Pachnidło
.Najpierw szafran. Wolno wcieramy go w stopy. Tak by pachniały jak kwiecista łąka w Kaszmirze. Bo najlepszy jest szafran z okolic Śrinagaru. Potem delikatnymi ruchami wcieramy piżmo w pachwinę a olejek bursztynowy w piersi, paczuli na szyję (lekki zapach ziemi), a wreszcie na sam koniec na dłonie kładziemy kwiecisty jaśmin.
Zaczynamy od kwiatów i kończymy na kwiatach.
Tak brzmią stare tantryczne przepisy na skomponowanie doskonałej, sakralnej ceremonii połączenia się męskiego i żeńskiego pierwiastka. I kiedy już kobieta pachnie tymi wszystkimi woniami, to mężczyzna zaczyna powolną, zmysłową i zapachową wędrówkę po jej ciele.
Jeśli to wtorek to jesteśmy w Belgii, a jeśli to piżmo to jesteśmy na miejscu…
.Zapach w tantrze ma spowodować, że seks stanie się doświadczeniem wykraczającym poza zwykłą, codzienną wymianę płynów ustrojowych i będzie czymś, co ma przybliżyć kochanków do bóstwa. I tak zamiast Kowalskiego i Kowalskiej na wąskim tapczanie w Ursynowskim M3 dojdzie do świętych zaślubin – hieros gamos.
Bogini spotka się z Bogiem.
Prawdopodobnie dawni tantrycy nie mieli pojęcia jak działa zmysł węchu (nabłonek węchowy wchodzi w interakcję z cząsteczkami zapachu), ale dzięki intuicji i doświadczeniu zrozumieli, że bez zmysłu węchu bylibyśmy emocjonalnymi sierotami. A nasze życie byłoby o niebo uboższe.
I mielibyśmy gorsza pamięć.
Bo zmysł węchu jest tym, który najbardziej ze wszystkich zmysłów wpływa na nasze nastroje (może uspokajać albo powodować ekscytację, radość i euforię albo depresje i smutek), a także jest odpowiedzialny za naszą pamięć. I tak, kiedy w czasie świąt wspominamy przyjaciół i rodziców, to związane jest to z zapachem choinki i ciasta, a nie z nostalgiczna potrzebą wspomnienia jak to dawniej bywało.
Zapach pobudza nasza pamięć i steruje naszymi emocjami. To także dzięki niemu czujemy sympatię lub antypatię. I to on jest odpowiedzialny za „wyczucie” zagrożenia.
Taka multifunkcjonalność zapachu związana jest nie tylko z tym, że prawdopodobnie był on pierwszym zmysłem jaki wyewoluował, kiedy postanowiliśmy zostać czymś więcej niż jednokomórkowcami, ale także z cech neurofizjologicznych. Bodźce węchowe zamiast tak jak wszystkie inne zmysłowe informacje wędrować najpierw przez niższe struktury mózgowe, idą na skróty i bezpośrednio docierają do kory mózgowej, a potem do tych obszarów, które są odpowiedzialne za emocje. I ta droga na skróty powoduje, że tak jak wzrok i słuch pozwalają nam na racjonalną ocenę otoczenia, tak zapach jest odpowiedzialny za to, co czujemy i jak się czujemy.
.Nasi przodkowie wiedzieli, ze w sytuacji nieznanego najważniejsza jest szybkość reakcji i możliwość porównania tego, co się wydarza z przeszłością. Nieznane, które kiedyś znaliśmy staje się przewidywalne. Co znaczy bezpieczne. Zapach był wiec tym zmysłem, który mógł bardzo szybko dotrzeć do zasobów twardego dysku naszej pamięci i wyciągnąć potrzebne nam do przetrwania informacje. Wiedza o znaczeniu węchu pozostała też w przysłowiach – „mam nos do interesów” – jest nie tylko fajną konstrukcją słowną, ale sprowadzoną do porzekadła prawdą o tym jak działają zmysły.
Kiedy w ostatnich latach zaczęto na poważnie myśleć o marketingu zmysłowym, wówczas zrozumiano, że dzięki niemu można wykreować o wiele bardziej zindywidualizowany związek z klientem. Relacje na poziomie zmysłów a nie portfela. Bardzo szybko też okazał się, że to węch może być marketingowym świętym Graalem.
Niektórzy badacze pokusili się nawet o stwierdzenie, że jeden z największych wpływów na nasze decyzje konsumenckie ma tzw. „ukryta pamięć zapachowa”. Bardzo często kupujemy coś tylko dlatego, że dobrze nam to pachnie. Dlatego też wszystkie Royce Rollse pachną tym samych zapachem wydestylowanym z modelu Silver Cloud z 1965 roku. Okazało się, że był to zapach, który najbardziej kojarzył się konsumentom z prawdziwym Royce-m.
Teraz więc każdy Royce pachnie jak Royce. Dzięki zapachowi w spray-u.
I także dlatego w Las Vegas szefowie jednego z kasyn nasączyli część automatów do gry („jednorękich bandytów:”) zapachem świeżej cytryny (kojarzącego się z czystością). Gracze zostawiali w tych zapachowych automatach blisko 45% więcej pieniędzy. Zapach cytrynowy kojarzył się z czystością, świeżością i dzięki temu automaty przestały się kojarzyć z czymś złym i „brudnym”, a stały się ostoją czystości. Na tyle istotną ostoją, że zarobiły więcej niż inne, „nieczyste” automaty.
