W poprzednich artykułach pisałem o tym, że rozumienie może się dokonywać w indywidualnych umysłach oraz że złożone problemy są z natury interdyscyplinarne. Dziś chcę zająć się praktycznymi aspektami — jak ja, właściciel takiego umysłu o skończonej pojemności i mocy obliczeniowej, mogę się zabrać do zgłębiania dostępnej wiedzy. Oczywiście zakładam milcząco, że w ogóle interesują mnie mniej przyziemne problemy, takie jak dlaczego świat pozwala na powstanie życia i istot rozumnych, czym istotnym odróżniamy się od zwierząt, jakie mechanizmy rządzą historią i podobne. Jeżeli nie mamy takich zainteresowań, możemy się skupić na dzisiejszym odcinku telenoweli. Nie chcę się tu wywyższać ani okazywać komukolwiek lekceważenia — świat złożony z samych filozofów byłby nie do wytrzymania.
.Z dzieciństwa pamiętam pokój, w którym po obu stronach ściany były wypełnione regałami, książki w formacie kieszonkowym były w dwóch rzędach. Dwie półki zajmowała przedwojenna Encyklopedia Gutenberga. Zastanawiałem się, jak się z tym problemem zmierzyć. Wszystko wydawało mi się interesujące. Na początek skreśliłem radzieckie książki o maszynach elektrycznych i rolniczych. Nie zmieniło to istoty problemu.
Co właściwie chcemy wiedzieć? W książce o źródłach wyznań religijnych autor zapytał, czy wszechwiedzący Bóg zna zawartość każdej szuflady we Wszechświecie. Prawdopodobnie nie, koncentruje się na sprawach istotnych. Podobnie i my nie potrzebujemy znać położenia każdego atomu (zwłaszcza że to niemożliwe). Ale co jest istotne? Gdy przeglądam czasopisma naukowe, zapala mi się lampka, gdy znajduję informację, która może mieć istotny wpływ na mój sposób myślenia.
Przykłady:
- Około 90% masy Wszechświata to ciemna materia i energia, o której nic nie wiemy (ważne, ale dziś to już nic nowego).
- Galaktyk z normalnej materii jest dziesięć razy więcej, niż myśleliśmy, ale są małe i słabo widoczne (świeża informacja z 13.10.2016 stawia pod znakiem zapytania poprzednią).
- Sanktuarium w Göbekli Tepe (Turcja, 12 tysięcy lat temu) jest starsze od osadnictwa, więc nie syci ludzie budowali świątynie; duchowość była pierwszą potrzebą.
- Używanie narzędzi, rozwiązywanie nowych problemów, kooperacja, empatia i komunikacja dźwiękowa NIE są czynnikami odróżniającymi ludzi od zwierząt.
- Homo sapiens i neandertalczycy — jak długo współżyli na jednym terytorium? Czy doszło do wymiany genów, jak inteligentni byli nasi kuzyni, czy pokonaliśmy ich walką, chorobami, lepszym dopasowaniem do środowiska? Stan wiedzy zmienia się szybko, trzeba to śledzić w codziennej prasie.
Jak zdobywać takie informacje? Czytać, czytać, czytać… Można to porównać do szukania diamentów wśród zwałów żwiru.
Ale jak szeroko szukać? Jak głęboko? Podobnie jak prawdziwy poszukiwacz diamentów, nigdy nie wiemy, czy trochę dalej lub trochę głębiej nie znajduje się skarb. Pomocne są czasopisma popularnonaukowe, które selekcjonują materiał pod tym kątem. Oczywiście, jeżeli nie chcemy się zadowalać cudzym wyborem i pragniemy sami dokonać nowej, genialnej syntezy, musimy sięgnąć do oryginalnych źródeł.
