Społeczny survival. Zamiast się bać, możesz się przygotować
W przeciwieństwie do Londynu, gdzie mieszkańcy biorą udział w ćwiczebnych ewakuacjach z metra, w Polsce organizuje się ćwiczenia, które służą doskonaleniu współdziałania służb, ale bez udziału istotnego uczestnika wydarzeń: obywatela – pisze Małgorzata JANKOWSKA
Ataki terrorystyczne, masowe zachorowania, przerwy w dostawie prądu, wypadki komunikacyjne czy ekstremalne zjawiska pogodowe mogą dotknąć każdego z nas – w podróży służbowej, na wakacjach lub w domu. W obliczu współczesnych zagrożeń możemy czuć się bezradni albo atakowani emocjonalnymi doniesieniami medialnymi. Zagrożenie nie musi być realne, żeby wzbudzić zbędną panikę, z kolei rzeczywiste zagrożenia mogą umknąć uwadze społeczeństwa lub zostać zlekceważone z powodu ich powszechności. Jak w takim razie zapewnić bezpieczeństwo, skoro skala zagrożeń przekracza możliwość reagowania państwa?
Najlepszym rozwiązaniem jest stałe budowanie społecznej odporności na zagrożenia – rozumianej jako resilience, czyli zdolność do reagowania na sytuacje kryzysowe i powrotu do normalnego funkcjonowania. Jej podstawowymi zasadami powinny być: wzmacnianie świadomości realnych zagrożeń, stała edukacja obywateli w zakresie bezpiecznych zachowań, zapewnienie równowagi pomiędzy samowystarczalnością obywateli a zaufaniem do służb publicznych oraz kształtowanie odpowiedzialności całego społeczeństwa za wspólne bezpieczeństwo. Zbudowanie takiej odporności jest zależne od uświadomienia obywatelom roli, którą każdy z nas może odegrać w obliczu niebezpiecznego wydarzenia, od zaangażowania we współpracę ze służbami porządku publicznego do zmiany postawy wobec osobistego bezpieczeństwa.
Odporności społecznej nie można oprzeć tylko na entuzjastycznych jednostkach, przygotowujących się na kataklizm. Do jej zbudowania niezbędny jest ogół obywateli świadomych realnych zagrożeń i na co dzień stosujących się do prostych zaleceń. Obywatele mogą odnaleźć swoją rolę w każdej z faz zarządzania kryzysowego: w zapobieganiu (zwiększenie świadomości zagrożeń, wdrożenie bezpiecznych zachowań), przygotowaniu (gromadzenie zapasów, udział w ćwiczeniach i treningach), reagowaniu (pomoc służbom i sobie nawzajem) oraz odbudowie (cierpliwe oczekiwanie na przywrócenie działania infrastruktury, pomoc w usuwaniu skutków kryzysu). Zmiana społecznych zachowań i systematyczne ich kształtowanie są jednak znacznie trudniejszym zadaniem niż doposażenie służb czy wprowadzanie radykalnych rozwiązań prawnych.
Największym problemem jest niska wiedza polskiego społeczeństwa na temat realnych zagrożeń, która skutkuje biernością wobec codziennych wyzwań z tym związanych (wypadki komunikacyjne, pożary, choroby zakaźne), a jednocześnie ułatwia wzbudzanie paniki w reakcji na wszechobecne informacje np. o atakach terrorystycznych. Przykładem takiej niewiedzy jest coroczne lekceważenie zaleceń szczepienia się przeciwko grypie – wyszczepialność w Polsce jest bardzo mała, nikła też jest wiedza na temat powikłań po grypie. Zagrożenie jest lekceważone również przez koncerny farmaceutyczne, których sezonowe reklamy zachęcają do zażywania leków usuwających objawy grypy i umożliwiających powrót do pracy, czyli rozprzestrzeniania groźnej choroby. Podobne lekceważenie odporności całego społeczeństwa widoczne jest w ruchach antyszczepionkowych rodziców, którzy odmawiają obowiązkowego szczepienia dzieci przeciwko bardzo niebezpiecznym chorobom, tłumacząc to ochroną przed niepożądanymi odczynami poszczepiennymi (których ryzyka też trzeba być świadomym). Zdrowe niezaszczepione dzieci mogą przejść ciężką chorobę, jednocześnie zarażając słabsze niezaszczepione dzieci (np. z powodu wcześniactwa), które będą narażone na powikłania lub zgon.
