Marek KACPRZAK: "2014-2015. Niewykorzystane szanse, drenaż mózgów, magazyn Amazona i brak planu na przyszłość"

"2014-2015. Niewykorzystane szanse, drenaż mózgów, magazyn Amazona i brak planu na przyszłość"

Photo of Marek KACPRZAK

Marek KACPRZAK

Naukowo zajmuje się ekonomiką kultury, w szczególności zarządzaniem w mediach i ekonomiką mediów. Pracował m.in. w Wirtualnej Polsce, Polsat News, TVN24, TVP, RMF FM, Polska The Times. Od 2021 r. rzecznik prasowy Klubu Parlamentarnego Lewica.

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

.Przeglądam kalendarz z mijającego roku. Czytam czym zajmowały się media, co zajmowało Polaków. Wydarzeń i zdarzeń cały ogrom. Jedne zajmowały nas wszystkich mniej, inne więcej. Trudno jednak wskazać to jedno, najważniejsze, które nas Polaków albo zmieniło, albo nami wstrząsnęło, albo wskazało nową perspektywę. Przyglądając się temu co było z pozycji krajowej, z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że to nie był przełomowy rok.

.Na życie Polaków nie wpłynęło w większej mierze przejście z Warszawy do Brukseli Donalda Tuska, ani to, że dowiedzieli się, jak politycy szerokim gestem wydają pieniądze na obiady w drogich restauracjach, czy to podróżując w sprawach wagi państwowej. Chwile radości związane z bramkami strzelanymi przez naszych piłkarzy Niemcom też były ulotne, tak jak ulotna była radość z wygrywających siatkarzy.

Najsmutniejsze jest to, że nie potrafiliśmy wyciągnąć jasnych wniosków z 25-lecia wolności, które tu i ówdzie próbowano hucznie i uroczyście obchodzić.

Niestety zatrzymaliśmy się na pogłębianiu podziałów, ocen i rozliczaniu tych, którzy wykorzystali ten czas bardziej lub mniej.

A prawdziwym i jedynym wnioskiem, jaki powinien z tej rocznicy płynąć, to wyraźne nakreślenie wizji państwa na kolejne ćwierćwiecze. Tego jaką Polskę wyobrażamy sobie za 25 kolejnych lat. Ciągłe rzucanie haseł w stylu, że mamy dogonić Europę, że mamy wykonać skok cywilizacyjny, że mamy stać się dumnym i silnym narodem, nic nie oznacza i świadczy jedynie o naszej małości i krótkowzroczności.

Prawdziwa wizja zakłada bowiem nakreślenie szczegółowego planu i jego drobiazgowej realizacji; krok po kroku i rok po roku. Niestety wolimy skupiać się na mało znaczących detalach, tak jakby już na zawsze miała nam przyświecać zasada: “jakoś to będzie, jakoś się wszystko poukłada”. Ciągle licząc, że inni wykonają za nas pracę i wyciągną dłoń z pomocą, albo co lepsze z pieniędzmi, czy parasolem ochronnym. Co doskonale było widać za każdym razem, gdy konflikt na wschodzie się zaostrzał, gdy padały tam kolejne strzały, gdy Ukraina traciła swoją niezależność, suwerenność, a nawet całe terytoria.

W tym czasie polscy politycy z każdej strony, jak mantrę powtarzali zaklęcie, że skoro jesteśmy w strukturach NATO, to przecież nic złego stać się nam nie może. Gdy w ramach odwetu za sankcje gospodarcze Rosja zakazała wjazdu polskim towarom na swoje terytorium, to najgłośniej było słychać lament, że jeden, czy drugi minister nie zadbał o inne rynki zbytu, a Unia nie pospieszyła z wypłatą odszkodowań. Krzyk rozpaczy zamiast przemyślanego i zaplanowanego działania. Zarówno na poziomie geopolityki jak i mikorgospodarstw.

.Po 25-latach wolności okazało się, że póki co, umiemy dobrze gasić pożary. Z zabezpieczaniem się przed ogniem ciągle sobie nie radzimy. Dlatego, skoro już nie wykorzystaliśmy tego roku na przygotowanie strategicznych i wizjonerskich planów, to powinniśmy wykorzystać na to przyszły. Bo za późno nigdy nie jest. Choć obawiam się, że to raczej będzie rok prześcigania się w wyborczych obietnicach, które mają za zadanie znów co najwyżej zagasić najbardziej palące problemy, bez konieczności opracowywania planów długoterminowych.

