Czekamy na szczepionkę powrotu do normalności
Kraje Trójmorza są w trakcie doganiania krajów najbogatszych. Regionalna współpraca może się okazać dla nich skutecznym narzędziem ułatwiającym nadrabianie tego dystansu – pisze Justin Yifu LIN
Pandemia była szokiem dla globalnej gospodarki. Z kryzysu, który wywołała, wszyscy wychodzą przegrani. Każde państwo na świecie. Mamy do czynienia z najgłębszym załamaniem gospodarczym od Wielkiego Kryzysu z 1929 r. Widać to choćby po tym, ile znikło miejsc pracy. Pod tym względem jest on większy niż załamanie z lat 2008–2010. Teraz też dużo bardziej spadło PKB w poszczególnych krajach świata niż w czasie kryzysu finansowego 12 lat temu.
I ten kryzys będzie z nami dopóty, dopóki nie uda się nam pokonać koronawirusa. Dopiero po wynalezieniu szczepionki przeciwko niemu będziemy mogli wrócić do normalności. Nie wydaje się, żeby ten powrót był długim procesem, gdyż już teraz rynki finansowe wychodzą z tego kryzysu w dobrym stanie. Owszem, pandemia okazała się ogromnym szokiem dla wszystkich – i będzie nim, dopóki nie uda się odzyskać kontroli nad sytuacją. To jest największa różnica między tym kryzysem a recesją z 2008 r. Wtedy nagle wyszły na jaw strukturalne problemy sektora finansowego i trzeba było włożyć wiele wysiłku w to, żeby je przezwyciężyć.
Zresztą nie wszędzie to się udało. Nie wszystkie kraje miały w sobie dość determinacji, by wprowadzić w życie niezbędne reformy strukturalne. A umiejętność wprowadzania takich reform jest kluczowa. Widać to na przykładzie Japonii, która po pęknięciu bańki na rynku mieszkaniowym i giełdzie na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego stulecia do dziś nie wróciła do tempa wzrostu gospodarczego, który notowała wcześniej. Tak samo jak USA nie wróciły do tempa wzrostu PKB powyżej 3 proc. rocznie, który notowały przed kryzysem 2008 r.
W związku z pandemią dużo mówi się o tym, że zaczął się proces rozdzielania gospodarek amerykańskiej i chińskiej. Tyle że ten proces zaczął się dużo wcześniej. Już w latach 2007–2008 USA podjęły próby ograniczenia pola działania Chin. Natomiast po wybuchu pandemii Waszyngton zaczął traktować Pekin jak kozła ofiarnego obecnego kryzysu – winnego sytuacji, w której władze tracą kontrolę nad rozwojem pandemii i jej konsekwencjami.
Ameryka ma poważny problem egzystencjalny. USA uważały siebie za jedynego hegemona na świecie, jedyne supermocarstwo. Ale od pewnego czasu obserwują, jak Chiny w błyskawicznym tempie pokonują dystans, który je dzielił od USA. Waszyngton próbuje to tempo spowolnić, ale na razie bez efektu. Pandemia też nie sprawi, że ono się zmniejszy. Możliwości produkcyjne amerykańskiej gospodarki stopniowo się kurczą, deficyt handlowy tego kraju jest ciągle wysoki. W ostatnich trzech latach wzrósł on o 12,1 proc., choć przecież USA nałożyły cła na wiele produktów sprowadzanych z Chin (a także z innych krajów).
Konflikt między USA i Chinami dotyka też kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Mają one z jednej strony USA, które ciągle utrzymują pozycję hegemona, a z drugiej Chiny, które z kolei zapewniają dostęp do rynków handlowych.
Europa Środkowo-Wschodnia próbuje rozwinąć swój potencjał – służy temu inicjatywa Trójmorza. Ale 12 tworzących ją państw ma bardzo różny poziom rozwoju. Przecież Austria ma 52 tys. dolarów PKB per capita, podczas gdy PKB na jednego mieszkańca Bułgarii wynosi ok. 10 tys. dolarów. W Polsce to ok. 33 tys. dolarów. To najlepiej pokazuje, jak głębokie są dysproporcje. Choć jedno te państwa łączy – są one w trakcie doganiania krajów najbogatszych. Taka regionalna współpraca może się okazać dla nich skutecznym narzędziem ułatwiającym nadrabianie tego dystansu.
Kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają wiele atutów, np. świetnie wykształconą kadrę pracowniczą. Kapitał ludzki w tych państwach jest bardzo dobrze rozwinięty i pozwala swobodnie konkurować z innymi krajami. Na przykład Polska zaczęła sobie świetnie radzić na rynku gier komputerowych. Kapitał ludzki jest kluczowy, jeśli chce się odnieść sukces w czasach czwartej rewolucji przemysłowej.
Jak dużo uda się osiągnąć krajom Europy Środkowo-Wschodniej? To zależy od ich przedsiębiorczości, zarządzania własnymi talentami, zdolności pozyskiwania nowych rynków. Także od skutecznej integracji we własnym regionie. Ten region jest bardzo ważny strategicznie – ale trzeba jeszcze właściwie to wykorzystać. Na pewno nie jest wskazane, żeby wybierać tylko jedną stronę. Kluczem do sukcesu jest zachowanie balansu.
Justin Yifu Lin
Tekst ukazał się w nr 23 miesięcznika opinii „Wszystko Co Najważniejsze” [LINK]