.Przykładów jest multum: w Disney World rozpylają w pobliżu budek z popcornem zapach… popcornu a w marketach spożywczych zapach świeżego chleba. Świeży zapach pieczywa pozwala także na pozytywną zmianę naszego nastroju. Podobno też rozpylenie zapachu waniliowej zasypki dziecięcej marki Johnson i Johnson w sklepach Victoria Secret zwiększyło sprzedaż produktów tej marki o kilkadziesiąt procent. Okazało się wówczas przy okazji, że najbardziej seksowny zapach dla kobiet to zasypka dziecięca i… mleko. Podobno te dwa, związane z dziećmi i prokreacją zapachy, budzą w kobietach prawdziwie dzikie żądze. Tak samo jak w mężczyznach budzą dzikie rządze wyczucie zapachu związanego z… okresem płodnym u kobiet.
W 2008 roku Ig Nobla w dziedzinie ekonomi dostał projekt badający, czy „istnieje statystycznie istotny związek między cyklem miesiączkowym tancerki erotycznej, a wysokością przyznawanych jej napiwków” – i okazało się w czasie owulacji tancerki zarabiały najwięcej. Mężczyźni wyczuwają w jakim momencie cyklu znajduje się kobieta.
Ale wąchanie partnera to nie tylko domena mężczyzn – w 1975 roku dr. Michael Kirk-Smith przeprowadził idiotyczne, jak by się wydawało, doświadczenie w gabinecie dentystycznym. Na krzesłach w poczekalni, na których nigdy nie siadały kobiety rozpylił męski pot. Okazało, się, że tego dnia te krzesła były najbardziej popularnym meblem w tej przychodni. Kobiety nie mogły się od nich oderwać.
Przyciągnął je męski pot. W spray-u. Ale tak naprawdę nie chodzi o pot, ile o to…, jaką informacje przekazuje.
.Myszy, zanim wybiorą sobie partnera, z którym będą robiły inne, małe myszki najpierw obwąchują jego mocz. I w tym tak bardzo intymnym i osobistym momencie ich nabłonek węchowy (organ zmysłu odpowiedzialny za postrzeganie zapachów), wchodzi w interakcje z cząsteczkami zapachu.
A więc najpierw miliony rzęsek łączą cząsteczki zapachu, a potem wytwarzają impuls elektryczny, który przez opuszkę węchową wędruje do ich malutkiej kory (biorąc pod uwagę rozmiar to raczej „korki”) mózgowej i do układu limbicznego, będącego niczym innym jak archiwum pamięci i emocji. Myszy wybierają idealnego partnera dla siebie wyczuwając tę mysz, która ma najbardziej zróżnicowane geny. Zapach pozwala jej wybrać takiego partnera, z którym dzieci będą jak najmniej narażone na wady genetyczne. Zapach jest, więc miernikiem przydatności partnera do prokreacji. I jak się okazało tak samo jak myszy – ludzie wywąchują partnerów o najbardziej zróżnicowanej puli genowej. W czasie doświadczeń kobiety wąchając próbki potu mężczyzn wybierały, jako najbardziej atrakcyjnych tych facetów, których geny były jak najbardziej różne od ich genów.
Najchętniej pójdziemy więc do łóżka nie z tym, kto ma największy samochód, ale z tym, kto nam najciekawiej pachnie.
Podobnie jak w wypadku marketingu sensorycznego, także ta informacja nie mogła pozostać bez wpływu na rynek – w USA pojawiły się pierwsze biura matrymonialne, które oferują, że razem ze zdjęciem wyślą ci przepocona koszulkę potencjalnego partnera. I zanim się zdecydujesz, możesz wywąchać dla siebie odpowiedniego małżonka.
Podobno zapach nie kłamie. Bo jak powiedział bohater książki „Pachnidło”: „Ludzie bowiem mogą zamykać oczy na wielkość, na grozę, na piękno i mogą zamykać uszy na melodie albo bałamutne słowa. Ale nie mogą uciec przed zapachem. Zapach bowiem jest bratem oddechu. Zapach wnika do ludzkiego wnętrza wraz z oddechem i ludzie nie mogą się przed nim obronić, jeżeli chcą żyć. I zapach idzie prosto do serc i tam w sposób kategoryczny rozstrzyga o skłonności lub pogardzie, odrazie lub ochocie, miłości lub nienawiści….”
* * *
A teraz kilka pytań, kilka pytań w epoce nowych mediów…
Jeśli zapach ma tak ogromny wpływ na nasze emocje i wybory naszych partnerów to, co dziać się będzie w hipotetycznym świecie, gdzie wszechobecny kult dezodorantów i higieny, jest dominującym paradygmatem?
A jak mogą wyglądać relacje, kiedy poznajemy się, a potem kontaktujemy się głównie przez takie media jak Twitter, Facebook, telefon?
Co będzie w świecie, w którym pozbawiamy się świadomie prawdziwego zapachu naszych najbliższych?
Czy możliwe są prawdziwe przyjaźnie i miłość, jeśli znamy się tylko z… widzenia a nie z wąchania?
Czy nie będzie tak, że emocje związane z ludźmi, których znamy ze skypa lub Facebooka będą zależne od tego, co czuliśmy w naszym zapachowym otoczeniu, kiedy po raz pierwszy z nimi się kontaktowaliśmy i kiedy powstało owo mityczne „pierwsze wrażenie”?
I last but not least – jak będzie wyglądał świat, w którym jeden z najważniejszych zmysłów został już tak silnie zredukowany?
Edi Pyrek
Tekst ukazał się w wyd.3 kwartalnika opinii „Nowe Media”