Mała wiedza na temat wpływu naszych osobistych wyborów na zdrowie i bezpieczeństwo całej społeczności osłabia ogólną odporność w każdej dziedzinie.
Brak świadomości zagrożeń był widoczny w polskich reakcjach na doniesienia prasowe z sierpnia 2016 roku o przyjęciu w Niemczech projektu nowego programu obrony cywilnej (zakładał między innymi, że mieszkańcy kraju powinni mieć zapasy żywności i wody na wypadek sytuacji kryzysowych). Pojawiły się komentarze o „panice”, a w reakcji polskie media uspokajały, że w Polsce nie ma zagrożenia terrorystycznego ani potrzeby robienia zapasów. Istotą takich przygotowań jest zapewnienie większego komfortu i bezpieczeństwa obywatelom na wypadek wszelkich zagrożeń, np. długotrwałych przerw w dostawie prądu. W chaosie medialnym zgubiono najistotniejszy przekaz, że każdy obywatel jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo własne czy rodziny, a zrobienie zapasów pomoże mu przetrwać pierwsze doby ewentualnego kryzysu i odciąży służby porządku publicznego, które w pierwszej kolejności będą musiały udzielić pomocy najbardziej potrzebującym lub zapobiec pogorszeniu sytuacji.
Postawa obojętna wobec zagrożeń może się objawiać przyjęciem założenia, że „mnie to w ogóle nie dotyczy” lub „najwyżej zginę, jakoś trzeba umrzeć”. Tymczasem obojętność wobec własnego bezpieczeństwa jest bardzo aspołeczną postawą – jeżeli znajdziemy się w obliczu zagrożenia, a nie będziemy umieli zareagować ani udzielić pomocy sobie lub innym poszkodowanym, będziemy zagrożeniem i dodatkowym ryzykiem dla służb ratunkowych. W ramach edukacji należy naruszyć strefę komfortu obywateli i dać im do zrozumienia, że w wyniku kryzysu mogą nie zginąć od razu, ale ponieść trwałe uszczerbki na zdrowiu lub stanowić zagrożenie dla cudzego życia.
Problemem jest również mały poziom zaufania polskiego społeczeństwa do władz oraz niechęć do współpracy ze służbami porządku publicznego w zakresie zapobiegania zagrożeniom czy wykrywania przestępstw. Według komunikatu „Zaufanie społeczne” Centrum Badania Opinii Społecznej z roku 2016 największym zaufaniem Polacy darzą organizacje charytatywne (Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – 85%, Caritas – 83% oraz PCK – 79%). Policja z wynikiem 65% wciąż plasuje się za wojskiem, harcerstwem i o Kościołem rzymskokatolickim. W badaniu IPSOS z roku 2015 bezkonkurencyjnym zaufaniem na poziomie 97% cieszyła się Państwowa Straż Pożarna. Niestety, pocieszające statystyki nie znajdują odbicia w codziennej chęci stosowania się do podstawowych zaleceń (np. przepisów ochrony przeciwpożarowej) czy gotowości do posłusznego wykonywania poleceń służb na miejscu zdarzenia.
W opozycji do trendu obojętności stoją środowiska prepperów, ratowników z pasją i miłośników survivalu. Coraz większe grono ludzi interesuje się sztuką przetrwania, sztukami walki, strzelectwem; na portalach internetowych można znaleźć informacje o zasadach przygotowania się na wypadek wojny, katastrofy lub ewakuacji. Jednak pewnym zagrożeniem ze strony prepperów bywa antyspołeczny wydźwięk ich przygotowań: często szykują się do ucieczki, schowania się w głuszy i przetrwania jednostkowego, bez oglądania się na ogół społeczeństwa. Choć do przetrwania konieczny jest instynkt samozachowawczy i dbanie o własne bezpieczeństwo, budowa społecznej odporności wymaga podjęcia minimalnego wysiłku przez wszystkich członków społeczności na rzecz wspólnego dobra.
