mnie i mówił: panie Dominiku ja nie jestem Andrzej B., ja jestem Andrzej Brzeziński. Jeszcze inni są po prostu osobami publicznymi.
Wątpliwości dotyczące swoich artykułów zawsze konsultuję ze znajomymi adwokatami, prokuratorami czy sędziami. Mogę na nich liczyć.
Wątpliwości dotyczące swoich artykułów zawsze konsultuję ze znajomymi adwokatami, prokuratorami czy sędziami. Mogę na nich liczyć. Jeden z wrocławskich mecenasów, na bieżąco czyta moje artykuły, żeby sprawdzić czy nie chcę sobie zrobić krzywdy. I chyba dlatego do tej pory nikt nie znalazł podstaw do tego by mnie pozwać. Ale wydaje mi się też, że moi „bohaterowie” wiedzą, że mogą liczyć na moją rzetelność i uczciwość. Jeżeli o kimś napisałem pięć lat temu, że został zatrzymany to tyle samo miejsca (a czasami nawet więcej) poświęcę na artykuł o tym, że śledztwo w jego sprawie zostało umorzone. Ja na pewno napiszę, jeżeli okaże się po latach, że jednak nie było podstaw do zatrzymania, zarzutów czy oskarżenia.
.Jak już wspomniałem wcześniej: dziennikarze przestali się interesować tematem korupcji w piłce nożnej. Jeszcze Antek Bugajski z Przeglądu Sportowego stara się wyciągać coś swojego. Pracownicy sportowych gazet, stacji telewizyjnych czy portali nie są zainteresowani by pisać źle o piłce nożnej i uczestnikach zawodów sportowych. Ekspertem dla wielu jest Janusz Wójcik, były trener reprezentacji oskarżony o udział w ustawianiu meczów Świtu Nowy Dwór Mazowiecki. Zatrudniany w tym klubie miał powiedzieć: już nie czas na trenowanie, czas na załatwianie…, Mimo, że od aktu oskarżenia minęło już 3, 5 roku, proces szkoleniowca jeszcze się nie rozpoczął. Do wrocławskiego sądu wysyła on zwolnienia lekarskie. Albo po meczach niektórych drużyn relacjonujący je dziennikarze rozmawiają z tym jedynym piłkarzem skazanym za korupcję. Przypadek? Czasami mnie to irytuje i piszę o tym na Twitterze czy na Facebooku, na „Piłkarskiej Mafii” już nie walczę z tym zjawiskiem… Tak jak z tym, że dziesiątki wiele małych (i wielkich) portali kradnie informacje, które zamieszczam, nie powołując się na źródło…
Pracownicy sportowych gazet, stacji telewizyjnych czy portali nie są zainteresowani by pisać źle o piłce nożnej i uczestnikach zawodów sportowych.
I na koniec jeszcze ciekawostka. Ponieważ jestem maniakiem, któregoś dnia pomyślałem sobie, że będę uzupełniał hasła dotyczące korupcji i osób w nią zamieszanych na Wikipedii. Niestety jacyś „mądrzy redaktorzy” wykasowali moje wpisy stwierdzając, że „Piłkarska Mafia” nie jest dla nich źródłem informacji. Uwierzycie?
Dominik Panek