
"Inżynier Malinowski i maszyna do animacji muzyki"
Sfery muzyczno-animacyjne od wielu lat uważam za jedną z najciekawszych – pięknych, w dodatku przeważnie niegłupich – rzeczy, jakie kultura masowa daje ludziom od XX wieku. Jak mogłoby się wydawać, w tych owocach ludzkiej inwencji łatwo się rozsmakować dlatego, że służą głównie rozrywce. Tymczasem wiele z nich może też skłaniać nas do zastanowienia, skąd i dokąd zdążamy. Łącząc stare z nowym, taką szansę daje nam pewien Amerykanin o polsko brzmiącym nazwisku.
.Stephen Anthony Malinowski urodził się w kalifornijskim mieście Santa Monica w sierpniu 1953 roku. Nieco ponad 20 lat później, eksperymentując z pewną substancją rozszerzającą wyobraźnię i słuchając muzyki Bacha rozpoczął rozwijanie swojego pomysłu przedstawiania muzyki w formach graficznych, ale nie nutowych. Po kolejnych 10 latach zaczął pracę jako inżynier oprogramowania, a w 1985 roku powstała pierwsza wersja stworzonego przez niego programu Music Animation Machine. Na początku lat 90. zaczął sprzedawać taśmy wideo z animacjami przygotowanymi przy użyciu wspomnianego programu. W 2001 roku zajął się „inspirowanymi psychoakustyką algorytmami przetwarzającymi dźwięki”. W październiku 2012 roku przedstawił publicznie wersję MAM współpracującą z orkiestrą symfoniczną z Norymbergi w występie na żywo. Pod koniec tego samego miesiąca w towarzystwie duetu muzyków zaprezentował swój wynalazek na TEDx w Zurychu.
Podłączonym do internetu miłośnikom muzyki i animacji (w tej lub odwrotnej kolejności) Malinowski od 2005 roku oferuje swój kanał na YouTube. W połowie 2015 roku liczba zamieszczonych tam materiałów zbliżyła się do 450, subskrypcji do 145 tysięcy, a odtworzeń do 145 milionów. Znane i mniej znane dzieła muzyki klasycznej, w całości lub we fragmentach, poddano pomysłowemu i drobiazgowo przemyślanemu animowaniu zgodnie z partyturami, z podziałem na instrumenty. Barwne audiowizualia inspirują, dają dużo przyjemności i, zgodnie z ich zamysłem, poszerzają odbiorcom obszary percepcji. Przy tym ciekawe jest to, że oglądając rzeczy znacznie starsze i bardzo świeże można prześledzić rozwój idei, jego odbicie w dopracowywaniu formuły połączeń i przejść kolorowych animowanych kształtów i różnorodność sposobów ich prezentacji. Najnowsze są już naprawdę rozbudowane i atrakcyjne.
Pracując nad swoją ósmą solową płytą, która ukazała się na rynku w październiku 2011 roku znana islandzka wokalistka Björk natknęła się w sieci na „robotę” Stephena Malinowskiego. Utwory muzyczne przedstawione jako kolorowe, ruchome sekwencje figur geometrycznych bardzo ją zaintrygowały. Wkrótce nawiązała kontakt z ojcem tego projektu. Owocem ich współpracy stała się „Biophilia” – pierwszy w historii muzyki album wydany w postaci interaktywnej aplikacji na urządzenia mobilne (podzielonej na szereg podaplikacji odpowiadających poszczególnym utworom), oprócz tego wizualizacje używane na koncertach artystki oraz teledysk do jej utworu „Crystalline”.
Przygotowanie bogatej w formę i treść animacji nierzadko jest zadaniem bardzo żmudnym, rozłożonym na miesiące, nawet lata. Wymaga wytrwałości w pracy i czekaniu na jej efekty z często niepewną skalą odbioru rezultatów. Uczy: nie poddawaj się, bez względu na przeciwności rób swoje. Wizjonerski inżynier Malinowski dumnie i nieustępliwie maszeruje w tym pochodzie, wspierany przez Music Animation Machine, której poświęcił większość życia.
Juliusz Żebrowski