Edward LUCAS: Przypadkowy bohater. Spuścizna Gorbaczowa pod lupą

Przypadkowy bohater.
Spuścizna Gorbaczowa pod lupą

Photo of Edward LUCAS

Edward LUCAS

Brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”. Autor “The New Cold War: Putin’s Russia and the Threat to the West”

Ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Twierdzenie, jakoby Gorbaczow pozwolił na upadek imperium sowieckiego bez rozlewu krwi, pośrednio sugeruje, że Gruzini, Łotysze i Litwini, których rzesze zabito i zraniono w nieudanych zamachach stanu w latach 1989–1991, są podludźmi – pisze Edward LUCAS

.Wyobraźmy sobie, że Trzecia Rzesza nie została pokonana, ale przetrwała dziesiątki lat. Po śmierci Hitlera ustrój przechodzi częściowe reformy, po czym pogrąża się w stagnacji. W połowie lat 80. do władzy dochodzi prowincjonalny nazistowski biurokrata Michael Gorbach. Jako człowiek elokwentny i energiczny próbuje zreformować upadający system nazistowski za pomocą „Öffenheit” i „Umbau”. Po polsku byłyby to „otwartość” i „reforma”, a po rosyjsku – „głasnost” i „pierestrojka”.

Plan zawodzi. Trzecia Rzesza została zbudowana na masowych mordach, nienawiści, kłamstwach i kradzieży. Jej spoiwem jest strach. Gdy zostaje wypleniony, wszystko zaczyna się walić, aż w końcu, w 1991 roku, rozpada się całkowicie. Po dziesięcioleciach okupacji na mapę świata wracają na wpół zapomniane narody, jak Dania, Holandia i Austria. Gorbach przechodzi na emeryturę, by napisać samochwalne wspomnienia i wystąpić w reklamie pizzy. Początkowo popiera, ale później krytykuje Waldemara Puschnika, byłego oficera SS, który staje na czele nowej Federacji Niemieckiej.

Ten eksperyment myślowy może pomóc w ocenie spuścizny innego prowincjonalnego biurokraty partyjnego: Michaiła Gorbaczowa. On również próbował zreformować totalitarne imperium, ale skończył upokorzony na jego gruzach. O ile jednak wzdragamy się na myśl o „zreformowanym nazizmie”, o tyle chętniej akceptujemy „zreformowany komunizm”.

Intelektualne, humanitarne i skłonne do współpracy podejście Gorbaczowa było rzeczywiście odświeżającą zmianą po latach agresji przemieszanej ze zniedołężnieniem sowieckiego przywództwa. Wciąż pamiętam radość ze zniesienia cenzury, z początków politycznej konkurencji i oddalenia się widma wojny nuklearnej. Byłem świadkiem radosnego odrodzenia demokracji i suwerenności w ówczesnej Czechosłowacji i krajach bałtyckich.

Ale uznanie za te zdumiewające przemiany należy się przede wszystkim odważnym ludziom walczącym o wolność wtedy, kiedy wydawała się niemożliwością, a nie tym, którzy przyzwolili na nią z żalem, gdy stała się koniecznością. To, że spartaczona, spóźniona misja ratunkowa Gorbaczowa nie miała szans powodzenia, jest powodem do świętowania. Komunistycznej Partii Chin udało się przeprowadzić reformy gospodarcze dzięki temu, że były one lepiej zaplanowane i wprowadzane wcześniej. Wszyscy żyjemy z tego konsekwencjami.

Zachodnie panegiryki nad grobem Gorbaczowa odzwierciedlają głęboko zakorzeniony orientalizm. Twierdzenie, jakoby pozwolił on na upadek imperium sowieckiego bez rozlewu krwi, pośrednio sugeruje, że Gruzini, Łotysze i Litwini, których rzesze zabito i zraniono w nieudanych zamachach stanu w latach 1989–1991, są podludźmi. W podobnym duchu zachodni decydenci – w tym ówczesny prezydent USA George H.W. Bush – zalecali powściągliwość wobec zniewolonych narodów imperium sowieckiego, twierdząc, że ich dążenie do niepodległości zagraża istotnym wysiłkom reformatorskim Gorbaczowa.

To prawda, że Gorbaczow walczył z twardogłowymi. Lecz jego cel na każdym etapie był taki jak ich: uratować imperium zła, a nie je obalić. Przyspieszył upadek gospodarki planowej i państwa jednopartyjnego oraz rzucił nieco światła na zbrodnie sowieckiej przeszłości. Nie poradził sobie jednak z innymi podstawowymi elementami systemu sowieckiego, przede wszystkim z imperializmem i wszechobecnym wpływem KGB.

Jego spuścizna? Po trzydziestu latach podobieństwa łączące system sowiecki i współczesną Rosję przyćmiewają różnice. Współczesne rosyjskie filipiki przeciw Gorbaczowowi i jego epoce odzwierciedlają nostalgię za chwałą i pewnością epoki radzieckiej – oraz ambicje jej odtworzenia.

.Gorbaczow mógł wykorzystać swą bazę zagranicznych zwolenników – czyli swój jedyny istotny atut – by alarmować o istnieniu tego strasznego zagrożenia. Możliwe, że wpływowi ludzie Zachodu, którzy tak protekcjonalnie i obcesowo ignorowali liczne ostrzeżenia „wschodnich Europejczyków” przed agresywnymi, represyjnymi tendencjami Rosji, posłuchaliby wielbionego głosu ostatniego sowieckiego przywódcy. Ale Gorbaczow przez lata łączył się z pełnym żalu, ksenofobicznym chórem putinistów. Jego próżność, ten toczący go grzech, uniemożliwił mu okazanie skruchy za ów postępek.

Ani za żaden inny.

Edward Lucas

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 września 2022
Fot. Łukasz DEJNAROWICZ/Forum