Jessica WILDFIRE: Znaleźliśmy się w kulturze toksycznego indywidualizmu

Znaleźliśmy się w kulturze toksycznego indywidualizmu

Photo of Jessica WILDFIRE

Jessica WILDFIRE

Autorka książek, pisarka.

Tam, gdzie mieszkam, nie można już wędrować po parku stanowym bez natknięcia się na kogoś niosącego w plecaku system nagłośnieniowy. Po co zawracać sobie głowę słuchawkami, skoro można puszczać ulubioną muzykę kilometrami w każdym kierunku, zamieniając wielkie przestrzenie w swoją osobistą salę taneczną – pisze Jessica WILDFIRE.

.Kiedy wróciła do domu, nie było internetu. Jej były mąż odłączył go, kiedy była w pracy, ale nie pokwapił się, żeby jej o tym powiedzieć. Teraz jej dzieci nie mogą uczestniczyć w zajęciach szkolnych, a ona nie może załatwiać swoich spraw. Napisała do męża, pytając, dlaczego. „Musisz się nauczyć sama o siebie dbać”, odpowiedział. Oto odpowiedź od człowieka pracującego tylko na część etatu, który sześć miesięcy wcześniej postanowił, że nie chce dłużej być mężem ani ojcem. Zostawił wiadomość na lodówce. Teraz mieszka z mamą i nie płaci alimentów. Oczywiście ma już nową dziewczynę.

* * *

.Kultura zachodnia w ogóle ma tendencję do przywiązywania dużej wagi do idei wolnomyślicielskiej jednostki. Każdy powinien cieszyć się wolnością robienia i mówienia tego, co chce. Każdy ma prawo do własnej opinii. Samo w sobie nie brzmi to źle, dopóki nie doprowadzi się tej idei do skrajności.

A my właśnie to zrobiliśmy.

Indywidualizm stał się w Ameryce całkowicie toksyczny. Z mniej więcej spójnego zbioru zasad przekształcił się w wymówkę dotyczącą naszych najbardziej podstawowych obowiązków, a nawet całkowite odrzucenie społeczeństwa. W dzisiejszych czasach nie jest niczym dziwnym słyszeć o mężczyznach, którzy postanawiają, że nie chcą już dłużej borykać się z niedogodnościami związanymi z zakładaniem rodziny. Połowa populacji obwinia innych za swoje problemy. Wielu narzeka na bycie ofiarą, aż w końcu zaczyna pasować im odgrywanie ofiary.

Z roku na rok jest coraz gorzej.

Coraz trudniej jest nam gdziekolwiek się ruszyć, nie natrafiając na toksyczny indywidualizm, czy to agresywnych kierowców, czy idiotów rozmawiających przez telefon w kinie. Proszenie kogoś o to, by zniósł najmniejszą niedogodność, doprowadza go do ślepej furii.

Tam, gdzie mieszkam, nie można już wędrować po parku stanowym bez natknięcia się na kogoś niosącego w plecaku system nagłośnieniowy. Trudno uwierzyć, że to możliwe, ale tak jest. W końcu po co zawracać sobie głowę słuchawkami, skoro można puszczać ulubioną muzykę kilometrami w każdym kierunku, zamieniając wielkie przestrzenie w swoją osobistą salę taneczną?

Bo we wszystkim chodzi o „moje własne ja”.

* * *

.Pół biedy, gdyby toksyczny indywidualizm zatrzymał się na poziomie Kowalskiego i Iksińskiego wrzeszczących na kasjerów.

Ale nie zatrzymał się.

Toksyczny indywidualizm dotarł na najwyższe szczeble władzy. Udało nam się pozbyć najgorszego z nich, ale przed nami jeszcze długa droga. Burza śnieżna w Teksasie służy jako niepokojący przykład. Mamy senatorów takich jak Ted Cruz, którzy lecą na wakacje do Cancún, podczas gdy ich wyborcy tkwią w zamarzających domach. Mamy w Teksasie burmistrzów, takich jak Tim Boyd, który mówi obywatelom, że są „leniwi”, ponieważ chcą ciepła i elektryczności. Następnie oświadcza, że w czasie burzy śnieżnej, podczas której miliony ludzi zostało wystawione na działanie żywiołu, „silni przetrwają, a słabi będą gnić”.

Przyjrzyjmy się temu.

* * *

.Tim Boyd: „Pozwólcie, że zranię wasze uczucia, akurat mam chwilkę!

Nikt nie jest nic winien ani tobie, ani twojej rodzinie. Nie jest obowiązkiem lokalnej władzy utrzymywanie ciebie w trudnych czasach, takich jak teraz! Płyń lub toń, to twój wybór! Miasto, hrabstwo, ludzie u władzy ani żadne inne służby nie są ci NIC winni! Mam powyżej uszu ludzi, którzy domagają się cholernej jałmużny! Jak nie masz prądu, to wstajesz, opracowujesz plan gry, żeby zapewnić rodzinie ciepło i bezpieczeństwo. Jak nie masz wody, to sobie radzisz bez niej i myślisz nieszablonowo, jak przetrwać i zapewnić wodę swojej rodzinie. Jeśli siedzisz w zimnym domu, bo nie masz prądu, i siedzisz tak, i czekasz, aż ktoś cię uratuje, bo jesteś leniwy, to bezpośrednią winę za to ponosi twoje wychowanie! Tylko silni przetrwają, a słabi będą gnić. Ludzie, Bóg dał nam narzędzia, żeby sobie radzić w sytuacjach takich jak ta. To smutny produkt socjalizmu, owo wpojone ludziom przekonanie, że NIELICZNI będą pracować, a pozostali jechać na zapomogach. Czy jest mi przykro, że macie problemy z elektrycznością i wodą? Tak! Ale niech mnie szlag trafi, jeśli dam komuś coś, co jest sobie w stanie załatwić sam! Straciliśmy z pola widzenia potrzebujących i tych, którzy żerują na systemie, i wrzuciliśmy ich do jednego worka! I na koniec: przestańcie płakać i żebrać o jałmużnę! Ruszcie tyłek i zadbajcie o swoje rodziny!

