John WARREN: Życie seksualne roślin uprawnych

Życie seksualne roślin uprawnych

Photo of John WARREN

John WARREN

Profesor botaniki na Uniwersytecie Aberystwyth i autor książki The Nature of Crop (Natura upraw).

Naukowcy szacują, że na ziemi jest ponad 400 tysięcy gatunków roślin, spośród których przynajmniej połowa jest jadalna.  Bardzo możliwe, że człowiek mógłby wykorzystywać do odżywiania prawie 300 tysięcy odmian. A przecież korzystamy tylko z niewielkiej ich części. 

Homo sapiens zjada zaledwie 200 rodzajów roślin. Co ciekawe, tylko trzy uprawy: ryż, kukurydza i pszenica, są źródłem ponad połowy białka i kalorii składających się na nasze menu.  O dziwo, znamy z historii stosunkowo niewiele prób wyjaśnienia, dlaczego jemy tak małą cząstkę tego, co się do jedzenia nadaje. Powiedzmy od razu,  smak nie jest żadnym wyjaśnieniem, tak samo jak wartość odżywcza.

Pamiętajmy, że w roślinach uprawnych obie te cechy zostały wykształcone i udoskonalone przez hodowców i plantatorów przez całe tysiąclecia. Gdybyśmy dziś dostali wszystkie rośliny w stanie pierwotnym, prawdopodobieństwo, że spośród 300 tysięcy gatunków wybralibyśmy akurat brokuły, byłoby znikome.

Dzikie rośliny nie smakują nam przede wszystkim dlatego, że pozostały dzikie. Ale dlaczego?

Amerykański biolog, podróżnik i wykładowca Jared Diamond w książce Strzelby, zarazki, maszyny: Losy ludzkich społeczeństw pisze, że wyjaśnienie ubogiego menu naszych przodków tkwi w samych roślinach. Jego zdaniem gdy rolnictwo było jeszcze w powijakach, jego twórcy byli bardzo biegli w identyfikacji tylko niewielkiej liczby gatunków nadających się do „udomowienia”. W praktyce oznaczało to ograniczenie spożywanych roślin do tych, które ponad wszelką wątpliwość nie były trujące. Taki wniosek brzmi bardzo logicznie.

Istotnie znakomita większość spośród 400 tysięcy roślin na naszej planecie zawiera toksyny, mające je chronić przed całkowitym wytrzebieniem przez roślinożerne zwierzęta. Autor wspomnianej książki nie wziął jednak pod uwagę, że w naszych najważniejszych uprawach też jest pełno toksyn. Specjaliści twierdzą, że gdyby ludzkość nie przyzwyczajała się do nich przez tysiące lat, dziś nikt nie dopuściłby ich do obrotu i konsumpcji.

Jako przykład można wymienić pomidory, ziemniaki i wiele roślin okopowych, takich jak maniok zawierający cyjanek, kolokazja – pełna szczawianów – a także bataty, produkujące obronne chemikalia bardzo podobne do żeńskich hormonów. Co więcej, wiele upraw, jak chili, gorczyca, chrzan czy wasabi, zawdzięcza popularność właśnie potencjalnie szkodliwym substancjom, w które obfitują.

Czymże więc różnią się rośliny spożywcze od innych, uznanych za niejadalne? O dziwo nie chodzi tu wcale o smak ani o zawartość substancji niebezpiecznych dla zdrowia. Rośliny, które zjadamy, wyróżniają się spośród innych… wyjątkowo nudnym życiem seksualnym.

Wielu biologów jest zdania, że przyczyną tak wielkiej różnorodności roślin kwiatowych jest uzależnienie poszczególnych gatunków od konkretnego rodzaju zapylających je owadów, bez których ich rozmnażanie byłoby niemożliwe. Właśnie te rośliny można by uznać za gatunki o bardzo wyszukanym życiu seksualnym. Im bardziej nietypowy jest mechanizm zapylania danej rośliny przez owady, tym bardziej różni się ona genetycznie od innych. Zupełnie tak, jakby rosła na odległej wyspie.

To wyjaśnia, dlaczego na świecie jest 25 tysięcy odmian storczyków. Z naszego ludzkiego punktu widzenia te piękne kwiaty można określić jako niezwykle wyuzdanych przedstawicieli świata botaniki. Wykształciły bowiem kielichy o niezwykle wyszukanych formach tylko w jednym celu. Ich barwa i kształt mają skłonić samce os lub pszczół do próby kopulacji, której skutkiem będzie zapylenie kwiatu i przetrwanie gatunku. Ten mechanizm wyjaśnia, dlaczego nikt nawet nie próbuje hodować storczyków w celach spożywczych. „Uwiedzenie” kilku gatunków pszczół czy os może się powieść w przypadku pojedynczych kwiatów, ale nigdy na masową skalę. Nie ma na świecie wystarczająco dużo trutni, by zapylić cały storczykowy plon, a te, które są, padłyby po prostu z wyczerpania. Ponadto osy nie występują pod każdą szerokością geograficzną. Poza ich naturalnym środowiskiem storczyki nie miałyby żadnych szans.

Zupełnie inaczej jest z większością naszych upraw. Rośliny zjadane przez człowieka mogą być zapylane przez dowolny rodzaj owadów. Są więc uprawiane na całej ziemi, bo jakieś owady występują prawie wszędzie i prawie zawsze siadają na roślinach, przyczyniając się do ich rozmnażania. Jeszcze prościej ma się rzecz z najpopularniejszymi roślinami, jak ryż, pszenica czy kukurydza. Te zapylane są przez wiatr. Ponadto  znaczna część roślin hodowlanych, jak na przykład ziemniaki, rozmnaża się wegetatywnie, przez wsadzanie fragmentów bulw w ziemię. Nie potrzebują więc żadnego pośrednika poza człowiekiem. Są i takie gatunki, jak na przykład rzepak, które pierwotnie były zapylane przez owady, ale przekształcone przez ludzi w gęsto rosnącą roślinę przemysłową też są zapylane przez wiatr.

.Wniosek?  Możemy włączyć do naszej diety również rośliny o bardziej „wyszukanym”  życiu seksualnym. Musielibyśmy jednak uwzględnić ich „upodobania” przy uprawie i stworzyć im sprzyjające warunki masowego rozwoju.

John Warren

logo sindicateTekst pochodzi z portalu Project Syndicate Polska, www.project-syndicate.pl publikującego opinie i analizy, których autorami są najbardziej wpływowi międzynarodowi intelektualiści, ekonomiści, mężowie stanu, naukowcy i liderzy biznesu.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 11 lutego 2016