Jednak nie tylko obywatele mają tendencję do lekceważenia własnej odpowiedzialności. Do problemów polskiego prawa w zakresie bezpieczeństwa narodowego należy „niezauważanie” obywatela jako ważnego uczestnika systemu bezpieczeństwa, mimo że w dokumentach na poziomie strategicznym podkreśla się potrzebę angażowania i edukowania obywateli. W „Strategii rozwoju systemu bezpieczeństwa narodowego Rzeczypospolitej Polskiej 2022”, przyjętej w roku 2013, wprost poruszono kwestię wykorzystania potencjału społeczeństwa obywatelskiego na rzecz bezpieczeństwa oraz umacniania powiązań między bezpieczeństwem narodowym a obszarem edukacji. Strategia „Sprawne Państwo 2020” wyraźnie podkreśla, że „zasadne jest wypracowanie przepisów (…) dotyczących ochrony ludności zarówno w dziedzinie ujednolicenia obowiązków państwa wobec obywateli i unowocześnienia przepisów o obronie cywilnej, jak i w dziedzinie alarmowania, ostrzegania i edukacji społeczeństwa oraz kształtowania świadomości zagrożeń i własnej odpowiedzialności obywateli za bezpieczeństwo”. Z kolei „Strategia Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej” z roku 2014 w rozdziale „Działania społeczne w sferze bezpieczeństwa” uwypukla rolę edukacji dla bezpieczeństwa, podnoszenia świadomości społecznej oraz rolę mediów. „Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.)” z roku 2016 wśród oczekiwanych efektów wymienia poprawę odporności państwa, której „istotnym czynnikiem (…) jest integrowanie społeczeństwa wokół wzmacniania bezpieczeństwa” oraz promowanie odpowiednich zachowań w obliczu zagrożeń.
Niezależnie od zaleceń dokumentów strategicznych – obywatel właściwie nie funkcjonuje w prawodawstwie jako podmiot bezpieczeństwa. Ustawa z dnia 26 kwietnia 2007 roku o zarządzaniu kryzysowym koncentruje się na sprawnym współdziałaniu organów administracji w ramach czterech faz zarządzania kryzysowego i na żadnym z poziomów nie wspomina o wykorzystaniu potencjału obywateli do reagowania na sytuacje kryzysowe. Wśród podstawowych zadań zarządzania kryzysowego na poziomie krajowym, wojewódzkim, powiatowym i gminnym wymienia się „zarządzanie, organizowanie i prowadzenie szkoleń, ćwiczeń i treningów z zakresu zarządzania kryzysowego” – choć smutna praktyka wskazuje, że ze względu na niechęć społeczeństwa oraz obawy decydentów i służb przed spodziewanymi skargami do udziału w ćwiczeniach prawie nigdy nie angażuje się obywateli. Chlubnym wyjątkiem były ćwiczenia EPIFAKTOR, zorganizowane w roku 2011 przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji: w trakcie symulacji sytuacji kryzysowej na lotnisku i na stadionie uczestniczyło 510 pozorantów, w tym studenci Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie oraz uczniowie technikum i jedna osoba niepełnosprawna. Wnioski pozorantów okazały się równie ważne, jak spostrzeżenia wyspecjalizowanych służb.
W przeciwieństwie do Londynu, gdzie mieszkańcy biorą udział w ćwiczebnych ewakuacjach z metra, w Polsce organizuje się ćwiczenia, które służą doskonaleniu współdziałania służb, ale bez udziału istotnego uczestnika wydarzeń: obywatela.
Obywatele muszą uczestniczyć w treningach – choćby po to, żeby zdać sobie sprawę z faktu, że banalna awaria może przeistoczyć się w poważną sytuację kryzysową, jeśli jej uczestnicy nie będą się stosować do zaleceń odpowiednich organów.
Nie można też zapominać, że ministrowie, decydenci, szefowie i kierownicy również powinni osobiście czynnie uczestniczyć w ćwiczeniach, występując w swojej roli i koordynując działania – tym samym dając przykład swoim podwładnym oraz obywatelom.
Obywatel jako podmiot jest zupełnie nieobecny w ustawie z dnia 10 czerwca 2016 roku o działaniach antyterrorystycznych. Zgodnie z art. 2 ust. 1 „działania antyterrorystyczne” to „działania organów administracji publicznej polegające na zapobieganiu zdarzeniom o charakterze terrorystycznym, przygotowaniu do przejmowania nad nimi kontroli w drodze zaplanowanych przedsięwzięć, reagowaniu w przypadku wystąpienia takich zdarzeń oraz usuwaniu ich skutków, w tym odtwarzaniu zasobów przeznaczonych do reagowania na nie”. Ustawa kładzie ogromny nacisk na działania służb w zakresie walki z terroryzmem oraz jednostkami podejrzanymi o działalność terrorystyczną, natomiast w żaden sposób nie angażuje społeczeństwa polskiego do zapobiegania atakom poprzez współpracę ze służbami czy udział w ćwiczeniach.
