
Literatura chińska jest wolna?
Czy literatura chińska jest wolna i czy można w niej pisać o wolności? W pierwszym odruchu łatwo kategorycznie zaprzeczyć – przecież Chiny to kraj cenzury, ograniczania swobody wypowiedzi, wyłącznie państwowych wydawnictw i kontrolowanych przez władzę mediów – pisze Katarzyna SAREK
.Rzeczywiście, jeśli będziemy we współczesnej chińskiej poezji czy prozie szukać wolności rozumianej na sposób zachodni – nie znajdziemy jej za dużo, ot, pojedyncze wiersze, przemycane aluzje, niedopowiedziane puenty… Jednak przyjmując inny punkt widzenia i pamiętając, że chińska tradycja wyrażania myśli różni się, i to drastycznie, od naszej, wywodzącej się z cywilizacji śródziemnomorskiej, dostrzeżemy w niej całkiem sporo różnych wolności.
Liczba mnoga nie jest pomyłką. Chińczycy uświadamiają sobie różne odmiany swobody, np. do robienia czegoś czy od robienia czegoś. Chińskie słowa, które obecnie w słownikach pojawiają się jako ekwiwalenty angielskiego „freedom”, to 自由 (ziyou) i 自主 (zizhu). W obu pojawia się znak 自 (zi), oznaczający „sam, osobiście, samodzielnie”. W dosłownym tłumaczeniu pierwsze z nich oznacza „zależeć od siebie”, „robić coś swobodnie, bez przymusu”, drugie – „być sobie panem”. Pierwotny sens tych wyrazów wskazuje na powiązanie wolności ze swobodą działania i odpowiedzialnością jednostki za swoje czyny.
Pojawia się również nieobecny w kulturze europejskiej aspekt – wolność związana jest ze swego rodzaju samowolą, przekraczaniem granic, nieprzestrzeganiem reguł i zasad. Otacza ją lekko negatywna aura i musi budzić niepokój w społeczeństwie, w którym podstawową cnotą jest przestrzeganie norm i stawianie interesu zbiorowego nad własny. Warto też zdać sobie sprawę, że w klasycznych dziełach filozoficznych dawnych Chin, np. w daoistycznej „Prawdziwej księdze południowego kwiatu”, pojawia się namysł nad istotą wolności, która zdaniem myślicieli mieści się w nas, w naszym umyśle. Nie można nikogo zmusić do zmiany myśli i poglądów, wolność to wartość wewnętrzna i indywidualna, a zatem niezbywalna i niczym niezagrożona.
Gdy za punkt wyjścia przyjmiemy tak zdefiniowaną wolność, literatura chińska przestaje być głosem stłamszonych przez system polityczny ludzi, którzy nie mogą pisać o dążeniu do demokracji, do wolności słowa czy wyznania. Oczywiście, pojawiały się i będą się pojawiać jednostki, które między innymi dzięki znajomości kultury i literatury zachodniej bardzo mocno wyrażały swoje rozczarowanie status quo panującym w Chinach. Z pewnością najbardziej znaną postacią jest laureat Pokojowej Nagrody Nobla, Liu Xiaobo, który w swoich, niedawno wydanych w Polsce, esejach pisał wprost o zniewoleniu narodu chińskiego, o konieczności zmiany systemu rządów, o demokracji jako szansie na uzyskanie wolności, nie tylko ekonomicznej, potrzebnej do zakładania firm i bogacenia się, ale i wolności mentalnej, która oznacza wyswobodzenie umysłów i pozwolenie ludziom na swobodne wyrażanie swoich myśli.
Poglądy Liu Xiaobo wpisują się w zachodnią narrację wolnościową, są idealistyczne i przesycone humanizmem, jednak we współczesnej chińskiej prozie dominuje inne spojrzenie. Oczywiście jest to także związane z wszechpotężną cenzurą, która nie dopuszcza do publikacji utworów otwarcie promujących niedozwolone w Chinach poglądy, jednak w tym specyficznym spojrzeniu na wolność niebagatelną rolę odgrywa wywodzące się jeszcze z czasów starożytnych rozumienie swobody jako wartości jednostkowej i przeżywanej wewnętrznie. Drugą stroną medalu jest literacka produkcja propagandowa, która prezentując wyidealizowany obraz kraju, równie skutecznie fałszuje wizerunek Chin.
