
Decydująca tura wyborów. Żeby nie było, że nie ostrzegałem
Przekształcono politycznego przeciwnika w ohydnego chochoła. Zwolennik opozycji, konserwatysta, to niedomyty półgłówek. Muskularny, z tatuażami, „bez szyi”. Kobiety trzyma krótko, gardzi wykształceniem, nienawidzi Zachodu, za to kocha Rosję. Nie ma tam wolności? Ja też nie lubię wolności. To cytaty z jednego z wulgarnych „profrekwencyjnych” spotów. Miały promować frekwencję, argumentując, że jeżeli się nie obronisz, to ta hołota przyjdzie po ciebie – pisze Jan ŚLIWA
Nienawiść, strach i zemsta
.Na plac w Weronie wychodzą dwie grupy młodych mężczyzn. Chcą się zabawić, a jako że pochodzą ze szlachetnych rodów, każdy ma u pasa rapier. A rody te – Montecchi i Capuleti – są od dawna zwaśnione. Chłopcy przekomarzają się, rozmowa zmienia się w sprzeczkę. Tybalt z Capuletich wyciąga rapier, śmiertelnie rani Merkucja z Montecchich. Przyjaciel Merkucja, Romeo, sięga po broń. Nie kontroluje swojego gniewu, zabija Tybalta. Agresja i zemsta – po krótkiej sprzeczce na placu leżą zwłoki dwóch młodzieńców. Kto zaczął ten odwieczny spór dwóch rodów? Nikt już nie pamięta, ale wiadomo, że honor nie pozwala odpuścić zniewagi. Nikt nie zaczyna zwady, za każdym razem to tylko zemsta.
Podobnie wyglądają spory między narodami. Tak wygląda na przykład konflikt arabsko-izraelski. Owszem, chodzi tu też o coś. Próba ulokowania dwóch narodów na tym samym terytorium była niefortunnym pomysłem. Ale o tym można by jeszcze dyskutować. Jednak przez lata nagromadziło się tyle łajdactw i okrucieństw, że wyjść z tego trudno. Żydzi w Strefie Gazy całkowicie lekceważą ludzkie życie. Arabowie szkodzą im mniej, ale nie dlatego, że nie chcą, tylko dlatego, że nie mogą. 7 października 2023 r. pokazali, do czego są zdolni. Ekstremiści po obu stronach nie ukrywają swoich zamiarów. Nienawiść obu stron oparta jest na strachu. Jak tylko tamci będą mogli, to nas wymordują, dlatego musimy unieszkodliwić ich wcześniej. Dotyczy to również dzieci. Chłopak rzuca kamieniami, a jak dorośnie, przyjdzie mnie zarżnąć. A więc jest wrogiem. Tworzy się diabelski krąg nienawiści, strachu i zemsty.
Wiele jest takich przykładów w historii. Tak było w Irlandii Północnej, gdzie konflikt trwał przez lata, aż chyba najbardziej zajadli wymarli, a ludzie jednak postanowili żyć normalnie. Tak jest między Rosją i Ukrainą, które kiedyś były mocno powiązane za cara i w Związku Sowieckim, ale po obecnej wojnie odbudowa sensownych stosunków będzie trudna. O ile się w ogóle zacznie.
Myślę też o niemieckiej Republice Weimarskiej przed dojściem Hitlera do władzy. Komuniści walczyli z nazistami, mordowano działaczy, ostrzeliwano siedziby partii. Ważnym czynnikiem było to, że było to tuż po okrutnej wojnie. Kto ją przeżył, najprawdopodobniej sam zabijał. Mężczyźni umieli się obchodzić z bronią, a tej było pod dostatkiem. Oliwy do ognia dolewała żądna sensacji prasa.
Dlaczego o tym piszę? Temperatura sporu politycznego w Polsce jest bardzo wysoka. Pierwsza tura wyborów odbyła się w sposób cywilizowany. Chyba nawet nie było fałszerstw. Ale przedtem ulubionym sportem rządu były aresztowania posłów opozycji; opozycję próbowano zagłodzić obcięciem funduszy, produkowano wulgarne spoty propagandowe. Nienawiść zbłądziła pod strzechy.
Za niewiele dni odbędzie się decydująca druga tura. Stawki są bardzo wysokie. Jeżeli przegra ją kandydat partii rządzącej, może doprowadzić to do wcześniejszych wyborów i zmiany władzy. Rządzący mogą utracić przytulne kątki, jakie sobie wymościli w ministerstwach i spółkach skarbu państwa. Przez półtora roku stosowali prawo tak, jakby mieli rządzić wiecznie. Może za te fantazyjne interpretacje prawa trzeba będzie zapłacić, również karnie. Po ostrych rozliczeniach jednej strony, trudno liczyć na grubą kreskę dla drugiej. Sympatycznie to już było. Na niektórych padł strach, a widzieliśmy, do czego strach może prowadzić. Obserwuję portal X. Jeszcze niedawno dominowały tam triumfalne notki o tym, który poseł opozycji został nad ranem zabrany przez konwój kilku samochodów policyjnych z zamaskowanymi funkcjonariuszami i wywieziony w kajdankach do aresztu, najlepiej pozbawiony dostępu do lekarza. Ile było radosnego fantazjowania, co mu zrobią współwięźniowie. Są „rozliczenia”, ale dlaczego tak mało, dlaczego tak wolno? Cele czekają.