W dwóch bardzo ważnych dla bezpieczeństwa obywateli ustawach w ogóle nie przewiduje się ich czynnego udziału w procesach, które mają na celu zwiększenie bezpieczeństwa, również zanim sytuacja kryzysowa będzie miała miejsce. W tym przypadku zmiana mentalności musi najpierw nastąpić na poziomie decydentów, prawodawców i ekspertów, zanim koncepcje aktywnego włączania obywateli będą mogły przeniknąć do prawodawstwa, by stanowić podstawę szerszych działań na poziomie społecznym.
Czy planowana ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej będzie w stanie wypełnić tę lukę? Projekt ustawy powstał pod egidą Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, który jednocześnie jest Szefem Obrony Cywilnej Kraju (pierwotna wersja z grudnia 2016 roku została opublikowana na stronie www.ock.gov.pl); obecnie projekt jest przedmiotem dalszych prac w MSWiA. Bardzo ważne w nim jest wyraźne podkreślenie roli edukacji organów ochrony ludności i społeczeństwa oraz kształtowania świadomości zagrożeń. Cały rozdział 8., „Edukacja w zakresie ochrony ludności i obrony cywilnej”, poświęcony jest zagadnieniom i sposobom edukowania np. poprzez „kształcenie na studiach, nauczanie w systemie szkolnym w zakresie edukacji dla bezpieczeństwa, szkolenia podstawowe i doskonalące, zajęcia oraz inne formy edukacji dla dzieci i młodzieży, realizowane w trybie pozaszkolnym oraz powszechne edukowanie społeczeństwa”. Na uwagę zasługuje właściwe rozłożenie akcentów i skupienie na kształtowaniu kadr, które będą w stanie kontynuować zadanie budowy odporności i świadomości społeczeństwa.
Na szczęście idea edukacji społeczeństwa dla wspólnego bezpieczeństwa zajmuje ważne miejsce w już istniejących programach. W „Narodowym Programie Antyterrorystycznym na lata 2015 – 2019”, przyjętym w roku 2014, w części 2.2.5., „Wyzwania dla systemu antyterrorystycznego RP”, podkreśla się, że „wzmocnienia wymaga antyterrorystyczna polityka informacyjna i edukacyjna”. W ramach jednego z priorytetów Policja i Państwowa Straż Pożarna prowadzą cykl szkoleń dla przedstawicieli centrów handlowych z zakresu zabezpieczenia antyterrorystycznego. Podstawą szkoleń są poradniki opracowane przez Centrum Antyterrorystyczne ABW, które są dostępne również na stronie Antyterroryzm.gov.pl („Zabezpieczenie antyterrorystyczne wielkopowierzchniowych obiektów handlowych – poradnik uniwersalny” czy „Postępowanie w przypadku zagrożenia atakiem terrorystycznym”).
Kolejnym konstruktywnym przykładem jest „Rządowy program ograniczania przestępczości i aspołecznych zachowań Razem bezpieczniej im. Władysława Stasiaka”, który ma na celu wspieranie działań na rzecz bezpieczeństwa społeczności lokalnych. W edycji na lata 2016 – 2017 celami programu były „bezpieczeństwo w miejscach publicznych ze szczególnym uwzględnieniem tworzenia lokalnych systemów bezpieczeństwa, przeciwdziałanie zjawiskom patologii oraz ochrona dzieci i młodzieży oraz edukacja dla bezpieczeństwa”. Wartość programu leży przede wszystkim w docieraniu do społeczności lokalnych oraz finansowym i instytucjonalnym wspieraniu inicjatyw (np. stworzenie stref bezpiecznych dla mieszkańców poprzez zakup automatycznych defibrylatorów zewnętrznych oraz kamer o wysokiej rozdzielczości – „Bezpieczeństwo w miejscach publicznych na terenie Miasta Zielonka”).
Warto wspomnieć o programie „Bezpieczna+”, prowadzonym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, którego głównym celem jest „wspomaganie (…) organów prowadzących szkoły w zapewnieniu bezpiecznych warunków nauki, wychowania i opieki w szkołach”. Wśród zadań jest również prowadzenie praktycznych zajęć edukacyjnych z zakresu bezpieczeństwa w jednostkach Państwowej Straży Pożarnej – najpierw trzeba szkolić szkolących; nawet najbardziej doświadczeni funkcjonariusze muszą się nauczyć, jak swoją wiedzę skutecznie i atrakcyjnie przekazać słuchaczom.