.Jednym z niewielu dostępnych w języku polskim współczesnych pisarzy chińskich jest Mo Yan. Dzięki otrzymanej w 2012 r. Literackiej Nagrodzie Nobla dołączył do grona autorów, których wypada znać i czytać, a polski czytelnik zaczął poznawać Chiny widziane jego oczami. Pisarstwo Mo Yana jest specyficzne – pełne kolorów, przesady, groteski, absurdu, jego styl nazywa się wręcz „realizmem groteskowym”. W jego powieściach – na polski przetłumaczono dotąd sześć – głównym bohaterem są dwudziestowieczne Chiny i ich konfrontowani z wielkimi wydarzeniami mieszkańcy. W tłumach postaci zaludniających karty jego książek spotykamy się z całym wachlarzem osobowości, które najróżniej reagują na rzeczywistość i trudne sytuacje.
Czy postaci Mo Yana są wolne w swoich czynach i myślach? Tak, są, choć w specyficzny sposób. W „Klanie czerwonego sorga” poznajemy bohaterów, którzy pewnie nawet nie słyszeli słowa „wolność”, ale swoim zachowaniem udowadniają, że są ludźmi wolnymi. Najważniejsi z nich – babka i dziadek narratora – żyją tak, jak chcą, i robią to, co chcą. Dziś powiedzielibyśmy, że żyją pełnią życia i wychodzą poza swoją strefę komfortu. Łamią zasady i prawo – dziadek porywa babkę, pannę młodą innego mężczyzny, i gwałci ją w łanach sorgo. Babka zrywa kontakty z rodziną, która w zamian za osła wydała ją za mąż za trędowatego bogacza, a po jego śmierci, przyśpieszonej przez dziadka, przejmuje majątek i rządzi gospodarstwem. Słuchają swoich pragnień i instynktów, lekceważą normy społeczne, śmiało sięgają po to, co zakazane i niedozwolone. Czym to jest, jeśli nie prawdziwą wolnością? Oczywiście są ograniczeni czasem i miejscem – żyją w określonej przestrzeni i doświadczają strasznych wojennych przeżyć, ale nawet skonfrontowani z siłami większymi od nich stawiają czoła wyzwaniu.
Mo Yan w jednym z wywiadów powiedział, że bardzo szanuje dysydentów, ale nie chce zostać jednym z nich, zdarzało mu się również chwalić cenzurę i porównywać ją do kontroli bezpieczeństwa na lotniskach – nie jest przyjemna, ale jest potrzebna. Chińscy pisarze nie mogą pisać wprost, przez co stali się mistrzami drugiego znaczenia i ukrytych sensów. Tak jak Mo Yan, który inspirując się rzeczywistością współczesnych Chin, nie zmienia się w reportera, ale przetwarza ją, dodaje jej znaczeń i przez nadrealną groteskę pokazuje swój odbiór i obraz świata.
Nieznany w Polsce pisarz Wang Xiaobo, niezwykle popularny w Chinach, nazywany „czarnym koniem” literatury chińskiej i jej odrębnym głosem, miłość czytelników zdobył oryginalnym stylem, specyficznym humorem i odwagą w pisaniu o zjawiskach pomijanych przez innych twórców. W swoich opowiadaniach i esejach pokazuje, że wolność intelektualną można zachować w każdych warunkach. Nawet będąc studentem zesłanym na reedukację do wsi na końcu świata. Częste u niego otwarte pisanie o seksie jest rzadko spotykane w literaturze chińskiej, również współczesnej. Opisywał miłość cielesną dosadnie i dokładnie, ale bez cienia wulgarności. Bohater jednej z jego powieści „Epoka złota”, Wang Er, nawiązuje gorący romans z Haiying, działaczką partyjną, której zadaniem jest polityczna reedukacja młodzieńca o reakcyjnym i burżuazyjnym nastawieniu. Pokazanie pozamałżeńskiego seksu – w czasach rewolucji kulturalnej – jako źródła przyjemności i satysfakcji to wyzwanie rzucone siermiężnym i purytańskim czasom, w których potępiano uczucia i emocje, jako odciągające obywateli od rewolucji. Proza Wanga Xiaobo jest świadectwem swobody myśli, intelektualnej odwagi i wewnętrznej wolności, manifestowanej nie wznoszeniem okrzyków i transparentów, ale cichym i upartym trwaniem przy swoich poglądach albo niedozwoloną miłością fizyczną.
.Co się dzieje, gdy chiński pisarz chce pisać o wolności politycznej? Jeśli myśli o pozostaniu w kraju i spokojnym życiu – powinien wypić szklankę zimnej wody. Jeśli mimo wszystko zdecyduje się na poruszanie tego drażliwego tematu, powinien spodziewać się mniejszych lub większych szykan, zakazu publikacji, a nawet więzienia. Liao Yiwu uciekł z ojczyzny i wybrał emigrację w Niemczech, tybetańska pisarka Oser została w Chinach, ale zdecydowanie nie należy do hołubionych i promowanych twórców. Za poszukiwanie wolności politycznej w Chinach wciąż płaci się wysoką cenę.
Katarzyna Sarek