Jarosław KORDZIŃSKI: "Muzykowanie czyni mądrzejszym"

"Muzykowanie czyni mądrzejszym"

Photo of Jarosław KORDZIŃSKI

Jarosław KORDZIŃSKI

Trener, coach, mediator, szkoleniowiec. Autor tekstów z zakresu zarządzania oświatą, organizacji procesu edukacyjnego i psychologii pozytywnej.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

„Muzykowanie czyni mądrzejszym (…) Na podstawie licznych badań dowiedziono, że śpiewanie i granie na instrumentach ma wpływ na funkcje kory mózgowej. Podczas muzykowania aktywowane są różne obszary mózgu odpowiedzialne m.in za umiejętności motoryczne, postrzeganie zmysłowe i emocje. (…) regularny trening pozostawia trwałe ślady w mózgu. (…) Najnowsze badania wskazują jednak na to, że wychowanie muzyczne wpływa na rozwój mowy: dzieci grające na fortepianie trafniej określają emocje (smutek, radość, strach czy złość) towarzyszące czytanym zdaniom niż dzieci w mniejszym stopniu uzdolnione muzycznie, które nie grają na żadnych instrumentach” – napisali Cornelia Nitsch i Gerald Huther w książce „Wspieranie rozwoju dziecka” (Wyd. Olesiejuk 2013).

.„Zasadniczo uprawianie sztuki  – i bierne, i czynne – aktywuje sieci neuronalne w korze mózgowej. Ale w którym konkretnie jej obszarze, to zależy już od rodzaju sztuki. Bo taniec będzie rozwijał głównie część  motoryczną, muzyka – słuchową, poezja – czołową, tę od myślenia, ale też słuchową. Malarstwo będzie aktywowało  część wzrokową i w mniejszym stopniu – skroniową. Każda dziedzina sztuki rozwija jednak w nas  uwagę poznawczą” – to z kolei Jerzy Vetulani w rozmowie z Marią Mazurek „Bez ograniczeń. Jak rządzi nami mózg” (PWN, Warszawa 2015).

Gra na instrumentach rozwija np. taką strukturę jak Corpus Callosum. Jest to wiązka włókien łączących z sobą obie półkule mózgowe. Im lepsza współpraca półkul, tym lepsza integracja pracy mózgu.

Natura obdarowała człowieka dwiema półkulami, ewolucja wyposażyła nas, w reprezentowaną tylko przez człowieka, potrzebę i umiejętność uprawiania oraz przeżywania sztuki. Trzeba by być naprawdę daleki od jakiejkolwiek refleksyjności, żeby nie zauważyć, że to wszystko jest po coś. Ba, ale po co?

Kiedy dzieciaki w okrutny sposób walą w bębenek ofiarowany im przez znienawidzonego przez nas krewnego, zaczynamy podejrzewać, że instrumenty muzyczne zostały wymyślone przeciwko pragnącej żyć w ciszy i spokoju części ludzkości. Kiedy marzą kolorowymi farbkami świeżo pomalowaną ścianę naszej sypialni, wielu z nas myśli, że sztuka została wymyślona przez tych, którzy nienawidzą człowieka. Może to i prawda, choć…

Lubimy wszystko racjonalizować. To z jednej strony zasługa naszego mózgu, który będąc niezwykle leniwym narządem stara się wszystko łączyć w jednorodne kupki, żeby nam było łatwiej funkcjonować w świecie o nieograniczonej liczbie bodźców. Zresztą człowiek zadbał o to, by mu w tym pomóc i … stworzył szkołę. Szkoła jest środowiskiem przyjaznym przede wszystkim dla lewej półkuli naszych uczniów (pewnie i nauczycieli oraz rodziców). To oznacza, że rozwija w umysłach, ale też w kontekście szerzej rozumianych kompetencji, przede wszystkim to, co powtarzalne, dające się ująć w ściśle określone schematy czy algorytmy. Zaś odkrywanie nowym światów, wypracowywanie nowych rozwiązań czy nawet budowanie kolejnych relacji- wymaga przekraczania granic. W tym pomaga prawa półkula. Trochę przez szkołę zaniedbana. Pomijana też, czy niekiedy wręcz ograniczana również przez część rodziców. Ile razy słyszeliśmy w młodości: „Przestań się zajmować tymi głupotami. Wziąłbyś się za coś poważnego. Granie, malowanie, sztuka chleba ci nie zapewni”.

