
Jest taki czas
Czas, który w szczególny sposób został nam dany, zmusza na swój sposób do refleksji Ot, choćby nad tym, że: „Aby odróżnić ważne rzeczy od nieistotnych, musimy mieć przestrzeń do myślenia, czas na patrzenie i słuchanie, przyzwolenie na zabawę, mądrość, aby spać, i dyscyplinę niezbędną do stosowania bardzo selektywnych kryteriów podczas dokonywania wyborów…” – pisze Jarosław KORDZIŃSKI
Problemem wielu nas jest swego rodzaju nadaktywność. To bez wątpienia konsekwencja jakiegoś wewnętrznego przymusu zmuszającego do robienia tego, co powinni robić, by udowodnić, że robimy to, co do nas należy. Konsekwencją takiego życia jest pozostawanie w nieustannym przekonaniu, że zamiast robić rzeczy istotne, w gruncie rzeczy rozmieniamy się na drobne. No bo zastanówmy się – tak, praca jest ważna, ale czy najważniejsza? Czy da się zrobić tak, żeby i wilk był syty, i owca cała? Czy trzeba specjalnego oświecenia, żeby nauczyć się po prostu odmawiać i dokonywać wyborów zgodnie ze swoimi, a nie zawodowymi czy organizacyjnymi priorytetami?
Mówimy o swego rodzaju filozofii życia, polegającej na ciągłym dokonywaniu wyboru tego, co w każdej sytuacji jest najważniejsze i eliminowaniu tego, co zbędne. To inaczej postępowanie zgodnie z zasadą „mniej, ale lepiej”.
Przytoczona zasada ma swoją historię. Jej źródłem może być zasada „Less is more” (mniej znaczy więcej) będąca maksymą giganta architektury XX wieku, Miesa van der Rohe, która stała się przykazaniem dla całych pokoleń architektów, projektantów i twórców. Mniej znaczy więcej to również zasada promowa przez wielu praktyków Oceniania Kształtującego. To myślenie w kategoriach projektowania pracy z uczniami w oparciu o jednoznaczny, realny, przydatny i możliwy do osiągnięcia wynik. To swoiste NaCoBezU, które opisuje zakładane rezultaty pracy ucznia na danej lekcji. To jednocześnie wyzwanie dla nauczyciela, który planując konkretne zajęcia bierze odpowiedzialność nie tyle za to, co będzie robić z uczniami, ani nawet za to jakie zadania czy polecenia będą mieli wykonać jego podopieczni, ale za to… co konkretnie zostanie w ich głowach, jakimi umiejętnościami będą od tej pory mogli się posługiwać, na ile rozwinie się ich świadomość, że oto właśnie znowu dorośli, mogą i potrafią więcej, w związku z czym odpowiadają za kolejny fragment świata, który ich otacza.
Przypatrzmy się, co o minimalizmie mówi Francine Jay autorka kultowej na swój sposób książki „Minimalizm daje radość”: „Większość ludzi kojarzy minimalizm z pustką. Tymczasem pustka w ogóle nie jest pociągająca. Kojarzy się ze stratą, pozbawieniem nas czegoś, czy też niedostatkiem. Jednak spójrzmy na pustkę pod innym kątem – zastanówmy się nad tym, czym ona jest (…) i wówczas dojdziemy do pojęcia przestrzeni. Przestrzeń! To coś, z czego każdy z nas mógłby skorzystać! Przestrzeń w szafach, przestrzeń w garażach, przestrzeń w kalendarzach, przestrzeń do myślenia, zabawy, tworzenia, cieszenia się rodziną… i na tym polega właśnie piękno minimalizmu (…) Minimalizm pozwala zrobić miejsce w życiu na to, co najważniejsze”.
W praktyce szkolnej może to dotyczyć dokładnej analizy zakresu wykorzystywanego przez nas programu nauczania oraz treści podręcznika i w ogóle tego, co i jak proponujemy naszym podopiecznym. To na przykład myślenie w kategoriach „Zadawaj z sensem”- projektu doprecyzowanego przez Jacka Staniszewskiego oraz Marcina Zaroda. Inicjatorzy kampanii nie ograniczyli się do prostego komunikatu „Nie zadawaj zadań domowych”, ale postarali się o dostarczenie argumentów za ograniczeniem tej formy pracy, choćby poprzez zmianę jakościową zadawanych zadań.
Z prostego (?!) minimalizmu prosta droga wiedzie, ku kolejnemu poziomowi nadawania sensu naszemu życiu a mianowicie ku esencjalizmowi. Charakteryzuje go sentencja Dietera Ramsa, słynnego projektanta kultowych produktów marki Braun, która głosi: „Less, but better”- mniej, lecz lepiej. Autor książki poświęconej esencjalizmowi pokazuje świetną metaforę znaczenia tego pojęcia. Opisuje przypadek Nory Ephron, która uczestnicząc w zajęciach z podstaw dziennikarstwa dostała zadanie sporządzenia notatki dotyczącej faktu, że dyrekcja i nauczyciele jej szkoły w najbliższy czwartek wezmą udział w specjalnie dla nich przygotowanych zajęciach prowadzonych przez znanego naukowca, gubernatora stanu i najważniejszego przedstawiciela władz szkoły. Nora, podobnie jak wszyscy uczestniczący w zajęciach, szczegółowo opisała gdzie, kiedy, kto i w czym weźmie udział. Wymieniła nazwiska wszystkich ważnych osób i szczegółowo podała tematy wszystkich najważniejszych wystąpień i… i jak wszyscy uczestnicy tych zajęć, dowiedziała się, że nie wykonała zadania jak należy. Dlaczego? Ponieważ nie podała najważniejszego faktu związanego z opisywanym zdarzeniem- tego że w czwartek nie będzie lekcji!
Warto przemyśleć co jest najważniejsze! Gregor McKeown, którego myśl została zacytowana na wstępie, kontynuuje ją w następujący sposób: „…wymienione rzeczy – przestrzeń, słuchanie, zabawa, sen i selekcjonowanie – mogą być postrzegane jako nieistotne czynniki rozpraszające. W najlepszym wypadku uznaje się, że miło je mieć. W najgorszym są wyszydzane jako oznaki słabości i rozrzutności (…) jednak te właśnie czynności stanowią antidotum na nieistotne zabieganie, które męczy tak wielu z nas. Nie są trywialnymi czynnikami rozpraszającymi, lecz ważnymi narzędziami pozwalającymi odróżniać to, co naprawdę jest trywialne od rzeczy prawdziwie ważnych”.
.Jest taki czas, kiedy wiele spraw można przemyśleć raz jeszcze. Skorzystajmy z niego.
Jarosław Kordziński