Najciekawszym przedsięwzięciem ostatnich lat jest Regionalny System Ostrzegania (RSO) – czyli bezpłatna usługa powiadamiania obywateli o zagrożeniach, która do dystrybucji komunikatów i ostrzeżeń wykorzystuje programy regionalne i ogólnopolskie kanały TVP (telegazeta i paski informacyjne na ekranie), strony internetowe urzędów wojewódzkich oraz aplikację mobilną. Uruchomienie RSO nastąpiło w dniu 1 stycznia 2015 roku dzięki umowie podpisanej przez ówczesnego Ministra Administracji i Cyfryzacji z Telewizją Polską S.A.; obecnie system jest zarządzany przez MSWiA.
Idea RSO powstała w roku 2013 jako rozwinięcie pierwotnej wersji stworzonej w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim we współpracy z regionalnym oddziałem TVP. Na bazie pomysłu województwa lubuskiego podjęto prace nad budową rozwiązania dla całego kraju, a system komunikatów na ekranie telewizora uzupełniono o nowoczesną aplikację na smartfony. Długofalowa wizja rozwoju RSO zakładała komponenty: informowanie na ekranie telewizora, aplikację na smartfony, powiadomienia SMS oraz stronę internetową. Do końca 2017 w pełni wdrożone dwa pierwsze, umożliwiono również powiadamianie SMS-ami, z założeniem, że to rozwiązanie tylko na wypadek największych zagrożeń. RSO nie wzbogaciło się do dziś o własną stronę internetową.
Wbrew nazwie RSO to nie tylko skuteczne ostrzeganie – bardzo ważny w systemie jest wymiar edukacyjny, czyli zamieszczenie poradników dotyczących bezpiecznych zachowań w sytuacjach kryzysowych i na co dzień. Poradniki były starannie opracowywane: wyselekcjonowano zagadnienia i ograniczono ich liczbę do niezbędnego minimum, potem we współpracy z gronem ekspertów oraz osób bez specjalistycznego przygotowania (odgrywających rolę przeciętnych obywateli) zredagowano konkretne poradniki. Ich wielką zaletą jest wszechstronność. Np. poradnik „Ważne informacje” zawiera zalecenia, jak przygotować się do ewakuacji, jakie zapasy powinny być w domu czy jak się bezpiecznie zachowywać w codziennych sytuacjach. Dodatkowym atutem poradników jest ich graficzna uproszczona wersja – niestety z powodów technicznych niemożliwa do udostępnienia w aplikacji (zbyt mała czytelność). Uniwersalność informacji, łatwa dostępność i prosta obsługa to atuty RSO, choć jego potencjał wciąż pozostaje niewykorzystany ze względu na małą społeczną świadomość istnienia tak wygodnego narzędzia. Słabością jest brak własnej strony internetowej, na której byłyby najważniejsze informacje (jak działa, gdzie jest dostępna darmowa aplikacja) i materiały do ii pobrania (np. poradniki w wersji tekstowej i graficznej, baza adresów).
Budująca jest popularność idei udzielania pierwszej pomocy, propagowanej np. przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – nawet krótkie kursy uczą nie tyle technik resuscytacji, ile pogłębiają świadomość, że każdy może udzielić podstawowej pomocy sobie lub innym. Celem takiej edukacji nie jest wyszkolenie społeczeństwa komandosów, ale zwiększenie wrażliwości społecznej i wybicie obywateli z komfortowej bierności. Ciekawe przykłady takich inicjatyw to także Ratownicza Grupa Rowerowa (obecna m.in. na Warszawskiej Masie Krytycznej i licznych imprezach kulturalnych stolicy) czy taksówkarze ratownicy z korporacji ELE TAXI, którzy ukończyli podstawowy kurs udzielania pierwszej pomocy medycznej z zakresu ratownictwa drogowego. Na uwagę zasługuje również akcja społeczna „Umiem pływać i ratować życie” Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych „Start” – nie tylko dlatego, że promuje bezpieczne zachowania na basenie, ale również ze względu na udział osób niepełnosprawnych („Doskonale znamy pojęcie ludzkich tragedii i chcemy im zapobiegać”). W budowę społecznej odporności świetnie wpisuje się program „Każdy jest zasobem AT (antyterrorystycznym)”, prowadzony przez Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, który podkreśla wagę samodzielności obywateli w reagowaniu na zagrożenia terrorystyczne.