.Przekształcono politycznego przeciwnika w ohydnego chochoła. Zwolennik opozycji, konserwatysta, to niedomyty półgłówek. Muskularny, z tatuażami, „bez szyi”. Kobiety trzyma krótko, gardzi wykształceniem, nienawidzi Zachodu, za to kocha Rosję. Nie ma tam wolności? Ja też nie lubię wolności. To cytaty z jednego z wulgarnych „profrekwencyjnych” spotów. Miały promować frekwencję, argumentując, że jeżeli się nie obronisz, to ta hołota przyjdzie po ciebie. Nie wiem, kto w to wierzył, wydawały się tak przerysowane jak parodia. Ale gdy widzę niektóre wpisy, to wydaje się, że wielu uważa, że ten tak skonstruowany chochoł przedstawia prawdziwego „konserwatystę”.
A widzimy, do czego prowadzi strach. Strach wymaga samoobrony, a samoobrona wymaga przemocy. Nie może „obóz demokratyczny” wobec prawicowych populistów stosować demokratycznych reguł. Delegalizacje, aresztowania, cenzura – tylko tak można obronić liberalną demokrację. Do tego mieszają w tym kotle inni. Polska leży w strategicznym punkcie, co jest w lepszych czasach źródłem jej potęgi, ale od paru wieków jest jej przekleństwem. Tu rozegra się walka o losy Europy i świata.
Przychodzą mi do głowy jeszcze inne przykłady zabójczego strachu. Gdy upadała III Rzesza, na jej terenie przebywały miliony robotników przymusowych, niewolników przypędzonych z podbitych krajów. Niemcy się ich bali. Bezsensownie pędzili ich, uciekając przed nacierającymi aliantami. W miejscowości Gardelegen nie mieli lepszego pomysłu niż to, by ponad 1000 więźniów, w większości Polaków, zapędzić do szopy i spalić żywcem. Ze strachu.
Polska nie jest na takim etapie. Ale pamiętajmy – również Gardelegen nie spadło z nieba. Eskalacja nienawiści jest niebezpieczna, trudno z niej wyjść. Między bańkami nie da się rozmawiać, a symetryści, którzy przekraczają linię frontu, są tępieni jak dezerterzy. Ani kroku wstecz! – to aktualne hasło. Jak za Stalina. Bo naprzeciwko szczerzą kły wstrętni faszyści, gotowi bić każdego, kto czyta książki i zna język obcy (inny niż rosyjski). Profesorowie, tacy, którzy kiedyś mierzyli czaszki, głoszą mądrości, że plebs nie powinien mieć prawa głosu, a z tą demo-kracją to był nie najlepszy pomysł. Inny dr hab. twierdzi, że „Nawrocki by mógł wyjść na Marszałkowską, zastrzelić człowieka, a to też spłynie po wyborcach jak woda po kaczce”. Parafrazując Boya, można powiedzieć, że paraliż postępowy, profesorskie trafia głowy. A to oni powinni być stonowanym głosem rozwagi i refleksji. Dochodzi do zdziczenia obyczajów politycznych. Prawo staje się elementem dekoracyjnym, decyzje podejmuje wódz. Co widzieliśmy ostatnio? Premier (władza wykonawcza) grozi z trybuny sejmowej posłowi (władza ustawodawcza), że użyje sądów (władza sądownicza), by go wsadzić do aresztu. Każdy może sobie sam wpisać, z jakim krajem się to kojarzy.
Na szczęście nie ma łatwego dostępu do broni, bo zwykłe kłótnie przekształcałyby się w strzelaniny. Dla niektórych broń jest symbolem wolności, społeczeństwa obywatelskiego. Ale widzimy, jak niski jest procent świadomych obywateli kontrolujących swoje emocje, działających dla dobra wspólnoty, nawet własnym kosztem. Jeden zabity rozkręciłby spiralę nienawiści do niebotycznego poziomu. Bo trzeba by było go pomścić. I kolejnego, i kolejnego…
.Ale i bez tego jest ostro. Za kilka dni decydująca tura wyborów. Pojawiają się zarzuty, że ci drudzy nie uznają wyniku, może zaprowadzą rządy siłowe. A jak oni są tacy niecni, to może my powinniśmy przeprowadzić atak wyprzedzający.
I tak się bawimy strachem i nienawiścią, nie myśląc o konsekwencjach. I żeby nie było, że nie ostrzegałem.