.Znany niemiecki psychiatra i badacz mózgu Manfred Spitzer powtarza, że musimy więcej uwagi poświęcać neuroplastyczności. To, co robimy, a szczególnie to, czemu poświęcamy dużo czasu, ma wpływ na strukturę naszych mózgów. Wpływ grania na instrumentach zauważa się u ludzi, którzy zaczynali swoją przygodę z aktywnym muzykowaniem nawet jako dorośli. Spitzer na prawie 500 stronach swojej książki „Musik im Kopf” („Muzyka w głowie”) pokazuje pozytywne skutki z zajmowania się muzyką i to zarówno u osób, które grają na instrumentach, jak i tych, którzy śpiewają czy nawet tylko słuchają.

To działa nie tylko w przypadku muzyki. Kontakt ze sztuką uczy innego patrzenia na otaczający nas świat. Otwiera nowe perspektywy. Wreszcie, przekłada się na nowe kompetencje, umiejętności, inną wrażliwość, czyli -jak mówi Spitzer- na strukturę mózgu.

.Warto pamiętać, że to my dorośli decydujemy, czym „karmią” się mózgi naszych dzieci. I nie chodzi tylko o to, czego będą się uczyć oraz doświadczać, ale w jaki sposób będzie się to dokonywało.

Praktykowanie sztuki przez nasze dzieci, to świetny sposób kształtowania ich osobowości, sposobu postrzegania świata a w szczególności doświadczania samych siebie i potwierdzania lub zaprzeczania osobistego potencjału.

Przypomnijmy sobie jak reagujemy w momencie, kiedy przychodzą do nas dzieci, żeby pokazać namalowany przez siebie rysunek. Jak często mówimy: „Ale piękny obrazek!”. „Jak ty ładnie rysujesz”, „Jestem z ciebie dumny”. A teraz zastanówmy się, jak często dzieci przychodzą do nas, by usłyszeć takie właśnie słowa? Z naszego doświadczenia wiemy, że w zasadzie zawsze. Dzieci lubią być przecież chwalone, a już pochwała wyrażona przez dorosłego to prawdziwy crème de la crème. Pytanie, czy tak naprawdę jest. Bo czy kiedy żona pyta, czy smakował nam obiad, albo kiedy mąż docieka, czy podobało się jej jak bawił się z dzieckiem – to proszą o ocenę? O krótko i jednoznaczną odpowiedź – „tak, było bardzo smaczne” albo „tak, bardzo ładnie się bawiłeś z dziećmi”? Czy nie chcieli raczej uzyskać odpowiedzi typu: „Jestem taki szczęśliwy, że jesteś ze mną. Wszystko co robisz jest wspaniałe. Codziennie dziękuję, za to, że jesteś ze mną”. Co to ma wspólnego z obiadem czy zabawą z dziećmi? Pewnie nic. Ale to są właściwe odpowiedzi, na przytoczone wyżej pytania. Bo w każdym z tych przypadków pytamy nie o to, jak ktoś nas ocenia, ale kim dla niego jesteśmy. Podobnie jest z dziećmi. Uprawianie przez nie sztuki, to w znacznym stopniu poszerzanie języka komunikowania się z innymi. Warto następnym razem, kiedy przyjdą do nas ze swoim rysunkiem, spytać o to, co namalowali. Z czym się to dziecku kojarzy. Co może nam na ten temat opowiedzieć. I warto słuchać. Warto słuchać tak bardzo, żeby dziecko nie miało żadnych wątpliwości, że jest dla nas najważniejsze na świecie.

Jarosław Kordziński

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 sierpnia 2015
Fot.Shutterstock