Bardzo cenne są wieloletnie programy Państwowej Straży Pożarnej. Przede wszystkim dlatego, że strażacy cieszą się zaufaniem i sympatią społeczeństwa, a większość małych chłopców (i spory odsetek dziewczynek) choć raz w życiu pragnęła być strażakiem. Strażacy współcześnie wykonują bardzo różnorodne zadania, nawet w swoim najbardziej znanym wcieleniu nie tylko gaszą pożary, ale im zapobiegają. Poza tym ich praca dotyczy wszystkich obywateli bez wyjątku – każdy z nas przebywa codziennie w budynku narażonym na pożar, więc łatwiej będzie zacząć edukację dla bezpieczeństwa od wydarzeń bardzo prawdopodobnych w codziennych okolicznościach. Wreszcie w całym kraju działa Ochotnicza Straż Pożarna, która może być wizytówką kampanii na rzecz wzmacniania społecznej odporności. Jest to szczególnie cenne w roku 2018, kiedy OSP obchodzi 100-lecie istnienia, razem ze 100-leciem niepodległości Polski. Jednak nawet o taki wizerunek trzeba dbać – silna pozycja i deklarowane zaufanie do strażaków wpłynęły na niechęć funkcjonariuszy do zwiększania kompetencji w zakresie edukowania społeczeństwa oraz wychodzenia naprzeciw społecznym potrzebom. Tymczasem bez odpowiedniego przygotowania i nastawienia PSP nie przekaże skutecznie swojej wiedzy, doświadczenia ani porad.
W ramach wspomnianego programu „Bezpieczna+” przeszkolono funkcjonariuszy w celu zdobycia przez nich umiejętności atrakcyjnego przekazywania wiedzy. Dzięki programowi realizowane są praktyczne zajęcia dla dzieci ze szkół podstawowych w klubikach edukacji przeciwpożarowej „Ognik”. Zajęcia są atrakcyjną wycieczką, a przy okazji pozwalają na przećwiczenie konkretnych umiejętności i sprawdzenie własnych reakcji – dzieci w sali częściowo zaaranżowanej jak typowe mieszkanie mogą się przekonać, jak rozprzestrzenia się dym, jak najlepiej się ewakuować i skutecznie dzwonić po pomoc.
Z kolei przy wykorzystaniu doświadczeń i wsparciu Szwedzkiej Ligi Obrony Cywilnej w ramach programu „Bezpieczne życie” w PSP opracowano i udostępniono liczne materiały edukacyjne, np. „Podręcznik dla instruktora do spraw zapobiegania nieszczęśliwym wypadkom w domu”, „Odnaleźć Zgubka – dla dzieci, które się zgubiły – podręcznik dla nauczycieli, instruktorów i rodziców”, „Odnaleźć Zgubka – szkoła przetrwania dla dzieci”, „Bezpieczny dom – jak zapobiegać nieszczęśliwym wypadkom w domu. Kurs dla dzieci” czy „Przygody Ognika”. Ich wspólną cechą jest atrakcyjność wizualna, przystępność zawartych informacji z uwzględnieniem grup wiekowych odbiorców i przede wszystkim wszechstronność.
Materiały uczą podstawowych zachowań w sytuacjach, które każdy sobie może łatwo wyobrazić. Jednak program boryka się z typowymi problemami: brakiem wieloletniej strategii oraz zbyt małym odsetkiem wyszkolonych trenerów.
Ze wszystkich powyższych powodów potencjał edukacyjny PSP to dobry punkt wyjściowy do dyskusji nad wzmacnianiem odporności polskiego społeczeństwa na zagrożenia. Przede wszystkim ze względu na uniwersalność porad w ramach bezpieczeństwa przeciwpożarowego, możliwość dobrego przygotowania- strażaków trenerów (których społeczny odbiór jest lepszy niż policjantów) oraz działania najbliżej lokalnej społeczności. Idealnym przykładem jest strażak Grzegorz Wilk, który w ramach podróży „Rowerem przez Straże Pożarne” odwiedził 998 strażnic, promując numer alarmowy PSP i konsekwentnie jeżdżąc w kasku.
