
Skok do przeszłości – wrocławska winda, która jeździ bez przerwy
Nie ma przycisków, nie ma drzwi, nie zatrzymuje się, a jednak wozi ludzi od prawie stu lat. Wrocławski paternoster to coś więcej niż winda. To wehikuł czasu, który przenosi nie tylko między piętrami, ale i epokami – pisze Jolanta PAWNIK
.Winda typu paternoster to rzadkość nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Składa się z ciągu kabin poruszających się nieustannie w górę i w dół w zamkniętej pętli. Kabiny te nie mają drzwi, nie zatrzymują się, nie ma w nich przycisków. Aby do nich wsiąść, pasażer musi wykonać krok do środka w odpowiednim momencie, dokładnie wtedy, kiedy kabina przesuwa się na wysokości podłogi. Winda porusza się powoli, ok. 30–40 cm na sekundę, co pozwala na bezpieczne wsiadanie i wysiadanie, choć oczywiście wymaga pewnej wprawy. We wrocławskiej windzie kabin jest dwadzieścia i każda może pomieścić dwie osoby.
Swoją potoczną nazwę system ten zawdzięcza łacińskiemu określeniu modlitwy „Ojcze nasz” (Pater noster), ponieważ kabiny poruszające się jedna za drugą przypominają paciorki różańca. Na górze i na dole urządzenia kabiny przechodzą łukiem z jednego szybu do drugiego, zmieniając kierunek. Cały mechanizm tworzy „łańcuch” krążący bez końca.
Budynek, w którym znajduje się winda, powstał w latach 1930–1931 według projektu niemieckiego architekta Heinricha Rumpa. Jego modernistyczna forma i funkcjonalne rozwiązania budziły kontrowersje wśród mieszkańców Breslau. Wielu protestowało przeciwko wznoszeniu nowoczesnego, dziesięciokondygnacyjnego gmachu tuż obok historycznych kamienic. Dziś jednak ten budynek uważany jest za jeden z ciekawszych przykładów modernizmu we Wrocławiu, a sama winda stanowi jego najbardziej charakterystyczny detal.
W pierwszych dekadach swojego istnienia paternostry uchodziły za niezwykle wygodne. Systemy tego typu instalowano w biurowcach, urzędach, bankach, niekiedy także w szkołach i uczelniach. Z czasem jednak, wraz z rozwojem przepisów BHP, zaczęto je wycofywać z użytku, jako niespełniające norm bezpieczeństwa, i zamieniać na bardziej nowoczesne rozwiązania.
Wrocławski egzemplarz miał szczęście, bo zachował się w niemal oryginalnym stanie. Kilka lat temu przeszedł gruntowną renowację. Odnowiono wnętrza kabin, wymieniono elementy napędu, ale zachowano jego pierwotną formę i nie dodano żadnych nowoczesnych udogodnień. Obecnie mogą z niego korzystać wyłącznie pracownicy banku. Nie jest przeznaczony do zwiedzania.
Choć windy typu paternoster w większości zniknęły z przestrzeni publicznej, w Polsce przetrwało jeszcze kilka sprawnych urządzeń tego typu. Jednym z najbardziej znanych jest winda w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu, która jest udostępniana zwiedzającym w ramach wydarzeń kulturalnych, takich jak np. Noc Muzeów. Kolejna znajduje się w Gdańsku, w zabytkowym gmachu Urzędu Morskiego przy ulicy Chrzanowskiego. To także oryginalny model z lat 30. ub. wieku, wciąż używany przez pracowników. W Katowicach paternoster działa w wieżowcu znanym jako siedziba dyrekcji kolei, przy placu Wolności. Nieliczne egzemplarze zachowały się również w Poznaniu i Warszawie, choć większość została wyłączona z użytku lub przekształcona w eksponaty muzealne.
.Jeśli chodzi o inne kraje, w niektórych windy typu paternoster wciąż działają, choć traktowane są raczej jako zabytki niż codzienne udogodnienie. Najwięcej tego typu rozwiązań jest w Niemczech. Sprawną windę można znaleźć w Federalnym Ministerstwie Transportu w Berlinie, a także w Kolonii, Monachium i Hamburgu. Choć w 2015 roku niemieckie władze próbowały zakazać użytkowania paternostrów ze względów bezpieczeństwa, po protestach społeczności lokalnych i miłośników techniki wycofano się z tego pomysłu. I bardzo dobrze, bo dla miłośników historii techniki i architektury to prawdziwa ciekawostka i świadectwo minionej epoki inżynierii.