NIE BĄDŹ CZĘŚCIĄ PROBLEMU, BĄDŹ CZĘŚCIĄ ROZWIĄZANIA!!!”

Toksyczny indywidualizm wspiął się na wyżyny niedostępne dla logiki.

Pamiętajmy o kilku podstawowych zasadach władzy. Po pierwsze, mieszkańcy Colorado City nie szukają jałmużny. Płacą za usługi komunalne, które chronią ich przed trudnymi warunkami pogodowymi. Po drugie, płacą również na pensję burmistrza Boyda. Świadczenie usług miejskich to dosłownie jego praca. Na tym właśnie polega cały sens istnienia rządu. Jednostki wnoszą wkład do systemu, który ma dbać o grupę. Mamy duży problem, skoro urzędnicy mówią swoim wyborcom, by radzili sobie sami, i kpią z nich, gdy ci dosłownie zamarzają na śmierć.

* * *

.Byłoby pocieszające, gdyby Tim Boyd był tylko jednym przypadkowym burmistrzem, który stracił rozum pod presją sytuacji. Niestety, tak nie jest.

Taka postawa jest teraz wszędzie.

Tak myśli większość konserwatystów. Uważają, że wszyscy powinniśmy w postaci podatków oddawać im jedną trzecią naszych dochodów, aby mogli wyjechać na wakacje do Cancún, podczas gdy wszyscy inni walczą o życie i cierpią w temperaturze poniżej zera. Kiedy żądamy czegoś w zamian, są zaskoczeni. Nazywają nas leniwymi darmozjadami i mówią nam, że szukamy jałmużny.

Ci toksyczni indywidualiści nigdy nie praktykują tego, co głoszą. W momencie, gdy coś nie idzie po ich myśli, płaczą łzami wściekłości. Żaden z nich nie wytrzymałby jednego dnia w ekstremalnych warunkach, w których pozostawiają wszystkich innych, by radzili sobie sami. Co gorsza, ich wyborcy przyjmują ten sam sposób myślenia. Według nich każdy powinien radzić sobie sam, dopóki coś strasznego i niespodziewanego nie przydarzy się im.

Wtedy właśnie uaktywnia się ich poczucie zbiorowej odpowiedzialności. Wtedy odwołują się do jedności i empatii.

O ile to służy im

* * *

.Kiedyś ten problem był bolesny. Teraz staje się problemem dominującym w naszym społeczeństwie. Mamy bandę rozpieszczonych dzieci, które chcą brać, brać, brać, nie dając nic w zamian.

Jest to definicja uprawnienia, i to niszczy wszystko. W tym tygodniu mówimy o Teksasie, ale to, co się teraz dzieje, dzieje się również w głęboko czerwonych [konserwatywnych – przyp. tłum.] stanach w całym kraju. Tak się składa, że mieszkam w jednym z nich. Świadomość tego, jak bardzo się jest samotnym, staje się naprawdę przygnębiająca. Nawet jeśli nie masz burmistrza, który robi z ciebie niedorajdę, tak jak Tim Boyd, to wiesz, że oni tak właśnie myślą. Nie chcą ci pomóc.

Dlatego ludzie tacy jak ja traktują przygotowania do walki o przetrwanie poważnie. Wiemy, że istnieje 50-procentowe prawdopodobieństwo, że utkniemy w dokładnie takiej samej sytuacji, w jakiej znajdują się teraz Teksańczycy. Więc mamy nasz sprzęt pod ręką.

Każdego dnia przypominasz sobie, że prawdopodobnie natkniesz się na bezczelnych typów, którzy naprawdę mają cię gdzieś. Próba wskazania błędów w ich procesie myślowym nie działa. To tylko rozzłości ich i sprawi, że będą jeszcze mniej skłonni do zmiany zdania.

Naucz się dostrzegać ich z daleka i unikać ich.

To jedyny sposób.

* * *

.Unikanie toksycznych indywidualistów to moja metoda na przetrwanie każdego dnia. Poza tym jest tylko jeden sposób na walkę z szalejącą kulturą toksycznego indywidualizmu, przynajmniej jedyny, jaki przychodzi mi do głowy.

Jest to życzliwość.

Kiedy mąż odchodzi od swojej rodziny i każe jej zadbać o siebie, to wspieraj tę rodzinę.

Kiedy urzędnicy państwowi lecą do Cancún w czasie katastrofy, mów o tym. Spraw, aby ci przywódcy wyglądali na tak niekompetentnych i bezużytecznych, jak są w rzeczywistości. Oni prawdopodobnie nie będą się tym przejmować, ale inni ludzie to zauważą. To może przyczynić się do usunięcia ich z urzędu.

Kiedy jesteś życzliwy, emanujesz pozytywnymi wibracjami i przeciwdziałasz toksycznemu indywidualizmowi świata. Wyznaczasz inny standard i masz nadzieję, że popchniesz wahadło w drugą stronę. Dlatego przekazałam datki dla ludzi w Teksasie, aby pomóc zapewnić im jedzenie i schronienie. Antidotum na toksyczny indywidualizm to wspólnota i wspólne działanie.

To jedyna rzecz, która działa.

Jessica Wildfire
Przekład: Anna Popławska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 10 kwietnia 2021