Mając w pamięci zidentyfikowane braki i posiadane zasoby, można już zadać sobie pytanie, jak w takim razie budować odporność społeczeństwa polskiego na zagrożenia. Celem jest społeczeństwo, które jest świadome zagrożeń, nie poddaje się medialnej panice, stosuje zasady bezpiecznego zachowania na co dzień, słucha zaleceń władz publicznych w sytuacji kryzysowej i współpracuje ze służbami i współobywatelami. W polskim społeczeństwie jest potencjał bohaterskiego „pospolitego ruszenia” i jednocześnie niechęć do codziennej budowy społeczeństwa obywatelskiego. Edukacja powinna równoważyć oba te czynniki: nagradzać bohaterskie postawy, a jednocześnie stale pogłębiać świadomość zagrożeń. Pierwszym warunkiem edukacji powinna być wieloletnia państwowa strategia, konsekwentnie realizowana niezależnie od polityki wewnętrznej i sytuacji międzynarodowej.
Kolejnym krokiem powinien być przegląd już istniejących programów, których skuteczne zasady działania można wykorzystać. Edukacja może być kontynuacją rozwoju Regionalnego Systemu Ostrzegania i opierać się na marce, jaką RSO już zdobyło wśród odbiorców. Największym zasobem, który trzeba skutecznie zachęcić do włączenia się do ogólnokrajowej akcji, najlepiej pod wspólnym szyldem RSO, są sami obywatele: fundacje, organizacje pozarządowe, pasjonaci ratownictwa, nauczyciele, funkcjonariusze, z których doświadczeń i relacji z lokalnymi społecznościami warto skorzystać. Wsparciem wizerunku kampanii mogłaby być Państwowa Straż Pożarna.
Działania uświadamiające należy rozpocząć od starannie wybranej grupy obywateli, co trochę przypomina trudny wybór: kogo najpierw zaszczepić w trakcie epidemii.
Budowę społecznej odporności na zagrożenia należy rozpocząć od decydentów i ustawodawców. Po pierwsze po to, żeby edukację dla bezpieczeństwa zaczęli zauważać i promować w dokumentach strategicznych i ustawodawczych, po drugie po to, żeby własnym przykładem zachęcali obywateli do działania.Kolejną grupą bezwarunkowo powinni być dziennikarze i rzecznicy prasowi, ponieważ od ich komunikatów, sposobu przedstawienia i pozycjonowania informacji oraz komentarzy może zależeć zachowanie odbiorców. Podstawą ich edukacji powinno być poznanie zalecanych sposobów zachowania, powodów, dla których mogą one zmniejszyć zagrożenie oraz wyrobienie nawyku ich promowania (np. w przypadku ataku terrorystycznego poza granicami Polski nie należy epatować strachem ani bezrefleksyjnie powtarzać, że w Polsce to się nie stanie – można natomiast każdą informację zakończyć instrukcją bezpiecznego zachowania w podobnym przypadku).
Następną grupą powinni być funkcjonariusze służb mundurowych, przede wszystkim Policji, Straży Miejskiej, Straży Granicznej, Straży Pożarnej – to przedstawiciele władzy, z którymi obywatel spotyka się w stresującej sytuacji, dlatego nie tylko ich działanie, ale również zachowanie i umiejętności w codziennej pracy powinny wspierać społeczną odporność. Funkcjonariusze powinni być świadomi, że od ich interakcji z obywatelami zależy budowa zaufania społecznego, ale sami również powinni stanowić przykład bezpiecznych zachowań.
Kolejną grupą odbiorców powinni być specjaliści w dziedzinie bezpieczeństwa, urzędnicy, wykładowcy, nauczyciele – każdy, kto zajmuje się bezpieczeństwem nawet teoretycznie, powinien stosować się do głoszonych przez siebie zaleceń i dawać przykład innym obywatelom lub współpracownikom, np. zawsze jeżdżąc w kasku na rowerze lub ucząc się zasad udzielania pierwszej pomocy. Każdy wykład, konferencja czy prelekcja na temat zarządzania kryzysowego powinny zaczynać się od przypomnienia uczestnikom, gdzie i jakie są wyjścia ewakuacyjne oraz jakie są zasady bezpieczeństwa w danym budynku.
Edukację warto zacząć od najprostszych zasad bezpiecznych zachowań w domu.