Aby zyskać głębszą wiedzę, niezbędne są książki. Należy jednak uważać, by po przestudiowaniu monografii nie uznać tematu za zamknięty. Nauka idzie naprzód, przez długi czas małymi krokami, lecz czasem robi zasadniczy zwrot. Nowa książka o tym samym tytule będzie zawierać inne informacje niż starsza — często sprzeczne. Weźmy za przykład „The rise and fall of Maya civilization” J. Erica Thompsona.
Majowie przedstawieni są tam jako pokojowo nastawieni kapłani-astronomowie, skoncentrowani na sprawach wyższych. Narzuca się porównanie z Atenami Peryklesa, pełnymi artystów i spacerujących, dyskutujących filozofów (to ironia — również Ateny w tym okresie prowadziły brutalne wojny, ich lśniące białym marmurem świątynie były pstrokate). Tak pisano o Majach, zanim odcyfrowano ich pismo.
A gdy je odczytano, okazało się, że ich teksty nie traktują jedynie o religii i ruchach Wenus, lecz opisują dzieje władców znanych z imienia oraz brutalnych wojen między miastami. Załamał się obraz krwiożerczych Azteków i łagodnych Majów — również Majowie składali ofiary z ludzi. Dzięki ich wiedzy astronomicznej wiemy przynajmniej z dokładnością do dnia, po czternastu wiekach, kiedy miało to miejsce.
Historia odczytania pisma Majów jest sama w sobie interesująca jako problem interdyscyplinarny. Podobnie jak w przypadku hieroglifów egipskich próbowano je odczytać jako system całkowicie symboliczny — bezskutecznie. Ponieważ zapis jest po części fonetyczny (podobnie jak w przypadku pisma egipskiego), dopiero gdy zabrali się do tego lingwiści znający przynajmniej jeden ze współczesnych dialektów, przedsięwzięcie miało szansę na sukces. Dodatkową trudnością jest to, że znaków jest sporo, są one skomplikowane i mają często różne formy graficzne. Na przykład słowo balam (jaguar) może być zapisane jednym znakiem:
fonetyczną kombinacją ba-la-ma:
lub kombinacją symboliczno-fonetyczną. Dlatego też obecność w zespole Davida Stuarta, grafika wyspecjalizowanego w rozpoznawaniu kształtów i detali, miała podstawowe znaczenie.
Postęp deszyfrowania miał też ograniczenia personalno-socjalne. Po stronie angielskiej dziedzinę przez dekady dominował zwolennik hipotezy symbolicznej, wspomniany sir John Eric Sidney Thompson, Rycerz Komandor Orderu Imperium Brytyjskiego. Hipotezę fonetyczną zaproponował Jurij Knorozow, naukowiec z Leningradu, zza żelaznej kurtyny, autor pracy „Древняя письменность Центральной Америки”, wydanej za życia Stalina, jeszcze w 1952 roku. Już samo zestawienie nazwisk i tytułów determinuje wynik rywalizacji. Występuje tu efekt tureckiego astronoma: turecki astronom odkrył planetę Małego Księcia i przedstawił to na konferencji, występując w tureckim stroju, w szarawarach i fezie na głowie. Nikt go nie słuchał. Gdy po rewolucji Atatürka opowiedział dokładnie to samo ubrany w europejski garnitur, słuchacze byli zachwyceni. Niestety, w życiu naukowym hierarchia jest równie istotna, jak wśród szympansów.
Podsumowując:
- Gdy chcemy poznać wiele dziedzin wiedzy, musimy znaleźć kompromis między szerokością i głębokością poszukiwań.
- Raz poznane dziedziny po czasie zmieniają się radykalnie.
.Dlatego gdy chcemy wyrażać kategoryczne sądy np. o wyższości jednej cywilizacji nad drugą, dobrze jest sprawdzić, czy nasze opinie mają solidne podstawy i czy te podstawy się w międzyczasie nie rozsypały. Stąd też wniosek, że z kategorycznymi sądami ogólnie należy uważać.
Jan Śliwa