Tę nieudolność, zaniechanie i nieodpowiedzialność perfekcyjnie wykorzystują globalne przedsiębiorstwa, które niespodzianie zastępują rządy i ich strategie. To one działają w oparciu o strategiczne plany rozwoju i dzięki temu, to głównie one kształtują politykę. A robią to na tyle inteligentnie, że wielu rządzących jest przekonanych, że realizują własne pomysły, a nie tych, którzy stopniowo zawłaszczają świat. Już teraz ich największym sukcesem jest to, że poziom szczęścia liczony jest głównie wskaźnikiem przyrostu PKB, że umieli światu wmówić, że humaniści są niepotrzebni, że liczy się ten, kto ma taki zawód, który przekłada się na jakość i ilość produkcji. W dobie kryzysu wiary, gdzie więcej jest ideologi, niż umiłowania drugiego brata, w dobie zaniku humanizmu, człowiek powoli przestaje być człowiekiem. Jego wartość sprowadza się do tego i ile jest w stanie wyprodukować, i ile jest w stanie kupić. Nikt w tym przeszkadzać nie będzie. Bo brak tych, którzy na człowieka patrzą w sposób ludzki poprzez jego pryzmat, nie będą zakłócać procesu powolnego odczłowieczania ludzkości.

Rok 2015 i kolejne będą latami wojny. Nie tej między narodami czy ich przywódcami. To będą lata wojny między tymi, którzy pracują na rzecz tych, którzy ich zatrudniają.

.Dwa wydarzenia z minionego roku powinny dać wszystkim do myślenia bardziej, iż cokolwiek innego. Pierwsze to zdiagnozowanie tego, że w Polsce następuje “drenaż mózgów” (masowa emigracja młodych zdolnych i dobrze wykształconych), o czym pisała głownie niemiecka prasa. A drugie, to powstanie magazynu Amazona.

Tylko pozornie te wydarzenia nie mają ze sobą nic wspólnego. One jak w soczewce skupiają przyszłość Polski, tę, która nas czeka, jeśli nie doczekamy się określenia wizji i strategii rozwoju. Bez względu na rodzaj pracy, wysokość zarobków, człowiek ma przestać myśleć o człowieczeństwie, ma stać się maszyną, albo tą kreatywną, albo tą robotyczną, wykonującą proste i mechaniczne czynności, którą da się zaszeregować do tabel w Excelu i karty, którą odbija się w czytniku czasowym. Dlatego napięć na linii pracownik – pracodawca będzie coraz więcej i będą coraz bardziej napięte. Sparaliżowany kraj na skutek protestów to obraz, który za chwilę może być powszechny, tak jak to obserwowaliśmy w Belgii czy Hiszpanii.

.W globalnym świecie, gdzie wielkie firmy przejmują te mniejsze, człowiek staje się tylko pracownikiem, który ciągle generuje największe koszty. A skoro nie można czynnika ludzkiego wyeliminować, to próba jego zminimalizowania będzie trwała w nieskończoność. Dlatego próba odgórnego narzucenia pracodawcom troski o pracowników, jak chociażby w przypadku oZUS-owienia umów śmieciowych, zawsze napotykana tak wielkie opory. Bo pracownik, który oczekuje od pracodawcy, że oprócz pensji ten zapewni mu chociażby minimalny pakiet socjalny, słyszy że działalność gospodarcza to nie działalność charytatywna. A takie pojęcia jak wzajemne zaufanie, współodpowiedzialność, troska czy człowieczeństwo każdego roku będą coraz bardziej egzotyczne.

.Rok 2014 bardzo mocno pokazał jak rozmijają się potrzeby na linii pracodawca – pracownik i polityk – wyborca. Kolejny rok będzie tym, który jeszcze bardziej nam to uzmysłowi. I albo zaczniemy zmianę na miarę historii, albo w historii mocno się cofniemy. Do czasów, gdy garstka miała w rękach wszystkich pozostałych.

Marek Kacprzak

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 grudnia 2014
Fot.Shutterstock