Pierwszym jasnym komunikatem kampanii na rzecz budowania społecznej odporności na zagrożenia powinien być przekaz: „Tobie też może się wydarzyć coś złego – ale zamiast się bać, możesz się przygotować”.
Dlatego warto promować naukę udzielania pierwszej pomocy, zaopatrzenie apteczki w domu i w samochodzie, zakładanie czujek przeciwpożarowych, trzymanie zapasów wody i żywności, przestrzeganie przepisów ruchu drogowego czy BHP – wszystko po kolei małymi krokami, zanim w kampanii społecznej zaczną padać wielkie słowa „atak terrorystyczny” czy „wojna hybrydowa”.
Zmiana mentalności już się rozpoczęła, ponieważ sytuacja międzynarodowa wymusiła na państwach europejskich większą czujność, a obywatelom uświadomiła, że mogą być narażeni na wydarzenia, które jeszcze parę lat temu wydawały się nie do pomyślenia. To dobry moment na rozpoczęcie operacji uświadamiania Polakom, że od ich indywidualnych wyborów może zależeć bezpieczeństwo społeczności. Natomiast władze publiczne muszą podjąć wysiłek w celu poprawy wizerunku służb, podkreślania nagannych zachowań jako wyjątków i pozytywnego prezentowania dokonań funkcjonariuszy.
Dla utrwalenia zmiany konieczne są ciągłe powtarzanie zaleceń (zwłaszcza w mediach przy okazji relacjonowania wydarzeń) oraz wszechobecność informacji i dostępność rozwiązań. Jeśli RSO na poziomie krajowym miałoby promować bezpieczne zachowania w domu, to na poziomie wojewódzkim i powiatowym obywatele powinni mieć dostępną informację, gdzie i jaką apteczkę kupić, gdzie się uczyć udzielania pierwszej pomocy, jakie są terminy i ceny kursów. Informacje i zachęty powinny być czytelne i kierować obywatela bezpośrednio do celu, oferując jak najwięcej ułatwień (konkretny adres, wydrukowana mapka, bezpłatna infolinia, przypomnienie SMS-em). Podstawą takiej aktywności może być już działająca darmowa aplikacja RSO (wsparta przyszłą stroną internetową), której dodatkowe funkcje mogą działać jako „przypominacze” i mobilizacja.
Dla osób bez dostępu do internetu i technologii mobilnych podstawą edukacji powinna być stała obecność produktów i marki RSO w Telewizji Polskiej (np. w serialach czy programach rozrywkowych). Pomysłem, który można rozwinąć, jest zwyczaj zamieszczania informacji o sposobach uniknięcia zatrucia czadem w kalendarzach kominiarzy – w ten sam sposób informacje o bezpiecznych zachowaniach można umieścić w materiałach Poczty Polskiej czy urzędowych drukach.
Aby kampania była proaktywna, musi też zmuszać do odświeżania zaangażowania przez obywateli (np. sezonowa informacja przypominająca o szczepieniach przeciwko grypie) i pozwalać im na interaktywność. Na forum strony internetowej RSO mogłaby działać platforma, gdzie np. można by zgłaszać ciekawe propozycje edukacji dla bezpieczeństwa lub opisywać doświadczenia z przydatności RSO w konkretnych sytuacjach; ponadto aktywność użytkowników mogłaby być nagradzana gadżetami czy wdrożeniem najciekawszych pomysłów.
Wreszcie, w miarę możliwości, zachęty powinny być bezkosztowe dla obywateli – tutaj współpraca z fundacjami, prywatnymi czy państwowymi przedsiębiorcami może się przydać w wymiarze finansowym.
Tak mogłaby wyglądać wieloletnia kampania wzmacniania odporności społeczeństwa na zagrożenia. Jej adresatem powinien być obywatel, ale zmiany mentalności muszą się zacząć na najwyższym poziomie decyzyjnym i wykonawczym. Od prezydenta, przez jedną instytucję odpowiedzialną za czytelną komunikację ze społeczeństwem, za pośrednictwem ministrów, komendantów, kierowników i sędziów, aż do obywateli kampania musi mieć jedno spójne przesłanie.
.Drodzy czytelnicy, eksperci, funkcjonariusze, ratownicy, lekarze, nauczyciele – to my jesteśmy obywatelami, którzy mają wzmacniać bezpieczeństwo społeczeństwa. Proszę, zacznijcie od sprawdzenia najbliższej drogi ewakuacyjnej. Tutaj i teraz.
Małgorzata Jankowska